Bezpieczeństwo Wewnętrzne
Cztery i pół miesiąca czekaliśmy na kilka slajdów o rosyjskich wpływach w Polsce [OPINIA]
Gen. Jarosław Stróżyk zaprezentował główne tezy z jawnej części raportu, który kierowana przez niego komisja przekazała premierowi Donaldowi Tuskowi. Jak stwierdził, aby podsumować pierwszy etap działalności komisji. Te 4,5 miesiąca prac komisji - od początku czerwca - to prawie 40 spotkań, analiza tysięcy stron, skierowanie do ministerstw i innych instytucji kilkuset pytań i czytanie prawie dwóch tysięcy odpowiedzi. Jednak jedynym efektem prac, podanym do publicznej wiadomości, jest kilka slajdów. Na samym wstępie generał oświadczył, że komisja nie odtajnia dokumentów i nie ma takiego zamiaru. Z tej racji należy więc zadać pytanie, na jakiej podstawie formułuje ona swe publicznie opinie. Przedstawił też dwa cele działania komisji. Cel porządkująco-analityczny oraz edukacyjno-odpornościowy. Z tym że nie wiadomo, na czym mają one konkretnie polegać.
Komisja działająca ponad 4 miesiące do tej pory nie jest w stanie zdefiniować, co według niej oznaczają obce wpływy. Należy zwrócić uwagę, że do tej pory „obce wpływy” – o czym wielokrotnie pisaliśmy na łamach InfoSecurity24.pl – w myśl polskiego ustawodawstwa nie podlegają penalizacji i nie istnieje żaden akt prawny je definiujący. Oznacza to, że nie można więc ścigać czegoś, co nie jest prawnie zakazane i nie stanowi przestępstwa opisanego w akcie prawnym mającym rangę ustawy.
Samo stwierdzenie, wynikające z zarządzenia nr 55 Prezesa Rady Ministrów z dnia 21 maja 2024 roku w sprawie powołania Komisji, mówiące, że „przez wpływy rosyjskie i białoruskie na bezpieczeństwo wewnętrzne i interesy Rzeczypospolitej Polskiej rozumie się̨ każde działanie osób związanych z Federacją Rosyjską lub z Republiką Białorusi, prowadzone metodami zarówno - niedozwolonymi, jak i bezprawnymi” to za mało. Z tego zapisu nic konkretnego bowiem nie wynika. Brak próby jednoznacznego zdefiniowania zjawiska powoduje, że nie można określić problemu badawczego, czyli pytania lub zespołu pytań, na które badanie ma odpowiedzieć.
Fakt, że nie zrealizowano jednego z programów dotyczących modernizacji SZ RP może jedynie świadczyć o tym, że ówcześnie kierujący resortem MON mógł mieć inną wizję rozwoju lub też zamierzał, środki przeznaczone jego finansowanie, przeznaczyć na coś innego. Inna wizja rozwoju sił zbrojnych nie jest zdradą dyplomatyczną. Na tej zasadzie można stawiać zarzut, że jeśli ktoś nie realizuje programu swych poprzedników, to dokonuje przestępstwa.
Czytaj też
Natomiast wręcz kuriozalnie brzmią tezy odnośnie zdarzeń, które w sposób szczególny miały wpływać negatywnie na potencjał polskich służb specjalnych - kontrwywiadowczych i wywiadowczych.
Zakwalifikowanie do tego m.in. wprowadzenie w 2016 roku przepisów pozbawiających funkcjonariuszy Policji, Straży Pożarnej, Straży Granicznej i Służb Specjalnych uprawnień do zaopatrzenia emerytalnego przewidzianego dla służb mundurowych w przypadku, jeśli pełnili chociaż jeden dzień służby w organach PRL, nie odpowiada stanowi faktycznemu. Wspomniana ustawa przewiduje tryb odwoławczy, w przypadku, gdy pełnili oni krótkotrwałą służbę przed dniem 31 lipca 1990 r. oraz rzetelnie wykonywali zadania i obowiązki po dniu 12 września 1989 r., w szczególności z narażeniem zdrowia i życia.
Z kolei likwidacja zbioru zastrzeżonego Instytutu Pamięci Narodowej w 2017 roku spowodowała, że zawarte w nim informację przestały być narzędziem nacisku i szantażu, w tym przede wszystkim rosyjskich służb specjalnych. Ujawniona agentura służb specjalnych PRL i oraz ich funkcjonariusze nie działali na rzecz niepodległości i suwerenności państwa, a wręcz przeciwnie. W tym miejscu warto przypomnieć fragment roty ich ślubowania: „ślubuję; służyć wiernie Socjalistycznej Ojczyźnie – Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, Narodowi Polskiemu i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej”.
Nie można też mówić o formułowaniu fałszywych oskarżeń z artykułu 130 Kodeksu Karnego mówiących o szpiegostwie wobec byłych wysokich funkcjonariuszy służb, w tym szefów służb wojskowych, kontrwywiadowczych, gdyż takowych nigdy nie postawiono. Prokuratura postawiła jedynie zarzuty dotyczące przekroczenia uprawnień odnośnie podpisania współpracy pomiędzy SKW z FSB oraz ujawnienia prawdziwej tożsamości operacyjnych oficerów SKW w trakcie zabezpieczania wizyty w Smoleńsku.
Czytaj też
Służby specjalne w Polsce zmagają się od początku swojego istnienia z falami odejść, które następują po każdorazowej zmianie władzy. Związane to jest z przyjęciem niepisanego prawa przez polityków, że formacje te traktowane są jak „łup wyborczy”, przynależny zwycięzcom. Po każdych wyborach następują więc zmiany kadrowe, a w ostatnich latach przypominają one wręcz realizację prawa Kopernika-Greshama, w myśl którego „gorszy pieniądz wypiera lepszy”.
Likwidacja 10 delegatur, biorąc pod uwagę obecną rzeczywistość, nie była dobrym pomysłem. Do tej pory nie wiadomo też, jaki był klucz likwidacji poszczególnych jednostek. Przykładem tego może Olsztyn graniczący z obwodem kaliningradzkim, czy też Rzeszów w pobliżu granicy z Ukrainą. Należy zwrócić uwagę na fakt, że na ten temat negatywną opinie wydała sejmowa komisja ds. służb specjalnych Sejmu VIII kadencji (2015-2019 r.). Można jedynie domniemywać, że związane było to z polityką kadrową ówczesnego ministra koordynatora. Polegała ona na „usuwaniu” osób m.in. poprzez wysyłanie na emeryturę tych (lub likwidację stanowisk), którzy – zdaniem jego otoczenia – nie gwarantowali lojalności wobec nowych przełożonych lub mieli krytyczny ogląd przeprowadzanych zmian.
Nastąpiło też rozedrganie funkcjonującej jednolitej wspólnoty informacyjnej w ABW oraz wydłużenie procesów decyzyjnych będących konsekwencją zmiany statutu agencji. W jej efekcie powstały w 2014 roku Departament Kontrwywiadu, został rozdzielony na trzy jednostki organizacyjne: Departament Kontrwywiadu, Zagrożeń Strategicznych oraz Informacji, Analiz i Prognoz. Ideą powstania jednego Departamentu Kontrwywiadu było stworzenie mechanizmów jednolitego nadzoru i koordynacji czynności operacyjnych oraz wytyczanie kierunków pracy zgodnie z charakterystyką zagrożeń kontrwywiadowczych terenu. Równocześnie dało to możliwość powstania wspólnoty informacyjnej poprzez funkcjonowanie w ramach jednego pionu informacyjno–analitycznego.
W obecnej rzeczywistości, w wyniku „hybrydyzacji” działalności agentury „proxy” nie da się rozdzielić zagrożeń wywiadowczych, terrorystycznych i związanych z przestępczością zorganizowaną, a szczególnie tych płynących ze strony Rosji. To, że likwidacja delegatur ABW była błędem, nie oznacza, że stali za tym Rosjanie. A poza tym, dlaczego więc nie przywrócono poprzedniej struktury ABW, która odpowiadała aktualnym zagrożeniom?
Natomiast, co do znacznego spadku zasobów kadrowych to jest permanentne zjawisko występujące z każdą zmianą rządzącej formacji. Faktem jest też, że z jednej strony nie powołano Departamentu Bezpieczeństwa Cybernetycznego w ABW, a z drugiej, że w lutym br. zlikwidowano stanowiska Pełnomocnika Rządu ds. Bezpieczeństwa Przestrzeni Informacyjnej RP.
Czytaj też
Kolejnym, trzecim elementem jest reakcja rządu na informacje o planowanej agresji na Ukrainę, a w zasadzie – według gen. Stróżyka – jej brak. Biorąc pod uwagę jednak fakty, jak już pierwszych dniach wojny zorganizowano pomoc militarną dla Ukrainy, to te kategoryczne stwierdzenie nie przystaje ówczesnej rzeczywistości. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na błędy w analizie sytuacji związanej z wybuchem wojny rosyjsko-ukraińskiej, jakie pojawiły się również w przypadku amerykańskich służb wywiadowczych i ich partnerów z NATO. Wynikały one z postrzegania Ukrainy poprzez pryzmat kalki afgańskiej, która nie przewidziała tak szybkiego upadku Kabulu.
Ta swoista klęska analityczna amerykańskich służb wywiadowczych, jeśli chodzi o ich analizy dotyczące Afganistanu, zaważyła na późniejszych ocenach sytuacji na Ukrainie. Pomimo, że trafnie oceniono już jesienią 2022 roku, iż nastąpi uderzenie wojsk rosyjskich w kierunku Ukrainy. Przyjęte proste obliczenia dysproporcji w sprzęcie i liczebności na niekorzyść Ukrainy wskazywały, że jest ona skazana na nieuniknioną klęskę. Konsekwencją tego było m.in. niezwykle oszczędne wsparcie militarne w pierwszych tygodniach wojny.
Z kolei informacje wywiadowcze Wielkiej Brytanii – pochodzące z GCHQ i MI-6 o możliwej rosyjskiej agresji – spotkały się niemal z niedowierzaniem w niektórych kręgach władzy. Natomiast zupełną indolencją wykazali się analitycy służb niemieckich i francuskich, którzy nie wierzyli, że Rosja dokona inwazji, pomimo ewidentnych dowodów.
Gen. Eric Vidaud, który kierował wówczas francuską Dyrekcją Wywiadu Wojskowego (DRM), uważał, że pomimo koncentracji rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą wojny nie będzie. Także Bruno Kahl, szef BND został zaskoczony atakiem Rosji podczas swojego pobytu na Ukrainie i w ostatniej chwili przekroczył granice ukraińska-polską. Także sam gen. Stróżyk, w swej wypowiedzi dla Gazety Wyborczej 15 lutego 2022 roku, na pytanie: „czy będzie wojna Rosji z Ukrainą?” odpowiedział: „bardziej skłaniam się ku tezie, że może dojść do jakichś uderzeń, czy zamachów terrorystycznych, bombowych w różnych miejscach na Ukrainie”. „Takich, których nie będzie można jednoznacznie sklasyfikować jako rosyjskich” – oceniał generał Stróżyk.
Stwierdzenie, że dla komisji jest zaskakujący również fakt, że w grudniu 2021 i styczniu 2022 w organizowano spotkania Europejskich Partii Konserwatywnych i Prawicowych, w których poszczególni działacze jawnie wspierali politykę Kremla i korzystali z funduszy rosyjskich jest o tyle dziwne, że w Polsce zakazana jest jedynie działalność partii komunistycznych i faszystowskich. Idąc tą logiką, można dojść do wniosku, że to samo dotyczy również kontaktów z Angelą Merkel, będącej jedną z najbardziej prorosyjskich polityków niemieckich, czy spotkania z Aleksandarem Vucziciem, prezydentem Serbii, który 20 października br. podziękował Putinowi za dostawy rosyjskiej energii i powtórzył, że Serbia nie zmieni swojego stanowiska w sprawie sankcji.
Czytaj też
Gen. Stróżyk stwierdził, że ramach procedowania ustawy o obronie ojczyzny w 2022 roku, odrzucono bez rozpoznania kilkaset merytorycznych uwag, a ona sama jest pełna nieścisłości i błędów, których efektem jest zniesienie obrony cywilnej. Jeśli pada tego typu uwaga, to należy zapytać, jakie zmiany we wspomnianej ustawie proponuje w takim razie komisja.
Zdaniem przewodniczącego komisji, wydano kilkanaście milionów złotych, w trakcie rządów formacji, która poprzednio sprawowała władzę, na wynajęcie firm lobbingowych, z których część świadczyła usługi na rzecz podmiotów rosyjskich. Co w efekcie oznacza finansowanie wpływów rosyjskich. Z tym, że okazało się, że z jedną z nich z BGR Group, z którą zawarto umowę już 2008 roku.
Z opublikowanych dokumentów przez Open Secretes wynika, że za 450 tys. dolarów zawarła ona umowę z Krajową Radą Reform Ukrainy. Ponadto należy zwrócić uwagę, że w USA firmy lobbingowe są zobowiązane, zgodnie z FARA-act, do podawania do publicznej wiadomości, na rzecz jakiego podmiotu zagranicznego wykonują usługi. I bardzo często są one prowadzone na rzecz konkurencyjnych podmiotów.
Przedstawione w trakcie konferencji tezy dotyczące zdrady dyplomatycznej, niszczenia potencjału polskich służb specjalnych, zaniechania przygotowań rządu RP do skutków agresji Rosji na Ukrainę 2022 roku oraz finansowanie przez Polskę rosyjskich wpływów w USA nie można uznać za wynik badań komisji. Nie spełniają one wymogów metodologicznych, z racji przede wszystkim braku ich uzasadnienia w odwołaniu się do konkretnych źródłowych dokumentów. Stanowią one niestety jedynie zbiór przyczynkarskich opinii niepopartych żadnymi przesłankami, że były one konsekwencją wynikającą z działań osób związanych z Federacją Rosyjską lub z Republiką Białorusi, prowadzonych metodami zarówno - niedozwolonymi, jak i bezprawnym – do czego zobowiązuje komisję wspomniane już zarządzenie nr 55 Prezesa Rady Ministrów z dnia 21 maja 2024 roku w sprawie jej powołania.