Reklama

Bortnikow nie tylko chwalił skuteczność amerykańskich służb, ale także wskazywał na ich nadzwyczajne możliwości oddziaływania i wywierania wpływu na sytuację w wielu krajach świata. Szef FSB podkreślał przy tym, że jego służba jest zainteresowana nie tylko wymianą informacji, ale także prowadzeniem wspólnych operacji wymierzonych przede wszystkim w działania IS. Warty odnotowania jest fakt, iż Bortnikow ocenił, że obecna, ściślejsza współpraca z Amerykanami już przynosi pierwsze owoce, przy czym, co zrozumiałe, nie doprecyzował na czym owa współpraca polega.

Jako jedno z podstawowych zagrożeń szef rosyjskiej służby wskazał problem przenikania terrorystów tak do państw zachodniej Europy, USA jak i Rosji.

Bortnikow ujawnił także, że z analiz przeprowadzonych przez rosyjskie służby wynika, że liczba najemników walczących po stronie IS w samym tylko Iraku wzrosła w ostatnim czasie z 13 do ponad 20 tysięcy osób. Dodał, że liczba obywateli Rosji zaangażowanych w konflikt po stronie Państwa Islamskiego wzrosła na przestrzeni ostatniego roku dwukrotnie, osiągając poziom 1700 osób.

Szef FSB wyraził także opinię, iż sankcje wprowadzone przeciwko Rosji odbijają się na jakości współpracy służb, co uznał za ryzykowne posunięcie, zważywszy na rosnące zagrożenie ze strony ekstremistów islamskich.

Obserwatorzy waszyngtońskiej wizyty szefa FSB odnieśli wrażenie, że jednym z jej celów była próba aktywnego poszukiwania wyjścia „z twarzą” z obecnej, bardzo napiętej sytuacji politycznej. Bortnikow w klasyczny sposób sondował więc swoich rozmówców. Zagrożenie ze strony IS mogłoby stanowić platformę do zbliżenia stanowisk zachodu i Rosji wobec wspólnego, cywilizacyjnego zagrożenia. Bortnikow zdaje się mówić: „Zostawcie tę Ukrainę, przecież prawdziwe niebezpieczeństwo czai się tuż za rogiem”.

Słowa szefa FSB słuchane były w Waszyngtonie ze szczególną uwagą ponieważ uchodzi on za jednego z najbliższych współpracowników prezydenta Władimira Putina.


Maciej Sankowski

Reklama
Reklama

Komentarze