Reklama

Straż Graniczna

Czy szlaki przerzutu migrantów ominą Polskę? [PROGNOZA]

Budowa zapory na granicy polsko-białoruskiej, kolejny rozdział w przeciwdziałaniu nielegalnej migracji, mierzenie się z rosyjską projekcją siły w regionie Europy Środkowo-Wschodniej - rok 2022 będzie stał pod znakiem kolejnych wyzwań dla polskich służb mundurowych i specjalnych.

Reklama

Na wschodniej granicy Polski - a także szerzej - w Europie Środkowo-Wschodniej widzimy kumulację zagrożeń geopolitycznych i migracyjnych. 10 lutego ruszają ćwiczenia białorusko-rosyjskie "Związkowa Stanowczość-2022". Moskwa przerzuca w tym celu systemy S-400. Największa eskalacja kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej miała miejsce w październiku zeszłego roku. Warto przypomnieć, że analogiczne manewry Zapad 2021 odbywały się w połowie września.

Reklama

Test dla służb

Zwłaszcza dla Straży Granicznej, rok 2021 był wielkim testem reagowania na nielegalne przekraczanie granicy w takiej skali, z jaką nie mierzyli się w historii III Rzeczpospolitej. Widać to w szacunkach, które opublikowała SG. W zeszłym roku granicę polsko-białoruską próbowano nielegalnie przekroczyć 39 670 razy. Dla porównania, w roku 2020 takich prób było 129 (w 2019 r. - 20, w 2018 r. - 4). Wgłębiając się w statystyki widać, iż początek kryzysu migracyjnego w praktyce datujemy na sierpień 2021 r. Jeszcze w lipcu prób było 242, a w sierpniu już 3 531, wrześniu - 7 667, październiku - 17 447, listopadzie - 8 917, grudniu - 1 717. Najwięcej pracy miały placówki Straży Granicznej w Michałowie, Czeremszy i Białowieży. Łącznie, w roku 2021, funkcjonariusze tych oddziałów mierzyli się z 15 211 próbami naruszeń granicy (SG Michałowo - 5 466, SG Czeremcha - 4 890, SG Białowieża - 4 855).

Reklama

Czytaj też

W listopadzie 2021 r. w rozmowie telefonicznej z Angelą Merkel, Aleksandr Łukaszenka miał obiecać zakończenie kryzysu migracyjnego, jeśli Unia Europejska uzna go prezydentem Białorusi i zniesie nałożone sankcje. Potwierdziło to tylko wcześniejszą tezę opozycjonistów z Białorusi, którzy kryzys migracyjny organizowany przez Łukaszenkę traktowali jako instrumentalną formę nacisku Mińska na Brukselę, by uzyskać finansowe i polityczne benefity. Uprawdopodobnia to tylko powrót kryzysu migracyjnego. Kwartał 2022 r. będzie tutaj kluczowy, bo taktyka "przerzutu" migrantów zmieniła się, także z uwagi na pogodę, a gdy tylko poprawi się, może odsłonić nowy plan białoruskich służb. Widać, iż w zależności od okoliczności międzynarodowych (nagłośnienie kryzysu migracyjnego), pogodowych oraz reakcji polskiej strony, migranci są wykorzystywani przez Mińsk w różny sposób.

Początkową taktyką było skomasowanie migrantów w nadgranicznych prowizorycznych obozach, vide: Usnarz Górny-chutor Usnarz Dolny i Kuźnica-Bruzgi oraz próby masowego naruszenia granicy. Następnie koczowiska porzucono i przeniesiono migrantów do zaadaptowanych budynków w centrach logistycznych. Od tego momentu są oni dowożeni ciężarówkami na "punktowe" przekraczanie granicy. Ma to miejsce zwłaszcza nocą. Pod koniec grudnia minister spraw wewnętrznych Litwy Agne Bilotatite przekazała, iż Alaksandr Łukaszenka wydał polecenie aby "usunąć nielegalnych migrantów z magazynów, w których przebywają w okolicy przejścia granicznego Bruzgi oraz w Mińsku". Taktyka cały czas ewoluuje. Jak podała w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej rzeczniczka komendanta głównego Straży Granicznej porucznik Anna Michalska: "teraz cicho podchodzą pod granicę, szybko przecinają concertinę i pojedynczo przechodzą na polską stronę. W momencie kiedy funkcjonariusze zaczynają ich wyłapywać, to wtedy rozpoczyna się agresja. W naszą stronę lecą kamienie i kłody rzucane zarówno przez cudzoziemców, jak i służby białoruskie".

Autor. Michał Bruszewski (zdjęcie z granicy polsko-białoruskiej)

Prowokowanie Polaków

Polscy funkcjonariusze i żołnierze służący na granicy nie tylko są obrzucani kamieniami oraz butelkami (co część mediów mogło odebrać jako spontaniczne chuligańskie ataki), ale wystawiani na inne prowokacje strony białoruskiej. To m.in. ostrzeliwanie z broni pneumatycznej masztu oświetleniowego, oślepianie laserami i światłami stroboskowymi, obrzucanie petardami hukowymi. Migranci byli także przebierani w mundury białoruskich pograniczników. Łącznie w operację na granicy na pomoc Straży Granicznej i Policji ma być zaangażowanych 15 tys. żołnierzy Wojska Polskiego. Z uwagi na trudne warunki zimowe i zaangażowanie przeszło kilkunastu tysięcy żołnierzy w pomoc na wschodniej granicy Polski, kluczowe są wnioski z logistyki i zaopatrzenia. Dla służb mundurowych kryzys migracyjny był wielkim poligonem zapotrzebowania i ekwipunku w ekstraordynaryjnych zadaniach.

Zapora na granicy

Od sierpnia 2021 r. Wojsko Polskie i Straż Graniczna stawiały ogrodzenie z tzw. concertiny (drut żyletkowy). 22 września, wiceminister ON Wojciech Skurkiewicz poinformował, iż ułożono już 130 km zasieków z concertiny i ok. 90 km 2,5-metrowego płotu. To jednak budowa zapory o wysokości 5,5 m. budzi największe emocje - zwłaszcza w debacie politycznej. 4 stycznia na konferencji prasowej wiceszef MSWiA Maciej Wąsik poinformował, iż zapora będzie miała długość ponad 186 km. Jej montaż ma wystartować ok. 25 stycznia. Inwestycja będzie budowana w oparciu o specjalną ustawę, która weszła w życie 4 listopada 2021 r. Wykonanie przęseł stalowych zostało powierzone konsorcjum trzech polskich firm - POLIMEXOWI MOSTOSTAL SA, który jest liderem konsorcjum oraz firmom: MOSTOSTAL Siedlce Spółka z o.o., Sp.k. i Węglokoks SA. Za roboty budowlane odpowiedzialni są dwaj wykonawcy - BUDIMEX SA oraz konsorcjum firm UNIBEP SA (lider konsorcjum) i BUDREX Spółka z o.o. Jak zapewnia Straż Graniczna, której podlega inwestycja, prace będą prowadzone w systemie trzyzmianowym. Co ciekawe, polska zapora została skrytykowana przez obrońców praw zwierząt jakoby blokowała im ruch. Zastępca Komendanta Głównego SG gen. bryg. SG Wioleta Gorzkowska zapewniała, iż powstaną 22 "bramki" dla zwierząt. Generalnie zapora ma się składać z 5-metrowych stalowych słupów zwieńczonych zwojem drutu z zamontowanymi czujnikami ruchu i kamerami. Podstawą mają być stalowe przęsła. Do inwestycji ma zostać użyte ponad 50 tys. ton stali. Dla Straży Granicznej to największa inwestycja budowlana w historii III RP. Warto nadmienić, iż granica polsko-białoruska mierzy 418 km, a zatem zapora (186 km) ma chronić jej najbardziej newralgiczny odcinek narażony na nielegalną migrację.

Czytaj też

Koszt budowy szacuje się na 1 mld 615 mln zł, z czego 1 mld 500 mln zł pochłonie fizyczny koszt budowy (115 mln zł to koszt urządzeń technicznych). Na podobne rozwiązanie zdecydowały się inne państwa europejskie, których granice są zewnętrznym pograniczem UE. W 2015 r. Węgry postawiły mur na granicy z Serbią - mierząca 3,5 metra bariera ciągnie się na 175 km oraz z Chorwacją na 348 km długości. Granicę węgierską przekroczyło w 2015 roku dwa razy więcej migrantów niż w zeszłym roku, w kierunku Polski (78 tys.). Na tego typu inwestycję zdecydowała się też Grecja, by zabezpieczyć granicę z Turcją. 21 sierpnia 2021 roku Ateny ogłosiły zakończenie budowy 40-kilometrowego muru. W podobnym czasie Litwa ogłosiła uchwalenie w trybie nadzwyczajnym specjalnej ustawy, która zakłada budowę bariery na granicy z Białorusią i ekstraordynaryjnego użycia wojska. Wracając do granicy tureckiej, Bułgaria oddała do użytku 146-kilometrową zaporę w 2016 roku. Sama zapora i stalowe przęsła bez technologii nie będą wszelako skuteczne. Najważniejsze by polska zapora była wyposażona - co zapowiedziano - w kamery i czujniki ruchu. Przykładem wykorzystania takich technik jest polska Straż Graniczna i termooptyczny sprzęt w postaci Przewoźnych Jednostek Nadzoru (PJN).

Doświadczenia z misji zagranicznych

Co ciekawe, na fali kryzysu migracyjnego z roku 2015, polskie służby mundurowe (w tym Policja oraz Straż Graniczna) wysyłały swoich funkcjonariuszy na pomoc pogranicznikom zagrożonych presją migracyjną państw. Tylko w roku 2016 z polskiej Straży Granicznej na misjach w Węgrzech, Grecji, Bułgarii, Macedonii, Hiszpanii, Włoch i Rumunii służyło 150 funkcjonariuszy. Jeżeli dodamy do tego doświadczenia polskich policjantów z Jednostki Specjalnej Polskiej Policji w Kosowie z multietnicznego środowiska otrzymujemy bagaż doświadczeń, który mógł zostać wykorzystany wobec kryzysu 2021 roku na polsko-białoruskim pograniczu.

Autor. Michał Bruszewski (z granicy polsko-białoruskiej)

Operacja "Śluza"

Jak poinformował białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan, Mińsk już 10 lat temu opracował plan operacji o kryptonimie "Śluza", który miał polegać na wykorzystaniu służb specjalnych i państwowych firm do przerzucenia imigrantów by wywierać presję na ośrodki decyzyjne w Unii Europejskiej i uzyskiwać tym samym finansowe lub polityczne profity. Operacja miała być przygotowana przez szefów KGB i OSAM (specjalna jednostka wojsk pogranicznych) w latach 2010-2011. Wystarczy wspomnieć, iż na początku 2021 r. między Irakiem a Białorusią latał tylko jeden samolot tygodniowo. Po kilku miesiącach liczba lotów zaczęła lawinowo rosnąć, przybyszów obsługiwała białoruska firma Centrkurort, a imigrantów na turystycznych wizach zaczęto przerzucać pod litewską granicę, gdzie z pomocą przemytników mieli dostać się do Unii Europejskiej. Jedną z osób, które ujawniły, iż Białorusini uruchomili "Śluzę" w ostatnim czasie był pułkownik białoruskiego MSW Alaksandr Azarau. W polskich mediach informował także, iż to rosyjskie FSB już dekadę temu było zaangażowane by przerzucać migrantów do Białorusi i współpracować z KGB z tego kraju. Imigranci z Bliskiego Wschodu płacili wysokie stawki - od 1 tysiąca euro, nawet do 8 tysięcy euro - by via Białoruś znaleźć się w zachodnich państwach Unii Europejskiej. Bazując na niewiedzy dotyczącej procedur azylowych, znajomości struktur UE (Białoruś jako kraj europejski kojarzyła się przybyszom z Unią Europejską) i dając się oszukać typowemu procederowi handlu ludźmi, kolejne grupy przybyły do Mińska.

Polityka Rosji wobec Europy Środkowo-Wschodniej

Kryzys migracyjny na granicy Polski i Litwy wpisuje się w geopolityczny scenariusz testowania odporności wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego. Nawet jeżeli Mińsk jest głównym rozgrywającym operacji "Śluza", po pierwsze jest na rękę rosyjskim służbom specjalnym, zaangażowanym w projekcję siły na głównym kierunku, tj. ukraińskim oraz generalnie na prowokowanie NATO, a po drugie - tylko pozornie stwarza wrażenie decyzyjności białoruskiej stolicy. Mińsk, po wyborczym wyniku bojkotowanym przez Zachód, tylko traci resztki autonomii względem Rosji. Latem zeszłego roku wygasły białorusko-rosyjskie umowy wojskowe z 1996 r o korzystaniu z baz na terytorium Białorusi. Zostały przedłużone do roku 2046. Sam Aleksandr Łukaszenka, dotychczas trzymający się na uboczu wojny w Donbasie i aneksji Krymu, włączył się w rosyjską narrację i zapowiedział wizytę na półwyspie okupowanym przez Rosjan. Co oczywiste, oznacza to rozciągnięcie sił ukraińskich na północną granicę, właśnie z Białorusią (wcześniej względnie bezpieczną), a w czasie zagrożenia rosyjską inwazją militarną, obronę czyni jeszcze bardziej beznadziejną. Miarą pewności siebie jaką widać na Kremlu, była propozycja geopolityczna jaką rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przedłożyło 15 grudnia 2021 roku Amerykanom. Rosja chce aby Zachód, zwłaszcza Waszyngton, wycofał się z ustaleń szczytu w Bukareszcie w 2008 r., na którym stwierdzono, że Ukraina i Gruzja mogą stać się członkami (przyszłe członkostwo) Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ponadto - co jest śmiertelnym zagrożeniem dla Polski - Moskwa chce aby wycofano wojska państw NATO z terytorium członków Sojuszu przyjętych po 27 maja 1997 roku, tj. Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii, Słowacji (oraz Słowenii, Albanii, Chorwacji, Czarnogóry i Macedonii Północnej). Wchłanianie Białorusi, oraz geopolityczne i militarne obezwładnianie Ukrainy, ze strony Rosji, cały czas postępuje, nawet więc jeśli do uderzenia rosyjskiego na Kijów nie dojdzie, nie niweluje to prawdopodobieństwa innych eskalacji wydarzeń w Europie Środkowo-Wschodniej. Testowane będą zwłaszcza Polska oraz państwa bałtyckie.

Kryzys migracyjny na świecie

Nawet bez zaangażowania białoruskich służb zachodni świat będzie się mierzył z exodusami całych społeczności i zwiększającą się presją migracyjną. Z uwagi na geografię, najbardziej presję migracyjną odczuwa Europa. Dyskutujemy więc nie tyle "czy" szlaki przerzutu migrantów wygasną (bo nie wygasną), ale czy ominą Polskę. W dużej mierze dotyczy to migracji ekonomicznej, a konflikty zbrojne czy kryzysy humanitarne są instrumentalnie wykorzystywane przez mafie handlujące ludźmi lub służby specjalne, które parają się tym procederem. Z analiz Międzynarodowej Organizacji Pracy ONZ, liczba migrujących pracowników w 2017 r. wyniosła na całym świecie 164 mln (co oznacza 2/3 liczby ogólnej dotyczącej migracji).

Czytaj też

Zgodnie z analizami ONZ szacowana liczba ludności Afryki ma w roku 2050 osiągnąć 2,5 mld ludzi (oznacza to w zasadzie podwojenie obecnej populacji). Sama Nigeria ma w analogicznym okresie liczyć 410 mln obywateli wyprzedzając tym samym populację USA. W omawianym kraju trwają ataki organizacji terrorystycznej Boko Haram, w Mozambiku atakuje lokalna komórka tzw. Państwa Islamskiego, w Etiopii trwa wojna o Tigraj, a z Mali wycofali się Francuzi. Podobnie z resztą czynią Amerykanie. To tylko pewien wycinek "afrykańskich frontów", który pokazuje, iż z jednej strony Afryka przeżywa wojenną gehennę, z drugiej - boom demograficzny. Jeżeli dodamy do tego problemy ekonomiczne prawdopodobieństwo masowej migracji jeszcze się zwiększa. Z raportu Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej "Afryka dziś i jutro" dowiadujemy się, iż Nominalny Produkt Krajowy Brutto (PKB) wszystkich krajów kontynentu jest szacowany jako mniejszy niż PKB Francji.

W roku 2021 w badaniu Instytutu Gallupa "World Happiness Report" z 20 najszczęśliwszych państw świata 13 leży geograficznie w Europie. Są to: Finlandia, Dania, Szwajcaria, Holandia, Szwecja, Niemcy, Norwegia, Austria, Irlandia, Czechy, Belgia, Wielka Brytania i Francja. Najnieszczęśliwsze państwa leżą wg. badań IG w Afryce i Azji. To Afganistan, Zimbabwe, Rwanda i Botswana.

Jak może wyglądać Europa po rozwinięciu szlaków migracyjnych? Pew Research Center, amerykański think-tank, przeprowadził symulację islamizacji Europy do roku 2050. Przyjmując różne scenariusze skali wzrostu populacji muzułmańskiej. W analizie "Muslims in the UE, Norway and Switzerland in 2050: High Migration Scenario" Europę ma zamieszkiwać 75 mln muzułmanów. W Szwecji muzułmanie mają stanowić 30,6 proc.; w Niemczech - 19,7 proc; we Francji - 18 proc.; w Wielkiej Brytanii - 17,2 proc. Polska, podobnie jak Litwa, jest w tym badaniu najmniej zislamizowanym krajem z 0,2 proc. muzułmanów. Polska i Litwa postawiły ostatecznie na powstrzymywanie nielegalnego przekraczania granicy, ale symulacja prowadzona była wcześniej, więc co ciekawe, trochę antydatowano wydarzenia.

Presja migracyjna tylko wzrasta, co przyczyniło się do zmian w percepcji elit europejskich, które wycofały się z polityki otwartych drzwi z 2015 roku. W roku 2020 wzdłuż rzeki Evros doszło do kryzysu granicznego pomiędzy Turcją a Grecję. Ankara, z uwagi na sytuację w syryjskiej prowincji Idlib, umożliwiała imigrantom dostanie się do Unii Europejskiej. Ówczesna przewodnicząca Komisji Europejskiej stwierdziła: "Granice Grecji są granicami Europy. Solidaryzujemy się z Grecją". W maju 2021 roku, z kolei, doszło do kryzysu związanego z masową migracją z Maroka do hiszpańskiej enklawy w Afryce Północnej - Ceuty. Wówczas jednego dnia nielegalnie granicę przekroczyło 6 tys. migrantów, a media obiegły zdjęcia hiszpańskich policjantów wpychających przybyszów z powrotem do wody (migranci opływali zaporę strzegącą granicę). XXI w. będzie stał pod znakiem masowej migracji z Azji i Afryki do Europy.

Czytaj też

Aktywna i suwerenna dyplomacja pomaga. Widać to było na przykładzie relacji z Republiką Iraku. Głównymi poszkodowanymi ze strony służb białoruskich byli Irakijczycy oraz Kurdowie z irackiego Kurdystanu. To ich mamiono łatwą podróżą do Unii Europejskiej. W samym listopadzie 2021 r. zorganizowano loty powrotne na Bliski Wschód dla 600 migrantów. Reperkusje wobec Białorusi ze strony bliskowschodnich stolic (poza Irakiem, weryfikacją lotów zajęły się także Syria i Turcja) dotyczyły odwołania lotów i wymuszenia umożliwienia powrotu obywateli tych państw. Polski rząd, wyciągając wnioski z roku 2021, powinien prowadzić aktywną dyplomację w państwach Bliskiego Wschodu i Afryki utrzymując kanały kontaktu na wypadek kryzysu migracyjnego lub humanitarnego czy wojennego - w regionie (gdzie Polacy aktywnie pomagają). Ponadto, w zapobieganiu dalszych rekrutacji na szlaki migracyjne pomagają akcje edukacyjno-informacyjne przeprowadzone w zrozumieniu dla lokalnej kultury, języka i tradycji danych państw. Co ciekawe, polski rząd miał być ostrzegany przed takimi wydarzeniami. Tak stwierdził płk Grzegorz Małecki w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", iż gdy był dyrektorem Agencji Wywiadu (lata 2015-2016) służba przekazywała polskiemu rządowi wiarygodne informacje o wykorzystaniu migrantów przez wschodnich sąsiadów Polski do wywarcia presji na Warszawę. Należy pamiętać, że gra nie toczy się o to czy uda się kryzysy migracyjne na kierunku Europy całkowicie wygasić (z uwagi na przytaczaną demografię, nierozwiązane problemy ekonomiczne i geopolityczne), ale czy poprzez ochronę granicy Polski uda się przynajmniej zatrzymać szlak wschodnioeuropejski.

Reklama

Komentarze (1)

  1. DІM

    Jedną z alternatywnych dróg migrantów będzie zapewne Mierzeja Wiślana. Tam, od strony plaży na granicy stoi tylko płot z cienkiej siatki. Głębiej w lesie są zwykłe szlabany i informacja "granica, przekraczanie zabronione". Na pewno takie coś powstrzyma uchodźcę, który w swojej ojczyźnie doświadczył ostrzału z karabinów maszynowych i wybuchów min.

Reklama