Reklama

Służby Specjalne

Gen. Bondaryk: polskie służby specjalne stają się instytucjami fasadowymi [WYWIAD]

abw agencja bezpieczeństwa wewnętrznego
Autor. gov.pl

„Nastąpiło obniżenie realnych zdolności polskich służb specjalnych do zapewnienia bezpieczeństwa państwa” - mówi w rozmowie z InfoSecurity24.pl gen. Krzysztof Bondaryk, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak dodaje, służby „stają się instytucjami fasadowymi, niezdolnymi do skutecznego przeciwdziałania działalności obcych służb specjalnych, w szczególności rosyjskich i białoruskich”. Jego zdaniem, „możliwości skutecznego działania polskiego wywiadu i kontrwywiadu są coraz bardziej ograniczone”.

Reklama

Dominik Mikołajczyk: Dlaczego zdecydował się Pan, wraz z zespołem współpracowników, na przygotowanie projektu ustawy o Kodeksie Pracy Operacyjnej?

Reklama

Gen. bryg. (w st. spocz.) Krzysztof Bondaryk, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego: Jest kilka powodów. W większości krajów Unii Europejskiej problematyka pracy operacyjnej doczekała się już dawno odrębnych regulacji ustawowych. Szczególnie pozytywnym przykładem jest ustawodawstwo litewskie, gdzie taka ustawa obowiązuje od początków niepodległej Litwy i dotyczy zakresu wszystkich służb policyjnych, wywiadowczych, wojskowych czy finansowych. Wiemy, że tam dobrze się to sprawdza.

W pracy służb policyjnych i specjalnych niezwykle ważny dla wypełnienia przez nie ustawowych zadań jest odpowiedni poziom pracy operacyjnej. A z tym nie jest u nas najlepiej. Skąd się to bierze? Stale rosła liczba podmiotów "obdarowywanych" przez ustawodawcę uprawnieniami do "czynności operacyjno-rozpoznawczych" w oparciu o własne ustawy. Wprowadzano "tylnymi drzwiami" w zapisach różnych ustaw regulacje ingerujące w prywatność i prawa obywatelskie. Mamy brak spójnego systemu nadzoru i koordynacji pracy operacyjnej pomiędzy uprawnionymi do działań operacyjnych podmiotami.

Reklama

Oczywiście brak właściwej definicji ustawowej pracy operacyjnej, jej zasad, metod, środków oraz form pracy operacyjnej stanowiło wystarczający powód, by zająć się tym najważniejszym obszarem pracy policji i służb specjalnych. Instrukcje i wewnętrzne regulaminy służb już nie wystarczą.

Dodatkowo, obserwujemy drastyczny spadek jakości pracy operacyjnej w rozpoznawaniu i rozumieniu rzeczywistych zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa i jego obywateli. Najwyższy czas zmienić to na lepsze.

Lista służb, które uprawnione są do prowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych rozszerza się. Niedawno do grona formacji, które takie działania mogą podejmować, dołączyła Służba Więzienna, a dokładnie Inspektorat Wewnętrzny Służby Więziennej. Czy to dobry kierunek?

Liczba takich służb stale rośnie. W latach 90-tych były ich cztery. W pierwszej dekadzie XXI wieku już 7. Obecnie 12 służb i podmiotów ma prawo do prowadzenia "czynności operacyjno-rozpoznawczych". Kiedyś tylko minister spraw wewnętrznych i minister obrony narodowej nadzorowali służby z takimi uprawnieniami. Obecnie jest to pięciu ministrów i premier. Odnoszę wrażenie, że parlamentarzyści nie mają świadomości komu i jakie uprawnienia tak lekkomyślnie nadają. I co tak naprawdę kryje się pod tak nie końca zdefiniowanymi uprawnieniami, które mają służyć zwalczaniu przestępczości, a nie inwigilacji konkurentów politycznych. Przestępczość maleje, a liczba służb z uprawnieniami do czynności inwigilacyjnych rośnie.

Nadanie uprawnień do "czynności operacyjno-rozpoznawczych" Inspektoratowi Wewnętrznemu Służby Więziennej jest ze wszech miar nadmiarowe i zbyteczne. Może także zakłócić prawidłowość i spójność nadzoru nad inwazyjnymi metodami pracy operacyjnej, faktycznie faworyzując ten jeden podmiot w stosunku do innych służb. Przecież przełożonym tego Inspektoratu jest minister sprawiedliwości-prokurator generalny. Przy kontroli operacyjnej realizowanej przez Inspektorat Wewnętrzny SW występuje jako zleceniodawca i zatwierdzający podsłuch równocześnie w jednej osobie. To nawet formalnie się nie spina. Za powołaniem tej kolejnej służby stoją - moim zdaniem - nie potrzeby państwa, a jedynie ambicja ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego. Ambicja by posiadać "własną" służbę specjalną. Minister tym krokiem udowadnia, że jak chce, to ma.

Czy w Polsce możliwe jest wypracowanie pewnej wspólnoty informacyjnej w ramach służb dbających o nasze bezpieczeństwo? Co trzeba zrobić by tak się stało?

Zagadnienie "praca operacyjna" definiowane w projekcie ustawy znacznie wykracza poza wykorzystywane w obecnych przepisach pojęcie czynności operacyjno-rozpoznawczych. Kodeks Pracy Operacyjnej jako swoiste "alter ego" dla Kodeksu Postępowania Karnego porządkuje pracę wszystkich służb. Wprowadzenie standaryzacji m.in. poprzez ujednolicenie procedur, nazewnictwa i definicji ułatwi współpracę między służbami, ich koordynację, "rozliczalność" oraz nadzór i kontrolę. Służby prowadzą odpowiednie dla ich właściwości rejestry czynności oraz bazy danych. Jasne wspólne reguły i procedury obowiązujące wszystkich, nakładające obowiązek ewidencjonowania, sprawdzania w kartotekach oraz porozumiewania się zgodnie z wymogami ustawowymi mogą być podstawą do powstania wspólnoty informacyjnej polskich służb. 

Proponuję wprowadzenie mechanizmów obowiązkowych sprawdzeń i koordynacji zainteresowań pomiędzy służbami. Ewidencje operacyjne policji i służb powinny być zgłoszone i autoryzowane przez Kolegium ds. Służb Specjalnych. 

Wspólnotę informacyjną polskich służb można zbudować poprzez wzajemne zaufanie i zaprzestanie fałszywie rozumianej konkurencji między policją a służbami specjalnymi. Nie będzie żadnej wspólnoty informacyjnej jeśli informacje będą ukrywane, a przekazywane wiadomości będą w istocie dezinformacją lub konfabulacją funkcjonariuszy. Dlatego proponowane regulacje w projekcie ustawy wymuszają koordynację pracy operacyjnej i wiarygodne porozumiewanie się żołnierzy i funkcjonariuszy wszystkich polskich służb.

Wspomniał Pan o sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Jaką rolę w całym systemie powinna ona pełnić?

Należy wzmocnić parlamentarny nadzór nad pracą operacyjną. Obecna Komisja ds. Służb Specjalnych powinna zostać zmodernizowana a jej kompetencje należy rozszerzyć o nadzór nad pracą operacyjną wszystkich do tego uprawnionych służb policyjnych, finansowych i specjalnych.

Komisja powinna pracować w trybie ciągłym, a nie sesyjnym. Stała i ciągła praca posłów powinna odbywać się przy wsparciu odpowiedniego zaplecza urzędniczego w postaci biura komisji. Jej członkowie powinni móc wykonywać indywidualne czynności kontrolne samodzielnie lub w zespołach. W tym zakresie członkom Komisji oraz upoważnionym pracownikom Biura Komisji powinny przysługiwać uprawnienia kontrolerów NIK. Kancelaria Sejmu oraz KPRM powinna zapewnić odpowiedni budżet, etaty oraz zaplecze biurowe.

Czytaj też

Nowa Komisja ds. Służb Specjalnych i Pracy Operacyjnej powinna rozpatrywać skargi na działania służb policyjnych i specjalnych w związku z nieprawidłowościami w ich pracy, w tym pracy operacyjnej oraz w związku z naruszeniem konstytucji RP czy też naruszeniami praw i wolności obywatelskich. Powinna mieć nałożony obowiązek współpracy z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, który powinien mieć prawo wnoszenia skarg na działanie służb i innych instytucji oraz prawo uczestnictwa w posiedzeniach, na których rozpatrywane będą wnoszone tematy. Rozstrzygnięcia i rekomendacje Komisji powinny być przekazywane Prezesowi RM oraz Sejmowi. Komisja powinna mieć też uprawnienie, by w przypadkach nadzwyczajnych zlecić wybranej przez siebie jednostce prokuratury okręgowej podjęcie czynności sprawdzających. Komisja powinna również mieć możliwość obradowania w trybie jawnym i z udziałem publiczności. Urzędnicy państwowi muszą zostać zobowiązani do stawienia się na wezwanie tej komisji, rzetelnej z nią współpracy oraz dostarczania dokumentów i informacji niezbędnych do wyjaśnienia problemów będących w bieżącym zainteresowaniu posłów. Świadome wprowadzenie komisji w błąd, podanie nieprawdziwych informacji powinno podlegać odpowiedzialności karnej.

Aby zapewnić równowagę i apolityczność w skład komisji powinni wchodzić przedstawiciele (po jednej lub dwie osoby) klubów poselskich w danej kadencji Sejmu. Przewodniczącym Komisji powinien być zawsze przedstawiciel klubu partii rządzącej. Zastępcą Przewodniczącego powinien być zawsze przedstawiciel klubu opozycyjnego. W połowie kadencji następowałaby zamiana w prezydium komisji. 

Oprócz zwyczajowo opiniowanych planów i sprawozdań z działań służb komisja powinna także otrzymywać od wszystkich szefów służb prowadzących pracę operacyjną roczne sprawozdania z zastosowania inwazyjnych metod pracy operacyjnej m.in. z kontroli operacyjnych zrealizowanych w danej służbie ze wskazaniem na zasadność ich stosowania w ujęciu ilościowym, efektów wykorzystania w ujęciu procesowym lub operacyjnym oraz poniesionych koszty.

Oczywiście tak przebudowaną komisję, a w zasadzie stały komitet parlamentu, należy odpowiednio umocować zarówno w regulaminie Sejmu jak i w odrębnej ustawie.

Nowy kształt komisji to jedno, pytanie jednak jak w ogóle powinien wyglądać Pana zdaniem nadzór nad służbami specjalnymi? Rola ministra koordynatora powinna zostać zwiększona, a może nadzór powinien być sprawowany bardziej kolegialnie?

Obecnie nadzór i kontrola nad służbami specjalnymi są rozbudowane i wzajemnie uzupełniające się. Służby specjalne są centralnymi organami administracji rządowej. Podlegają premierowi (lub ministrowi koordynatorowi, jeśli jest powołany), występuje dodatkowy nadzór ministra obrony narodowej w przypadku służb wojskowych. Nadzór parlamentarny sprawuje Komisja Sejmowa ds. Służb Specjalnych. Działania operacyjne i procesowe nadzoruje prokuratura oraz sądy. Decyzje personalne szefów służb podlegają kontroli sądów administracyjnych. Wydatki służb kontroluje NIK. Można dodać, że opinię przy powoływaniu szefów wydaje prezydent. On także przyznaje odznaczenia i nominacje na pierwszy stopień oficerski i nominacje generalskie. W sumie system nadzoru, może niedoskonały, ale jakoś funkcjonował do 2015 r.

Obecne uprawnienia ministra koordynatora i jego "władztwo" nad służbami zostało nadmiernie rozbudowane. Szczególnie silna pozycja ministra Mariusza Kamińskiego wynika nie tylko z tego, że sprawuje także, jako minister spraw wewnętrznych i administracji nadzór nad Policją, SG i SOP, ale też z tego, że jest również wiceprezesem PiS. Dzisiaj, gdy wszystkie te instytucje (za wyjątkiem części sądów) z prokuraturą na czele obsadzone są przez nominatów partii rządzącej, a służby (podobnie jak Policja czy Straż Graniczna) są pod pełną kontrolą partii i nic nie dzieje się bez aprobaty ministra Kamińskiego. Z punktu widzenia PiS są one doskonale koordynowane.

W wymiarze faktycznego nadzoru nad służbami - wszystkimi prowadzącymi pracę operacyjną, a nie tylko służbami specjalnymi - proponuję trzy segmenty zmian udoskonalających działalność obecnych struktur i mechanizmów. Uważam, że należy raczej ulepszać i doskonalić istniejące instytucje oraz zwiększać ich profesjonalizm niż poszukiwać swoistego kamienia filozoficznego i tworzyć superinstytucję kontrolną, która naprawi wszelkie niedomagania.

Czytaj też

Pierwszy warunek realnego nadzoru to uregulowanie pracy operacyjnej policji i służb. To regulacja ustawowa, o której mówiłem wcześniej. Drugi warunek to zmodernizowanie prac Komisji ds. Służb Specjalnych. O czym także już była mowa. Trzeci warunek realnego nadzoru, to zmiana ustawy o ustroju sądów powszechnych i wprowadzenie w strukturze sądów okręgowych wydziału kontroli pracy operacyjnej. Wydziały takie odpowiednio logistycznie wyposażone i skompletowane kadrowo, sprawowałyby nadzór nad tymi metodami pracy operacyjnej policji i służb, które głęboko ingerują w prywatność oraz w prawa i wolności obywatelskie. Kontrola sądowa podsłuchów sprawowana "ex ante" stałaby się faktyczna a nie tylko formalna.

Co z dyskutowaną od lat kwestią partnerstwa publiczno-prywatnego? Czy służby powinny korzystać z umiejętności, wiedzy, zasobów prywatnych kontraktorów?

Jestem zdania, że wzorem innych służb na świecie należy unowocześnić i ucywilizować formy współpracy obywateli i przedsiębiorców z polskimi służbami specjalnymi. Rzeczywiście należy odrzucić bagaż lustracyjny i oprzeć taką współpracę na deklaracji współpracy lub dwustronnej umowie. Czy taka umowa może mieć walor umowy cywilno-prawnej? Moim zdaniem nie należy obawiać się takich rozwiązań.

Pana zdaniem podzielenie kontrwywiadu na ten "cywilny" i wojskowy to dobry pomysł? Pojawiają się głosy mówiące o tym, że ABW i SKW powinny zostać docelowo połączone.

W naszej tradycji podział na służby cywilne i wojskowe jest utrwalony. Jestem zwolennikiem integracji potencjałów. Im mniej służb, tym więcej praworządności. Lepsza koordynacja i większa efektywność. Obecna sytuacja międzynarodowa powinna nam dać wiele do myślenia. Rozmiar zagrożeń jest niezwykle duży, a nasza odpowiedź wciąż nieadekwatna. Co łączyć i jak? Odpowiedź na tak postawione pytanie uważam dziś za drugorzędną wobec zagrożeń, jakie niesie dla nas wojna na Ukrainie. 

Powinniśmy jak najszybciej skorzystać z czasów względnego pokoju, a wysiłek organizacyjny, szkoleniowy i logistyczny skierować na zagospodarowanie istniejących zdolności i przygotowań służb do możliwej konfrontacji z Rosją. Szczególnie skończyć trzeba z marnotrawstwem kapitału ludzkiego w sektorze bezpieczeństwa narodowego. A to czy łączyć wywiady i kontrwywiady? Żeby coś łączyć to trzeba to realnie posiadać. A z tym jest gorzej.

Wspomniał Pan o kapitale ludzkim. Wiele mówi się w ostatnim czasie o odejściach ze służby. Dane dotyczące służb specjalnych nie są wprawdzie jawne, jednak z nieoficjalnych informacji jakie docierają do opinii publicznej wynika, że problem ten dotyczy także tych formacji. Jak temu przeciwdziałać?

Media informują o masowych odejściach ze służby w wojsku i Policji. Odejścia na przełomie lutego i marca są najbardziej korzystne dla przyszłych emerytów mundurowych. To wiadomo od dawna. Ale nie chodzi tylko pieniądze. Część mundurowych odchodzących ze służby to funkcjonariusze, którzy nie mają uprawnień emerytalnych. Funkcjonariusze są sfrustrowani politycznym wykorzystaniem. To, że za spolegliwość w wykonywaniu nawet najgłupszych poleceń, zwalczanie opozycji demokratycznej, atakowanie demonstrujących dostaje się gwarancję bezkarności i korzyści - już nie wystarcza. Obecna władza zapatrzona we wzory sanacyjne usiłowała dokonać przeobrażenia policji państwowej w "policję granatową". Na razie udało się im zbudować "policję granatnikową".

W służbach niestety sytuacja nie jest lepsza. Obserwujemy postępujący ich rozkład i demoralizację. Odejście ze służb planuje ponad jedna czwarta tam zatrudnionych. Powody odejść są różne. Niektórzy odchodzą by załapać się w spółkach państwowych na lukratywne stanowiska, a inni bo nie mogą znieść mobbingu czy niekompetencji przełożonych. To, że zachowano zdolność do wejścia o 6 rano do mieszkania każdego Polaka nie świadczy o profesjonalizmie wywiadu czy kontrwywiadu.

Jak dziś przeciwdziałać odejściom? Niestety przy 100-proc. dyspozycyjności kierownictwa służb wobec partii rządzącej niewiele da się dziś zrobić. Trzeba poczekać na wybory i wtedy dokonać jeszcze lepszej zmiany.

Z jednej strony działania służb "lubią ciszę", z drugiej wiele tego typu formacji publikuje coroczne, dość obszerne raporty ze swojej działalności. Nie sądzi Pan, że kontakty z opinią publiczną ograniczające się jedynie do zdawkowego informowania o wynikach podjętych działań w prostej linii prowadzą do niezrozumienia działa służb przez społeczeństwo, a co za tym idzie do budowania fałszywego ich obrazu?

Pełna zgoda, że służby tajne boją się jawności. Ale pomiędzy "jawnością" i "tajnością" znajduje się przestrzeń do komunikacji ze społeczeństwem. Ogromnej arogancji obecnej władzy zawdzięczamy brak takiej komunikacji. W praktyce większości służb specjalnych krajów UE obowiązuje standard publikacji rocznych jawnych raportów. Polskie służby realizowały te standardy za poprzednich rządów. W latach 2009-2015 ABW publikowała roczne raporty ze swojej działalności. Prezentacji takiego raportu za dany rok dokonywał jej szef na zwoływanej konferencji prasowej. Niestety ta praktyka została zaniechana po 2015 r. Być może nie było o czym informować.

Na szczęście utrzymano zapoczątkowane w 2009 roku wydawnictwo naukowe Centralnego Ośrodka Szkolenia ABW im. Stefana Roweckiego "Grota" - "Przegląd Bezpieczeństwa Wewnętrznego". To niskonakładowe wydawnictwo skierowane jest jednak do kręgu ekspertów i specjalistów i nie zastąpi komunikacji z opinią publiczną. Zmieniono szatę graficzną stron internetowych służb. Przy okazji zmniejszono ich wartość informacyjną. We wszystkich służbach zlikwidowano funkcje rzecznika prasowego. W imieniu służb wypowiada się wyłącznie rzecznik ministra koordynatora. To moim zdaniem nie jest dobra praktyka. 

Jaka jest dziś Pana zdaniem kondycja służb specjalnych w Polsce? Mamy powody do niepokoju?

Nastąpiło obniżenie realnych zdolności polskich służb specjalnych do zapewnienia bezpieczeństwa państwa. Polskie służby wywiadu i kontrwywiadu stają się instytucjami fasadowymi, niezdolnymi do skutecznego przeciwdziałania działalności obcych służb specjalnych, w szczególności rosyjskich i białoruskich. Możliwości skutecznego działania polskiego wywiadu i kontrwywiadu są coraz bardziej ograniczone. Przerwanie pamięci instytucjonalnej, kwestionowanie dorobku polskiego wywiadu i kontrwywiadu, zwolnienie większości profesjonalistów powodują utrwalenie dziedziczenia niekompetencji przez nowe pokolenie funkcjonariuszy. 

Czytaj też

Obecne miejsce polskich służb w NATO i UE to pozycja służb peryferyjnych nie uczestniczących na równych prawach w transatlantyckiej wspólnocie wywiadowczej. Ograniczenie współpracy ze strony dotychczasowych poważnych partnerów europejskich pogłębiło zacofanie polskich służb specjalnych. Niewiele zmieniło się po agresji Rosji na Ukrainę. Obecni włodarze służb godzą się z podrzędnym miejscem polskich służb w Unii Europejskiej i NATO, zadowalając się spełnianiem życzeń amerykańskich służb specjalnych. Co mimo wszystko nie wystarcza dziś do zapewnienia bezpieczeństwa państwa. W tym kontekście znamiennym było całkowite pominięcie polskich służb specjalnych oraz całej administracji rządowej podczas przygotowania ubiegłorocznej wizyty prezydenta Ukrainy w USA. O tym, że Wołodymyr Zełenski wystartował z podrzeszowskiej Jasionki strona Polska dowiedziała się wtedy, gdy lądował on w Waszyngtonie. Amerykańska Secret Service utrzymywała przyjazd prezydenta Ukrainy z Przemyśla do Rzeszowa w tajemnicy przed stroną polską. Mam nadzieję, że Amerykanie obawiali się tylko przecieku medialnego ze strony któregoś polskich notabli.

Reklama

Komentarze (4)

  1. Chinol

    Napewno jestesmyc calkowicie przeswietleni przez amerykanow. Bez niezalznsci. Przklad -Talibowie na MAzurach (tajne wizienie CIA ) i smierc Lepera gdy to ujawnil. Najpoietw wysmianie w TV ze balwan potem seryjny samobojca.

  2. Tokar

    Uuuu,taka krytyka waznych służb tuż przed wizyta Bidena?

  3. RAF

    I kto to mowi? Czlonek nierzadu, za czasow ktorego Polska byla POpychadlem Helmutlandu.

  4. FG42

    Trudno się nie zgodzić z byłym szefem ABW. .. "możliwości skutecznego działania polskiego wywiadu i kontrwywiadu są coraz bardziej ograniczone". To widać po Pytlu i Nosku w czapkach z Aurory i koszulkach sowieckich matrosów. Ale zaraz , zaraz to chyba było za jego kadencji. Powinno być „były”. Preferencje polityczne utrudniają często ocenę.

Reklama