Reklama

Za Granicą

Policja i protestujący starli się w separatystycznym regionie Gruzji

Autor. MFA Abchazji/mfaapsny.org

W piątek 15 listopada protestujący szturmowali parlament Abchazji, tj. oderwanego regionu Gruzji wspieranego przez Kreml. Sytuacja ta była odpowiedzią na kontrowersyjną propozycję przyznania obywatelom Rosji preferencyjnych warunków dotyczących zakupu nieruchomości. Ustawa obejmowałaby ośmioletnie zwolnienie z podatku od nieruchomości i zysków, wywołując obawy lokalnej ludności przed wzrostem cen, degradacją środowiska oraz zwiększoną dominacją Rosji w regionie.

Napięcia narastały przez cały tydzień, częściowo z powodu aresztowania pięciu opozycjonistów na początku tygodnia, co sprawiło, że demonstracje stały się szerszym wyzwaniem dla autorytetu rządu. Demonstranci zablokowali m.in. mosty prowadzące do Suchumi, stolicy regionu.

Reklama

Rosyjskie agencje informacyjne opublikowały w piątek nagranie wideo, na którym setki protestujących wdziera się do regionalnego parlamentu, gdzie ustawodawcy spotykali się, aby omówić ratyfikację umowy. Rosyjska agencja informacyjna TASS poinformowała z kolei, że protestujący przejęli także kontrolę nad budynkiem administracji prezydenckiej sąsiadującym z parlamentem.

Podczas starć między protestującymi a siłami bezpieczeństwa rannych zostało co najmniej 13 osób, z których trzy wymagały hospitalizacji. Policja użyła gazu łzawiącego, aby rozproszyć demonstrantów, którzy przedarli się przez bramy kompleksu rządowego za pomocą ciężarówki. Następnie protestujący weszli do parlamentu, rzucając jajkami i plastikowymi butelkami w funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Według lokalnych doniesień policja opuściła budynek parlamentu, ale protestujący pozostali, domagając się rezygnacji Prezydenta. Bzhaniya, były oficer radzieckiego KGB, stanął w obliczu oskarżeń ze strony liderów opozycji o promowanie interesów Moskwy kosztem suwerenności Abchazji.

Czytaj też

Po szturmie na budynki rządowe prezydent i inni urzędnicy uciekli do budynku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W wyniku narastających napięć biuro prezydenta ogłosiło również plany wycofania ustawy o nieruchomościach. Pomimo doniesień w mediach społecznościowych, że prezydent zgodził się ustąpić pod presją opinii publicznej, tego samego dnia zwrócił się do zwolenników w swojej rodzinnej wiosce Tamysh, położonej około 40 kilometrów od Suchumi, do której rzekomo eskortowali go rosyjscy żołnierze.

„Apeluję do was, abyście nie ulegli prowokacjom. Jestem tutaj w Abchazji i będziemy kontynuować naszą pracę” — powiedział Bzhaniya, dziękując swoim zwolennikom i siłom bezpieczeństwa za udzieloną pomoc.

Reklama

Reakcja Moskwy na zamieszki odzwierciedla jej interes w utrzymaniu wpływów w Abchazji. Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ, oskarżyła abchaskie partie opozycyjne o wywoływanie niestabilności, twierdząc, że niepokoje utrudniają rozwój regionu. W mediach społecznościowych krążyły również prorosyjskie narracje, twierdzące — bez dowodów — że protesty zostały zorganizowane przez CIA w celu wywołania „kolorowej rewolucji”. Podobne zarzuty pojawiły się w odniesieniu do niedawnych protestów w Gruzji.

Media abchaskie dołożyły jednak wszelkich starań, aby przedstawić protesty jako ruch skupiony na zachowaniu suwerenności gospodarczej, a nie jako zastępczą walkę w szerszych napięciach geopolitycznych. Protesty podkreślają niepewną pozycję regionu — podczas gdy jest on zależny od rosyjskiego wsparcia w celu utrzymania swojego statusu oderwania, wielu Abchazów nadal obawia się nadmiernego uzależnienia od Moskwy.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama