Reklama

"Nie ilość pieniędzy, a jakość ich wydatkowania to klucz do sukcesu". Wiceszef Policji o budżecie, modernizacji i systemie szkolenia [WYWIAD]

Autor. Policja Śląska

„Patrząc na wskaźniki, budżet Policji co roku rósł i wszyscy byliśmy zadowoleni, ale czy było lepiej? Czy policjantom przybywało pensji, czy pojawiały się nowe budynki?” – pyta w rozmowie z InfoSecurity24.pl nadinsp. Rafał Kochańczyk, zastępca komendanta głównego Policji. Wiceszef KGP, odpowiedzialny m.in. za policyjny budżet, podkreśla, że „czasem nie ilość pieniędzy, a jakość ich wydatkowania to klucz do sukcesu” i dodaje, że jego zdaniem, „są jeszcze możliwości, które przełożeni powinni wykorzystać, aby pieniądze były wydatkowane w sposób racjonalny”. Z gen. Kochańczykiem rozmawiamy też o nowej ustawie modernizacyjnej, policyjnym szkolnictwie oraz o „bezpiecznym” poziomie wakatów.

Dominik Mikołajczyk: MSWiA zaprezentowało projekt ustawy modernizacyjnej na lata 2026-2029. Jest Pan zadowolony z wysokości proponowanych środków? Przewidziane pieniądze zaspokajają potrzeby formacji na najbliższe lata?

Nadinsp. Rafał Kochańczyk, zastępca komendanta głównego Policji: Przyznane środki pozwalają na zrealizowanie naszych założeń i celów, ale niestety, ogólna skala niedoinwestowania jest wciąż spora. Niemniej jednak, trzeba jasno powiedzieć, że modernizacja, jak sama nazwa wskazuje, ma dotyczyć infrastruktury i zakupów. Oczywiście nie jestem przeciwko podwyżkom, ale w poprzedniej ustawie modernizacyjnej, która w tym roku się kończy, lwia część środków była przeznaczona właśnie na uposażenia. To nie było w porządku, ponieważ naprawdę jesteśmy niedoszacowani pod kątem inwestycyjnym. Sam pan zresztą widzi jednostki na terenie Warszawy. To nie przystoi do XXI wieku.

A bywają miejsca w Polsce, gdzie jest jeszcze gorzej.

Dokładnie tak. Mam wykaz jednostek, które dzięki tej nowej ustawie modernizacyjnej będziemy mogli wyremontować, poprawiając warunki służby i pracy. To jest dla nas bardzo ważne. Ale mówiąc już nieco bardziej ogólnie myślę, że jako Policja, jesteśmy trochę jak taka studnia bez dna, bo potrzeb jest z pewnością o wiele więcej, ale te ponad 3,5 miliarda złotych na inwestycje naprawdę wpłynie na poprawę sytuacji w bardzo wielu miejscach. Nie zdradzę tajemnicy, jak powiem, że głównym celem modernizacji jest inwestowanie w komisariaty, komendy powiatowe i miejskie, bo te miejsca zawsze traktowane trochę po macoszemu.

Czytaj też

Pierwszy raz modernizacja skupi się głównie na zakupach i inwestycjach – program nie zawiera tego elementu płacowego. Na co Policja wyda w takim razie pieniądze?

Jeżeli chodzi o inwestycje, to w latach 2026-2029 chcemy wybudować 81 nowych obiektów, w tym komisariaty, komendy, budynki laboratoryjne i garaże. Mamy w planie zbudowanie 27 nowych komisariatów, a przebudować zamierzamy 4. Do tego zmodernizujemy 1 obiekt, a w dwóch przeprowadzimy termomodernizację. Program na kolejne 4 lata to największy projekt dotyczący inwestycji w nieruchomości w historii Policji. W sumie zamierzamy zrealizować 145 zadań inwestycyjnych i budowlanych. Są one oczywiście zróżnicowane pod względem kosztów, ale stawiamy na nowoczesność. Planujemy też w tym okresie zakończyć 135 inwestycji szacując, że jedynie w 10 przypadkach działania możemy finalizować w roku 2030. 

A zakupy?

Kończąc jeszcze temat inwestycji, chciałem powiedzieć, że musimy wydać około 100 milionów złotych na modernizację strzelnic. Wszystko przez zmianę przepisów, między innymi dotyczących wysokości. To jest znacząca kwota, bo dla porównania za 100 milionów złotych moglibyśmy wybudować dwie komendy lub cztery komisariaty. Ale jeśli nie wydamy tych środków na strzelnice, to będziemy musieli zapłacić kary, a na to nie możemy sobie pozwolić.

Wracając do pytania. Jeśli chodzi o samochody, w ramach programu modernizacji na flotę przeznaczymy łącznie 930 milionów złotych. W ramach tych pieniędzy, planujemy kupić ponad 1 700 samochodów osobowych, 185 samochodów terenowych, 560 furgonów i ok. 50 pojazdów specjalnych, takich jak np. holowniki. Dodatkowo zamierzamy pozyskać też pojazdy czysto specjalistyczne, w tym także te przeznaczone służby kontrterrorystycznej. I w tym kontekście muszę powiedzieć, że oferta zaprezentowana przez Polską Grupę Zbrojeniową podczas tegorocznych targów MSPO cieszyła się dużym zainteresowaniem. 

Pozostając w temacie modernizacji. Kiedy Policja zamierza pożegnać się z papierowymi notatnikami? Był program pilotażowy, jest przetarg na zakup Mobilnych Terminali Noszonych, które mają te notatniki zastąpić, ale niecierpliwość w środowisku jest coraz większa. Odejście od papieru zapowiadane jest od lat.

Zgadzam się, to nasza pięta achillesowa. Ale proszę zrozumieć: dopóki nie będziemy mieli nowych urządzeń, to nie ruszymy do przodu. Sytuacja dziś jest taka, że przetarg na ponad 50 tys. sztuk terminali mobilnych został zaskarżony do Krajowej Izby Odwoławczej. Trzeba też zdać sobie sprawę z tego, że kiedy już kupimy te terminale, ktoś będzie musiał je zaprogramować, a to też niestety potrwa. Dlatego nie jestem w stanie podać konkretnego terminu, ale zapewniam, że prace są już bardzo zaawansowane i jesteśmy zdeterminowani, by doprowadzić ten proces do finału. 

Te 50 tysięcy urządzeń to liczba, która wystarczy by przejść na elektroniczne notatniki, czy i tak trzeba będzie ogłosić kolejne przetargi?

Myślę, że w pierwszej fazie zaspokoi to nasze potrzeby, natomiast oczywiście trzeba od razu myśleć o kolejnych terminalach. 

O jakich pieniądzach mówimy? Mam na myśli przetarg na 50 tysięcy Mobilnych Terminali Noszonych?

To są setki milionów złotych.

Jakiś czas temu z Policji wycofano karabinki Haenel MK 556, które kupiono w 2019 roku dla kontrterrorystów. Z informacji, jakie jeszcze w 2024 roku przekazała redakcji Komenda Główna Policji, wynikało, że powodem takiej decyzji było „stwierdzenie niezgodności towaru z podpisaną umową”. Policja poinformowała też, że „zażądała od dostawcy karabinków Haenel MK 556 zwrotu kwoty ponad 6,2 mln zł oraz zapłacenia kary umownej w wysokości przeszło 1,2 mln złotych”. Dodatkowo przesłaliście wniosek „o wszczęcie postępowania sądowego do Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej celem dalszego procedowania sprawy”. Na jakim etapie teraz jest ta sprawa? Udało się odzyskać pieniądze, o których zwrot ubiegała się formacja?

Haenele zostały zastąpione karabinkami HK, więc zapewniam, że kontrterroryści mają czym pracować. A jeśli chodzi o kwestie przetargu i zwrotu pieniędzy, to wszystko jeszcze trwa. Jesteśmy po spotkaniu z Prokuratorią Generalną i niebawem sprawa prawdopodobnie trafi do sądu. 

Reklama

Wiceszef MSWiA zapowiedział, że na koniec tego roku stan liczebny Policji przekroczy 101 tys. Dziś liczba wakatów to nico niecałe 11 proc. Za każdym etatem, zarówno obsadzonym, jak i wolnym idą pieniądze. Na co trafiają dziś środki z wakatów? Co finansowane jest z tych pieniędzy?

W pierwszej kolejności z wakatów finansowane są kwestie płacowe. Mam na myśli środki, które policjanci otrzymują na święta, czy na koniec roku. MSWiA stoi wyraźnie na stanowisku, że te pieniądze należą się przede wszystkim funkcjonariuszom i nie można wykorzystywać ich do regulowania jakichkolwiek innych zobowiązań. Niemniej, zdajemy sobie sprawę, że im mniej wakatów, tym mniejsza będzie kwota tych środków, które możemy rozdysponować. Ale odpowiadając wprost na pytanie, pieniądze z wakatów przeznaczane są na wydatki osobowe. 

Oprócz tego mamy jeszcze środki wakatowe z ustawy modernizacyjnej i nie ukrywam, że nie jesteśmy w stanie wydać ich do końca tego roku w całości, dlatego zwróciliśmy się o ich utrzymanie. Chcemy, żeby te pieniądze były przeznaczone na wzmocnienie systemu szkolnictwa policyjnego. Przyjmujemy coraz więcej ludzi, baza szkoleniowa jest wyeksploatowana, potrzebuje restrukturyzacji, nowego sprzętu i na te cele chcielibyśmy wykorzystać te środki. 

Tajemnicą poliszynela jest to, że z jednej strony każda formacja chce mieć jak najwięcej osób w służbie, z drugiej wakaty pozwalają na ruchy kadrowe i rozdysponowanie wolnych środków, o których Pan wspomniał. Jaki w takim razie poziom wolnych etatów można nazwać bezpiecznym i pozwalającym na normalne funkcjonowanie?

To rozważania nieco teoretyczne, bo myślę, że każde państwo chciałoby mieć pełną obsadę we wszystkich swoich formacjach. Natomiast, biorąc pod uwagę fluktuację kadr, przenoszenie, ewentualną rezerwę do działań, myślę, że poziom wakatów powinien oscylować w granicach 4,5 proc. To jest moje zdanie. Jeśli zapyta pan innego logistyka czy komendanta, to może powiedzieć, że jego zdaniem ta wartość powinna być zupełnie inna. Trzeba też zdać sobie sprawę z tego, że materia kadrowa jest bardzo skomplikowana i nie da się tutaj ani nic do końca zaplanować, ani przewidzieć. 

Jeszcze jedno pytanie o kadry, a konkretnie o stan formacji wiosną przyszłego roku. Nie oczekuję od Pana wróżenia z fusów, ale nie wierzę, że nie macie żadnych prognoz i wyliczeń mówiących o tym, ilu policjantów zamierza na początku przyszłego roku pożegnać się z mundurem?

Faktycznie zmierzamy do tego, żeby stan zatrudnienia na koniec grudnia przekroczył 101 tys. Ale to nie są zapowiedzi bez pokrycia. Do połowy września wpłynęły do nas 24 tysiące podań o przyjęcie do służby w Policji, a przyjęliśmy 4 600 policjantów. Oznacza to, że w komisjach lekarskich na orzeczenie czekają tysiące ludzi. Dlatego uważam, że bariera 101 tysięcy jest w zasięgu ręki i jesteśmy w stanie to osiągnąć.

Jeśli chodzi o prognozę kadrową na początek przyszłego roku, to jeszcze trochę za wcześnie. Natomiast patrząc na liczbę odejść – która znacząco różni się od tej z ubiegłych lat – widać, że generalnie mniej policjantów decyduje się na pożegnanie z formacją.

Czytaj też

Nie ma też co ukrywać, że wszyscy czekają na dodatek mieszkaniowy. Widzimy, że świadczenie za długoletnią służbę po 25, 28 latach zatrzymało ludzi w służbie. Oczywiście, odchodzą policjanci zajmujący stanowiska wykonawcze, mający 10-15 lat służby, ale ci, którzy pobierają jakiekolwiek świadczenia dodatkowe zostają. 

Trzeba też powiedzieć, że jeśli ktoś dostaje 2500 zł świadczenia za długoletnią służbę, a teraz otrzyma też świadczenie mieszkaniowe, to łącznie da to kwotę ponad 3000 zł miesięcznie. Takie pieniądze mogą przekonać do pozostania w służbie. To też zachęca do tego, żeby zasilić nasze szeregi. Rynek pracy się zmienia i widzimy to po liczbie chętnych do służby. Garnizony, które do tej pory notowały słabe zainteresowanie, dziś mają wielu kandydatów, z czego się bardzo cieszymy. Oby tak zostało.

Zgodnie z projektem przyszłorocznego budżetu na Policję przeznaczono 20,04 mld, podczas gdy w tym roku dysponujecie kwotą 20,2 mld. To niewielki, ale jednak spadek finansowania, tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę inflację. W przyszłym roku Policja będzie musiała zasikać pasa i szukać oszczędności?

Czy Policja będzie zaciskać pasa? To pytanie pada każdego roku. Wszystko zależy od koniunktury i od zadań, jakie będziemy realizować.

Ale pieniędzy może być mniej.

Wszystko zależy od właściwego gospodarowania. Nie możemy zapominać o dodatkowych źródłach finansowania, z których Policja oczywiście korzysta. Czekamy teraz na przykład na środki z Funduszu Pomocy Ukrainie, co stanowi zastrzyk około 150 milionów złotych. Myślimy też o innych źródłach finansowania przeznaczonych dla Policji, na przykład na system łączności radiowej, który po części będzie finansowany z ustawy o ochronie ludności. To dziesiątki milionów złotych, które odciążają budżet Policji.

To są bardzo trudne pytania i naprawdę nie chciałbym się spierać, czy 200, 300 milionów mniej lub więcej w budżecie, to sukces albo klęska dla Policji. Chciałbym oczywiście mieć stabilność finansową w postaci założenia, że 0,7 proc. PKB jest przeznaczone na wydatki Policji. Ale z drugiej strony, czy taka sztywna rama rzeczywiście pozwoliłaby nam na swobodne wydatkowanie? Patrząc na wskaźniki budżet Policji co roku rósł i wszyscy byliśmy zadowoleni, ale czy było lepiej? Czy policjantom przybywało pensji, czy pojawiały się nowe budynki?

Staram się zawsze racjonalnie korzystać ze środków finansowych i wiem, że może narażę się tutaj niektórym osobom, ale uważam, że racjonalność wydatkowania pieniędzy leży po naszej stronie. Przełożeni muszą oglądać każdą złotówkę i dwa albo trzy razy zastanowić się, czy można ją wydać w ten sposób, czy nie. Czasem nie ilość pieniędzy, a jakość ich wydatkowania to klucz do sukcesu. Oczywiście, nie może być tak, że Policja dostanie 15 miliardów i będzie musiała martwić się co dalej zrobić, ale uważam, że są jeszcze możliwości, które przełożeni powinni wykorzystać, aby pieniądze były wydatkowane w sposób racjonalny.

To zachęta do oszczędzania?

Nie o oszczędzanie mi chodzi. Wywodzę się z jednostek terenowych, gdzie zaciskanie pasa polegało m.in. na tym, że pisaliśmy na odwrocie druków. I ja tego nie neguję, to jest dobre rozwiązanie, ale chciałbym, żeby polska Policja w końcu wdrożyła nowoczesne metody, zarządzanie sztuczną inteligencją, żebyśmy choć ograniczali ilość papieru. Dziś wdrażamy nowoczesne metody nauczania właśnie dzięki sztucznej inteligencji. Prekursorami są wykładowcy ze Szkoły Policji w Katowicach. Nie chwalę ich dlatego, że byłem tam komendantem, tylko dlatego, że zawiązała się tam grupa pasjonatów sztucznej inteligencji, która poszła o dwa, trzy kroki do przodu.

Do szkolnictwa za moment wrócę, ale jeszcze chwilę o pieniądzach. Powoli zbliżamy się do najtrudniejszego momentu w roku, czyli do czwartego kwartału. Policja będzie potrzebowała dodatkowych środków, żeby moc wejść w kolejny rok bez zadłużenia? Pytam, bo takie sytuacje zdarzały się już nie raz – albo rząd przekazywał Policji ekstra fundusze, albo ta zaczynała kolejny rok ze zobowiązaniami do uregulowania.

Może się tak zdarzyć, że będziemy potrzebowali dodatkowych środków, głównie, jeśli chodzi o pracowników cywilnych. Ale o tym dobrze wie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zdajemy sobie z tego sprawę, że może nastąpić taki krytyczny moment, że na miesiąc czy dwa zabraknie nam środków finansowych. Na ten moment staramy się jednak walczyć, żeby tych pieniędzy, o które będziemy ewentualnie prosić, było jak najmniej. 

Czytaj też

Dlaczego akurat ze środkami dla cywili jest kłopot?

Z uwagi na niedoszacowanie. Korpus służby cywilnej podlega pod Szefa Służby Cywilnej, a wskaźniki określone są ustawowo na co nie mamy wpływu. 

A co z dodatkiem mieszkaniowym. To niemałe obciążenie dla budżetu. Część środków to pieniądze „zewnętrzne”, nazwijmy je spoza puli MSWiA, część środków trzeba będzie jednak wygospodarować w ramach tego, czym obecnie dysponują służby. Czy oznacza to, że Policja, aby wypłacać ten dodatek, będzie musiała wykorzystać środki pierwotnie przewidziane na inny cel?

Środki są zagwarantowane, rozmawialiśmy o tym wielokrotnie z ministrem. Musimy zdać sobie też sprawę z tego, że ten dodatek mieszkaniowy „pochłonął” trzy inne składniki uposażenia.

Na które mieliście przewidziane pieniądze w budżecie.

Dokładnie tak. Nie było ich oczywiście na tyle, by sfinansować dodatek mieszkaniowy, ale to też nie były małe pieniądze. Tak więc z jednej strony mieszkaniówkę sfinansujemy środkami, które do tej pory mieliśmy przeznaczyć na świadczenia za brak lokalu mieszkalnego, za dojazdy i tak zwaną „sufitówkę”. A pozostała część to pieniądze jakie na ten cel otrzymamy z ministerstwa i tak jak powiedziałem, mam zapewnienie, że te środki są już na ten cel zagwarantowane. 

Nie mam więc żadnych powodów, aby obawiać się o to, jak sfinansować dodatek mieszkaniowy. To zostanie zrealizowane i pieniądze trafią do funkcjonariuszy. 

Zdaję sobie sprawę z tego, co poruszane było wielokrotnie, że to nowe świadczenie stanowi spore obciążenie dla budżetu państwa, ale z drugiej strony chyba nie ma drugiej takiej formacji, która realizuje tak wiele zadań w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego, jak Policja. Mam nadzieję, że ta świadomość wśród polityków, że o bezpieczeństwie nie tylko się mówi, ale też trzeba zadbać o nie finansowo, jest coraz wyższa.

Odejdźmy zatem na chwilę od pieniędzy i porozmawiajmy o nauce. Jak sprawdza się hybrydowy model kształcenia?

Powiem tak: zależy od tego, kogo pan zapyta. (śmiech)

Pytam Pana.

Mówiąc zupełnie poważnie, ja patrzę na te kwestie systemowo. Każdemu krytykowi, który mówi, że ten model jest zły, przypominam, że wprowadzony czterostopniowy system szkolenia zawodowego (podstawowy, podoficerski, aspirancki, oficerski – przyp. red.), nie dawał ludziom żadnej możliwości rozwoju, bo miejsc szkoleniowych było zdecydowanie za mało. Gdy byłem jeszcze komendantem wojewódzkim Policji w Opolu, miałem szansę rocznie wysłać około 30 policjantów na kurs podoficerski. A podoficerów – jak zakładam - jest na Opolszczyźnie pewnie koło 800. Ile lat ten sfrustrowany policjant, będący np. starszym posterunkowym albo sierżantem sztabowym, pełniłby służbę, zanim doczekałby się skierowania na dane szkolenie?

Dlatego wprowadziliśmy rozwiązanie hybrydowe, które zaangażowało jednostkę szkoleniową, koordynującą i merytorycznie sprawującą opiekę oraz jednostkę terenową. Wiem, że to jest duże obciążenie dla tak zwanych nauczycieli stowarzyszonych w jednostkach, ale nie możemy mówić, że policjant, który na co dzień realizuje pewne treści zawodowe i opowiada o nich młodym ludziom, czy to aspirantom, nie nadaje się do tego, ponieważ nie ma wiedzy merytorycznej. Sam pan dobrze wie, jak wiele razy spotykaliśmy się z zarzutem, że w policyjnych szkołach uczą teoretycy, którzy nigdy nie byli na ulicy. 

Czytaj też

Wykład prowadzi oczywiście wykładowca ze szkoły, natomiast za opiekę merytoryczną i ćwiczenia odpowiada praktyk z komendy wojewódzkiej. Uważam, że to jest duże wzbogacenie tego procesu. Po pierwsze doświadczony policjant, opowiada swoim kolegom o rzeczach, na których się zna. Po drugie, szkolenie to jest realizowane w jednostce, a co za tym idzie, policjant nie traci więzi z rodziną, nie musi wyjeżdżać do szkoły oddalonej czasami kilkaset kilometrów. 

Nie ma co ukrywać, to też znacznie tańsze rozwiązanie dla formacji.

Jest to tańsze rozwiązanie. W tym roku mamy do przeszkolenia w szkołach około 7000 osób w ramach szkolenia podstawowego. Oni zajmują dziś miejsca w tych placówkach, a my nie jesteśmy w stanie tego połączyć. Ktoś mógłby powiedzieć: „Nie przyjmujcie tyle, wtedy w szkołach będziemy mogli robić kursy specjalistyczne i zawodowe”. I ja się zgadzam, że brak tych miejsc jest mankamentem, ale z drugiej strony zależy nam na przyjmowaniu nowych policjantów, bo skoro mamy tak dobrą koniunkturę i tylu chętnych,musimy to wykorzystać. I odbywa się to, niestety, kosztem zajmowania miejsc w policyjnych szkołach.

Pytanie tylko czy model hybrydowy nie pociąga za sobą dodatkowych kosztów. Jakość tych szkoleń i wiedzy jaką otrzymują policjanci jest taka sama?

Oczywiście, ktoś może myśleć, że to pójście na skróty, ale ja się z tym nie zgodzę, bo trzeba jasno powiedzieć, że na kursy podoficerskie i aspiranckie kierowani są funkcjonariusze, którzy mają już pewien bagaż doświadczeń. Tam nie ma treści, które rzeczywiście mogłyby być dla nich zaskoczeniem. To są zagadnienia, z którymi spotkali się w dotychczasowej służbie. Szkolenie zawodowe, to nie jest zdobywanie nowego doświadczenia edukacyjnego, to jest po prostu pogłębienie posiadanej już wiedzy.

Policja ma plan na rozbudowę szkolnictwa. Komendant główny Policji zapowiedział niedawno, że zmieni się m.in. charakter funkcjonowania Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Czym w takim razie ma się zająć ta podwarszawska jednostka?

Centrum Szkolenia Policji w Legionowie zostanie przekształcone w Centralną Szkołę Policji. Będzie to wyższy poziom. Chcemy skupić tam zadania związane z przygotowaniem do poważnych działań oraz współpracą międzynarodową, czego do tej pory w policyjnym szkolnictwie nie było. Ta jednostka będzie też prowadziła oficerskie szkolenia zawodowe. 

Chcemy racjonalnie rozłożyć te akcenty, jeśli chodzi o nasz system szkolenia. Nie jest sztuką złożyć górnolotne zapowiedzi, a potem ich nie zrealizować.

Ma Pan na myśli policyjną szkołę w Lublinie, która nie powstała.

Dokładnie. Chciałbym tego uniknąć, bo to była deklaracja czysto polityczna, „powerpointowa”. Na realizację tego przedsięwzięcia nie było żadnych środków. 

Prognozujemy, że sytuacja wzmożonego obciążenia naszego systemu szkolenia potrwa jeszcze około dwóch lat. W związku z tym nie opłaca nam się inwestować w budowę nowych szkół. Dlatego dobrym rozwiązaniem są ośrodki szkolenia Policji, które - nawet gdy ten „boom” się zakończy - zostaną, bo będą miały co robić - przejmą szkolenia podstawowe i zawodowe, a także wybrane szkolenia specjalistyczne.

Czytaj też

Nasz model zakłada też, żeby szkoła w Pile wróciła do kształcenia policjantów służby kryminalnej, Słupsk i Katowice zajmą się głównie prewencją, a CSP w Legionowie - jako centralna szkoła – będzie działało w zależności od potrzeb i dodatkowo kształciło oficerów. Oprócz tego, chcemy przekształcić ośrodek szkolenia w Sieradzu w szkołę ruchu drogowego, bo tego nam brakuje. 

Uważam, że tą drogą trzeba iść. Ten system nam się wtedy domknie. W tym modelu jesteśmy w stanie zapewnić polskim policjantom szeroki system szkoleń specjalistycznych i zawodowych. 

Tymczasem, pierwszy ośrodek szkolenia skończył właśnie rok. Ten czas pokazał Wam, że to dobra droga?

Faktycznie, Komenda Stołeczne Policji otworzyła ośrodek 15 września ubiegłego roku i dziś – w formie hybrydowej – ma przeszkolonych 1500 funkcjonariuszy. Liczby mówią same za siebie. 

Dobrze rozumiem, że część kursantów na szkoleniu podstawowym nie jest skoszarowana?

Tak, bo np. są to mieszkańcy Warszawy. Nie nocowali w jednostce, tylko przyjeżdżali na zajęcia. Zdaję sobie sprawę z tego, że są tacy, którzy chcieliby wrócić do systemu służby wojskowej, ale na to nie ma szans. Dziś – co cały czas powtarzam – musimy się dostosować do pokolenia Z, które ma zupełnie inne oczekiwania.

Abstrahując od liczby miejsc, planujecie rozwijać tę formę kursu podstawowego bez konieczności skoszarowania? Czy to raczej przypadki incydentalne, wynikające z potrzeby chwili i kiedy ta potrzeba minie, wrócicie do poprzedniego modelu?

Chcemy dać alternatywę młodym ludziom. Chcemy dać im możliwość wyboru. Jeżeli ktoś stwierdzi, że nie chce nocować w szkole, bo mieszka np. trzy kilometry od jednostki i chce być po południu w domu, to dlaczego ma nie skorzystać z tej możliwości? Dziś to jest decyzja kandydata, ale czekamy na zmianę rozporządzenia, które dałoby możliwość decydowania – w zależności od sytuacji – także przełożonemu.

Proszę też pamiętać, że policjanci będący na szkoleniu zawodowym podstawowym nie stanowią odwodu komendanta głównego. Nie jest tak, jak jeszcze 15 lat temu, że szkoły – w momencie zagrożenia – mogły być „poderwane” do działań. 

Czytaj też

Dla laika może to wyglądać prosto: „To jest potencjał 5000 ludzi, którzy siedzą w szkołach i są gotowi do działania”. Ale to tak nie działa, bo do tego potrzebna jest jeszcze odpowiednia organizacja i logistyka. Tych ludzi trzeba przetransportować, trzeba mieć pojazdy, wyposażenie, sprzęt, trzeba pamiętać, że oni są na różnym etapie szkolenia.

Przepisy mówią jasno, że policjant jest gotowy do służby po zakończeniu szkolenia zawodowego podstawowego, czyli po egzaminach, po tych siedmiu miesiącach. Wcześniej nie możemy go wykorzystać do służby patrolowej. Tak było 20 lat temu. Jak ja zaczynałem, bez ukończenia kursu podstawowego chodziłem na nocne patrole, wyposażony tylko w notatnik, z kolegą, który miał broń. Ale to były inne realia i dziś przepisy to uniemożliwiają. Dbamy o bezpieczeństwo tych policjantów i na pewno funkcjonariusza, który nie jest przeszkolony w zakresie stosowania środków przymusu bezpośredniego, nie wypuścimy do służby.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama
WIDEO: Wiceminister finansów: wszyscy funkcjonariusze powinni być traktowani równo, jeśli wykonują te same zadania
Reklama

Komentarze

    Reklama