Reklama

Jak zaznaczył Mariusz Kamiński, charakter wykonanego przez niego audytu nie pozwala na prowadzenie publicznej debaty na temat kondycji w jakiej znajdują się służby specjalne. Minister podkreślił jednak, że szereg informacji, które pojawiły się w trakcie prowadzenia audytu, został przekazany posłom sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Kamiński zaznaczył również, że prokuratura i opinia publiczna zostanie poinformowana o wszystkich wykrytych nadużyciach.

Kontrola prawicy

Zgodnie z przeprowadzonym przez nowe władze audytem, doszło m.in do inwigilacji środowiska opozycyjnego. W 2012 roku osoby związane z NSZZ Solidarność, PiS i Radiem Maryja, organizujące marsz „Obudź się Polsko”, zostały objęte nadzorem służb. ABW podjęło wtedy działania, których celem było uzyskanie szczegółowych informacji nie tylko o organizatorach wydarzenia, ale także numerów autokarów, którymi będą transportowani czy środowiskach przyłączających się do manifestacji. 

Agencja interesowała się również uroczystościami patriotycznymi, takimi jak Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych czy manifestacje organizowane przez Ruch Obrońców Życia. Zgodnie z przekazanymi przez Kamińskiego informacjami, podczas audytu odnaleziono meldunki współpracowników ABW, którzy zdawali agencji relację z treści prowadzonych w autobusach rozmów. 

Ponadto, w archiwum ABW odnaleziono listy zawierające nazwiska, adresy i nr-y PESEL setek uczestników legalnych manifestacji. Zaznaczam, że wykaz ten nie dotyczył osób podejrzewanych o jakiekolwiek łamanie prawa, ale był związany jedynie z uczestnictwem w legalnym zgromadzeniu.

Mariusz Kamiński

ABW ma oko na dziennikarzy 

Mariusz Kamiński zaznaczył również, że funkcjonariusze ABW inwigilowali 52 dziennikarzy. Służby zbierały dane m.in. z ich telefonów (bilingi, miejsca logowania, analizy kontaktów, częstotliwość kontaktów), a także badały sytuację rodzinną. Część dziennikarzy objęta została działaniami operacyjnymi, takimi jak obserwacja prowadzonych spotkań oraz ich dokumentacja fotograficzna. Minister dodał również, że dwóch reporterów zostało objętych podsłuchem telefonicznym (dotyczyło to osób występujących w sprawie związanej z badaniem działalności Komisji Weryfikacyjnej WSI).

ABW szczególnie intensywnie nadzorowała dziennikarzy w latach 2009-2010, ze względu na prowadzoną w tamtym czasie sprawę tzw. afery hazardowej. Zgodnie z podanymi przez ministra-koordynatora informacjami, w centrum zainteresowania służb znaleźli się m.in. dziennikarze "Rzeczpospolitej". Celem funkcjonariuszy służb było rozpoznanie środowiska dziennikarzy śledczych oraz ujawnienie ich źródeł.

Mariusz Kamiński skomentował również wkroczenie służb do redakcji tygodnika "Wprost", które według niego było nielegalne. Śledztwo zostało wszczęte na wniosek osób prywatnych, a nie z urzędu. Działania podjęte przez ABW - jak podkreślił Kamiński - ukazały „dewastujące wizerunek agencji”.

Posłuchy i zaniechania

Minister poinformował również, że służby dopuściły się bezprawnego podsłuchiwania żony byłego zastępy szefa CBA. Do podjęcia takich działań nie było jednak podstaw "prawnych czy faktycznych". Kamiński podkreślił jednak, że sąd, wydając pozwolenia na prowadzenie podsłuchu byłego zastępy szefa CBA, nie wiedział, że numer z którego ten wcześniej korzystał, został przekazany jego żonie.  

Podczas przemówienia Kamiński odniósł się również do działań, jakie podjęły służby po katastrofie samolotu Tu-154 w Smoleńsku. Według przekazanych przez ministra informacji, nie rozpoczęły one żadnych działań, które prowadziłyby do rozwiązania tej sprawy i ustalenie, jakie były przyczyny katastrofy. 

Co więcej, materiały dotyczącej tej sprawy, które udostępnili polskim służbom Amerykanie, zostały przetrzymane przez 10 miesięcy i przekazane dopiero na wniosek prokuratury. Funkcjonariusze mieli również posiadać informacje o mężczyźnie, który zgłosił się do polskiej ambasady w Moskwie z informacjami na temat wydarzeń w Smoleńsku. Szefowie ABW nie tylko - zgodnie z wiedzą ministra - nie odebrali tych dokumentów, ale również poinformowali o tym zdarzeniu służby rosyjskie. 

Ginące raporty

Kamiński poinformował także posłów, że audyt służb specjalnych wykrył zaniechania CBA, związane z niszczeniem materiałów z kontroli, ostrzeganiem o podejmowaniem kontroli, ignorowaniem informacji o korupcji czy wstrzymywaniem raportów dla premiera RP. Dokumenty te dotyczyły m.in. negatywnych skutków prywatyzacji PKP Energetyka czy kontraktów zbrojeniowych grupy BUMAR. Co więcej, - jak podaje minister - treść takich raportów była zmieniana lub były one wstrzymywane. 

W związku z wykrytymi podczas audytu nadużyciami, do prokuratury trafiło 19 powiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. 

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. xyz

    Słowa przestępcy nie powinny pojawiać się na tym portalu. Trochę powagi Redakcjo.

    1. Covax

      Znaj umiar Panie, potrzeba i precyzyjnej i "głupiej" amunicji. Do orania celów obszarowych ( baon motostrielków, w przygotowaniu do natarcia zajmuje całkiem pokaźny obszar ) "głupia" HE w zupełności wystarczy. Choć na "tysiaka albo pięć tysiaków " Bonusów bym się nie obraził. A rodzima APR na laser ma mieć "kwity" do końca 2020r ( choć CWR T-M do MSPO chce zamknąć temat APR 155-120-Pirat ) więc może za rok zamówią z tysiąca albo pięć APR'ów ze szczególnym naciskiem na 120 i jego "wielgachny" ładunek kumulacyjny ;-) )

    2. Fanklub Daviena

      I dobrze. PGM nie zastąpi normalnej amunicji dla artylerii lufowej. PGM możesz używać jak masz zniszczyć jakąś Toyotę ISIS z moździerzem w środku miasta i drona nad nim, który ją może namierzyć. Ale nad miastem opanowanym przez Rosjan nie polatasz sobie dronem - nawet Amerykanom nad Syrią w pobliżu wojsk rosyjskich się to nie udaje, bo zaraz są zestrzeliwani lub dron traci łączność i ślepnie. I jak masz zgrupowanie przeciwnika ukryte w lesie, to w grę wchodzi statystyka: "głupia" amunicja na km2, najlepiej kasetowa lub termobaryczna. To samo gdy położenie przeciwnika znasz mało precyzyjnie - wtedy atakować musisz powierzchniowo. To samo jak masz zaawansowanego technicznie przeciwnika: może zagłuszyć, oślepić, zmylić PGM maskowaniem czy wabikami. Pancyry czy Tory radzą sobie z pojedynczymi pociskami z haubicy. A nawały ogniowej "głupiej" amunicji nic nie zmyli po wystrzeleniu i zestrzelenie pojedynczych pocisków praktycznie nic nie zmienia. PGM przy artylerii lufowej jest nieekonomiczne i ma niszowe zastosowania - do konfliktów asymetrycznych do walki z jakąś partyzantką lub z jakimiś nietypowymi celami. W konflikcie pełnoskalowym albo zwykle nie będziesz miał rozpoznania i naprowadzania dla PGM, albo nawet jak będziesz je miał, to nie będzie działać łączność (sieć) by je wykorzystać w czasie rzeczywistym. Po to się kupuje drogie lufy by w miarę celnie strzelały "głupią" amunicją a "mądra" do nich jest niszowa. Inaczej jest przy artylerii rakietowej: "głupia" jest mocno niecelna, więc na sensowny dystans trzeba dać układ nawigacji i sterowania a jak to już jest, to dodanie "inteligencji" praktycznie kosztów nie zmienia a niski koszt wyrzutni rekompensuje koszt drogiej amunicji. Francuzi postępują więc tak jak Rosjanie i PGM dla luf widzą niszowo, choć producenci amunicji oczywiście lansują inne poglądy. Należy zauważyć, że Francja i Rosja jest w czołówce państw najmądrzej wydających kasę na zbrojenia tj. w czołówce pod względem cena do efektu. PGM nie jest w stanie dla artylerii lufowej zastąpić zwykłych pocisków.

    3. werte

      My nie mamy tysięcy KRABów aby je rosyjska artyleria zwykła czy rakietowa (o lotnictwie nie wspomnę) wykosiła tylko dlatego że strzelały o parę minut za długo. Francja i Rosja mają swoje doktryny i z zasady słabszych przeciwników więc mogą sobie wybierać czy rozwalić cel granatem moździerza, PGM, Uraganem czy Kalibrem. My musimy mieć maksymalną efektywność ostrzału i to za pierwszym strzałem bo po pierwsze mamy ograniczone zasoby a po drugie możemy nie mieć drugiej szansy. Bo czasy walenia godzinami całymi bateriami odeszły do historii a z Rosją jeśli już dojdzie do wojny szans będziemy mieli wg wszelkich znaków na niebie i ziemi - czytaj analiz SG czy RAND - bardzo niewiele. I zmniejszanie ich dodatkowo nietrafionymi zakupami uważam za błąd.