Za Granicą
Między Rosją a NATO. Gruzińskie rozdwojenie jaźni
Z jednej strony Gruzini deklarują chęć odseparowania się od Rosji a z drugiej ich największym autorytetem i zaufaniem cieszą się osoby i instytucje powiązane z Moskwą. Kraj ten można określić jako będący w stanie permanentnego paradoksu społecznego i politycznego rozdwojenia jaźni. Pozostaje jedynie pytanie, na ile on jest immanentną cechą społeczeństwa gruzińskiego ukształtowanego przez jego doświadczenia historyczne, a na ile jest to efekt skuteczności rosyjskich operacji wpływu.
W lipcu 2023 r. Gruzja podpisała strategiczne partnerstwo z Chinami, sygnalizując w ten sposób dalsze odsunięcie się od Zachodu w obliczu rosnących oznak milczącego wsparcia Pekinu dla rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Rząd gruziński nie tylko przyjął pekińską inicjatywę "Jeden pas i jeden szlak", ale także wyraził wsparcie dla innych przedsięwzięć chińskiej polityki zagranicznej, które mają na celu zrównoważenie wpływów Zachodu i USA. Na kilka tygodni przed letnim szczytem NATO, gruziński premier Garibashvili oskarżył sojusz o to, że doprowadził do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Według dziennika Frankfurter Allgemeine Zeitung, oświadczenie to było konsekwencją braku zaproszenia Gruzji na obrady w Wilnie.
Gruzini, wobec ataku Rosji na Ukrainę, stanęli z boku, a władze odmówiły przyłączenia się do międzynarodowych sankcji wobec agresora. Pomimo wezwań UE i USA przywrócono niedawno bezpośrednie loty z Rosją. Oficjalna narracja tamtejszych władz jest wręcz bliźniacza z węgierską, w ramach której oskarża się Zachód o próbę wciągnięcia Gruzji do wojny. Wśród części Gruzinów nastąpił powrót do swoistego rozdwojenia jaźni, jakie występowało w czasach sowieckich, gdy antyrosyjskość łączono z jednoczesnym uwielbieniem dla Stalina. Jak pisze Atlantic Council, w ostatnich latach w Gruzji wzniesiono 11 nowych pomników Stalina, a niedawny sondaż gruzińskiej opinii publicznej wykazał, że prawie 46 proc. respondentów zgodziło się, że "patriotyczni Gruzini" powinni być z niego dumni. Dzieje się to w państwie, w którym zbudowano się jeden z pierwszych pomników prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Rosyjska dominacja, pomimo trwającej od wielu lat okupacji 20 proc. powierzchni kraju, staje się faktem. Równocześnie Dmitrij Miedwiediew, wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji zagroził przyłączeniem Osetii Południowej i Abchazji do Rosji. "Powracają dyskusje na temat możliwego włączenia Gruzji do NATO. Nie potrzebujemy powtórki z historii z 2008 roku. My, tak jak poprzednio, jesteśmy gotowi rozwiązywać problemy w drodze negocjacji w duchu Karty Narodów Zjednoczonych. Jeśli jednak pojawią się prawdziwe niepokojące sygnały, nie będziemy zwlekać. Idea przyłączenia się do Rosji pozostaje popularna w Abchazji i Osetii Południowej. I można to z powodzeniem zrealizować, jeśli zaistnieją ku temu istotne przesłanki" - stwierdził on w tekście "Nieodrobione lekcje", opublikowanym 23 sierpnia br. w rosyjskim dzienniku Argumenty i Fakty. Ta wypowiedź nie wywołała żadnej ostrej rekcji ze strony ze strony rządu gruzińskiego, którym kierują od wielu lat politycy partii Gruzińskie Marzenie, utworzonej przez rosyjskiego biznesmena Bidzine Iwaniszwilego.
Czytaj też
Gruzja od kilku lat znajduje się w "szarej strefie" pomiędzy NATO a Rosją. A przecież jeszcze w trakcie szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 r. sojusz zobowiązał się do uczynienia Gruzji (i Ukrainy) w przyszłości członkiem NATO. Jedynie brak konsensusu pomiędzy państwami członkowskimi pozostawił to państwo bez Planu Działań na rzecz Członkostwa (MAP), a tym samym pozbawiono je gwarancji bezpieczeństwa. Gruzja, w tym czasie rządzona przez Micheila Saakaszwilego (objął władzę w wyniku rewolucji róż z 2003 roku, w ramach której obalono prezydenta Eduarda Szewardnadzego), rozpoczęła parę lat wcześniej proces demokratyzacji i zdecydowanej walki z korupcją i zorganizowaną przestępczością. Rozpoczęto przebudowę skorumpowanej i niewydolnej policji - w ciągu jednego dnia zwolniono wszystkich funkcjonariuszy policji drogowej, którzy po weryfikacji musieli ponownie ubiegać się o przyjęcie do służby. System więziennictwa - podstawowe miejsce werbowania przestępców - został całkowicie przebudowany, a system koszarowy, który umożliwiał rozwój struktur przestępczych, został zlikwidowany. W 2007 roku w Gruzji rozpoczęły się jednak demonstracje przeciwników Saakaszwilego, w trakcie których doszło do starć z policją. Wprowadzono wówczas stan wyjątkowy, a on sam podał się do dymisji i ogłosił przedterminowe wybory prezydenckie. W I turze wyborów, która odbyła się 5 stycznia 2008 roku, zdobył 52,8 proc. głosów i ogłosił, że jego celem jest wprowadzenie Gruzji do UE i NATO.
Do rewolucji róż Gruzja była jednak de facto krajem mafijnym, opanowanym przez dwa klany przestępcze - Tbilisii i Kutaisi. Na jej terenie przebywało około 700 członków z najwyższej hierarchii rosyjskojęzycznej przestępczości tzw. worów w zakonie (złodziei w prawie). Z tej racji wprowadzono do gruzińskiego kodeksu karnego zapis o sankcji karnej za samą przynależność do nich, gdzie zgodnie z funkcjonującym wewnątrz grupy kodeksem postępowania, jej członkowie musieli się przyznawać do swego statusu w przestępczej hierachii. Rozwiązanie to okazało się niezwykle skuteczne, doprowadziło do zatrzymania około 40worów w zakonie, a pozostali w obawie przed aresztowaniem, zbiegli do Rosji, Izraela i Europy Zachodniej. Ponadto, dlaworów uruchomiono specjalne więzienia, które oddzielały ich od reszty osadzonych, nad którą do tej pory dominowali.
Wojna Sierpniowa
W sierpniu 2008 roku (czyli niedługo po demonstracjach i przedterminowych wyborach prezydenckich) wojska gruzińskie próbowały odzyskać kontrolę nad zbuntowaną Osetia Południową. Rosyjskie media podały, że "na pomoc" wyruszają ochotnicy z rosyjskiej Osetii Północnej oraz z Abchazji. Stacjonujące w tym rejonie rosyjskie siły pokojowe zostały postawione w stan gotowości. Rosjanie poinformowali też, że zostali ostrzelani przez wojska gruzińskie. Władze separatystycznej Osetii Południowej zaapelowały do Rosji o pomoc w obronie przed ofensywą gruzińską. W odpowiedzi wojska rosyjskie wkroczyły do Osetii. Jednostki rosyjskiej 58. Armii zbliżyły się do stolicy Osetii Południowej - Cchinwali i zajęły jej przedmieścia, kolumny pancerne wkroczyły na teren Gruzji, a lotnictwo rozpoczęło bombardowanie gruzińskiego portu Poti i bazy wojskowej w Senaki. W efekcie Saakaszwili ogłosił stan wojenny. Rosyjscy hakerzy sparaliżowali gruzińskiego domeny rządowe.
Gruzja była pierwszym krajem, przeciwko któremu Rosja przeprowadziła atak militarny na pełną skalę i zintegrowała operację cybernetyczną, powodując większą destabilizację i szok dla społeczeństwa. Gruzja nie była ani przyzwyczajona, ani przygotowana do tego typu agresywnych działań w cyberprzestrzeni, stąd odporność kraju była znacząco niska. Rosja wykorzystała Gruzję jako poligon doświadczalny dla swoich ofensywnych kampanii cybernetycznych. Gruzińskie terytorium zaatakowano również od strony zbuntowanej prowincji Abchazji. Wojska rosyjskie rozpoczęły marsz w kierunku stolicy Gruzji. Z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego 12 sierpnia pojawili się w Tbilisi prezydenci Litwy, Estonii, Ukrainy i premier Łotwy, którzy wystąpili na trwającym tam wiecu. Większość historyków uznaje, że powstrzymało to dalszy marsz sił rosyjskich. Pomimo formalnego zawieszenia broni 13 sierpnia, starcia zbrojne trwały praktycznie do połowy października 2008 roku. W międzyczasie Rosja 26 sierpnia 2008 roku oficjalnie uznała niepodległość Osetii Południowej i Abchazji. Należy też zwrócić uwagę na to, jak podobne były elementy i kluczowe przesłania rosyjskich kampanii dezinformacyjnych tuż przed wojną sierpniową do metod zastosowanych przeciwko Ukrainie na początku 2022 roku. Narracje, których Rosja używała przeciwko Ukrainie (ludobójstwo Rosjan w Donbasie), nawiązywały do tych skierowanych przeciwko Gruzji w 2008 r., jakoby ta dopuściła się ludobójstwa w regionie Cchinwali (tzw. Osetia Południowa).
Gruzja jest nasza
Rosja traktuje Gruzję jako integralną część jej naturalnej strefy wpływów na Kaukazie Południowym, co ma zapewnić jej wpływ na trajektorię polityki zagranicznej krajów tego regionu. Potencjalne rozszerzenie tam NATO postrzega jako wrogi akt prowadzący do utraty jej historycznej dominacji na tym obszarze. Gruzja po wojnie sierpniowej uchodziła za jedno z najbardziej antyrosyjskich państw w tym regionie. A sama Rosja oświadczyła, że nie będzie miała żadnych stosunków z Gruzją, dopóki Saakaszwili pozostanie u władzy. Z racji, że ponowna interwencja zbrojna nie wchodziła w grę z powodu dążenia Rosji do uzależnienia gospodarki części państw Zachodu od dostaw węglowodorów, zdecydowano się na wariant wewnętrznego obalania prezydenta Saakaszwilego. Do tego celu wręcz idealny nadawał się Bidzina Iwaniszwili, pochodzący z Gruzji biznesmen od wielu lat prowadzący interesy w Rosji.
Iwaniszwili to założyciel Credit Bank of Moscow, który stał się jedną z najważniejszych instytucji finansowych w Rosji. Obok sektora bankowego prowadził też interesy w innych branżach, nabywając m.in. udziały w Gazpromie i Łukoilu. Wraz z Bieriezowskim, Chodorkowskim, Fridmanem, Gusińskim, Potaninem, Smoleńskim i Winogradowem wchodził w skład grupy oligarchów rosyjskich - "Semibankirschiny". W 2009 roku jego majątek był szacowany na 3,2 mld dolarów, a w marcu 2012 roku na 6,4 mld dolarów. Formalnie, od 2002 roku przebywał na terenie Gruzji, posiadając trzy obywatelstwa - gruzińskie, rosyjskie i francuskie. Znany był ze swej działalności filantropijnej i wspierania Gruzińskiej Cerkwi Prawosławnej. W trakcie wojny z Rosją, w sierpniu 2008 roku opowiedział się po stronie rządu gruzińskiego. W październiku 2011 roku zdecydował się oficjalnie wejść do polityki, przedstawiając się jako patriota, który dorobiwszy się fortuny, teraz może wykorzystać swoje doświadczenie w służbie ojczyzny i dlatego zamierza brać czynny udział w wyborach parlamentarnych w 2012 roku. W tym celu utworzył partię polityczną Gruzińskie Marzenie. Oświadczył też, że zamierza sprzedać wszystkie aktywa w Rosji. W kampanii wyborczej obiecał zmniejszenie napięcia z Moskwą, deklarując jednocześnie chęć do integracji europejskiej, bliskich stosunków ze USA i ewentualnego członkostwa w NATO. Iwaniszwili mówił, że nie będzie "wszczynał walki z Rosją". Zamiast tego on i jego zwolennicy odwoływali się do "alternatywnego nacjonalizmu", który definiowali jako sprzeciw przeciw obcokrajowcom i wszelkim elementom "niegruzińskim". Przez całą kampanię organizowali agresywne wiece, podczas których przed kamerami telewizyjnymi bili swoich przeciwników i twierdzili, że w przypadku przegranej wyborów wybuchną zamieszki. Iwaniszwili twierdził, że może przegrać jedynie w wyniku fałszowania głosów, co doprowadzi do niepokojów społecznych i wzywał swoich zwolenników do monitorowania lokali wyborczych. Co ważne, partia Gruzińskie Marzenie nie była postrzegana jako prorosyjska. Za takowe uznawane były Ruch Demokratyczny – Wielka Gruzja oraz Sojusz Patriotów Gruzji.
Czytaj też
Przełomowym momentem w kampanii wyborczej była emisja 18 września 2012 roku przez stację telewizyjna TV9 (należącą do Iwaniszwilego) nagrań ze stołecznego więzienia, w którym służba więzienna poniżała, torturowała i napastowała seksualnie osadzonych, co miało stanowić dowód na postępującą degradację wartości i łamania praw demokratycznych w kraju. Materiał miał zostać dostarczony przez Władimira Bedukadze, pełniącego służbę w Więzieniu nr 8 w Tbilisi, który po jego nakręceniu wyjechał do Brukseli. Publikacja nagrania wywołała serię gwałtownych demonstracji przeciwników Saakaszwilego. Zwieńczeniem kampanii wyborczej była projekcja filmu "Miotły", opowiadającego o torturach w gruzińskich więzieniach i doniesienia o śmierci 10-miesięcznej Barbary Rafalyants, rzekomo zamordowanej przez zwolenników Micheila Saakaszwilego. A ciotką zamordowanego dziecka była Manana Berikaszwili, kandydatka do parlamentu z partii Gruzińskie Marzenie, która domagała się aresztowania Giorgi Ghviniashvili, swojego głównego przeciwnika ze Zjednoczonego Ruchu Narodowego, uważając go za głównego podejrzanego o zbrodnię. W wyborach parlamentarnych, które odbyły się 1 października 2012 roku zwyciężył opozycyjny blok Gruzińskie Marzenie. Saakaszwili przyznał, że jego partia Zjednoczony Ruch Narodowy przegrała i oświadczył, że przechodzi ona do opozycji.
Prorosyjski zwrot
Jedną z pierwszych decyzji Iwaniszwiliego jako premiera było zamknięcie rosyjskojęzycznego, opozycyjnego kanału telewizyjnego PIK, utworzonego z inicjatywy Saakaszwilego w 2010 roku oraz amnestia dla więźniów. Rosyjska agencja informacyjna RBC (RosBusinessConsulting) cytowała też jego wypowiedź, że wojna Gruzji z Rosją w 2008 roku "była wielką prowokacją, która miała miejsce pod przywództwem naczelnego wodza sił zbrojnych Micheila Saakaszwilego, prezydenta Gruzji". W wystąpieniach publicznych podkreślał, że mafia i grupy przestępcze w Gruzji tak naprawdę nie będą istnieć, ale stanie się to w sposób cywilizowany. Według byłego sekretarza Rady Bezpieczeństwa i jednego z przywódców partii Micheila Saakaszwilego, w wyniku szeroko zakrojonej amnestii z więzień zwolniono 10 tys. osób. "Obejmowało to bezwzględne uwolnienie przestępców, którzy dopuścili się brutalnych przestępstw, osób oskarżonych o szpiegostwo na rzecz Rosji Tylko dlatego, że zostali skazani przez poprzedni rząd" - mówił w rozmowie z portalem Charter97.org.
Iwaniszwili oficjalnie opowiadał się za przywróceniem integralności terytorialnej Gruzji, jednak jego zdaniem dyskusja nad problemem terytoriów nie powinna zakłócać przyjaznych stosunków z Rosją, a wszelkie stosunki z Abchazją i Osetią Południową winny rozwijać się na zasadach pokojowych. Klucz do zjednoczenia z nimi miał leżeć w Gruzji, która "powinna zbudować naprawdę ciekawe państwo, atrakcyjne dla Abchazów i Osetyjczyków zarówno pod względem demokracji, jak i gospodarki". W przeciwieństwie do poprzednich władz Gruzji, które ogłosiły bojkot igrzysk olimpijskich w Soczi, Iwaniszwili oświadczył, że zdecydowanie muszą w nich wziąć udział.
Czytaj też
Po zakończeniu kadencji Micheila Saakaszwilego w październiku 2013 roku, urząd prezydenta objął Giorgi Margwelaszwili, popierany przez Iwaniszwiliego, a w 2018 roku Salome Zurabiszwili - również wspierana przez niego finansowo i politycznie. Po wyborach prezydenckich z 2013 roku weszły w życie zmiany w konstytucji, polegające na przekazaniu znaczącej władzy wykonawczej z prezydenta na premiera i władzę ustawodawczą. Warto dodać, że premierem w 2023 roku przestał też być Bidzina Iwaniszwili.
Rosja za sterami
W Gruzji w 2012 roku nikt nie zakładał, że splot pozornie niezwiązanych ze sobą wydarzeń może mieć wpływ na wynik wyborów bądź, że okażą się one skoordynowaną kampanią sterowaną spoza kraju. Na kilka tygodni przed wyborami w 2012 roku Rosja dawała sygnały, że gotowa jest do kolejnej konfrontacji militarnej z Gruzją. Doprowadzono do sytuacji, w której wyborcy podprogowo zostali postawieni przed wyborem spokojnego życia i stabilizacji a potencjalną kolejną wojną. Iwaniszwili jawił się jako jedyne antidotum, a jego przeciwnik wręcz jako prący do kolejnego konfliktu militarnego. Jednocześnie, Iwaniszwili obiecując zmniejszenie napięcia militarnego z Rosją twierdził, że nie obędzie się to kosztem dążenia Gruzji do integracji europejskiej, bliskich stosunków z USA i i ewentualnego członkostwa w NATO. Emisja wstrząsającego filmu, przedstawiającego znęcanie się nad więźniami (co do którego autentyczności są duże wątpliwości), który przy współudziale gruzińskich klanów przestępczych powiązanych z Rosją rozpowszechniono w całym kraju, narzuciła emocjonalną narrację przedwyborczą. Kampania wyborcza oparta na sterowanych emocjach okazała się niezwykle skuteczna.
Micheil Saakaszwili wypowiadając się w filmie "Intrygi – superbroń Kremla" (Active Measures 2018, reż. Jack Bryan, USA), twierdzi że Putin miał powiedzieć w trakcie obrad Rady Bezpieczeństwa FR, że "wybory w Gruzji to najbardziej udana operacja", a jej efektem była wygrana prorosyjskiego kandydata Bidziny Iwaniszwiliego. Można założyć, że plan został opracowany przez Dyrekcję ds. Stosunków z Bliskim Zagranicą, która została utworzona przez Putina w 2005 roku w celu zwalczania kolorowych rewolucji, a kluczowe stanowiska zajmują w niej ludzie z SWR, GRU i FSB. Oprócz "nawiązywania połączeń" i "opracowywania materiałów", do ich głównych zadań należy informowanie prezydenta FR o sytuacji w Armenii, Azerbejdżanie, Gruzji, Abchazji, Osetii Południowej, Uzbekistanie, Kirgistanie, Tadżykistanie, Mołdawii, Naddniestrzu, Kazachstanie i krajach bałtyckich. Według portalu Dossier Center, za kierunek gruziński odpowiadali w tym czasie wywodzący się z FSB ppłk. Walerij Maksimow i Walerij Czernyszow, oddelegowany oficer GRU.
Melik Kaylan, w tekście opublikowanym w portalu Politico w 2016 roku, napisał że wybory w Gruzji 2012 roku były swoistym udanym polem doświadczalnym dla Rosji w jej operacjach wywierania wpływu na wybory, opartym na sterowanych emocjach.
Gruzińskie Marzenie rosyjskim marzeniem?
Jak już wspomniano, wchodząc do polityki w 2011 roku Bidzina Iwaniszwili oświadczył, że sprzeda wszystkie rosyjskie biznesy. Chociaż rzeczywiście sprzedał w Rosji te aktywa, które były na jego nazwisko, to Transparency International Gruzja ustaliła, że w latach 2012–2019 nadal był właścicielem co najmniej 10 rosyjskich spółek za pośrednictwem podmiotów offshore, które następnie rozszerzyły się na jeszcze szerszą sieć spółek zależnych. Iwaniszwili znalazł się na szczycie drugiej listy nazwisk prominentnych osobistości posiadających tajne spółki offshore na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Lista ta została opracowana i opublikowana w kwietniu 2013 r. przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ). Rodzina Iwaniszwiliego prowadzi interesy z objętym amerykańskimi sankcjami Georgijem Połtawczenką, byłym generałem KGB i gubernatorem Sankt Petersburga a także z byłym wysokim urzędnikiem Wołgogradu Rolandem Czerianowem, którego żoną jest Anna Kovichko, była posłanka Dumy Państwowej FR. Mimo formalnego odejścia z polityki (w 2021 roku), Bidzina Iwaniszwili zachowuje wpływy na partię rządzącą Gruzją i szereg kluczowych instytucji, na których czele nadal stoją ludzie, którzy pracowali w jego firmach lub bezpośrednio dla jego rodziny.
Czytaj też
Sergi Kapanadze, założyciel gruzińskiego think tanku GRASS (Georgia's Reforms Associates), w listopadzie 2021 roku, na łamach portalu mk.ru, pisał że od zwycięstwa partii Gruzińskie Marzenie w 2012 roku (sprawuje władzę do tej pory) jej przywódcy prowadzą wobec Rosji tzw. politykę zrównoważoną. Nastąpiło przywrócenie relacji gospodarczych i handlowych między obydwoma krajami, co doprowadziło do wzrostu rosyjskiej turystyki do Gruzji i innych zmian gospodarczych. Gruziński rząd umożliwia rosyjskim siłom bezpieczeństwa swobodne działania w kraju, nie przeciwdziała rosyjskim kampaniom dezinformacyjnym oraz zwiększa zależności między państwami. Kreml wykorzystał te możliwości do wzmocnienia narracji propagandowej i dezinformacyjnej wymierzonej w stosunki Gruzji z Zachodem.
Noc 20 czerwca 2019 r. stała się przełomowym momentem w stosunkach rosyjsko-gruzińskich, kiedy gruziński rząd brutalnie rozpędził wiec przeciwko rosyjskiej okupacji Abchazji i Osetii Płd. Poprzedzone zostało to skandalem z udziałem Siergieja Gawriłowa, deputowanego Dumy, który próbował zasiąść na fotelu Przewodniczącego Parlamentu i prowadzić obrady Zgromadzenia Parlamentarnego Prawosławia (instytucją międzyparlamentarną z siedzibą w Atenach; stanowi stałą platformę komunikacyjną pomiędzy prawosławnymi parlamentarzystami państw).
Prorosyjskość Gruzińskiego Marzenia przekłada się również na współpracę służb nie tylko Gruzji i Rosji, ale również Białorusi. Byli funkcjonariusze gruzińskiej Służby Bezpieczeństwa Państwowego (SSG) potwierdzić mieli, że w grudniu 2016 roku na wniosek Bidziny Iwaniszwilego we Władykaukazie odbyło się spotkanie przedstawicieli rosyjskiego wywiadu z wyższymi funkcjonariuszami SSG. Celem miało być wzmocnienie komunikacji wywiadów, zorganizowanie bezpiecznych korytarzy dla przemytu i pomoc rosyjskim obywatelom. Natomiast w sierpniu 2021 roku weszło w życie porozumienie o współpracy pomiędzy SSG a Komitetem Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) Białorusi. To wynik podpisanego jeszcze w sierpniu 2016 roku porozumienia, przewidującego wymianę informacji między stronami w kwestiach bezpieczeństwa państwa, a także współpracę w zakresie zwalczania przestępczości przeciwko porządkowi konstytucyjnemu, suwerenności, integralności terytorialnej, międzynarodowej przestępczości zorganizowanej, terroryzmowi, cyberterroryzmowi oraz nielegalnego obrotu bronią. W międzyczasie szef Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji Siergiej Naryszkin spotkał się z białoruskim KGB i podkreślił, że obie służby będą "wspólnie pracować nad przeciwstawieniem się destrukcyjnym działaniom Zachodu". SSG wydała też oświadczenie, że Gruzja ma już podobne umowy z USA, Wielką Brytanią i krajami członkowskimi UE oraz że porozumienie nie będzie zobowiązywało Gruzji do działania wbrew jej "interesom państwowym".
Jak piszą m.in. dr Beka Chedia, politolog w instytucie badawczym Varieties of Democracy (V-Dem) na Wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu w Göteborgu w Szwecji czy też Pablo Marcantonio z Georgian Institute of Politics, Gruzińska Cerkiew Prawosławna i patriarchat jako instytucje ściśle współpracują z Rosyjską Cerkwią Prawosławną. Wobec oficjalnego braku stosunków dyplomatycznych między Gruzją a Rosją, patriarchat pełni wręcz rolę głównego kanału komunikacji między obydwoma krajami. Po wojnie gruzińsko-rosyjskiej z 2008 roku Ilia II, Patriarcha Gruzji co najmniej 5 razy odwiedzał Moskwę, gdzie spotykał się zarówno z przywódcami religijnymi, jak i prezydentami Rosji. Po jednej z takich wizyt wypowiedział się na temat Putina, że jest on "ciepłym i mądrym człowiekiem". We wrześniu 2021 roku do gruzińskich mediów wyciekły tajne materiały dotyczące wyników wieloletniej inwigilacji przez gruzińską służbą bezpieczeństwa, w tym wobec duchowieństwa. Wynikać ma z nich, że gruzińskie służby specjalne zbierały informacje m.in. na temat powiązań zarówno przywódców kościelnych, jak i zwykłych księży z Rosją. W dokumentach znajdowały się informacje o konkretnych przedstawicielach kościoła, którzy regularnie otrzymywali instrukcje z Rosji. Wpływ na Cerkiew i przekupywanie jej poszczególnych duchownych aktywnie odbywać ma się przy pomocy rosyjskich biznesmenów gruzińskiego pochodzenia, co powoduje, że pełnią oni de facto w Gruzji rolę miękkiej siły Rosji. Podczas nabożeństw bardzo często najwyżsi hierarchowie i wpływowi duchowni, nawet podczas rytuałów religijnych w kościołach i poza nimi, głoszą jedność z Rosją, jako krajem wyznającym tę samą religię. W ostatnim czasie antyzachodnia retoryka ze strony przywódców religijnych kraju staje się coraz głośniejsza. Równocześnie Patriarcha Ilia II z racji swego stanu zdrowia mianował dekretem na stanowisko patriarchy Locum Tenens (łac. dosł. trzymający miejsce) biskupa Shio Mujiri i jest on wskazywany jako potencjalny przyszły jego następca. Biskup Mujiri studiował w Moskiewskiej Akademii Teologicznej i na Uniwersytecie Prawosławnym Świętego Tichona. Jest bliskim przyjacielem gruzińskiego biznesmena i prorosyjskiego polityka Lewana Wasadzego, który ma bliskie związki z rosyjskim strategiem geopolitycznym Aleksandrem Duginem.
Czytaj też
Shota Utiashvili, ekspert Gruzińskiej Fundacji Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, w portalu 4freerussia.org, w grudniu 2022 roku przedstawił główne założenia rosyjskiej narracji skierowanej do gruzińskiego społeczeństwa:
- Rosja jest silna militarnie; znajduje się tuż obok i jest skłonna do użycia siły; Zachód, choć silny militarnie, jest daleko i nie chce walczyć za Gruzję (stworzyło to fałszywe wrażenie, że Rosja jest militarnie silniejsza od NATO);
- Rosja jest jedynym rynkiem dla gruzińskich towarów (owoce, warzywa, wino, woda mineralna), podczas gdy nikt w Europie tych towarów nie potrzebuje;
- Gruzja i Rosja są współwyznawcami prawosławia; Rosja jest potęgą strzegącą tradycyjne wartości, podczas gdy Zachód promuje obce Gruzinom nowoczesne wartości;
- Putin jest silnym i odnoszącym sukcesy przywódcą, podczas gdy przywódcy zachodni są słabi i przegrani;
- Po wybuchu wojny na Ukrainie do tej listy dodano nowe pozycje: Zełenski to klown i narkoman, Zachód jest w równym lub większym stopniu winny wojny niż Rosja;
- I co najważniejsze, niezależnie od tego, co się stanie, Rosja w jest w stanie wygrać wojnę na Ukrainie.
Saakaszwili za kratami
Micheil Saakaszwili 1 października 2021 roku poinformował w poście na Facebooku, że wrócił do Gruzji. Władze początkowo temu zaprzeczyły, ale wieczorem tego samego dnia premier Gruzji Irakli Garibaszwili na specjalnej konferencji prasowej poinformował o zatrzymaniu Saakaszwilego przez policję i umieszczeniu go w zakładzie karnym. Postawiono mu szereg zarzutów, w tym nadużycie władzy, korupcję i zlecenie zabójstw przeciwników politycznych. W prasie rosyjskiej przedstawiono jego aresztowanie jako niezbędną decyzję władz gruzińskich wobec podżegacza wojennego i zachodniej marionetki. Natomiast w dzienniku Moskowskij komsomolec powołano się na wypowiedź politologa Iwana Konowałowa, który sugerował, że powrót jak i zatrzymanie Saakaszwilego przez władze gruzińskie nie mogło nastąpić inaczej, niż za wiedzą USA i nie jest wykluczone, że to służby amerykańskie przekazały informację o miejscu jego pobytu. Z kolei protesty opozycji, które rozpoczęły się w związku z aresztowaniem Saakaszwiliego, przeciwko Iwaniszwiliemu, dziennik Niezawisimaja gazieta skomentował w ten sposób: "Taka przesadna nienawiść (opozycji - przyp. red.) do Iwaniszwilego jest niezrozumiała, biorąc pod uwagę to, co zrobił dla Gruzji. I w rzeczywistości nadal to robi. Nawet podczas krótkiego pobytu w kraju łatwo zauważyć, że prawie wszystkie duże projekty nie są realizowane bez jego wkładu finansowego. Miliarder jest bezpośrednio zaangażowany we wszystkie mniej lub bardziej zauważalne przedsięwzięcia modernizacyjne".
Stan przebywającego w więzieniu Micheila Saakaszwiliego jest coraz gorszy. Dwukrotnie podejmował on głodówkę i większość czasu spędził w szpitalu. Władze gruzińskie, pomimo pojawiających się apeli o jego uwolnienie ze względu na stan zdrowia, pozostają nieugięte. Salome Zourabichvili, sprawująca urząd prezydenta Gruzji, odmawia jego ułaskawienia. Saakaszwili określa się mianem "więźnia Putina" i według niego przyjazd do Gruzji, zatrzymanie i uwięzienie było intrygą zaplanowaną w Rosji.
Rosjanie na gruzińskich ulicach
Według oficjalnych statystyk z przejść granicznych, w 2022 r. do Gruzji wyemigrowało łącznie 112 000 Rosjan. Około jedna trzecia przybyła na wczesnym etapie wojny, a liczba ta wzrosła po ogłoszeniu mobilizacji we wrześniu 2022 r. Przywieźli oni ze sobą znaczne zasoby finansowe, ponieważ w ciągu roku do gruzińskich banków przekazano około 2 miliardy dolarów. Brak z ich strony jakichkolwiek większych protestów przeciwko wojnie w Ukrainie wskazuje, że nie są oni emigrantami politycznymi. Równocześnie władze gruzińskie niechętnie widzą na swym terytorium działaczy rosyjskiej opozycji. Skutkiem tej polityki będzie powstanie w Gruzji silnej prorosyjskiej diaspory, która będzie w ścisłych relacjach z krajowymi sieciami finansowymi. Wojna w Ukrainie postrzegana jest w kategoriach biznesowych związanych z rozszerzeniem handlu z Rosją. Import z niej wzrósł o 79 proc. w porównaniu z 2022 rokiem. W szczególności Gruzja zapewniła rynek dla eksportu rosyjskiej energii.
Czytaj też
Równocześnie, jak zwraca uwagę m.in. Michael Godwin dla Georgia Today, FSB w Gruzji praktycznie bez przeszkód prowadzi infiltrację wśród rosyjskiej diaspory, wykorzystując w głównej mierze brak stabilizacji finansowej wśród jej części. "Dysponując niemal nieograniczonym budżetem (FSB - przyp. red.) ma więcej, niż wystarczające zasoby, aby oferować im wynagrodzenie w zamian za informacje; nie przydziela się im się żadnych zadań, mają być tylko oczami i uszami Kremla w Gruzji. Stosowana jest zasada im większa liczba źródeł tym większe prawdopodobieństwo, że uzyska się wiedzę mająca znaczenie (...) Biorąc pod uwagę rachunek prawdopodobieństwa, koszt przerzucenia dużej liczby potencjalnych, ale słabo wyszkolonych osób może przynieść lepsze rezultaty niż jeden dobrze wyszkolony szpieg" - pisze. W połowie lipca 2022 roku niezależny rosyjskojęzyczny portal informacyjny Meduza opublikował artykuł na temat Wsiewołoda Osipowa, obrazujący tę metodę działania. 20-letni Rosjanin przyznał się w nim do współpracy z FSB, najpierw w Moskwie a następnie w Tbilisi, gdzie wysłano go, by monitorował nastroje wśród przebywających tam rosyjskich dysydentów. Jak stwierdził w licznych wypowiedziach dla mediów, nie stanowiło to dla niego żadnych problemów.
Czego chcą Gruzini?
Z badań opinii publicznej think tanku European Council on Foreign Relations, dotyczących orientacji polityki zagranicznej Gruzji przeprowadzonych w sierpniu 2022 r., wynika że 47 proc. Gruzinów uważa, iż polityka zagraniczna ich kraju powinna być prozachodnia, a 31 proc. chce polityki prozachodniej, przy dobrych stosunkach z Rosją. Zaledwie 7 proc. odpowiedziało się za prorosyjską, mając dobre stosunki z UE/NATO, a 2 proc. za po prostu prorosyjską. Sondaż wykazał również, że - zgodnie ze schematem utrzymującym się od lat - 75 procent Gruzinów popiera starania swojego kraju o członkostwo w UE. Jednocześnie, po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę na pełną skalę opinia publiczna w Gruzji nadal opowiadała się za ostrożnym podejściem do Rosji. W kwietniu 2022 r. 47 proc. stwierdziło, że popiera podejście rządu, w porównaniu z 23 proc. które działań władz nie popierało. Trzon elektoratu sprawującego władze Gruzińskiego Marzenia opowiada się za ostrożnością wobec Moskwy. Natomiast według badań International Republican Institute z marca 2023 r. i opublikowanych w kwietniu br. badań akcesję do UE popierało 89 proc. ankietowanych, w tym 75 proc. w pełni, a 14 proc. częściowo, 80 proc. respondentów w pełni lub w pewnym stopniu popiera przystąpienie Gruzji do NATO; 14 proc. zdecydowanie się sprzeciwia lub raczej sprzeciwia się; 6 proc. nie wie lub nie chce odpowiedzieć. Rosję jako kraj zagrażający Gruzji pod względem politycznym wymieniło 87 proc. badanych, a pod względem ekonomicznym - 76 proc. Równie wysoki odsetek ankietowanych - 79 proc. - sprzeciwiał się ruchowi bezwizowemu z Rosją oraz możliwości otwierania przez Rosjan firm w Gruzji. Jeśli chodzi o osoby publiczne, instytucje to m.in. Patriarcha Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego Ilia II utrzymał swoje miejsce najbardziej przychylnie postrzeganej osoby publicznej (91 proc. przychylności), prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili - 48 proc.; premier Irakli Garibashvili - 43 proc.; więziony były prezydent Micheil Saakaszwili - 36 proc. Armia i Kościół znajdują się na czele listy najlepiej ocenianych instytucji z 77 proc. i 72 proc. Na drugim miejscu plasuje się policja, media gruzińskie i samorządy lokalne z odpowiednio 63 proc., 62 proc. i 57 proc. Na pytanie na jaką partię, jeśli w ogóle, oddaliby głos, gdyby w najbliższą sobotę odbyły się wybory parlamentarne, 19 proc. respondentów jako pierwszy wybór wskazało Gruzińskie Marzenie; 14 proc. - Zjednoczony Ruch Narodowy. Na pytanie, na jakie partie, jeśli w ogóle, nie zagłosowaliby w żadnych okolicznościach, 39 proc. respondentów wymieniło Zjednoczony Ruch Narodowy; 34 proc. - Gruzińskie Marzenie. Za najbardziej zaufaną stację telewizyjną 28 proc. respondentów uznało rządowy kanał Imedi TV.
Prezentowane powyżej wyniki badań wskazują stan, w jakim obecnie znajduję się Gruzja. Z jednej strony jest deklaratywna chęć odseparowania się od Rosji a z drugiej strony największym autorytetem i zaufaniem cieszą się osoby i instytucję powiązane z Moskwą. Kraj ten można określić jako będący w stanie permanentnego paradoksu społecznego i politycznego rozdwojenia jaźni. Pozostaje jedynie pytanie, na ile on jest immanentną cechą społeczeństwa gruzińskiego ukształtowanego przez jego doświadczenia historyczne, a na ile jest efekt skuteczności rosyjskich operacji wpływu.
wert
Gruzja pozostanie już w łapach kacapów. Gruzini wierzyli w zapewnienia że ich przyjmą do NATO i UE. Srodze się zawiedli. Wojna zakończona kapitulacja która firmował sarkozy spowodowała że gruzini nie pójda już na żadne przpychanki z kacapią. Wiedzą że zostaną sami. W czasie wojny najlepszą swoją brygadę, jedną z czterech, mieli w Iraku- wspomagała jankesów. Ci odmówili szybkiego przerzutu do Gruzji