Od czwartku do Bieszczadzkiego oraz Nadbużańskiego Oddziałów Straży Granicznej delegowani są dodatkowi funkcjonariusze - przekazała rzeczniczka komendanta głównego SG por. Anna Michalska. Jak dodała, ruch pieszy na granicy ukraińsko-polskiej wciąż odbywa się płynnie.
Rzeczniczka szefa SG przekazała, że od 24 lutego granicę Ukrainy z Polską przekroczyło ponad 575 tys. osób. "Wczoraj było to 95 tys. osób, czyli o 3 tys. mniej niż dzień wcześniej (...) Dzisiaj rano było to 27 tys. osób - wczoraj o tej samej porze było natomiast 21 tys. osób" - podsumowała.
W Nadbużańskim Oddziale Straży Granicznej, obejmującym Lubelszczyznę, odprawiono ponad 50 tys. osób, a w Bieszczadzkim Oddziale, obejmującym Podkarpacie - ok. 45 tys. Najbardziej obleganym przejściem granicznym wciąż pozostaje przejście w Medyce (19 tys. odprawionych osób), następny w kolejności są Dorohusk (14,3 tys.) oraz Korczowa (13,5 tys.).
Por. Michalska poinformowała, że w czwartek rano na przejściach w Budomierzu i Korczowej na przekroczenie granicy samochodem czekało się kilka godzin. "Na pozostałych przejściach wjazd do Polski odbywa się na bieżąco. Jeśli chodzi o przekroczenie granicy pieszo, praktycznie wszędzie jest to na bieżąco, tylko w Budomierzu i Korczowej czekało ok. 100 osób, ale to niewielka liczba" - wskazała por. Michalska.
Czytaj też
Jak przekazała, od czwartku do oddziałów Bieszczadzkiego i Nadbużańskiego delegowani są dodatkowi funkcjonariusze z innych oddziałów SG. "Będą wzmocnione patrole na zielonej granicy, ale też dodatkowa liczba osób w przejściach granicznych" - podkreśliła. "Cały czas trwa też delegowanie funkcjonariuszy do Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, czyli na granicę polsko-białoruską" - dodała.
W środę rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn zapewnił, że nie ma żadnych informacji, które uprawdopodobniałyby scenariusz, w którym grupy migrantów ściągane wcześniej na Białoruś przez reżim w Mińsku przekierowywane są na Ukrainę, by tą drogą - udając uchodźców wojennych - dostać się do Polski i na Zachód.
"W ostatnim czasie liczba migrantów, którzy byli na Białorusi, uległa znacznemu spadkowi, a obecnie wciąż obserwujemy na granicy białorusko-polskiej liczne grupy cudzoziemców" - podkreślił. Zaznaczył, że grupy te są w ostatnich dniach większe i nadal tą drogą próbują wdzierać się do Polski. "Nie mam żadnych przesłanek, by mówić, że szlak uchodźczy z Ukrainy jest wykorzystywany po to, by przekierować tam cudzoziemców z Białorusi" - powiedział rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.