Bezpieczeństwo Wewnętrzne
KO: ustawa o ochronie ludności umożliwi wprowadzenie dyktatury
„Rząd przychodzi do Sejmu z pomysłem, który umożliwia wprowadzenie dyktatury na terytorium całego kraju bądź na jego fragmencie pod byle pretekstem” - mówił w czwartek poseł Robert Kropiwnicki (KO) podczas wysłuchania eksperckiego na temat projektu ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej.
W czwartek odbyło się w Sejmie zorganizowane przez klub Koalicji Obywatelskiej wysłuchanie eksperckie nt. rządowego projektu ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej.
Projekt ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej przygotowało MSWiA. Przewiduje on m.in. powołanie Funduszu Ochrony Ludności, zwiększenie roli Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, likwidację Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i utworzenie Służby Dyżurnej Państwa, a także wprowadzenie dwóch nowych stanów podniesionej gotowości - stanu pogotowia i stanu zagrożenia. W proponowanej ustawie uwzględniono też jeden ze stanów nadzwyczajnych określonych w Konstytucji, czyli właśnie stan klęski żywiołowej. Rozwiązania w tym zakresie są oparte na przepisach obecnie obowiązującej ustawy i ją zastąpią. Obecnie trwają konsultacje projektu.
"To nie jest jedna z wielu ustaw, która narusza prawa i wolności, bo takich już widzieliśmy wiele. To jest ustawa rangi konstytucyjnej, która daje organom administracji publicznej uprawnienia, których nie ma nawet w konstytucji przy stanach nadzwyczajnych" - mówił podczas wysłuchania Kropiwnicki. "To jest rzecz absolutnie wyjątkowa, czegoś takiego nie wymyślił do tej pory żaden nawet najgłupszy rząd w Polsce. Że można przejąć firmę, można wprowadzić pełnomocnika zamiast burmistrza tylko po to, żeby realizować swoje cele polityczne" - dodał poseł. "Ta ustawa jest kompletnie niezgodna z konstytucją i narusza jej art. 228, gdzie mamy wprost napisane, jakie są stany nadzwyczajne: wojenny, wyjątkowy i klęski żywiołowej. Ta ustawa wprowadza dwa dodatkowe: stan zagrożenia i stan pogotowia. W ramach tych stanów minister i wojewoda uzyskują uprawnienia właściwie dyktatorskie" - podkreślił poseł KO. Jego zdaniem, jeśli ustawa w obecnym kształcie byłaby uchwalona, "będzie można zabrać firmę i będzie można wykluczyć z udziału we władzy samorząd, bo będzie można wprowadzić pełnomocnika, który w imieniu wojewody będzie zarządzał gminą, jeżeli wójt czy prezydent będzie się sprzeciwiał wojewodzie". "Rząd przychodzi do Sejmu z pomysłem, który umożliwia wprowadzenie dyktatury na terytorium całego kraju bądź na jego fragmencie pod byle pretekstem" - oświadczył Kropiwnicki.
Czytaj też
Wiceszef komisji administracji i spraw wewnętrznych Tomasz Szymański (KO) zauważył, że przy okazji prac nad tą ustawą "po raz kolejny próbuje się ominąć na etapie wysłuchania ekspertów z poszczególnych branż". "Rząd boi się, że gdy ten projekt dostanie druk sejmowy, spotka się z totalną krytyką" - dodał Szymański. "Mamy informacje z wielu środowisk, że ta ustawa jest niekonstytucyjna i zagraża szeregu podmiotom, począwszy od samorządowców i przedsiębiorców, a skończywszy na zwykłych obywatelach" - poinformował poseł. "Ten projekt nie tyle pomoże w zapewnieniu bezpieczeństwa Polek i Polaków, ale przyczyni się do jego totalnego osłabienia" - podsumował
Również zaproszeni na posiedzenie eksperci byli bardzo krytyczni. Były komendant główny PSP i szef OC gen. brygadier Wiesław Leśniakiewicz ocenił, że ustawa sprowadza zarządzanie kryzysowe wyłącznie do ochrony ludności.
Z kolei były wiceszef MSWiA oraz pierwszy dyrektor RCB Antoni Podolski zwracał uwagę, że projekt nie zapewnia np. ochrony infrastruktury krytycznej. "Ta ustawa, likwidując ustawę o zarządzaniu kryzysowym, likwiduje system ochrony infrastruktury krytycznej" - zauważył. Przypomniał jednocześnie niedawne ataki na gazociąg Nord Stream.
Dodał, że projekt zakłada likwidację Rządowe Centrum Bezpieczeństwa i zastąpienie go Służbą Dyżurną Państwa w MSWiA. Gen. Leśniakiewicz zaznaczył, że o ile RCB ma ponad 20 zadań związanych z bezpieczeństwem państwa - Służba Dyżurna Państwa ma mieć tylko trzy.
Podolski zwrócił też uwagę, że w tzw. stanie zagrożenia (jeden z dwóch nowych stanów nadzwyczajnych) będzie można, w przeciwieństwie do obecnych stanów nadzwyczajnych, przeprowadzać wybory. Zarazem będzie można wtedy wprowadzić do samorządów pełnomocników wojewody, którzy sami będą np. organizować komisje wyborcze. "To mi się układa w logiczną całość, po co są te zapisy w tym projekcie" - powiedział Podolski.
Wiceszef komisji administracji i spraw wewnętrznych Piotr Kaleta (PiS) zwrócił uwagę, że "politycy opozycji często dyskutują o czymś, czego tak naprawdę nie wiedzieli i boją się ustaw, które nie mają jeszcze ostatecznej oficjalnej formy".
Czytaj też
Jak podkreślił wiceszef komisji administracji i spraw wewnętrznych Piotr Kaleta (PiS) "to będzie projekt oficjalny po posiedzeniu rządu, jak będzie nadany druk sejmowy. Dlatego jakakolwiek wypowiedź na ten temat jest niewiarygodna, bo dotyczy kwestii, o której dyskutanci nie mają pojęcia". "Projekt ustawy jest związany z konkretną sytuacją, jaka jest za naszą wschodnia granicą. Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, w której trzeba będzie podejmować szybkie decyzje, to wszystko to musi być zgodne z literą prawa i ustawa ma to zagwarantować. Wiem, że ci ludzie tego nie rozumieją, ale to jest już ich problem, ale raczej problem medyczny niż polityczny" - dodał poseł PiS.
Nowa ustawa ma wejść w życie 1 stycznia 2023 roku. Wtedy też stracą moc: ustawa o stanie klęski żywiołowej, ustawa o zarządzaniu kryzysowym, ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi, a także ustawa o wyrównywaniu strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności, praw człowieka i obywatela w części dotyczącej stanu klęski żywiołowej
Mir
szokujące, kolejny raz zmienia się aktem niższego rzędu akt konstytucyjny. Po co większość parlamentarna do takich zmian? Jeśli to nie jest zamach stanu to nie wiem co znaczą te słowa. Szokujące, że nikt tego nie zauważa