Reklama

"Obawiamy się odwetu wobec nas" - przyznał w rozmowie z dziennikiem szef wydziału kontroli terytorium we włoskiej policji Maurizio Vallone. Podkreślił, że po tym, gdy w czasie rutynowej kontroli w piątek koło Mediolanu zastrzelono zamachowca pochodzącego z Tunezji, który zranił funkcjonariusza, "mundur policyjny stał się celem".

"Po raz pierwszy terrorysta został zabity we Włoszech" - zaznaczył wysoki rangą przedstawiciel policji odnosząc się do zastrzelenia Amriego, który uciekł do tego kraju po dokonaniu ataku na jarmark bożonarodzeniowy w stolicy Niemiec.

Maurizio Vallone zauważył następnie, że nie należy zapominać, iż we Francji zostali zabici dwaj policjanci. "Musimy być szczególnie ostrożni i podjąć wszystkie możliwe działania, by się chronić" - stwierdził. Zastrzegł, że w związku z możliwą groźbą odwetu, nie dojdzie do tego, że więcej policjantów będzie patrolować włoskie miasta w cywilu.

"Obecność umundurowanych funkcjonariuszy służy temu, by dać gwarancje obywatelom i sprawić, by wzrosło w nich poczucie bezpieczeństwa" - przypomniał.

Vallone poinformował, że oprócz policjantów pełniących służbę we wszystkich miastach, komenda policji dysponuje jeszcze 1800 dodatkowymi ludźmi, którzy mogą dołączyć do patroli, jeśli poproszą o to lokalne władze.

W wywiadzie dla dziennika szef wydziału kontroli zapowiedział ponadto zwiększenie środków bezpieczeństwa podczas sylwestrowych koncertów i innych zabaw.

Wyjaśnił, że nie będą mogły odbyć się te masowe imprezy, na których nie zostanie zapewniona przez organizatorów możliwość kontroli napływu wszystkich osób wchodzących i wychodzących.

W miejscach takich wydarzeń muszą zostać ustawione betonowe bariery, uniemożliwiające wjazd ciężkich pojazdów. Kroki te podjęto po zamachu w Berlinie, dokonanym przy użyciu tira.

W miastach nad bezpieczeństwem czuwać będą zwiększone "super-patrole" - wynika z zapowiedzi Maurizio Vallone.

 

Reklama
Reklama

Komentarze