Bezpieczeństwo Wewnętrzne
Francuscy i belgijscy żołnierze nadal na ulicach miast
W państwach Europy Zachodniej rosną obawy zarówno przed kolejną falą ataków terrorystycznych, tuż po wydarzeniach z Nicei oraz Wiednia, jak i efektami drugiej fali pandemii. Stąd też nie może zaskakiwać, że ani Belgowie, ani Francuzi nie rezygnują z zaangażowania w działania na ulicach miast również wojska.
Belgijscy żołnierze nadal będą wspierać policjantów na ulicach miast. Rada ministrów tego państwa przedłużyła operację Vigilant Guardian na kolejny miesiąc i to nawet pomimo wcześniejszych zapowiedzi polityków, że ma ona zostać zakończona. Zaznacza się przy tym, że dyslokowanych na ulice belgijskich miast ma być maksymalnie 550 wojskowych, a ich działania mają trwać od 3 listopada do 2 grudnia tego roku.
Oczywiście, we wskazanych stanach osobowych znajdują się nie tylko żołnierze codziennie pełniący swoją służbę w przestrzeni bezpieczeństwa wewnętrznego, ale również zasoby kadrowe mogące być aktywowane w nagłych przypadkach. Według belgijskiego admirała Michaela Hofmana średnio ok. 300 żołnierzy jest zaangażowanych w operację Vigilant Guardian.
Czytaj też: Siły specjalne ścigają w Wiedniu terrorystów. Szef austriackiego MSW: ataku dokonali zwolennicy IS
W przypadku Belgii żołnierze są czynnie zaangażowani do wspierania struktur policyjnych od 2015 r. Patrolują kluczowe miasta, a także wspierają zabezpieczenie obiektów związanych z energetyką jądrową i badaniami w tym zakresie. Zakończenie operacji Vigilant Guardian zapowiadano od października br. Zadania wojskowych miałyby przejąć struktury policji lokalnej, policji federalnej i budowanej Directorate of Security (DAB).
Przy czym, jeszcze przed ostatnimi wydarzeniami w Wiedniu czy też niedawnym atakiem terrorystycznym w Nicei, strona belgijska mówiła o utrzymywaniu drugiego, w czterostopniowej skali, się poziomu zagrożenia. Władze podkreślają też, że w przypadku szeregu lokacji, będących potencjalnymi celami terrorystów, poziom ten wzrasta do stopnia trzeciego.
Również Francuzi nie przestaną widywać żołnierzy na ulicach miast. W przypadku władz w Paryżu minister obrony Florence Parly miała potwierdzić potrzebę mobilizacji zasobów należących do sił zbrojnych względem dwóch wyzwań przed jakimi stanęło państwo w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego. Chodzi o wspieranie walki z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2, która w ostatnim czasie przybrała na sile we Francji, jak również przeciwdziałanie aktom terroru, jak ten z Nicei 29 października bieżącego roku.
W przypadku francuskich sił zbrojnych, od 2015 r. prowadzona jest operacja Sentinel będąca odpowiedzią na rosnące zagrożenie terrorystyczne. W jej szczycie dowódcy mogli korzystać z 10 tys. żołnierzy, w tym 3 tys. z odwodu. Minister obrony bezpośrednio zwróciła się 30 października do personelu wojskowego, pracującego na rzecz wojska i ich rodzin zapewniając, że Francja dysponuje niezbędnymi środkami, aby poradzić sobie z obecnymi wyzwaniami.
JR