Za Granicą
Znaj swoje źródła, czyli kim naprawdę jest twórca gulagu.net?
Kim jest Władimir Osieczkin, twórca Gulagu.net? Obrońcą praw człowieka czy bardzo sprytnym biznesmenem?
Rosyjski opozycyjny dziennikarski portal śledczy Proyect Net opublikował materiał dotyczący Władimira Osieczkina, założyciela portalu Gulagu.net. W publikacji określa się go "jednym z najwybitniejszych rosyjskich działaczy na rzecz praw człowieka w czasie wojny" i "osobą, dzięki której świat dowiedział się o skali tortur w rosyjskich więzieniach". W 2021 roku opublikował on nagrania ze znęcania się na więźniach w szpitalu więziennym w Saratowie, co spowodowało że Aleksander Kałasznikow, szef Federalnej Służby Więziennej, został zdymisjonowany. Jednocześnie Proyect Net oskarża Osieczkina, że z pomocy więźniom i byłym funkcjonariuszom rosyjskiego aparatu bezpieczeństwa w uzyskaniu azylu politycznego w Europie uczynił sobie źródło dochodu.
Od lutego 2022 r. nastąpił wzrost oglądalność kanałów YouTube (340 tys. w lutym 2022 r do 880 tys. odsłon w sierpniu br.) i Telegram (84 tys. w lutym 2022 r do 179 tys. odsłon w sierpniu br.) Gulagu.net. Pojawiły się jednak wątpliwości co do rzetelności przekazywanych informacji. Najbardziej jaskrawym przykładem jest wywiad Osieczkina z dwoma Rosjanami, będącymi byłymi więźniami kolonii karnej, którzy mieli służyć w PMC Wagner, twierdzących że: osobiście zabijali ukraińskie dzieci, wrzucali granaty do dołu z rannymi żołnierzami rosyjskimi i ukraińskimi. Zostało to powielone przez ukraińskie i niektóre światowe media, m.in. CNN. Okazało się, że jeden z rozmówców Osieczkina został rozpoznany jako Aleksiej Savichev - bezdomny, który otrzymał za ten wywiad od niego pieniądze. Jego portal stał się też źródłem sensacji rodem z kina klasy B, jak np. informacja, że według "źródła w FSO", Jewgienij Prigożin przygotowywał dla Putina posiłek z ludzkiego mięsa. Jednoczenie Newsweek, powołując się na źródło Osieczkina "w FSB", napisał, że latem 2021 roku Rosja zamierza zaatakować Japonię .
Pieniądze za azyl
Najgłośniejszym skandalem związanym z Osieczkiem była sprawa Pawła Filatiewa - pierwszego rosyjskiego żołnierza, któremu pomógł opuścić Rosję, a następnie oskarżył go o zbrodnie wojenne oraz powiązania z FSB. Ten były żołnierz 56. Pułku Szturmowo-Szturmowego Gwardii i uczestnik rosyjskiej inwazji na Ukrainę, spędził niespełna dwa miesiące na froncie i został zwolniony z powodu choroby, a po powrocie napisał opublikowaną w internecie książkę "ZOV 56", w której potępił wojnę rosyjsko-ukraińską i inwazję Rosji na Ukrainę. Zwrócił się też do portalu Gulagu.net o jej przetłumaczenie i przyjęcie praw do jej publikacji za granicą. Osieczkin początkowo nie odpowiedział na tę propozycje, ale gdy kilka wydawnictw obiecało Filatyewowi tantiemy, to podpisał z nim wstępną umowę w imieniu zarejestrowanej we Francji - Fundacji Nowych Dysydentów, z której się jednak nie wywiązał. W międzyczasie Filatiew opuścił Rosję i próbował zerwać umowę, a sprawa oparła się o francuski sąd, który wydał korzystne dla niego orzeczenie. W odpowiedzi został oskarżony przez Osieczkina o zbrodnie wojenne i współpracę z FSB. Także jego agentowi wydawniczemu Kseni Cerkowskiej zarzucił współpracę z rosyjskimi służbami specjalnymi.
Podobna historia, jak podaje Proyect Net, przydarzyła się moskiewskiemu biznesmenowi Andriejowi Iwanowi. Zdecydować miał się on opuścić Rosję, kiedy zaczęli wypierać jego biznes a Osieczkin za 28 tys. euro zaoferował mu pomoc w uzyskaniu azylu politycznego we Francji. Jeszcze działając w Rosji, przedsiębiorca przekazał prawnikowi powiązanemu z nim pięć tysięcy euro. Kiedy Iwanow przybył do Francji, Osieczkin w trakcie rozmowy powiedział mu, że podejrzewa go o pracę w FSB. Miał też zasugerować, aby przekazywał mu pieniądze w gotówce, bez paragonów i umów. Biznesmen twierdzi, że przekazał mu sześć tysięcy euro, ale ten nigdy nie przygotował obiecanej dokumentacji koniecznej do ubiegania się o azyl polityczny. Według Iwanowa, w czasie kolejnego spotkania miał być on filmowany przez Osieczkina, który oświadczył mu: "Teraz dowiedzieliśmy się, że jest pan funkcjonariuszem FSB, który chce podważyć naszą reputację". Osieczkin w rozmowie z dziennikarzami Proyect Net powiedział, że nie otrzymał pieniędzy od Iwanowa oraz że zmienił zdanie w sprawie pomocy biznesmenowi, bo zdał sobie sprawę, że współpracuje on z FSB i jest uwikłany w korupcję.
Czytaj też
Również płk Paweł Szczetinin, który do 2016 roku pracował w Federalnej Służbie Więziennej, za pośrednictwem Osieczkina miał trafić do Francji. W jego przypadku powodem wyjazdu z Rosji była odmowa wejścia w układy korupcyjne, w które chcieli go wciągnąć jego przełożeni, co w konsekwencji spowodowało, że został zmuszony do opuszczenia służby. Portal Gulagu.net opublikował sporządzone przez niego materiały, dotyczące korupcji w rosyjskim więziennictwie, za co obiecano mu pomoc w opuszczeniu Rosji i ochronę międzynarodową, z której się nie wywiązano. W efekcie udało mu się w 2019 roku wyemigrować (na podstawie fałszywego paszportu) na własną rękę do Francji. Po przybyciu na miejsce Osieczkin stwierdził, że musi on zapłacić 40 tys. euro za koszty kancelarii prawnej mającej pomóc mu w uzyskaniu dla jego pięcioosobowej rodziny azylu politycznego. Po wpłaceniu przez Szczetinina wstępnej kwoty, okazało się, że jest ona zawyżona prawie dziesięciokrotnie, a obiecani prawnicy nigdy się nie pojawili. Z tej racji zażądał wywiązania się z umowy. W efekcie, na wniosek Rosji został na jakiś czas zatrzymany w oparciu o notę Interpolu. Jak później się dowiedział, było to konsekwencją przekazania do FSB przez Osieczkina jego miejsca pobytu we Francji, na podstawie którego Rosja wysłała wniosek o jego ekstradycję. Redakcja Proyect Net dysponuje skanem e-maila Osieczkina do Borysa Uszakowa, koordynatora Gulagu.net, aby przekazał tę informację FSB (gdzie przebywa Szczetinin) oraz jego listu do gen. Aleksandra Bortnikowa (dyrektora FSB) na ten temat.
W styczniu 2023 r. na portalu Gułag.net pojawił się materiał opisujący ucieczkę Andrieja Miedwiediewa, byłego kontraktora PMC Wagner, z Rosji do Norwegii. Publikacja sugerowała, że to Osieczkin przeprowadził jego ewakuację. W rzeczywistości, do kontaktu między nimi doszło już po opuszczeniu Rosji przez Miedwiediewa. Wkrótce jednak został on oskarżony przez Osieczkina o współpracę z... FSB. Analogicznie miała przebiec sprawa kolejnej rzekomej ewakuacji Nikity Czibrina, byłego żołnierza rosyjskiej 64. Samodzielnej Brygady Strzelców Zmotoryzowanych, odpowiedzialnej za masakrę w Buczy. Także w jego przypadku, ucieczka została przedstawiona przez Gulagu.net jako udana akcja Osieczkina. Czibrin twierdzi natomiast, że zaproponowano mu, aby w trakcie lotu tranzytowego przez Francję poprosił o azyl, ale nie został na niego wpuszczony. W efekcie, wystąpił on o azyl w Hiszpanii. Osieczkin twierdzi, że umożliwił opuszczenie Rosji przez pięć osób powiązanych z armią i organami bezpieczeństwa. Trzy z nich oskarżył potem o udział w zbrodniach wojennych i bycie na usługach FSB. Ale na liście nazwisk, które miały znaleźć się we Francji dzięki Osieczkinowi, są też inne osoby. Jak pisze portal Proyect Net, Osieczkin publiczne zarzucił też co najmniej 20 osobom i organizacjom związanym z ruchami obrony prawa i rosyjską opozycją o współpracę z rosyjskimi władzami i organami bezpieczeństwa.
Rosyjska ścieżka Osieczkina
Niezwykle ciekawy wątek z biografii Osieczkina dotyczy czasów, kiedy przebywał jeszcze na terenie Rosji. Jako student Wydziału Prawa Uniwersytetu w Samarze został oskarżony o morderstwo. Po trzech miesiącach został zwolniony z powodu braku dowodów, porzucił studia i przeniósł się do Krasnogorsku pod Moskwą, gdzie w 2004 r. otworzył salon używanych samochodów pochodzących z zagranicy, a w 2007 roku był już właścicielem kilku takich obiektów i klub paintballowego. W tym samym czasie, jak pisał m.in. Kommiersant, miejscowy Departament Bezpieczeństwa Gospodarczego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych rozpoczął kontrolę jego firmy, a sam Osieczkin otrzymał informację, że chcą wszcząć przeciwko niemu sprawę za oszustwo i otrzymał zarazem propozycję wręczenia łapówki w zamian za jej zakończenie. Miał odmówić, a wtedy funkcjonariusze MSW zaczęli wywierać presję na pracownikach salonu, którzy zgodzili się sprzedać kilka samochodów "z pominięciem kasy". W konsekwencji został on oskarżony o oszustwo podatkowe i zatrzymany a następnie zastosowano wobec niego areszt tymczasowy. W jego trakcie nieustannie pisywał skargi na znęcanie się i łamanie jego praw, a także na organizatorów jego zatrzymania, którzy ostatecznie - jak opisał to dziennik Wiedomosti - sami zostali skazani za branie łapówek. Pomagał też innym współwięźniom w pisaniu odwołań i skarg na traktowanie ich przez strażników więziennych. W 2010 roku zakończono postępowanie wyjaśniające i został formalnie skazany na 7 lat więzienia, ale rok później został zwolniony warunkowo (po spędzeniu w więzieniu łącznie 4 lat).
W 2011 roku, po wyjściu na wolność, nawiązał kontakt z dziennikarką Olgą Romanową, której mąż, biznesmen Aleksiej Kozłow również -oskarżony o oszustwo - przebywał w więzieniu. W ten sposób wszedł w krąg rosyjskich opozycjonistów i działaczy na rzecz praw człowieka i zaczął działać w Siedzącej Rosji. Stworzył także własny projekt medialny, czyli znany Gułagu.net, zajmujący się zwalczaniem tortur i korupcji w rosyjskim systemie penitencjarnym oraz ochroną praw więźniów rosyjskich zakładów karnych. W 2012 roku zainicjował ubezpieczanie więźniów w Rosji od nielegalnych działań służby więziennej i chorób. Jak opisywał to Kommiersant, jeśli więzień, który wykupił ubezpieczenie, zostanie pobity przez funkcjonariuszy więziennych, co spowoduje jego trwały uszczerbek na zdrowiu lub śmierć, to towarzystwo ubezpieczeniowe wypłaci jemu lub jego rodzinie odszkodowanie, a następnie za pośrednictwem sądu odzyska środki od zakładu karnego. Początkowo lobbował w Dumie za ustawą dającą takie możliwości, ale kiedy nie przyniosło to skutku, to zdecydował się sprzedawać tego typu polisy poprzez znajomego, pracownika towarzystwa ubezpieczeniowego. Z tym, że aby uzyskać odszkodowanie, więźniowie musieli otrzymać z kolonii karnej dokumenty potwierdzające fakt stosowania wobec nich przemocy przez jej funkcjonariuszy. Osieczkin twierdził, że kolonie boją się polis ubezpieczeniowych i nie biją takich więźniów, co nie okazało się prawdą. Później twierdził, że nie zarabiał na ubezpieczeniach, a jedynie je reklamował, natomiast uzyskane pieniądze wydawał na opłacenie prawników dla więźniów.
Czytaj też
W tym czasie Osieczkin występował jako komentator w wielu programach telewizyjnych dotyczących korupcji w rosyjskich zakładach karnych. W jednej z takich audycji nawiązał kontakt się z Antonem Cwietkowem z organizacji Oficerowie Rosji, a poprzez Facebook z Michaiłem Senkiewiczem - ekspertem Stałej Komisji ds. Pomocy Komitetowi Monitorowania Społeczności i Reformy Systemu Penitencjarnego Rady przy Prezydencie FR. Cwietkow przedstawił Osieczkina kierownictwu Federalnej Służby Penitencjarnej i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz Jarosławi Niłowowi, zastępcy przewodniczącego LDPR. Ten ostatni utworzył w Dumie radę kontroli publicznej i zaproponował Osieczkinowi uczestnictwo w niej. Z biografii Antona Cwietkowa, opisywanej prze rosyjskie media (m.in. osnmedia.ru, rosbalt.ru, medialeaks.ru) wynika, że on sam nie służył w wojsku, choć w niektórych pojawiają się informacje, że na początku XXI wieku był funkcjonariuszem FSB. Jest on znany z komentowania niemal każdej kwestii - od krytyki kobiet sprzedających jedzenie w pobliżu metra, po rady aby kobiety nie przekraczały granic samoobrony, gdy zostaną zaatakowane przez gwałciciela, w przeciwnym razie grozi im sprawa karna. W skład prezydium kierowanej przez niego organizacji wchodzą znani emerytowani rosyjscy generałowie, funkcjonariusze bezpieczeństwa i dziennikarze. Natomiast Senkiewicz zaproponował Osieczkinowi utworzenie komisji ds. Ochrony praw więźniów w ramach rady proputinowskiej partii Jedna Rosja.
Osieczkin deklarował, że jest przeciwko ingerencji jakiegokolwiek kraju w prace rosyjskiego systemu penitencjarnego. Zdecydowanie potępił też publicznie liczne protesty uliczne rosyjskiej opozycji "niesystemowej", trwające od 2011 do 2013 roku w wyraźnej antyputinowskiej orientacji, z jej głównym hasłem "O uczciwe wybory!". Jego zdaniem wielu działaczy ówczesnej rosyjskiej opozycji było pod "dotacyjnym" wpływem obcych służb wywiadowczych. Poparł też projekt ustawy "o zagranicznych agentach". W 2014 roku Władimir Osieczkin został zaproszony i został przewodniczącym grupy roboczej Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej ds. rozwoju kontroli publicznej i ochrony praw obywateli w miejscach przymusowego przetrzymywania oraz ekspertem grupy roboczej ds. pomocy w Prezydenckiej Radzie Praw Człowieka. Stając się częścią oficjalnych struktur władzy Federacji Rosyjskiej, Osieczkin poparł rosyjską ustawę o zagranicznych agentach, co w dalszym ciągu nie podobało się wielu "dotacyjnym" opozycjonistom i "starym działaczom na rzecz praw człowieka", którzy oskarżali go o "oszustwo w zakresie praw człowieka", "współpracę z FSB" oraz "chęci podporządkowania ochrony praw człowieka w Rosji pod sobą i pod siłami bezpieczeństwa". W tym samym roku podczas wystąpień mówił o interwencji zachodnich służb wywiadowczych w Ukrainie oraz aktywnie potępił Euromajdan i zmianę władzy w Ukrainie oraz z zadowoleniem przyjął aneksję Krymu. Brał również udział w akcjach antymajdanowych. W październiku 2022 roku tłumaczył swą ówczesną postawę w rozmowie z Władimirem Zolkinem, emitowanej na kanale Gułagu.net, "wpływem gwałtownie wzmożonej antyukraińskiej propagandy w mediach rosyjskich", której rzekomo nie mógł się oprzeć. W tym miejscu należy zwrócić uwagę, że również Aleksander Nawalny, traktowany jako ikona rosyjskiej opozycji, również poparł przyłączenie Krymu do Rosji.
W 2013 roku został zatrudniony przez rosyjskiego miliardera Maksyma Nogotkowa jako jeden z koordynatorów projektu Yopolis, umożliwiającego mieszkańcom miast interakcję i realizację lokalnych projektów oraz inicjatyw publicznych poprzez system online i offline. I to z niezwykle wysoką pensją, jak na warunki rosyjskie, w wysokości 500 tys. rubli miesięcznie. Jak zwracają uwagę dziennikarze Proyect Net, nie do końca są również wyjaśnione jego ówczesne kontakty z gen. Iwanem Tkaczewem, pełniącym wówczas służbę w Służbie Bezpieczeństwa Wewnętrznego FSB a obecnie szefem Departamentu "K" Służby Bezpieczeństwa Gospodarczego FSB. On sam się od nich nie odżegnuje i wspomina o nich w postach na Facebooku (m.in. z 20 kwietnia 2018 roku).
Równocześnie zaczęły coraz częściej napływać sygnały o pobieraniu pieniędzy przez Osieczkina za porady udzielane w ramach projektu Gulagu.net. Olga Romanova, szefowa ruchu na rzecz praw więźniów Siedząca Rosja, zaczęła bardzo negatywnie wypowiadać się na jego temat, m.in. na portalu gazeta.ru, stwierdzając: "Dość tego moskiewskiego rozumowania. (...) nazywa siebie obrońcą praw człowieka, ale jest zaangażowany w bezprawne wymuszenia. Wykorzystując przykrywkę osoby publicznej, wyłudza pieniądze od krewnych skazanych". Natomiast Zoja Swietowa, rosyjska dziennikarka i działaczka na rzecz praw człowieka, w wypowiedzi dla portalu gułag-info.ru napisała m.in.: "Kiedy czytałam artykuły w różnych gazetach o korupcji w aresztach śledczych, o <
Czytaj też
W 2015 roku w siedzibie Gulagu.net oraz w domu Osieczkina przeprowadzono rewizje. Wszczęto przeciwko niemu postępowanie karne pod zarzutem oszustwa, a dokładnie wyłudzenia od bliskich skazanych środków pieniężnych, które rzekomo miały służyć ubezpieczeniu życia więźniów. Według niego było to związane z ujawnieniem przez niego korupcji w sprawie zwolnienia warunkowego Jewgieni Wasiljewej, byłej szefowej Departamentu Stosunków Własnościowych Ministerstwa Obrony, skazanej w maju 2015 r. na pięć lat kolonii karnej i grzywnę za defraudację funduszy ministerstwa i pranie brudnych pieniędzy. Inna wersja mówi, że przedstawiciele Społecznej Komisji Monitorującej ds. Ochrony Praw Człowieka w Miejscach Przetrzymywania Osób Przymusowo Zatrzymanych udali się do aresztu śledczego w Lefortowie, aby odwiedzić zabójców Borysa Niemcowa. Osieczkin miał się dowiedzieć, że oskarżeni to Czeczeńcy, którzy byli torturowani podczas aresztowania i zwrócił się o sprawdzenie tej informacji. We wrześniu 2015 roku zdecydował się przy pomocy Pierre'a Afnera (francuskiego działacza na rzecz praw człowieka) opuścić Rosję i uzyskać azyl polityczny we Francji. Jako miejsce swojego pobytu wybrał miasto Biarritz, na Riwierze Atlantyckiej, gdzie zainicjował nowy projekt pod nazwą Fundacja Nowych Dysydentów. W 2019 roku, kiedy Osieczkin przebywał już we Francji, w Rosji wszczęto przeciwko niemu nową sprawę karną - dotyczącą oszustw z ubezpieczeniem więźniów.
Osieczkin roztacza wokół siebie aurę człowieka szczególnie znienawidzonego przez reżim Putina. We wrześniu 2022 r. ogłosił o rzekomej próbie zamachu na niego. Stwierdził, że zauważył wiązkę lasera z celownika na ścianie swego domu, a następnie usłyszał strzały. W licznych wywiadach mówił, że o możliwości ataku na niego ostrzegł go dziennikarz śledczy Hristo Grozev z serwisu śledzącego Bellingcat. Z tym, że on sam tego nie potwierdza i osobiście wątpi, że mogło dojść do nieudanego zabójstwa. Nie przeszkodziło to jednak Osieczkinowi w twierdzeniach, że "atak" był osobistym rozkazem Władimira Putina i porównywaniu się z Borysem Niemcowem i Galiną Starowojtową (rosyjska działaczka praw człowieka zamordowana w 1998 r.). Według oficjalnego komunikatu prokuratury z Bayonne stwierdzono, że "nie ma dotychczas obiektywnego elementu potwierdzającego hipotezę o zamachu, którego (...) miano dokonać na Władimira Osieczkina".
Dla kogo pracuje Osieczkin?
Najpoważniejszym zarzutem wysuwanym wobec Osieczkina są podejrzenia o to, że może pracować dla władz rosyjskich. Głównym argumentem mającym to sugerować jest najbardziej znana publikacja Gulagu.net., z 2021 roku, gdy wyemitowano nagrania z więzienia w Saratowie. Przedstawiają one niezwykle drastyczne tortury i gwałty na przebywających tam osadzonych. Zostały one przekazane przez Siergieja Savelyeva, skazanego na 9 lat za posiadanie narkotyków. W trakcie pobytu w kolonii karnej pracował jako administrator systemów komputerowych i dzięki temu miał włamać się do zamkniętej sieci Federalnej Służby Więziennej, z której skopiował wspomniane nagrania. Po opuszczeniu więzienia dostarczył je Osieczkinowi, a ten je wyemitował. Niespodziewanym efektem tego było to, że w niecały miesiąc po emisji został zwolniony gen. Aleksander Kałasznikow, szef Federalnej Służby Więziennej. Jak ustalili dziennikarze Proyect Net, po publikacji tych materiałów Osieczkin otrzymał siedem dużych przelewów w kryptowalutach, na łączną kwotę 709 tys. dolarów. Stanowi to ponad trzy czwarte wszystkich darowizn otrzymanych na rzecz Gulagu.net w latach 2021-2023. Osieczkin tłumaczy, że były to transfery od głównego sponsora i jego osobiste pieniądze ze sprzedaży działek w obwodzie moskiewskim. Komentując sprawę dymisji Kałasznikowa, Olga Romanowa w wypowiedzi dla Current Time TV w listopadzie 2021 roku stwierdziła: "Myślę, że to szczególna operacja FSB. W naszym kraju, jak zwykle, wszystkie operacje specjalne pochodzą z FSB. Pierwotnym celem wycieków wideo było usunięcie Kałasznikowa, co faktycznie miało miejsce (...) Oznacza to, że jeśli FSB pozwoliła na wydobycie tego archiwum, to z jakiegoś powodu było to jej na rękę". Zastanawiające jest też to, że rosyjskie służby uzyskały dostęp do poczty Osieczkina, zidentyfikowały Savelyeva jako tego który przekazał te nagrania, zatrzymały go, ale z jakiegoś powodu natychmiast zwolniły go za kaucją. W efekcie, poprzez Białoruś udało mu się wyemigrować do Francji .
Jak zwracają uwagę dziennikarze Proyect Net, wiele osób z którymi rozmawiali na temat Osieczkina, w tym także ci, którzy są w nim w bezpośrednim konflikcie, zwracają uwagę na jego niezwykłe zdolności medialne. Jak piszą, "zwracał uwagę opinii publicznej na łamanie praw więźniów i dla niektórych interwencja Gulagu.net przyniosła zdecydowanie pozytywne skutki. Co najmniej kilka przypadków tortur lub śmierci więźniów, o których mówił, zakończyło się wyrokami więzienia dla strażników (...) publikacja Archiwum Savelyeva stała się być może jedną z najbardziej przekonujących historii o torturach w rosyjskim więzieniach".
Od momentu ukazania się tekstu w portalu Proyect Net 11 września br, brak jest do tej pory jakikolwiek komentarzy w oficjalnej rosyjskiej przestrzeni medialnej.