Reklama

Jak podaje Straż Graniczna podczas nocnego lotu patrolowego piloci otrzymali od służby dyżurnej sygnał, iż w okolicach Woli Uhruskiej (pow. chełmski) zauważony został obiekt latający, przemieszczający się ze strony ukraińskiej w kierunku zachodnim. Załoga śmigłowca SG zmieniła kurs, by skontrolować sytuację.

Po chwili funkcjonariusze zobaczyli lecącą motolotnię. Obiekt zniżał lot wykonując charakterystyczne kręgi, jakby przygotowując się do zrzutu. Po chwili spod skrzydeł lotni zaczęły wysypywać się przedmioty przypominające kartonowe pudła. Trwało to krótką chwilę, po czym obiekt oddalił się w kierunku, z którego przybył.

Dzięki użyciu urządzeń do obserwacji nocnej funkcjonariuszom Straży Granicznej udało się szybko zlokalizować miejsce zrzutu pudeł, jak się później okazało wypełnionych nielegalnymi wyrobami akcyzowymi. Po dotarciu we wskazany rejon funkcjonariusze zabezpieczyli obszar i odnaleźli pakunki, w których znajdowały się papierosy bez polskich znaków akcyzy o wartości ok. 95 tys. zł.

Czytaj więcej: Anakonda, misje F-16 i drony nad wschodnią granicą. Gen. Wojciechowski dla Defence24.pl o wyzwaniach Dowództwa Operacyjnego RSZ

 

W sprawie wszczęto dochodzenie, mające na celu ustalenie sprawców przerzutu i odbiorców przesyłki. We wcześniejszym wywiadzie dla Defence24.pl Dowódca Operacyjny RSZ gen. Sławomir Wojciechowski przyznał, że jednym z problemów jest przemyt przy użyciu bezzałogowych statków powietrznych. Tym razem do przemytu użyto motolotni.

Małe, lekkie statki powietrzne (załogowe i bezzałogowe) są trudne do wykrycia oraz zatrzymania, przez to mogą być używane nie tylko przez przestępców kryminalnych, ale też do prób naruszenia granicy podejmowanych z innych pobudek, na przykład przemytu na korzyść grup terrorystycznych. Same śmigłowce Kania były produkowane przez PZL Świdnik, a ich konstrukcja oparta została o rozwiązania Mi-2.

Reklama
Reklama

Komentarze