Polska wraca do kontroli granic. Eksperci podzieleni

Przywrócenie czasowej kontroli na granicy z Niemcami i Litwą jest zasadne ze względu m.in. na skuteczne egzekwowanie przepisów migracyjnych – oceniła dr Anna Szachoń-Pszenny z Katedry Stosunków Międzynarodowych i Bezpieczeństwa KUL. Z kolei dr hab. Witold Klaus, prof. Instytutu Nauk Prawnych PAN, badacz migracji podkreślił, że nie ma racjonalnego uzasadnienia dla wprowadzenia jakichkolwiek kontroli na granicach z Niemcami i Litwą. Według niego taki ruch nie przyniesie żadnych korzyści.
Premier Donald Tusk zapowiedział we wtorek, że przywrócona zostanie czasowa kontrola na granicy z Niemcami i Litwą. Według premiera jest to konieczne, aby zredukować do minimum niekontrolowane przepływy migrantów. Dzień później, w środę na stronie Rządowego Centrum Legislacji opublikowano projekt rozporządzenia MSWiA w sprawie tymczasowego przywrócenia kontroli granicznej osób przekraczających granicę państwową stanowiącą granicę wewnętrzną. Zgodnie z dokumentem, tymczasowa kontrola na polsko-niemieckim oraz polsko-litewskim odcinku granicy będzie prowadzona od 7 lipca do 5 sierpnia. Na granicy z Niemcami funkcjonować będzie 50 przejść granicznych, a na granicy z Litwą – 13.
„Czasowe kontrole na granicach są zasadne”
Zdaniem prawnika dr Anny Szachoń-Pszenny z Katedry Stosunków Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego taka decyzja jest zasadna ze względu na zapewnienie bezpieczeństwa i skuteczne egzekwowanie przepisów migracyjnych. „Wydaje się, że w obecnej sytuacji kontrole są potrzebne, biorąc pod uwagę fakt, że od października 2023 r. Niemcy przywróciły kontrolę na swoich granicach wewnętrznych z Polską” – oceniła w rozmowie z Polską Agencją Prasową ekspert.
Jak zaznaczyła, to też reakcja na trwającą od 2021 r. instrumentalizację migrantów na granicy z Białorusią, czyli sztuczne sprowadzanie migrantów na zewnętrzną granicę UE. „Myślę, że to odpowiedź spóźniona, bo Niemcy zareagowały znacznie wcześniej, tak samo jak Austria” – dodała.
Ponadto – jak wspomniała – w reakcji na decyzję Polski również Litwa zapowiedziała wzmocnioną walkę z wtórnymi przepływami migracyjnymi z Łotwy. Minister spraw zagranicznych Litwy Władysław Kondratowicz podkreślił współpracę z Polską w odpowiedzi na hybrydową ofensywę reżimu białoruskiego. „Tylko w ostatnim roku spowodowała ona na Litwie dwuipółkrotny wzrost wtórnej migracji z Białorusi. Również polskie władze wskazały, że należy o wiele intensywniej współpracować z państwami bałtyckimi na rzecz zablokowania szeroko zakrojonej instrumentalizacji migrantów i jej skutków” – zaznaczyła ekspert.
Czytaj też
Przypomniała, że Polska już raz z powodów migracyjnych przywróciła kontrolę na granicy, tj. ze Słowacją pod koniec 2023 r. Zwróciła uwagę, że wcześniej związane to było tylko z sytuacjami przewidzianymi, jak np. mistrzostwa Europy w piłce nożnej, szczyt klimatyczny, spotkanie NATO czy Światowe Dni Młodzieży.
Odnosząc się do obywatelskich patroli, których członkowie na własną rękę sprawdzają pojazdy, publikując informacje o tych działaniach w mediach społecznościowych, podkreśliła, że uprawnienia do sprawowania kontroli granicznej mają funkcjonariusze Straży Granicznej wspomagani przez Policję, wojsko i WOT. „Takiej kompetencji nie mają z pewnością obywatele, aczkolwiek jest to wyraz pewnych niepokojów społecznych” – stwierdziła.
Przypomniała, że w tym roku strefa Schengen świętuje 40-lecie, a Polska należy do niej od 18 lat. W kontekście jubileuszu zwróciła uwagę, że mówi się dużo o kryzysie strefy. „Myślę, że na ten moment to nawet multiplikacja kryzysów związanych z wojną w Ukrainie, z instrumentalizacją migrantów i z presją migracyjną. Jednak nie możemy mówić o jej końcu, bo jest to część prawa Unii Europejskiej – przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Trzeba by było zmienić całe prawo UE i traktaty unijne, żeby mówić o końcu strefy Schengen” – podkreśliła.
„Nie ma racjonalnego uzasadnienia dla wprowadzenia kontroli”
Innego zdania jest dr hab. Witold Klaus, prof. Instytutu Nauk Prawnych PAN, badacz migracji. W jego ocenie rozporządzenie o tymczasowym przywróceniu kontroli na granicy Polski z Niemcami i Polski z Litwą jest niezasadne, bo na polskich granicach „nie dzieje się nic wyjątkowego”.
„Na żadnej granicy, ale przede wszystkim na granicy z Niemcami czy granicy z Litwą, tutaj nic się nie zmieniło od lat. Tam nie ma żadnego problemu, dlatego nie ma też żadnego racjonalnego uzasadnienia dla wprowadzenia jakichkolwiek kontroli na obu tych granicach” – powiedział.
Czytaj też
Zwrócił uwagę, że dane zarówno niemieckiej Policji, jak i polskiej Straży Granicznej pokazują „niezwykle małe liczby”. „Z granicy litewskiej nie są publikowane żadne dane. W związku z tym nie wiadomo kompletnie, skąd wziął się pomysł polskiego rządu, żeby wprowadzić tam kontrole graniczne” – zaznaczył.
W jego ocenie wprowadzenie kontroli granicznych nie przyniesie korzyści ani po stronie bezpieczeństwa, ani korzyści politycznych polskiemu rządowi i obecnej koalicji rządzącej. „Jest to więc kolejny argument za tym, że działania rządu są irracjonalne, chybione, wprowadzone bez żadnej podstawy faktycznej” – zaznaczył. Zwrócił jednocześnie uwagę, że kontrole spowodują znaczne utrudnienia w ruchu, opóźnienia w przekraczaniu granicy i znaczne koszty po polskiej stronie, m.in. związane – jak zaznaczył – z obsługą przejść.
„To będzie generowało bardzo duże koszty i w kontekście debaty o tym, z jakimi ograniczeniami budżetowymi mamy do czynienia, tym bardziej irracjonalna jest ta decyzja” - ocenił. Dodał przy tym, że największe szkody kontrole przyniosą mieszkańcom terenów przygranicznych po obu stronach granicy - Polakom, którzy pracują w Niemczech, i właścicielom polskich sklepów, gdzie zakupy robią Niemcy.
WIDEO: Nadinsp. Boroń o nowej mieszkaniówce: musimy wyrównać szanse, które dziś mają żołnierze