Reklama

Tuż po ataku terrorystycznym na redakcję "Charlie Hebdo" stało się jasne, że walka z islamskim ekstremizmem może stać się punktem wyjścia dla odprężenia w relacjach Zachód-Rosja. Kreml i podporządkowane mu media podjęły próbę przeprowadzenia operacji, której celem było "uświadomienie" odbiorcom z krajów UE (i w mniejszym stopniu USA), że efektywne zwalczanie Al-Kaidy i Państwa Islamskiego jest możliwe tylko w obrębie ścisłej kooperacji (na początku wywiadowczej) z Moskwą. Ciężar konfliktu ukraińskiego spowodował jednak, że omawiane działania nie przyniosły satysfakcjonujących skutków. Dla opinii publicznej temat zniknął, ale nie dla Rosjan... 

Dowodem na to jest niedawna wizyta szefa FSB, Aleksandra Bortnikowa w Waszyngtonie, podczas której zdawał się on sugerować, że do kooperacji wywiadowczej związanej z walką z islamskim ekstremizmem już dochodzi. Swoje deklaracje wzmocnił stwierdzeniem, że liczba obywateli Rosji zaangażowanych w konflikt pod stronie Państwa Islamskiego wzrosła w ciągu roku do 1700 osób. Dalszy rozwój wypadków sugeruje jednak, że podróż zausznika Władimira Putina do Stanów Zjednoczonych nie przyniosła pożądanych efektów. Świadczą o tym dwie kwestie. 

Rosyjskie media zaczęły w charakterystyczny sposób uwypuklać napływające z USA informacje na temat tego, że Al-Kaida planowała ataki terrorystyczne na Rosję. W tym na jej infrastrukturę energetyczną. Ma o tym świadczyć korespondencja Bin Ladena przechwycona tuż po jego wyeliminowaniu. Tym samym Rosjanie pozycjonują się w roli potencjalnych ofiar terrorystów, wysyłając sygnał (w kierunku państw już dotkniętych zamachami bądź bardzo nimi zagrożonymi), że są gotowi na rewanż, ale potrzebują pomocy... Ta natomiast wymaga odprężenia w relacjach dwustronnych. 

Na uwagę zasługują także informacje brytyjskiego The Guardiana (na łamach którego publikowano rewelacje Edwarda Snowdena), według którego światło dzienne ujrzą niebawem tajne dokumenty dotyczące kontaktów służb specjalny kilku państw od roku 2006 aż do dziś. Co ciekawe mają one zawierać "szczegółowe informacje na temat działań wobec Al-Kaidy i Państwa Islamskiego.  

Czy będą one w dobrym świetle ukazywać rosyjskie specsłużby i ich zaangażowanie w walkę z terroryzmem? A może podkreślać niską skuteczność Zachodu w obliczu niedostatku odpowiednich danych wywiadowczych, którymi z chęcią podzieliłby się Aleksander Bortnikow, tyle że przeszkadzają mu w tym zamrożone relacje Rosja-NATO? 

Strzępki informacji jakimi dysponujemy pozwalają na sformułowanie takiej tezy. Kreml od czasu ataku terrorystycznego na "Charlie Hebdo" prowadzi wielowątkową grę, której stawką jest przełamanie swojej międzynarodowej izolacji. Wykorzystuje przy tym najsłabszy punkt wszystkich demokratycznych państw świata - nacisk opinii publicznej na wybieranych na krótkie kadencje polityków. Wzrastające poczucie zagrożenia w Europie związane z coraz częstszymi atakami terrorystycznymi na jej obszarze (Francja, Belgia, Dania) to sfera bardzo podatna na inspirację, szczególnie gdy w grę wchodzą kontrolowane przecieki ze źródeł okołowywiadowczych...

Reklama
Reklama

Komentarze