Za Granicą
Wojsko uszczelni granice w USA
Prezydent Donald Trump obejmując po raz drugi urząd prezydenta USA zamierza skierować znaczne zasoby na bezpieczeństwo granicy z Meksykiem. Kluczem do zwalczenia zagrożeń narkotykowych i zastopowania masowej nielegalnej migracji ma być plan przygotowany przez wojsko we współpracy z innymi służbami.
Amerykańskie dowództwo geograficzne NORTHCOM (The United States Northern Command) otrzymało zadanie przygotowania udziału wojska w uszczelnieniu granicy południowej USA. Co więcej, na razie jeszcze pełniący obowiązki Sekretarza Obrony Robert Salesses (Pete Hegseth oczekuje na uzyskanie zgody Senatu) ma w ciągu dziesięciu dni przekazać prezydentowi Donaldowi Trumpowi plany działania opracowane we współpracy ze wspomnianym już NORTHCOM. Inne kluczowe daty to trzydzieści dni od 20 stycznia, kiedy Sekretarz Obrony ma przedstawić wszystkie działania w zakresie implementacji prezydenckiego rozporządzenia. A po dziewięćdziesięciu dniach wspólnie, Sekretarz Obrony oraz Sekretarz Bezpieczeństwa Wewnętrznego mają złożyć raport o stanie działań na południowej granicy oraz zaprezentować zalecenia na przyszłość. Donald Trump przechodzi tym samym od zapowiedzi kampanijnych do realizacji w praktyce „terapii szokowej” względem bezpieczeństwa granicy południowej państwa. Przy czym, nie ma i nie powinno być żadnego zaskoczenia, bowiem właśnie tego rodzaju działania były przecież wyrażane wprost nie tylko przez samego prezydenta, ale wspominał o nich także, w swoim wystąpieniu otwierającym przesłuchania przed kongresmenami, chociażby Pete Hegseth.
Czytaj też
Pentagon ma pomóc uszczelnić granicę
Zauważmy, że skierowanie uwagi Pentagonu na własną granicę południową to efekt jednej z pierwszych decyzji prezydenta Donalda Trumpa, która miała miejsce tuż po poniedziałkowym zaprzysiężeniu (20.01.2025). I jest to bezpośrednio związane także z decyzją, że w pasie przygranicznym z Meksykiem ogłoszono stan wyjątkowy. Prezydent Trump uważa, że suwerenność państwa jest zagrożona. Jako sprawców tego stanu rzeczy definiuje kartele narkotykowe oraz inne grupy przestępcze, a także przemytników ludzi. Stąd też, zdaniem nowej administracji, niezbędne jest uzyskanie wsparcia wojska, ale w skali dotychczas nieobserwowanej. Szczególnie, że Amerykanie mają do czynienia z niejako trzema zagrożeniami, które nakładając się na siebie w wielu aspektach uzyskują efekt synergii. Po pierwsze, Meksyk od lat nie jest w stanie sobie poradzić z rozwojem przestępczości zorganizowanej. Zauważmy, że kartele i pomniejsze gangi wybudowały sobie przestrzeń do oddziaływania na każdy aspekt życia społeczno-polityczno-ekonomicznego tego państwa. Władze meksykańskie lawirują między różnymi skrajnościami, od wypowiedzenia wojny kartelom (Felipe Calderon) do uznania wręcz swojej porażki (Andres M.L. Obrador). Obecna prezydent Caludia Sheinbaum jest w ten sposób w dość niekomfortowej sytuacji politycznej oraz negocjacyjnej względem amerykańskiego sąsiada.
Dochodzi do tego sprawa paramilitaryzacji karteli oraz chociażby zwiększania ich „profesjonalizacji” poprzez podniesienie zdolności do działania poza Meksykiem, już bezpośrednio w USA. Trzeba też pamiętać, że mówimy w znacznym stopniu o strukturach przestępczych zalewających amerykańskie terytorium narkotykami, w tym sprzyjających obecnej epidemii fentanylu. Drugim z zagrożeń jest oczywiście sprawa masowej nielegalnej imigracji, gdzie presja migracyjna stała się jednym z najważniejszych wątków amerykańskiej debaty społeczno-politycznej i bezpośrednio przełożyła się na wynik wyborczy, brutalnie obnażając chociażby problemy z analitycznym podejściem części ośrodków europejskich do rozumienia sytuacji w USA. Długość granicy w sprzężeniu z liczbą osób próbujących nielegalnie przekroczyć granicę, to skomplikowane wyzwanie dla struktur federalnych i stanowych, jeśli chodzi o fizyczną kontrolę nad własnym terytorium. A pamiętajmy jeszcze, że w okresie rządów Joe Bidena i jego administracji mieliśmy także do czynienia ze sporami na linii władze stanowe – władze federalne jeśli chodzi o specyfikę blokowania granicy przed wręcz otwartymi próbami wtargnięcia na terytorium USA dużych grup osób.
Czytaj też
Zróżnicowane zagrożenia dla bezpieczeństwa
Trzecim elementem jest sprawa zabezpieczenia południowej granicy przed staniem się czymś w rodzaju kanału przerzutowego dla terrorystów czy też potencjalnych sabotażystów z państw wrogich USA. Wiedząc, że w historii USA wiele państw oraz aktorów niepaństwowych próbowało wykorzystywać każdą słabość tamtejszego systemu bezpieczeństwa wewnętrznego, nie jest to kwestia trywialna. Stąd też, dość absurdalne może być porównanie systemu zabezpieczeń na lotniskach w USA właśnie z polityką wobec granicy południowej, analizując to jedynie pod kątem spraw związanych z bezpieczeństwem, bez wdawania się w rozważania o innych przestrzeniach związanych np. z kwestiami społeczno-ekonomicznymi w USA.
Już w trakcie pierwszej kadencji Trumpa sięgano po wsparcie wojska oraz środków finansowych Pentagonu na sprawy związane z bezpieczeństwem granicy południowej. Było to wówczas przede wszystkim wiązane z dość nieprecyzyjnym pojęciem „muru”, a dokładniej standaryzacji federalnej zabezpieczeń granicznych. Co więcej, Pentagon jest zaangażowany we wsparcie agend federalnych na granicach od lat 90-tych XX w. Jeszcze za poprzedniej administracji dochodziło do sytuacji zaangażowania nawet ponad 4 tys. żołnierzy, przede wszystkim z jednostek Gwardii Narodowej w działania graniczne. Przy czym pamiętajmy o dwoistości zarządzania strukturą Gwardii Narodowej w USA, gdzie uprawnienia podzielone są pomiędzy prezydenta i gubernatora. Dziś ok. 2500 żołnierzy uczestniczy w działaniach granicznych. Pierwsze plany w sferze wzmocnienia mówią o dodatkowych 1500 wojskowych, z czego 1000 z nich ma pochodzić z wojsk lądowych, a 500 to Marines (USMC). Pierwsi żołnierze mający wzmocnić kontyngent mieli już ruszyć na kierunek El Paso oraz San Diego. Pamiętajmy jednak, że dotychczas wojsko na granicach z perspektywy federalnej to przede wszystkim logistyka, wsparcie zdolności ISR, baza sprzętowa na potrzeby wspierania CBP (U.S. Customs and Border Protection) w ramach Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS). Zaś, jak podał Fox News tym razem wysłanie Marines będzie miało inny charakter, zbliżony do dyslokacji niejako bojowej poza granice państwa (mowa m.in. o zupełnie innym podejściu do uzbrojenia).
Czytaj też
Wielkie wyzwanie dla sił zbrojnych
Współcześnie, jeśli rzeczywiście ma dojść do rozszerzenia się skali aktywności wojska to przed amerykańskimi siłami zbrojnymi stanęło jedno z największych wyzwań logistycznych i oczywiście planistyczno-dowódczych, a po części także wywiadowczych. Nie wspominając już o wszelkich kwestiach spornych w sferze prawa, gdyż użycie wojska zapewne znajdzie się w epicentrum różnych batalii kongresowo-sądowych. Podobnie jak to miało miejsce w przeszłości, gdy kwestionowano właśnie militaryzację wsparcia dla struktur na co dzień odpowiadających za bezpieczeństwo granicy południowej USA. Lecz pozostawiając politykom i prawnikom sprawy legalności użycia pojęcia „inwazja” oraz wynikające z niego możliwości prezydenta Trumpa do użycia wojska, skupić się należy na stronie wojskowej tej operacji.
Mowa bowiem o wysoce skomplikowanej operacji połączonej, która na gruncie amerykańskim wymaga zauważenia specyfiki lokalnej-stanowej oraz struktur odpowiadających za bezpieczeństwo. Pamiętajmy bowiem, że wojskowi w swych działaniach muszą zapewnić w pierwszej kolejności przejrzystość struktur C2 (command and control/dowodzenie i kontrola) jeśli chodzi o agendy federalne podległe DHS na czele z oczywistą w takim przypadku CBP. W dodatku trzeba pamiętać, że bezpieczeństwo na niwie stanowej to również szereg struktur policyjnych podlegających gubernatorom stanów południowych oraz władzom lokalnym. Jeśli nawet stan wyjątkowy daje przewagę stronie federalnej, to dla żołnierzy dyslokowanych i operujących na granicy niezbędnym jest pozyskanie co najmniej zasobów wiedzy o specyfice lokalnej/stanowej, nie mówiąc o obrazie potencjalnych zagrożeń. Kolejnym z wątków jest odpowiednia dyslokacja sił i środków, a także wkomponowanie działań na południu państwa w system planowania obronnego w skali globalnej. Akurat z polskiej perspektywy zdajemy sobie sprawę, że wysłanie wojska jako wsparcia dla ochrony granicy jest procesem skomplikowanym i niosącym liczne wyzwania.
Czytaj też
Wzmocnić kompleks wywiadowczo-rozpoznawczy
Co jednak Pentagon może zaoferować na rzecz wsparcia granicy południowej USA, w przypadku rozwoju skali zaangażowania (nie wnikając w wysoce prawdopodobne batalie prawne) wojska. Przede wszystkim, największym atutem może być wzrost skali nasycenia przestrzeni granicznej nowoczesnymi systemami ISR – wywiad, obserwacja, rozpoznanie. Od systemów załogowych, aż po maszyny bezzałogowe, pozwalając na wzrost świadomości sytuacyjnej dla innych agend zajmujących się bezpieczeństwem granic. Nie byłoby nawet zaskoczeniem jeśli Pentagon podjąłby decyzję o jakimś udziale sił kosmicznych, biorąc pod uwagę ich przestrzeń odpowiedzialności. Co ważne, amerykańscy żołnierze posiadają już liczne doświadczenia właśnie z misji ISR na granicy południowej. W tym mówimy np. użytkowaniu tam takich elementów wyposażenia jak chociażby Long Range Advanced Scout Surveillance System (LRAS3). Lecz potencjalnie najważniejsze może stać się nasycenie długiej granicy jednostkami sprzętu w postaci pojazdów patrolowych i obserwacyjnych, a także śmigłowców.
Drugim z możliwych kierunków jest powrót do zaangażowania sił saperów i jednostek inżynieryjnych w rozbudowę struktur barier granicznych na południu kraju. Szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę najbardziej widoczne kanały przerzutu nielegalnych imigrantów. Cennym wsparciem może okazać się także zwiększony zasób jednostek chociażby policji wojskowej MP. Nie mówiąc o udzieleniu pomocy większym zasobem Gwardii Narodowej (National Guard) oraz na rzecz Gwardii Narodowej, wykonywanym już siłami innych rodzajów sił zbrojnych. Ponownie należy bowiem wskazać na konieczność połączenia potencjalnej dużej operacji granicznej, która będzie najprawdopodobniej wymagała udziału sił i środków wojsk lądowych (Army), sił powietrznych (Air Force), itd. Przede wszystkim dlatego, że amerykańska granica południowa jest wymagająca pod kątem charakterystyki terenu – umownie od obszarów pustynnych, po rejony górskie. Co więcej, zauważmy także niezbędność do operowania w różnych warunkach atmosferycznych, a także w nocy. Stąd też środki obserwacji należące do wojska są potencjalnie kluczowe (ilość oraz jakość).
Czytaj też
Infrastruktura wojskowa
Chociaż w epicentrum zawsze pozostanie logistyka oraz oczywiście wykorzystanie infrastruktury baz wojskowych i innych obiektów wojskowych na potrzeby bezpieczeństwa granic. Już dziś część obiektów wojskowych jest bezpośrednio zaangażowana w pomoc dla CBP i jej funkcjonariuszy. Można zacytować oficjalne źródła NORTHCOM, mówiące o tym, że dotychczas wykorzystywano w stanie Arizona Davis-Monthan Air Force Base oraz Fort Huachuca; w stanie California są to Marine Corps Air Station Miramar, Marine Corps Base Camp Pendleton, Naval Air Facility El Centro, Naval Base Coronado, Naval Base San Diego oraz Naval Base Point Loma, zaś w stanie Teksas Fort Bliss, Joint Base San Antonio, Naval Air Station Corpus Christi, Naval Operations Support Center Harlingen I Naval Air Station Kingsville. Zaś gdy mówimy o logistyce, to spójrzmy na szereg dotychczasowych form wsparcia, od pomocy materiałowej po sprzętową np. oświetlenie polowe czy też elementy do tworzenia barier tymczasowych. Wiele zależy także od spraw aprowizacji sił operujących na granicy. Musimy również wskazać na stworzenie zaplecza medycznego właśnie względem działań granicznych.
Zauważmy w tym miejscu, że nie mówimy wyłącznie o wymiarze granicy lądowej (Army, National Guard, Marine Corps) . W przypadku działań na rzecz bezpieczeństwa południowych rubieży USA jest jeszcze sprawa szerokiego zaangażowania sił morskich – Navy, Coast Guard oraz wsparcia powietrznego Air Force. Szczególnie, że wiele grup przestępczych stara się właśnie drogą morską przerzucać np. narkotyki. Co interesujące, właśnie w kontekście m.in. problemów z działaniami na rzecz bezpieczeństwa na południu Donald Trump usunął ze stanowiska Komendanta Coast Guard admirał Lindę Fagan. Podkreślając, że Coast Guard była nieumiejętnie i nieefektywnie zarządzana w zakresie dyslokacji sił i środków do walki z przemytem fentanylu do USA. Należy więc dostrzec potencjalną skalę zmian, które może zainicjować Pete Hegseth wykonując nowy kierunek strategiczny administracji Donalda Trumpa. A jak wykazuje tempo działania nowej administracji, kończy się pewien okres w podejściu do polityki granicznej w USA.
Czytaj też
Uderzenia w i na kartele narkotykowe
Na koniec nie można również uciec od jeszcze jednego, ale najbardziej potencjalnie kontrowersyjnego wątku, a więc walki z kartelami. Zauważmy, że przez ostatnie lata wielu wpływowych zwolenników Donalda Trumpa wśród Republikanów wskazywało na niezbędność militaryzacji walki z kartelami. Podkreślając, że jeśli przez lata USA były w stanie dokonywać uderzeń na terrorystów ukrywających się na całym świecie w synergii działań wojskowych i wywiadowczych, to teraz nadszedł czas na podobne środki względem wroga rzeczywiście stojącego u bram kraju i dysponującego olbrzymim zapleczem ludzkim oraz finansowym. W okresie rządów Joe Bidena było to przede wszystkim uznawane za pewną próbę działania kongresmenów związanych z frakcją MAGA, nastawianą na kwestie polaryzacji nastrojów politycznych.
Lecz obecnie, przy silnym mandacie nowej administracji wyrażonym w zwycięstwach wyborczych – Biały Dom oraz układ sił w Kongresie USA - sprawa militaryzacji walki z kartelami może wrócić ze zdwojoną siłą. Największym znakiem zapytania jest oczywiście w tym przypadku sprawa relacji z Meksykiem oraz innymi państwami w regionie. Mówiąc wprost, nadal trudno sobie wyobrazić np. operowanie amerykańskich uderzeniowych bsp nad terytorium meksykańskim, które np. polują na bazy oraz ośrodki produkcji karteli. Lecz presja na to może być o wiele bardziej widoczna, właśnie wraz ze zmianą władz. Interesującym może być więc postępowanie władz Meksyku, które być może będą musiały wykonać własnych działań na rzecz bezpieczeństwa granic i walki z kartelami. Lecz w tym ostatnim przypadku będzie to naturalnie wiązało się z możliwością wybuchu walk ze zorganizowaną przestępczością.
Czytaj też
Konkludując, przed amerykańskimi siłami zbrojnymi wysoce problematyczne i skomplikowane działania, wymagające wysokiej elastyczności i interoperacyjności horyzontalnej oraz wertykalnej, biorąc pod uwagę zaangażowane tam siły oraz środki. Co więcej, potrzeba wskazać, iż dotyczy to działań na lądzie, w powietrzu oraz na wodzie (nie tylko wybrzeża, ale również rzeki). Przy czym, widząc agendę polityczną administracji Donalda Trumpa i słysząc pełniącego obowiązki Sekretarza Obrony będzie to realizowane w znacznej skali i co do tego należy być przekonanym. Co samo w sobie jest także wyzwaniem dla procesów szkoleniowych w obrębie sił zbrojnych, ale także docelowo będzie wiązało się z szerszą analizą kwestii obecności w innych regionach świata.