Reklama

Służby Mundurowe

Wiceszef MSZ: jeżeli radzimy sobie swoimi siłami, to nie ma powodu do ubiegania się o pomoc Frontexu

Fot. Frontex/Twitter
Fot. Frontex/Twitter

”Jeżeli radzimy sobie swoimi siłami, swoimi oficerami, swoim sprzętem, to nie ma powodu do ubiegania się o pomoc Frontexu” - powiedział w poniedziałek wiceszef Ministerstw Spraw Zagranicznych Marcin Przydacz. W podobnych słowach, pytany o to dlaczego Polska nie zwróciła się do Frontexu, wypowiadał się też wczoraj wiceszef MSWiA, Maciej Wąsik. Jak mówił, „my potrzebujemy wsparcia politycznego, potrzebujemy deklaracji, że za naszymi plecami nic złego się nie stanie, potrzebujemy tego typu wsparcia”.

Jak poinformowało MSZ, Marcin Przydacz spotkał się w poniedziałek z dyrektorem Frontexu Fabricem Leggerie. "Polska i Frontex mają identyczne oceny trwającego kryzysu migracyjnego" - podkreśliło MSZ na Twitterze. 

Przydacz pytany w poniedziałek wieczorem w TVN24, czy poprosiliśmy Frontex o pomoc, odparł: "Jeżeli my radzimy sobie swoimi siłami, swoimi oficerami, swoim sprzętem, to nie ma powodu do ubiegania się o pomoc Frontexu". Na pytanie, po co w takim razie wprowadzanie stanu wyjątkowego, Przydacz zaznaczył, że "radzimy sobie, jeśli chodzi o sprzęt, jeśli chodzi o zasoby osobowe". "To czego potrzebowaliśmy, to dodatkowych uprawnień dla funkcjonariuszy policji i dla funkcjonariuszy Straży Granicznej" - zaznaczył wiceminister. Dopytywany, o jakie uprawnienia chodzi, odpowiedział: "do legitymowania tych osób, które tam się znajdują, żeby nie dopuścić do prowokacji, co do których mamy przypuszczenie, że mogą być realizowane, aby nie dopuścić do niszczenia umocnień granicznych; oraz do niedopuszczenia do happeningów". 

Od czwartku w przygranicznym pasie granicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, zaczął obowiązywać stan wyjątkowy. Obejmuje on 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Rząd argumentował to sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Łukaszenki prowadzi działania hybrydowe, używając do tego migrantów. Jak mówił wczoraj w Sejmie Mariusz Kamiński, wprowadzenie stanu wyjątkowego było niezbędne, ponieważ w obecnej sytuacji są "elementy zagrożenia suwerenności naszego kraju i integralności granic naszego państwa". "Niebezpieczeństwo jest realne. My nie straszymy nikogo, tylko przedstawiamy fakty" - zaznaczył.

Sejm podczas wczorajszego głosowania nie uchylił prezydenckiego rozporządzenia, a więc podtrzymał decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.

PAP/IS24

Reklama
Reklama

Reklama
Reklama

Komentarze