Reklama

Służby Specjalne

Litewscy deputowani przyjrzą się pracy służb w trakcie kampanii prezydenckiej

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Litewscy parlamentarzyści mają przyjrzeć się dokładnie działaniom służb specjalnych podejmowanych w związku z ochroną wyborów prezydenckich przed zewnętrznymi ingerencjami. Wszystko ze względu na pojawienie się sygnalisty, którego zdaniem Departament Bezpieczeństwa Państwa (VDS) mógł nielegalnie gromadzić dane o niektórych kandydatach oraz ich sztabach.

Istnieje spore prawdopodobieństwo wybuchu szpiegowsko-politycznego dramatu na litewskiej scenie politycznej. Wszystko w związku z podejrzeniami o możliwość ingerencji tamtejszych służb specjalnych w wewnętrzną politykę. Szczególnie, że całą sprawą zajęli się już litewscy parlamentarzyści. Jednak obecnie urzędujący prezydent kraju ma być sceptyczny co do całego postępowania i uważa, że powinno się zachować ostrożność.

Litewskie "Watergate" miało rozpocząć się od pojawienia się sygnalisty – funkcjonariusza służb specjalnych, który zdaniem Departamentu Bezpieczeństwa Państwa (VSD) nielegalnie gromadził informacje dotyczące kampanii prezydenckiej przynajmniej dwóch kandydatów. Litewskie służby specjalne miały być, zdaniem informatora, zainteresowane funkcjonowaniem sztabów obecnej głowy państwa Gitanasa Nausėdy oraz byłego ministra spraw zagranicznych Vygaudasa Ušackasa. Tym samym, wśród części deputowanych litewskiego parlamentu pojawiły się wątpliwości czy nie doszło do ingerencji tajnych służb w życie polityczne kraju.

Jednym z orędowników rozpoczęcia parlamentarnego dochodzenia dotyczącego aktywności VSD w toku wyborów prezydenckich ma być deputowany Vytautas Bakas. Obecnie, po posiedzeniu komisji bezpieczeństwa narodowego i obrony uznano, że jej członkowie przyjrzą się dokładniej zebranym przez służbę materiałom z okresu kampanii. Wskazano, że VSD ma dostarczyć wszystkie informacje odnoszące się do monitorowania przez nią wszystkich kandydatów.

Przy czym, wspomniany Bakas uważa, że wystąpienie szefa VSD Dariusa Jauniškisa, który odpowiadał na pytana deputowanych, w żadnym razie nie rozwiało wątpliwości wokół działań służby. Innego zdania jest przewodniczący komisji Dainius Gaižauskas, który nie dostrzegł oznak łamania prawa w działaniach służb. Jednak litewscy politycy zgodzili się na kontynuowanie dochodzenia, w oparciu o istniejące ramy komisji bezpieczeństwa i obrony, bez odwoływania się do dodatkowych narzędzi parlamentarnych w postaci nadzwyczajnego śledztwa.

Prezydent Nausėda uważa, że powinno się teraz zaufać działaniom Specjalnej Służby Śledczej wraz z Biurem Prokuratora Generalnego. Zaś wszystko winno być prowadzone z zachowaniem tajemnicy, patrząc przez pryzmat specyfiki funkcjonowania VSD. Co więcej, litewski prezydent wyraził pełne zaufanie względem VSD i ich obecnego szefa Dariusa Jauniškisa (na stanowisku od 2015 r.). Stwierdzając nawet, że rozważa powierzenie mu drugiej kadencji na czele VSD.

Trzeba również zauważyć, że sama agencja zaznacza, iż w przypadku wyborów prezydenckich prowadziła regularną ochronę państwa przed możliwością wystąpienia zewnętrznej ingerencji na proces wyborczy. Jednak w żadnym razie nie łamała prawa i wszystkie jej działania były zgodne z litewskim porządkiem prawnym. Część obserwatorów sytuacji na Litwie podkreśla, że obecna sprawa może doprowadzić do stworzenia czytelniejszej formy kontroli nad działaniami VSD, m.in. w przestrzeni dotyczącej zagrożeń hybrydowych. 

Źródło: LRT/Lrytas/VZ

Reklama

Komentarze

    Reklama