Za Granicą
Rosyjscy agenci „proxy” coraz bardziej niebezpieczni
Rosyjski wywiad coraz częściej korzysta z agentury „proxy” werbując obcokrajowców, przestępców a nawet osoby niestabilnie emocjonalnie. Jego metody stają się coraz bardziej brutalne. Szef estońskiego wywiadu Kaupo Rosin zadaje wprost pytanie, kiedy padną pierwsze ofiary śmiertelne.
Jeśli przyjrzymy się doniesieniom medialnym, to możemy zauważyć, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy rosyjskie służby postawiły na działania outsourcingowe wykorzystując „proxy” agentów, którzy stają się coraz bardziej niebezpieczni. Chodzi m.in. o siatkę szpiegowską składającą się z obywateli Bułgarii, która prowadziła działalność na rzecz Rosji w Wielkiej Brytanii. To też sprawa rosyjskiego pilota wojskowego Maksima Kuzminova, który został zastrzelony przez czeczeńskich gangsterów, a także zatrzymany w Polsce obywatel Ukrainy związany ze środowiskiem przestępczym, który zamierzał podpalić we Wrocławiu fabrykę farb w pobliżu składów z paliwem.
Wśród spraw, w których przewijają się rosyjscy agenci „proxy” są również emigranci z Rosji rozpracowujący obiekty NATO w Niemczech w celu dokonania sabotażu, dwóch Polaków związanych z kryminalnym odłamem ultrasów piłkarskich, którzy pobili w Wilnie Leonida Wołkowa, byłego szefa Fundacji Antykorupcyjnej w Rosji oraz były polski wojskowy oferujący pomoc w zamachu na Zełenskiego. A to tylko ostanie ujawnione przykłady ich wykorzystania.
Jedną z największych zmian, które są charakterystyczne dla rosyjskiego wywiadu, stało się zwiększone wykorzystanie „proxy” agentów wywiadu. Zwraca uwagę na to m.in. „Financial Times” w artykule „Europa wyrzuciła szpiegów Władimira Putina. Teraz wrócili”. Przed wojną z Ukrainą, zachodnie służby kontrwywiadowcze zajmowały się głównie rosyjskimi operacjami prowadzonymi przez obywateli Rosji w Europie. Obecnie nastąpiła bardzo widoczna zmiana - Rosjanie w swych operacjach wykorzystują obecnie szereg obcokrajowców wyłapywanych z polityki, biznesu i przestępczości zorganizowanej – takich jak np. serbski gang, który zorganizował w kwietniu 2023 roku ucieczkę Artema Uss, biznesmena powiązanego z ze służbami rosyjskimi, który aresztowany został we Włoszech pod zarzutem kradzieży amerykańskiej technologii wojskowych i oczekującego na ekstradycje do USA.
Czytaj też
Zwerbowani agenci „proxy” mogą nie wiedzieć, że pracują dla służb rosyjskich. Mogą za to być przekonani, że wykonują zlecenie na rzecz innej grupy przestępczej, tak jak to miało prawdopodobnie miejsce w przypadku pobicia Wołkowa. Rosyjskie służby wywierają presję na swych obywateli, którzy uciekli za granicę po rozpoczęciu wojny. „Wiemy o przypadkach, w których Moskwa opierała się na nacisku na krewnych emigrantów, którzy pozostali w Rosji” - mówił Andriej Sołdatow, ekspert ds. rosyjskich służb bezpieczeństwa cytowany przez „Financial Times”.
Używanie „proxy” agentów to tania, a czasami bardzo skuteczna metoda stosowana przez rosyjskie służby od wielu lat. Teraz z racji wojny z Ukrainą staje się powoli dominantą w Europie. Priorytety pozostają takie same, jak przed wojną: kradzież niejawnych informacji, poszerzenie podziałów w NATO i podważanie poparcia dla Ukrainy. Ale metody stały się bardziej pomysłowe, aby zrekompensować ich zakłócone sieci szpiegowskie w Europie i obejść ograniczenia dla Rosjan wynikłe z sankcji i obostrzeń nałożonych na Rosjan po wybuchu wojny na Ukrainie.
Operacje prowadzone na odległość za pomocą zdalnej pracy i nowo zrekrutowanych współpracowników ma swoje zalety i wady. Z jednej strony istnieje większe pole do zaprzeczenia w przypadku ich ujawnienia. Mogą być oni skuteczni w kradzieży tajemnic handlowych, tworzenia systemów eksportowych omijających sankcje lub penetracje sieci komputerowych. Dla przykładu: pendrive podpięty do komputera przez zwerbowaną „ad hoc” osobę ze sprzątającego serwisu może dostarczyć wywiadowi niezwykle cennych informacji, tak samo jak źródło od wielu lat obsługiwane przez oficera prowadzącego. Problemem może być jedynie kwestia kontroli zdalnej agentury „proxy” w zakresie bezpieczeństwa prowadzonych działań. Nigdy nie ma pewności, że w każdej chwili zaczną pracować dla tego, kto da więcej.
Rosyjski wywiad nadal swobodnie czuje się w ambasadach, w tradycyjnie neutralnych krajach, takich jak Austria i Szwajcaria. Zakłada się, że pod przykryciem dyplomatycznym, działalność wywiadowczą prowadzi około 150 rosyjskich agentów. „Financial Times” na podstawie informacji uzyskanych anonimowo od funkcjonariuszy zachodnich służb kontrwywiadowczych pisze, że prawie jedna trzecia rosyjskich operacji wywiadowczych w Europie jest obecnie prowadzona z „bezpiecznych węzłów” Wiednia i Genewy. Równocześnie Rosjanie wzmocnili swoje rezydentury poza strefą Schengen, szczególnie w Turcji i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, skąd prowadzone są obecnie operacje na kontynencie europejskim.
Czytaj też
Kaupo Rosin, szef estońskiego wywiadu (Välisluureamet – przyp. red.) w wywiadzie dla szwajcarskiego serwisu internetowego „Watson.ch” zwraca uwagę, że Rosjanie coraz częściej uciekają się do operacji kinetycznych. Jest to niepokojąca tendencja występująca w kilku krajach europejskich. Obecnie rekrutuje się ludzi do realizacji konkretnych działań. Niedawno w Estonii miały miejsce ataki na prywatny samochód Lauri Läänemets ministra spraw wewnętrznych. „W ramach innych akcji niszczono lub uszkadzano pomniki II wojny światowej. W sumie w tej sprawie aresztowano dwanaście osób. Była to operacja hybrydowa, za którą stanęli rosyjscy sponsorzy. Te kinetyczne ataki Rosji są czymś nowym. Obserwujemy je od drugiej połowy 2023 roku” – mówił Rosin. Jak dodał, „jeśli tendencja się utrzyma – jak zakładamy – to tylko kwestia czasu, zanim ludzie będą zabijani”.
Czytaj też
Według niego pojawili się profesjonalni pośrednicy oferujące wykonanie konkretnych zadań. Są nimi na przykład byli żołnierze grupy Wagnera czy przestępcy, którzy oferują swoje usługi, jako niezależni kontrahenci, opracowują projekty operacji hybrydowych i pozyskują na ten cel środki od władz rosyjskich. Obserwują oni sytuację polityczną w różnych krajach, na przykład podczas kluczowych wydarzeń, takich jak wybory czy protesty i przekazują odpowiednie pomysły swoim klientom w rosyjskich służbach specjalnych. Niektóre przedstawione przez nich projekty są odrzucane, inne akceptowane i pozyskiwane jest finansowanie. Następnym etapem jest pozyskanie osób do realizacji. Werbowani są najczęściej wśród drobnych przestępców lub osób bezrobotnych i uchodźców z Ukrainy. Rekrutuje się ich na portalach społecznościowych lub w kręgach przestępczych. W przypadku, gdy plan się nie powiedzie, zdemaskowani są ludzie, którzy i tak nic nie wiedzą. Dotychczas działania - zdaniem Kaupo Rosin - nie były prowadzone jeszcze w sposób szczególnie profesjonalny, ale uważa on, że „Rosjanie wyciągną z tego wnioski i dostosują swoje działania”.
Ikonicznym wręcz przykładem tego typu działań może być ujawniona ostatnio sprawa 20-letniego Brytyjczyka Dylana Jamesa Earla, oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji. Został on zwerbowany w Internecie jeszcze przed wybuchem wojny rosyjsko-ukraińskiej przez Grupę Wagnera. Zorganizował i zapłacił za podpalenie dwóch siedzib firm ukraińskich przy Staffa Road w Leyton we wschodnim Londynie. Jak podaje „The Times”, nieruchomość należy do firm kurierskich Oddisey i Meest UK, których właścicielami są brytyjsko-ukraiński biznesmen mieszkający w Londynie. Firmy te od lutego 2022 roku zaangażowane są w wysyłanie pomocy na rzecz Ukrainy.
Według ustaleń śledczych, do współpracy w tym procederze Brytyjczyk pozyskał jeszcze cztery osoby. Postawione mu zarzuty dotyczą okresu od 20 grudnia 2021 r. do 18 kwietnia 2024 roku. Wszyscy zatrzymani będą odpowiadać karnie na podstawie ustawy o bezpieczeństwie narodowym uchwalonej w lipcu 2023 r. i będącej jak napisano w uzasadnieniu jako reakcję na „groźbę wrogich działań ze strony państw wymierzonych w demokrację, gospodarkę i wartości Wielkiej Brytanii”. Ustawa weszła w życie w grudniu 2023 roku i rozszerzyła zakres czynów, które można zakwalifikować jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego – w tym kradzież tajemnic handlowych i próby uzyskania dostępu do niektórych stron internetowych – dając władzom większe uprawnienia w zakresie zwalczania nowoczesnych form ścigania przestępstwa szpiegostwa.
Polska jako hub pomocy militarnej szczególnie jest narażony na tego typu operacje. Pozostaje tylko przyjąć optymistyczne założenie że polskie służby są przygotowane na tego typu działania ze strony Rosjan i wyciągnęły stosowne wnioski w celu ich neutralizacji. Szczególne konieczne staje się w przypadku agentów „proxy” zacieśnienie wymiany informacji zarówno służb specjalnych jak i policyjnych.