Ukraina to państwo z jednymi z najliczniejszych szeregów służb specjalnych. Tylko Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) jest siedmiokrotnie liczniejsza niż brytyjska MI5 i czterokrotnie większa od izraelskiego Mosadu. I chociaż Ukraina zawsze była narażona na infiltrację przez rosyjski wywiad (Moskwa wciąż traktuje Kijów jako element swojej strefy wpływów), to otwarty konflikt zbrojny i ryzyko kolejnej militarnej inwazji zwiększa znaczenie wywiadowczej wojny.
Rozpad Związku Radzieckiego i proklamacja ukraińskiej niepodległości spowodowały, że należało powołać organy państwa. Jedną z instytucji była powołana 20 września 1991 r. Służba Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy, zastępującą komunistyczny Komitet Bezpieczeństwa Państwowego USRR (czyli "ukraińskie" KGB). W ustawach "O działalności operacyjnej i śledczej", "O zasadach organizacyjno-prawnych", "O tajemnicach państwowych", "O walce z korupcją" uzbrojono nowe instytucje państwowe w instrumenty działania. Finalnie 25 marca 1992 r. Rada Najwyższa Ukrainy zatwierdziła ustawę "O służbie bezpieczeństwa Ukrainy", a od tego czasu właśnie SBU jest główną i najliczniejszą służbą specjalną Ukrainy. W tekście używany będzie termin "służby specjalne" choć de facto w ukraińskim prawodawstwie występuje "organ ochrony porządku prawnego specjalnego przeznaczenia".
Ponadto, w państwowych strukturach służb specjalnych i bezpieczeństwa Ukrainy ostatecznie znalazły się: Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (GUR/HUR), Służba Wywiadu Zagranicznego Ukrainy (SWZ), Państwowe Biuro Śledcze, Państwowa Służba Specjalnej Łączności i Ochrony Informacji, Policja Narodowa Ukrainy, Zarząd Wywiadu Służby Granicznej, Wydział Operacyjno-Śledczy Państwowej Służby Granicznej Ukrainy, Gwardia Narodowa Ukrainy, Narodowe Antykorupcyjne Biuro Ukrainy (NABU). Polityczno-państwowymi instytucjami zajmującymi się bezpieczeństwem są: Komitet ds. Wywiadu oraz Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy.
Czytaj też
Ukraińska niepodległość, jak w podobnych przypadkach dawnych radzieckich republik, rodziła się w bólach, także tych dotyczących suwerenności służb specjalnych. Kadry SBU opierały się przecież na ukraińskim KGB. Lata 1991-2022 to okres pełen politycznych wstrząsów oraz prób reform ukraińskich instytucji. Zwłaszcza ostatnie lata, po Rewolucji Godności na kijowskim Majdanie, obfitowały w próby reformy państwa ukraińskiego z postkomunistycznego, zinfiltrowanego przez Rosję, na państwo aspirujące do wzorców zachodnich - także w aspekcie służb specjalnych - skutecznie odpierające ataki Moskwy (kinetyczne i wywiadowcze). Widać chociażby próby wyraźnego rozdzielenia roli kontrwywiadowczej i wojennej (którą właśnie obecnie zajmuje się SBU) i antykorupcyjną oraz operacyjno-śledczej, w którą uzbrojono NABU. Narodowe Antykorupcyjne Biuro Ukrainy wydaje się być także przeciwwagą dla SBU i służbą, która ma wizerunkowo zatrzeć i zniwelować na przyszłość afery gospodarcze, w których uczestniczyli funkcjonariusze SBU. W 2021 roku sekretarz generalny Jens Stoltenberg na spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim stwierdził, iż reforma SBU przyspieszy drogę Ukrainy do NATO. Co ciekawe, w maju 2016 roku polskie Centralne Biuro Antykorupcyjne i NABU zawarły porozumienie regulujące wymianę informacji analitycznych między służbami oraz organizację wspólnych działań dochodzeniowych.
Nie oznacza to, że wcześniej nie było prób "westernizacji" organów państwa ukraińskiego. W drugiej kadencji prezydenckiej Leonida Kuczmy oraz w pierwszej Wiktora Juszczenki dostosowywano prawo do standardów europejskich oraz zapraszano ekspertów z międzynarodowych instytucji (np. Sojuszu Północnoatlantyckiego). Krytycy ukraińskiego prawa uważali je za zbyt "mętne" i wyjęte wręcz rodem z Federacji Rosyjskiej. Na początku prezydentury Wiktora Janukowycza (rok 2010) Sąd Konstytucyjny pod naciskiem prezydenta uchylił nowelę konstytucyjną z 8 grudnia 2004 roku (która nadawała większe kompetencje parlamentowi) i przywrócił system prezydencki z konstytucji roku 1996. Oznaczało to monopolizację ukraińskiej polityki przez Janukowycza także w obszarze kontroli służb specjalnych.
SBU jest najliczniejszą służbą specjalną na Ukrainie. Służy w niej 33 500 osób (w tym 27 200 żołnierzy). W Służbie Wywiadu Zagranicznego – 4350 (w tym 4010 żołnierzy), a w Państwowej Służbie Łączności Specjalnej i Ochrony Informacji – 7 277 (najwięcej w pododdziałach terytorialnych). Obecnie o SBU częściej pisze się w kontekście sukcesów na "cichym froncie" walki ze służbami rosyjskimi. Paradoksalnie, poruszanie się ukraińskich służb specjalnych w przestrzeni trwającego konfliktu zbrojnego nie tylko zmieniło ich wizerunek, ale mogło zmienić wektory ich działania (z partyjno-gospodarczych w erze Janukowycza, na kontrwywiadowczo-wojenne w erze pomajdanowej) oraz charakter – przez jednych oceniany jako bardziej odważny, innych – kontrowersyjny.
Najgłośniejszą akcją SBU w ostatnim czasie było "zmartwychwstanie" rosyjskiego opozycyjnego dziennikarza Arkadija Babczenki. Kulis sprawy pewnie nie poznamy nigdy, ale z publikowanych informacji wynika, iż ukraiński kontrwywiad dotarł do informacji, że rosyjskie służby szykują zamach na Babczenkę (przebywającego w Kijowie). Zamordować Babczenkę (oraz innych rosyjskich emigrantów-dysydentów) miał Aleksij Cymbaliuk, a pośrednikiem z Rosjanami miał być Borys Herman. Cymbaliuk poinformował o "propozycji" SBU, a ta urządziła mistyfikację, na którą nabrał się cały świat. Dla uwiarygodnienia akcji urządzono inscenizację z przewozem rozstrzelanego Babczenki do kostnicy, a ze świata napływały kondolencje dla rodziny i uznanie zasług dla "zabitego". Inicjatorzy zabójstwa mieli myśleć, że Cymbaliuk wykonał zlecenie. Następnie na konferencji prasowej ogłoszono, że Babczenko żyje, a cała sprawa miała zdekonspirować zamachowców i uratować mu życie. Herman przyznał się, że otrzymywał pieniądze z Federacji Rosyjskiej i został skazany na prawie 5 lat więzienia. Bezsprzecznie to jedna z najgłośniejszych kontrwywiadowczych akcji, ale w wielu mediach oceniono ją jako kontrowersyjną bo bazującą na fake newsie o śmierci znanej publicznie osoby.
Czytaj też
Zdaniem dziennikarzy śledczych z serwisu Bellingcat zatrzymanie rosyjskich najemników na Białorusi to odprysk innej operacji-mistyfikacji, którą szykowała SBU we współpracy z GUR/HUR. Operacja nazywana w mediach "Wagnergate" miała polegać na zrekrutowaniu przez "słupy" rosyjskich najemników z Grupy Wagnera (realizującej nieoficjalnie misje Kremla na całym świecie). Ukraińcy stworzyli fikcyjne ogłoszenia rekrutacji najemników na misje ochroniarskie do Wenezueli, Libii czy Sudanu. Przypomnijmy, że w wymienionych krajach obecni są już rosyjscy kontraktorzy. Rosjanie ochoczo zgłosili się do "pracy" przekazując na swój temat wiele wrażliwych informacji ukraińskiemu wywiadowi i kontrwywiadowi – myśląc, że rozmawiają z powiązaną z Kremlem firmą. Przyznawali się także do nielegalnych działań w Donbasie, chwaląc się swoim "szlakiem bojowym" (o co właśnie chodziło w całej operacji). Gdyby udało się ich aresztować, mówilibyśmy o kolejnej spektakularnej akcji, ale z nieznanych przyczyn – tutaj pojawiają się różne teorie – Wagnerowców przechwyciły służby białoruskie. Białoruś miała być – jak czytamy w mediach – ostatnim przystankiem przed aresztowaniem najemników. Mieli oficjalnie lecieć z Białorusi do Turcji, ale nad terytorium Ukrainy, w samolocie – agent służb ukraińskich miał symulować atak serca – i w czasie awaryjnego międzylądowania Ukraińcy mieli aresztować Rosjan. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odciął się od wszelkich spekulacji, że taka operacja była planowana, aczkolwiek przyznał, iż rozmawiał z prezydentem Łukaszenką, iż dysponuje informacjami, że zatrzymani ostatecznie na Białorusi Wagnerowcy są zamieszani w zbrodnie wojenne w Donbasie. Wstępnie media informowały, że zatrzymanie najemników przez służby Łukaszenki to zapobieżenie przewrotowi pałacowemu szykowanemu przez Moskwę. Aresztowanie miało miejsce w lipcu 2020 roku, czyli w gorącym okresie białoruskich wyborów.
Na konto udanych akcji SBU niektórzy eksperci zapisują fakt, iż kolejni wpływowi przywódcy rebelii separatystów na wschodniej Ukrainie giną w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. SBU się od tego odcina i zrzuca to na karb porachunków mafijno-politycznych wewnątrz struktur neo-sowieckich tworów tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DNR) oraz Ługańskiej Republiki Ludowej (LNR), co jest bardzo prawdopodobne, jeżeli prześledzimy historię wewnętrznych czystek w ramach "rosyjskiego miru". Nie zmienia to jednak faktu, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy jako kontrwywiad działa w warunkach wojennych i z pewnością prowadzi inne operacje przeciwko separatystom "za liniami wroga". Potwierdza to operacja porwania Wołodymyra Cemacha zamieszanego w ukrycie wyrzutni Buk po ataku na cywilny lot MH17 i przewiezienia go na ukraińską stronę frontu w Donbasie. Następnie Cemach został wymieniony za Ukraińców przetrzymywanych przez Rosjan. Z ujawnionych sukcesów SBU można choćby wymienić rozbicie siatki dywersyjno-sabotażowej zadaniowanej przez rosyjskie FSB, która działała w obwodach: kijowskim, odeskim, mikołajowskim, żytomierskim oraz czerniowskim. Ukraiński kontrwywiad rozbił także tzw. farmę trolli, która w sieci realizowała rosyjską kampanię dezinformacyjną.
Akcją, którą można uznać za sukces kontrwywiadu, a zarazem kompromitację dawnych kadr wywiadowczych Ukrainy, jest sprawa pułkownika Walerija Szajtanowa. Jak w soczewce, widać w tej sprawie problemy ukraińskiej państwowości w walce z postsowieckimi wpływami. Walerij Albertowicz Szajtanow urodził się 21 października 1963 roku. Jest absolwentem Wyższej Szkoły Wojsk Powietrzno-Desantowych w Riazaniu. Służył w specnazie KGB ZSRR oraz w Alfie (specnazie SBU). W czasie walk na Majdanie Godności był pułkownikiem w Centrum Operacji Specjalnych Alfy. To właśnie m.in. Alfa krwawo tłumiła protesty w Kijowie. Szajtanowowi, pomimo oskarżeń o zbrodnie na Majdanie, nie spadł włos z głowy, ponieważ w Donbasie wybuchła rebelia separatystów i byli potrzebni ludzie do walki. Za nieudolność w dowodzeniu pod Słowiańskiem, Szajtanowowi odebrano komendę nad Alfą. Jej ludzi oskarżano o pozorowanie walk i przechodzenie na stronę wroga. W 2020 roku pułkownika aresztowano pod zarzutem zdrady stanu i szykowania aktu terrorystycznego. Miał – zdaniem oskarżyciela – być płatnym agentem FSB, którego zwerbowano w roku 2014. Rosjanie mieli mu oferować pieniądze, obywatelstwo i status oficera rezerwy Federacji Rosyjskiej. Miał przekazywać Moskwie tajne informacje o operacjach ukraińskich na donbaskim froncie, a także miał szykować zamach na czeczeńskiego komendanta walczącego po stronie Kijowa – Adama Osmajewa. Werbownikiem z ramienia Rosji miała być szara eminencja wywiadu rosyjskiego Igor Jegorow, który mieszał w ukraińskiej polityce za czasów Janukowycza. Ostatecznie Jegorow był zamieszany w akcje rosyjskie na Krymie, a nawet w zestrzelenie malezyjskiego samolotu pasażerskiego MH17 nad Donbasem.
Reforma SBU wydaje się być jednym z głównych wyzwań Kijowa. Ekspert ds. służb specjalnych Mark Galleotti twierdzi, że wojna w Donbasie jest dla funkcjonariuszy "wymówką", by SBU pozostało nienaruszone. Pojawienie się jednak innych służb (np. NABU), czerpiąc przy ich powołaniu wzorce z Zachodu, pokazuje, że pewne próby są podejmowane. Zwłaszcza opisywany w mediach Zarząd K SBU ("Do Walki z Korupcją i Przestępstwami Gospodarczymi") powoduje, że nad ukraińskimi służbami specjalnymi wciąż wisi widmo postsowieckich-janukowiczowskich afer. Sprawa Szajtanowa pokazuje, jak wielkim problemem może być infiltracja przez rosyjski wywiad. To jednak walki w Donbasie i rosyjska projekcja siły na kierunku ukraińskimi sprawiają, że SBU oficjalnie przyznaje o zmianie priorytetów. SBU staje się kontrwywiadem wojennym, działającym w zasadzie – we fleszach kamer – jak na poligonie przeciwdziałania nowemu rodzajowi wojny (przy użyciu nowego rodzaju ataków informacyjnych). Wojna na wschodniej Ukrainie i aneksja Krymu są nie tylko lekcją dla świata w obszarze obronności (gotowość Sił Zbrojnych do obrony granic) czy geopolityki (przekreślenie Memorandum Budapesztańskiego, które za zrzeczenie się arsenału nuklearnego miał Ukrainie dawać gwarancję nienaruszalności granic oraz integralności państwa), ale także kontrwywiadu.
ito
Całe SBU dobrze charakteryzuje akcja z Babczenką- stworzyć fake news, oskarżyć kogoś o cos fałszywie, żeby sprowokować reakcję świata zachodniego, a potem zawalić sprawę przez nieudolność. Istotnie, niezależnie od istnienia Rosji SBU wymaga reformy- począwszy od rozpędzenia rządu, którego sensem istnienia jest wyciąganie z zachodu pieniędzy na "rosyjskie zagrożenie", począwszy.
Komentator
Polska również miała swój wkład w reformowanie systemu służb specjalnych Ukrainy. Pod egidą Biura Łącznikowego NATO w Kijowie zorganizowano sympozjum, w którym brali udział przedstawiciele z Polski - MON i Ambasady RP w Kijowie. Sympozjum było nt. cywilnej, demokratycznej kontroli nad służbami specjalnymi Ukrainy.