Reklama

Za Granicą

Wyciekły tajne dokumenty dotyczące ukraińskiej kontrofensywny 

Departament Obrony USA prowadzi śledztwo w sprawie wycieku tajnych dokumentów opisujących plany USA i NATO dotyczące odbudowy ukraińskiej armii przed planowaną ofensywą. Udostępnione zostały one na Twitterze i Telegramie. Ta druga to platforma posiadająca pół miliarda użytkowników, szeroko dostępna w Rosji. Poinformował o tym The New York Times powołując się na źródła w administracji prezydenta USA Joe Bidena. 

Reklama

Analitycy wojskowi, których opinie przedstawia NYT, są zdania, że dokumenty te wydają się być w pewnych częściach zmodyfikowane w stosunku do ich oryginalnego formatu, zawyżając amerykańskie szacunki dotyczące ukraińskich strat wojennych i zaniżając szacunki dotyczące zabitych rosyjskich żołnierzy. Mogą one wskazywać na próbę dezinformacji ze strony Moskwy. Ujawnione skany wykresów przewidywanych dostaw broni, siły oddziałów i batalionów oraz inne plany są ciosem wymierzonym w amerykański wywiad. Sabrina Singh, zastępca sekretarza prasowego Pentagonu oświadczyła: "zdajemy sobie sprawę z doniesień o postach w mediach społecznościowych, a departament analizuje sprawę". Materiały nie zawierają konkretnych planów operacji oraz informacji o tym jak, kiedy i gdzie Ukraina zamierza rozpocząć ofensywę, która zdaniem strony amerykańskiej prawdopodobnie nastąpi w ciągu najbliższego miesiąca. Jednak dla wprawnego oka rosyjskiego planisty wojennego, generała polowego lub analityka wywiadu dokumenty te bez wątpienia oferują wiele ciekawych wskazówek i spostrzeżeń. Wspominają na przykład o wskaźniku zużycia amunicji systemów HIMARS dostarczanych przez Amerykanów, które mogą przeprowadzać z dystansu ataki na cele takie jak składy amunicji, infrastruktura i koncentracje wojsk. Upublicznione dane zawierają też informacje na temat zużycia amunicji przez armię ukraińską. Analitycy stwierdzili, że może być trudno ocenić wpływ ujawnienia tych dokumentów na przebieg walk na froncie zarówno teraz i w nadchodzących miesiącach. Niedawna ofensywa Rosji ledwo przyniosła korzyści we wschodniej Ukrainie, i nadal trwa dyskusja na temat tego, czy rosyjskie wojsko, po poniesieniu ogromnych strat, jest w stanie jeszcze przeprowadzić kolejne uderzenie lub oprzeć się ukraińskiemu atakowi.

Reklama

Dokumenty, o których mowa, oznaczone są klauzulą "ściśle tajne" i zawierają amerykańskie i ukraińskie ustalenia (na 1 marca 2023 roku) dotyczące tego, czego ukraińskie wojska mogą potrzebować do podjęcia ofensywy. Właśnie 1 marca przedstawiciele sił zbrojnych Ukrainy przebywali w amerykańskiej bazie w Weisbaden w Niemczech, a dzień później pojawili się tam gen. Mark A. Milley, przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów oraz gen. Christopher Cavoli, najwyższy dowódca NATO w Europie.

Czytaj też

Nie jest jasne w jaki sposób dokumenty trafiły do mediów społecznościowych i są udostępniane i rozpowszechniane przez prorosyjskie kanały Telegramu. Analitycy wojskowi, na których opinie powołuje się NYT, są zdania, że ponieważ wydają się częściowo zmodyfikowane w stosunku do oryginalnego ich brzmienia, ich udostępnienie może by próbą dezinformacji ze strony Moskwy. Pomimo tego, Michael Kofman, dyrektor studiów rosyjskich w CNA, instytucie badawczym w Arlington w Wirginii, stwierdza, że "niezależnie od tego, czy te dokumenty są autentyczne, czy nie, ludzie powinni uważać na wszystko, co zostało ujawnione przez rosyjskie źródła".

Reklama

Przykładowo, jeden ze skanów - który pojawić miał się na Telegramie - mowa jest o tym, że na Ukrainie zginęło od 16 000 do 17 500 rosyjskich żołnierzy. Z kolei w niezmienionej wersji dokumentu podana szacowana liczba zabitych ukraińskich żołnierzy to 16 000 do 17 500, podczas gdy rosyjskich - 35 500 do 43 500 tys. Pentagon i inni analitycy oszacowali jednak, że Rosja poniosła znacznie więcej ofiar - blisko 200 000 zabitych i rannych - podczas gdy Ukraina miała ponad 100 000 zabitych i rannych. Natomiast brytyjskie ministerstwo obrony poinformowało w lutym 2022 roku, że w działaniach wojennych na Ukrainie, zginęło prawdopodobnie od 40 do 60 tysięcy rosyjskich żołnierzy. "Najwyraźniej dane zostały sfabrykowane" – napisał w mediach społecznościowych Michael Weiss, ekspert ds. Rosji i korespondent Yahoo News, ale jak zaznaczył "jest źle, że one wyciekły – lub zostały skradzione". Niemniej jednak analitycy twierdzą, że część dokumentów wygląda autentycznie i dostarcza Rosji cennych informacji, takich jak harmonogramy dostaw broni liczby ukraińskich wojsk i inne szczegóły wojskowe.

Ujawnione materiały zawierają też zestawienia przedstawiające wyposażenie i szkolenie ukraińskich jednostek wojskowych, dotyczący 12 formowanych brygad, z których dziewięć jest szkolonych i zaopatrywanych przez USA i innych sojuszników z NATO. Sześć z nich miało osiągnąć gotowość do 31 marca, a pozostałe do 30 kwietnia. W dokumencie stwierdzono, że czas dostawy sprzętu będzie miał wpływ na szkolenie i możliwość dotrzymania harmonogramu, a pełne wyposażenie potrzebne dla dziewięciu brygad to ponad 250 czołgów i ponad 350 pojazdów zmechanizowanych.

Stany Zjednoczone cały czas dostarczają Ukrainie swoją wiedzę o rosyjskich stanowiskach dowodzenia, magazynach amunicji i innych kluczowych węzłach rosyjskich linii wojskowych. Przekazywane informacje wywiadowcze w czasie rzeczywistym pozwalają Ukraińcom atakować siły rosyjskie, likwidować wysokich dowódców i zmuszać do przesuwania magazynów amunicji z dala od linii frontu. Warto jednak zaznaczyć, że strona amerykańska podkreśla, iż to armia ukraińska odgrywa decydującą rolę w planowaniu i przeprowadzeniu tych ataków.

W marcu niemiecki magazyn Bild, powołując się na analityków NATO, poinformował, że najbliższych sześć miesięcy będzie kluczowych dla operacji wojskowej na Ukrainie. Według tej publikacji, głównymi kierunkami ukraińskiej kontrofensywy będą Ługańsk i Zaporoże, a Kijów chce też odciąć Rosji lądową komunikację z Krymem. Reuters z kolei napisał, że Ukraina przygotowuje 40 000 żołnierzy do kontrofensywy. Michaił Podoliak, doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy uważa, że jego kraj będzie w stanie zająć Krym w ciągu pięciu do siedmiu miesięcy. Biały Dom ogłosił, że siły ukraińskie posiadają zdolności do atakowania regionów przyłączonych do Federacji Rosyjskiej. CNN, powołując się na opinię eksperta poinformowało z kolei, że kontrofensywa może rozpocząć się jednocześnie na kierunku południowym i wschodnim. Kateryna Stepanenko z Instytutu Studiów nad Wojną stwierdziła, że błędem byłoby skupianie się armii ukraińskiej tylko na jednym kierunku. Według niej jednorazowa ofensywa na wschodzie i południu mogłaby się wzajemnie uzupełniać i stwarzać dodatkowe problemy logistyczne dla wojsk rosyjskich. Wcześniej "Wall Street Journal" pisał , że wiosenna kontrofensywa armii ukraińskiej może rozpocząć się od uderzeń rakietowych, po których nastąpi atak czołgów wspierany przez pojazdy opancerzone. Według prognozy gazety, w ramach kontrofensywy Siły Zbrojne Ukrainy planują przecięcie utworzonego przez Rosję korytarza lądowego wzdłuż południowo-wschodniej Ukrainy, a także przejście z Zaporoża w kierunku Melitopola i Morza Azowskiego.

Media rosyjskie ograniczają się jedynie do przedstawienia samych informacji o tekście NYT. Jedynie Moskowskij Komsomolec pisze w swoim komentarzu, że Zachód jako mistrz operacji informacyjno-psychologicznej chce przestraszyć i wprowadzić błąd rosyjski Sztab Generalny. Niewykluczone, że siły ukraińskie, broniąc Bachmutu przygotowały już do walki potężniejsze ugrupowanie niż zapowiadane przez NATO. Liczba 100 tysięcy żołnierzy szkolonych przez NATO może wynosić dziś nawet 200 tysięcy lub więcej, a pojazdy pancerne dostarczone przez zachód nie 1000 sztuk, ale 2000-3000. Zdolności uderzeniowe takiego zgrupowania do przebicia się przez rosyjską obronę znacznie się zwiększają. Wielu ekspertów wojskowych, takich jak generał porucznik Andriej Gurulew, wielokrotnie ostrzegało, że ogłoszony przez Zachód atak na Melitopol, Berdiańsk i Mariupol może odwrócić uwagę, a główne siły ukraińskie zostaną skierowane na Briańsk, Biełgorod, Kursk co oznacza, że działania wojenne na terytorium FR.

Czytaj też

Jak pisze NYT, od początku wojny strona ukraińska wahała się czy udostępnić USA swoje plany związanymi z operacjami z obawy przed potencjalnymi przeciekami. Ukraińcy mieli bać się, że dzielenie się planami operacyjnymi może również ujawnić ich słabe punkty i zniechęcić Amerykanów do dalszego wsparcia. Pilnie strzegli ich nawet wtedy, gdy amerykański wywiad przekazywał im szczegóły na temat rosyjskich zamiarów, a latem ubiegłego roku jego przedstawiciele twierdzili, że często lepiej orientowali się w planach wojskowych Rosji niż Ukrainy. Współpraca wywiadowcza między Ukrainą a Stanami Zjednoczonymi uległa znacznemu rozluźnieniu zeszłej jesieni, ale w dalszym ciągu trwa ścisła koordynacja nad opcjami ukraińskiej ofensywy. Obecny wyciek danych wywiadowczych, opublikowany w mediach społecznościowych i dostępny na całym świecie, z pewnością może zaszkodzić wymianie danych między krajami.

Przeciek ten stanowi też zmianę w taktyce rosyjskiego wywiadu, który od początku wojny nie upubliczniał swoich ustaleń. Z tej racji nasuwa się pytanie, co jest motywem tej zmiany. Czy oznacza to początek jego operacji informacyjnych wzorowanych na tych, które prowadzą wywiady NATO i ukraiński, polegających na permanentnym przedstawianiu swoich analiz i uzyskanych danych na temat armii rosyjskiej i służb specjalnych FR. Albo też jest próbą uwiarygodnienia się przed Władimirem Putinem i rosyjską opinią publiczną po licznych klęskach wizerunkowych, które poniósł w ostatnim czasie.

Reklama

Komentarze (1)

  1. Chinol

    co jesli przeciwku doknali Ukraincy po to by miec teraz pretekst by nie dzielic sie inflracjami z USA? Np.

Reklama