Reklama

Służba Ochrony Państwa

Gen. Pawlikowski dla InfoSecurity24.pl: nie ma powodów, żeby opinii publicznej tłumaczyć przyczyny przyznania ochrony SOP

Fot. Lubuska Policja
Fot. Lubuska Policja

”Jeśli ochrona SOP została (…) przyznana, to musiały zajść szczególne okoliczności i powody, które leżały u podstaw takiej decyzji. Mogło chodzić np. o zagrożenie zdrowia lub życia w stosunku do tych osób, ze względu na pełnione przez siebie funkcje publiczne” - mówi w rozmowie z InfoSecurity24.pl były szef Biura Ochrony Rządu, gen. bryg. Andrzej Pawlikowski. Jak dodał, „(…) nie ma powodów, żeby opinii publicznej tłumaczyć szczegółowo przyczyny przyznania ochrony SOP”. Pawlikowski podkreśla, że „są to informacje niejawne, a podejmowane decyzje wielokrotnie opierają się na działaniach, o których opinia publiczna nie powinna być informowana, ze względu na ich choćby operacyjny charakter”. Przekonuje też, że „opinii publicznej powinna wystarczyć informacja, że ochrona została przydzielona”.

Dominik Mikołajczyk: Służba Ochrony Państwa ma już 3 lata. Jak ocenia Pan ten czas?

Gen. bryg. Andrzej Pawlikowski, były szef Biura Ochrony Rządu: Kiedy o tym myślę, to nie mogę uwierzyć, że od powołania Służby Ochrony Państwa minęły już 3 lata. Trudno jest ocenić pracę formacji, szczególnie w ostatnim okresie – mam na myśli pandemię COVID-19, z którą globalnie się zmagamy. Oczywiście Służba Ochrony Państwa realizuje swoje ustawowe zadania, ale przez wspomnianą pandemię tej pracy jest nieco mniej. Mam na myśli szczególnie ochronę i zabezpieczanie wizyt delegacji państw zagranicznych, odwiedzających Polskę. Nie ma co ukrywać, że w ostatnim czasie tych delegacji jest mniej, niż
w poprzednich latach.  

SOP powstała na bazie projektu, który wraz ze współpracownikami przedstawiłem i wdrożyłem będąc szefem Biura Ochrony Rządu. Niestety nie było mi dane wprowadzić tego projektu w życie w fazie końcowej, jednak postrzegam go w pewnym sensie osobiście. 

Jak można ocenić te 3 lata? Są plusy i są minusy. Ja, patrząc na działalność SOP, widzę niestety więcej minusów.

Gdyby doradzał Pan dziś szefowi MSWiA, to co by mu Pan powiedział? Co w formacji ochraniającej najważniejsze osoby w państwie wymaga dziś pilnej poprawy?

W pierwszej kolejności doradziłbym szybką wymianę obecnego kierownictwa SOP. Od tego bym zaczął. Po moim odejściu z Biura Ochrony Rządu  – z całym szacunkiem dla kolegów policjantów i ich ciężkiej służby – do SOP zostało "przetransferowanych" wielu funkcjonariuszy policji. I moim zdaniem od tego momentu w SOP zaczęło się źle dziać ponieważ, według mojej oceny bazującej na informacjach z wewnątrz formacji, policjanci przechodzili do SOP w głównej mierze ze względu na uposażenia, które są w niej po prostu nieco wyższe niż w Policji.

Pragnę zauważyć, że Policja zgodnie z posiadanymi kompetencjami, zajmuje się zapewnieniem bezpieczeństwa publicznego obywatelom i jest w tym najlepsza, jednak ochrona najważniejszych osób w państwie to całkiem inna specyfika zadań. Nie jestem przekonany czy służący dziś w SOP byli policjanci dostosowali się w pełni do tej nowej specyfiki. Obawiam się, że skupiają się raczej na administrowaniu, a to – nie tylko w takiej służbie jak SOP – zdecydowanie za mało.

Pyta pan o to, z czym SOP ma dziś największy problem. Myślę, że od początku istnienia z tym samym. Mówię o procesie zwalniania doświadczonych funkcjonariuszy. Już 3 lata temu, wielu osób nie doceniono, przez co pożegnali się z formacją. Z SOP odchodzili funkcjonariusze, którzy nie posiadali nawet pełnej wysługi emerytalnej a tak naprawdę przez kolejne lata mogli spokojnie służyć swą wiedzą a przede wszystkim doświadczeniem. Należy przypomnieć, iż resort spraw wewnętrznych i administracji zabiega do dziś o to, by doświadczeni funkcjonariusze pozostali w służbie. Proponuje im się w zamian za to nawet specjalne dodatki, a w SOP niestety podejmowano odwrotne działania. Według mojej oceny i wiedzy, zniechęcano ludzi do pozostania w służbie.

Oczywistym jest, że sprawnym i najskuteczniejszym elementem funkcjonowania każdej formacji jest człowiek. To od człowieka, jego profesjonalizmu, zaangażowania i wiedzy zależy to, jak funkcjonuje dana instytucja czy służba. Moim zdaniem kierownictwu SOP brakuje dziś umiejętności zarządzania zespołami ludzkimi. Ale to jest moja indywidualna ocena.

Ostatnio rozmawialiśmy chwilę po tym, jak ze stanowiska komendanta SOP zrezygnował gen. Miłkowski. Niedługo potem na jego miejsce powołano mjr Pawła Olszewskiego. To była zła decyzja?

Nie ukrywam, że tuż po powołaniu mjr Pawła Olszewskiego na stanowisko Komendanta SOP, wyrażałem swoje zadowolenie, że to osoba z doświadczeniem z tej formacji stanie na jej czele. Muszę jednak powiedzieć, że nie byłem tak do końca przekonany do tej nominacji. Mjr Paweł Olszewski jest świetnym fachowcem, jeśli mówimy o działaniu w grupach ochronnych, jest specjalistą w zakresie działań operacyjnych i ochronnych w terenie, ale jednak brakuje mu tego doświadczenia menadżerskiego, zarządzania zespołami ludzkimi czy finansami, a to są jednak bardzo istotne kwestie. Będąc szefem takiej służby trzeba łączyć te wszystkie cechy i umiejętności.

Jednym z tematów, który rozgrzewał ostatnio debatę publiczną, było przyznanie ochrony SOP m.in. prezesowi TVP Jackowi Kurskiemu, sędzi TK Krystynie Pawłowicz czy prezes TK Julii Przyłębskiej. Wiele wskazuje na to, że ochronę SOP posiada też były wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński. Czy w czasach, kiedy kierował Pan BOR, formacja ochraniała osoby spoza ścisłego grona najważniejszych osób w państwie?

Moim zdaniem nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że te osoby, które pan wymienił, są ochraniane przez SOP. Na to pozwala przecież ustawa o Służbie Ochrony Państwa, tak jak pozwalała na przyznawanie ochrony osobom spoza ścisłego grona najważniejszych osób w państwie, ustawa o BOR. Ci ludzie objęci zostali ochroną SOP, jak sądzę, ze względu na dobro państwa.

Nazwiska, które pan wymienił, to są osoby istotne z punktu widzenia funkcjonowania państwa jako takiego. Jeśli ochrona SOP została im przyznana, to musiały zajść szczególne okoliczności i powody, które leżały u podstaw takiej decyzji. Mogło chodzić np. o zagrożenie zdrowia lub życia w stosunku do tych osób, ze względu na pełnione przez siebie funkcje publiczne.

image
Fot. Komenda Powiatowa Policji w Ostródzie

Nie widzi Pan problemu w tym, że ochroną SOP objęty jest prezes TVP?

Nie, nie jest to moim zdaniem problem. Nie widziałbym go także, gdyby taką ochroną został objęty na przykład prezes Poczty Polskiej. Już sama nazwa formacji wskazuje, że służba ochrania państwo, a więc ludzi, którzy są dla funkcjonowania tego państwa ważni. 

Jednak, będąc komendantem, zanim osoby te znalazłyby się pod opieką SOP rekomendowałbym, by ich ochroną zajęła się policja. I dopiero, kiedy nie byłoby to możliwe z takich albo innych względów, sprawą powinna zająć się Służba Ochrony Państwa.

Zapytam w takim razie inaczej. Czy skoro ustawa pozwala niemal dowolnie przydzielać ochronę SOP, nie należałoby się zastanowić nad jej zmianą lub nad bardziej transparentnym wyjaśnieniem opinii publicznej powodów jej przyznawania? Dziś mamy do czynienia z sytuacją, w której ochronę minister może – ze względu na "dobro państwa" – przydzielić każdemu, a swojej decyzji nie musi tłumaczyć, bo jest to objęte tajemnicą.

Moim zdaniem nie ma powodów, żeby opinii publicznej tłumaczyć szczegółowo przyczyny przyznania ochrony SOP. Są to informacje niejawne, a podejmowane decyzje wielokrotnie opierają się na działaniach, o których opinia publiczna nie powinna być informowana, ze względu na ich choćby operacyjny charakter. Opinii publicznej powinna wystarczyć informacja, że ochrona została przydzielona. Jeśli bowiem do tego doszło, nie stało się to bezpodstawnie ani wbrew przepisom. Służby działają w swoim specyficznym obszarze i zakresie, i nie zawsze jest tak, że o tych działaniach powinno się informować.

Nieoficjalnie mówi się, że wicepremier Jarosław Kaczyński zrezygnował z przysługującej mu ochrony SOP. Polityka pilnować ma jedna z prywatnych wyspecjalizowanych firm. Zakładając, że te informacje są prawdziwe, jak Pan ocenia tę sytuację? Co by Pan sobie pomyślał będąc dziś szefem SOP, z której ochrony rezygnuje jedna z najważniejszych osób w państwie?

Jeżeli to o czym pan mówi, byłoby prawdą, to ja jako komendant SOP rekomendowałbym ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, aby wicepremiera ochraniała Służba Ochrony Państwa. Wicepremier polskiego rządu jest jedną z kluczowych osób w systemie bezpieczeństwa państwa. Mówimy o kwestiach związanych z tajemnicami państwowymi, z całą sferą szeroko pojętego bezpieczeństwa i obronności i jestem absolutnie przekonany, że żadna firma prywatna nie powinna ochraniać osoby, która takimi sprawami się zajmuje i ma do nich dostęp. Od tego jest właśnie Służba Ochrony Państwa.

Jeśli jest tak jak pan mówi i wicepremier Jarosław Kaczyński nie jest ochraniany przez SOP, to mimo, że w pewnym sensie rozumiem komfort i przyzwyczajenie – firma, o której mówimy zajmuje się jego ochroną już od wielu lat – to jednak nie powinno to mieć w tym przypadku żadnego znaczenia. Musimy patrzeć na te kwestie tylko i wyłącznie przez pryzmat bezpieczeństwa państwa.

Jeżeli jakiś polityk obejmuje ważną funkcję w państwie i nawet posiadał wcześniej prywatną ochronę, to powinien z niej zrezygnować i przejść pod ochronę SOP. Nie widzę innego rozwiązania.

Biorąc pod uwagę ostatni rok, wydaje się, że SOP poradził sobie z "kolizyjnym kryzysem". Pana zdaniem tak jest, czy to może tylko złudzenie, wynikające trochę z tego, o czym Pan mówił, a więc np. mniejszej liczby wizyt zagranicznych delegacji?

Niestety według mojej oceny mamy do czynienia właśnie z pewnym złudzeniem. Po pierwsze, na mniejszą liczbę zdarzeń drogowych ma zdecydowanie wpływ pandemia i związana z nią mniejsza aktywność poruszania się ochranianych osób. Po drugie, wydaje mi się, że media przestały się już tak aktywnie jak kiedyś interesować Biurem Ochrony Rządu, a teraz Służbą Ochrony Państwa. Zatem w sytuacji, kiedy takie wypadki czy kolizje się zdarzają – a chcę podkreślić, że dochodziło do nich w przeszłości, dochodzi i będzie dochodzić – to media mniej to nagłaśniają. I ostatnia kwestia. Mam wrażenie, że SOP uszczelniła się pod względem wypływania informacji na zewnątrz.

Ideą zmiany, w konsekwencji której powstała SOP, było zerwanie z błędami jakie występowały w Biurze Ochrony Rządu. Czy to się udało? Czy SOP nie powiela dziś tych samych, błędnych - jak wskazywano przed jej powołaniem – schematów, które leżały u podstaw likwidacji BOR?

Na początku chciałem podkreślić, że to nie jest oczywiście tak, że większości zamierzeń nie udało się zrealizować. W projekcie, który przygotowywałem wraz z grupą moich współpracowników zakładaliśmy, że po reformie formacja zyska uprawnienia dochodzeniowo-śledcze. I dziś w SOP funkcjonuje, z tego co wiem, pion dochodzeniowo-śledczy, ale także analityczno-informacyjny, o którego powstaniu też wielokrotnie publicznie mówiliśmy.

Z przykrością muszę stwierdzić jednak, że niektóre błędy i niedoskonałości są powielane. Mam tutaj na myśli w szczególności kwestie związane z polityką kadrową. Przygotowując projekt, chcieliśmy usprawnić system awansów funkcjonariuszy i pracowników cywilnych, opracowując jednolity schemat i procedury, tak by były one bardziej transparentne. Tak się jednak nie stało. Z tym, o czym mówię, wiąże się też spore niezadowolenie wśród funkcjonariuszy. Zna pan takie powiedzenie: jak człowiek zły to i robota nie idzie?

Gdyby miał Pan zachęcić dziś młodych ludzi do wstąpienia do SOP, co by im Pan powiedział?

Podczas moich zajęć studenci często pytają mnie o służby państwowe, także o służbę w SOP. Zawsze mówię im, że to formacja, w której służba daje wiele osobistej i zawodowej satysfakcji. Mimo złej prasy w ostatnich latach, rozwija się i moim zdaniem warto być jej częścią. Ale służba w tego typu formacji jest przede wszystkim służbą dla ludzi zdeterminowanych, ambitnych i nie bojących się wyzwań, gotowych do ich podejmowania z narażeniem zdrowia i życia.

Czy SOP ma szansę stać się elitą wśród tego typu służb na świecie?

Biuro Ochrony Rządu swego czasu było w światowej elicie i myślę, że – biorąc oczywiście pod uwagę informacje jakie posiadam – Służba Ochrony Państwa ma szanse by znów do tej grupy dołączyć. Nie stanie się to jednak wcześniej niż za 5-6 lat.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama
Reklama

Reklama

Komentarze

    Reklama