Chiński wywiad interesuje się możliwościami dotarcia i potencjalnej rekrutacji wśród przedstawicieli czeskich sił zbrojnych oraz służb bezpieczeństwa - poinformował rzecznik Służby Bezpieczeństwa Informacji (BIS) Ladislav Šticha. Jak podkreślił, zdaniem czeskiego kontrwywiadu priorytetowe cele dla służb z Chin nadal leżą w obszarze przemysłu i nauki.
Czeski kontrwywiad, ustami rzecznika BIS Ladislava Šticha wskazał, że również w tym państwie obserwowane jest działanie wzmożone chińskich służb specjalnych. Nie padła nazwa, ale chodzi zapewne o Ministerstwo Bezpieczeństwa Narodowego MSS. Według Czechów, w kręgu zainteresowań agenturalnych znajdują się przede wszystkim przedstawiciele przemysłu, a także naukowcy oraz przedstawiciele uniwersytetów. Potwierdza to długookresowy trend dotyczący znacznego rozwoju, w skali globalnej, chińskiego WNT czyli wywiadu naukowo-technologicznego. Co więcej, specyficzna oferta chińskiej aktywności wywiadowczej ma się rozszerzać również na uczestników życia politycznego, ale także na wojskowych.
Cytowany Ladislava Šticha wyraził zaniepokojenie, związane z opłacanymi wizytami w Chinach, które mogą kończyć się bezpośrednio ofertą współpracy z tamtejszymi służbami specjalnymi. BIS stara się, jego zdaniem, ostrzegać czeskie środowisko naukowe. Podobne działania uświadamiające zagrożenia wywiadowcze mają dotyczyć także polityków. Jednak największą "ciekawostką" wywiadu w czeskiej telewizji były słowa dotyczące pojawienia się ostatnio trendu dotyczącego działań chińskich służb, które są wymierzone w przedstawicieli służb bezpieczeństwa Czech. Rzecznik BIS miał stwierdzić, że tamtejszy kontrwywiad stara się o tym problemie mówić głośno, zwiększając tym samym świadomość zagrożeń. Co więcej BIS ostrzega, że wojskowi czy policjanci nie powinni korzystać z zaproszenia do odwiedzenia Chin na koszt podmiotów z tego państwa.
Przypomnijmy, że sam dyrektor BIS Michał Koudelka podkreślał potrzebę mierzenia się z istniejącym zagrożeniem ze strony chińskiego wywiadu. Mowa tu o głośno komentowanym wystąpieniu szefa BIS w Izbie Poselskiej (jedna z dwóch izb Parlamentu w Czechach) w październiku tego roku, w trakcie trwania konferencji poświęconej bezpieczeństwu. Zdaniem szefa czeskiego kontrwywiadu Chińczycy zapraszają do siebie naukowców czy polityków, gdzie próbują na nich wpłynąć, a także uzyskać istotne informacje. Podobne sugestie pojawiają się również w jawnych sprawozdaniach, opisujących tajne coroczne raporty kontrwywiadowcze.
Debata o obecności chińskiego wywiadu w Czechach, nie była jedyną w Europie, która odbyła się w ostatnich dniach. W Belgii pojawiała się informacja, iż jeden z profesorów z Chin mógł brać czynny udział w pracy agenturalnej na rzecz służb specjalnych tego państwa. Na co dzień, oficjalnie, miał on przez kilka lat kierować jedną z wielu sponsorowanych przez Pekin placówek Instytutu Konfucjusza zlokalizowaną przy Vrije Universiteit. Song Xinning miał otrzymać odmowę uzyskania wizy Schengen (planował wyjazdy badawcze do Austrii, Finlandii oraz Belgii) i usłyszeć, że zdaniem Belgów wspierał on chińskie służby specjalne.
Oczywiście, zdaniem samego zainteresowanego oraz władz chińskich zarzuty o agenturalne działania naukowca nie mają podstaw. Co więcej, Chińczycy mają zwracać uwagę, że jest to jeden z elementów działań informacyjnych wymierzonych w pracę Instytutów Konfucjusza. Nie da się jednak ukryć, że współczesne chińskie służby specjalne już dawno stały się globalnym graczem. Zasilone olbrzymimi środkami finansowymi, są zainteresowane rozwojem sytuacji w różnych częściach świata. Jednocześnie, rzucając wyzwanie nie tylko amerykańskim służbom specjalnym, ale także wielu mniejszym międzynarodowym aktorom.
JR
Dobrze ze polskie spółki skarbu państwa biorą chiński pieniądz
Czesi. Akurat to mnie nie dziwi ;)