Policja
Kadrowy bilans na plusie? Mroczek: liczba chętnych do Policji wzrosła o blisko 30 proc.
„Dzisiaj tym się różnimy do posiedzenia sprzed 8-9 miesięcy, że liczba chętnych do policji wzrosła o blisko 30 proc. w tym roku w stosunku do roku poprzedniego. Taki będzie bilans na koniec grudnia” – poinformował we wtorek Sejmie wiceszef MSWiA Czesław Mroczek. Jak dodał, „liczba osób aplikujących do służby w Policji w okresie od 1 stycznia do 1 listopada 2024 roku wynosiła 18,5 tysiąca. Na ten dzień była wyższa już od ponad 3000 od liczby chętnych za całe 2023 rok”.
Czy policja wyjdzie z kadrowych kłopotów? Nie stanie się to z pewnością szybko, jednak – jak przekonuje wiceszef MSWiA Czesław Mroczek – pierwsze syndromy poprawy sytuacji już widać. Wiceminister najnowsze dane przedstawiał we wtorek podczas posiedzenia podkomisji modernizacyjnej. Przekazał, że zgodnie ze stanem na 1 listopada w Policji brakowało 12,7 tys. policjantów. Jak dodał, Policję czeka jeszcze jedna tura przyjęć w tym roku.
Czytaj też
Na podstawie danych do 1 listopada możemy powiedzieć, że w tym roku, jeżeli chodzi o zwolnienia, to mamy 5 567 osób. W związku z tym, bazując na danych z wielu poprzednich lat, możemy powiedzieć, że w związku z tym ogółem zwolnienia w tym roku będą wynosiły mniej niż 6 tysięcy osób. Natomiast według stanu na 1 listopada mamy już zrealizowane przyjęcia w liczbie 5 035 osób i przed nami jest jeszcze jedna tura przyjęć, którą szacujemy na około tysiąc osób. W związku z tym - tak jak zapowiadaliśmy - ten podjęty wysiłek doprowadzi do tego, że liczba osób przyjętych będzie wyższa od liczby osób, którzy odeszli.
Czesław Mroczek, wiceszef MSWiA
Mroczek podkreślił, że „jest większa chęć wstąpienia do policji niż w latach poprzednich”. Z liczb, które przekazał wynika, że osób aplikujących do służby - w okresie od 1 stycznia do 1 listopada 2024 roku - było 18,5 tysiąca. „Na ten dzień (1 listopada - przyp. red.) była wyższa już od ponad 3000 od liczby chętnych za całe 2023 rok”.
Widać, że mamy chętnych do służby w policji, zdecydowanie większą liczbę chętnych niż w latach poprzednich i tego potencjału zainteresowania służbą w Policji nie możemy marnować.
Czesław Mroczek, wiceszef MSWiA
W związku z tym, MSWiA prowadzić ma obecnie prace nad zmianą rozporządzenia w sprawie postępowania kwalifikacyjnego wobec kandydatów do służby. „Projektowane rozporządzenie ma na celu pozyskanie jak największej liczby kandydatów. Chcemy by ten zapał, chęć tych osób, które do policji się zgłaszają nie był zmarnowany. Założeniem resortu jest przebudowa całego postępowania naborowego, żeby większość z osób zgłaszających się była przyjęta, jeżeli spełnią oczywiście wymagania dotyczące sprawności fizycznej, testu wiedzy i testu psychologicznego”.
Jeżeli w tym roku będziemy mieli 20 tys. chętnych, a przyjmiemy ponad 6 tys., to nie jest to najwłaściwsza proporcja i w związku z tym, musimy wprowadzić w tym procesie zmiany i to właśnie robimy.
Czesław Mroczek, wiceszef MSWiA
Mroczek podkreślił, że „odbudowa liczebności polskiej Policji” to obecnie najważniejsze zadanie. Przyznał jednak, że ten bilans przyjęć i odejść „nie jest jeszcze imponujący”, ale w ciągu najbliższych lat resort chce doprowadzić do sytuacji, „w której liczba wakatów będzie stanowiła kilka procent - trzy, cztery procent”.
Z danych jakie podał wiceszef MSWiA wynika, że Policja 2024 rok zakończyć może z liczbą około 11 tys. wakatów, czyli niewiele większą niż pod koniec roku 2023. To niezły wynik, biorąc pod uwagę, że od stycznia stan etatowy w formacji zwiększono o 1300.
Tego poziomu nie uda się jednak utrzymać zbyt długo. Do kolejnych sporych odejść – jak co roku – dojdzie bowiem zapewne w styczniu i lutym. Zatem znów trzeba będzie odbudowywać kadry, a by można było robić to skutecznie trzeba – oprócz zachęt dla młodych – ofertę skierować także do mundurowych pełniących dziś służbę. Tylko równoległe ograniczenie odejść i efektywne zwiększanie przyjęć, pozwoli relatywnie szybko załatać braki.
Otwarte pozostaje jednak wciąż pytanie, co MSWiA może zaproponować mundurowym? Nastroje w środowisku są coraz bardziej niespokojne, a czasu na reakcję ze strony ministerstwa jest coraz mniej. Mało prawdopodobne jest oczywiście, że nagle resort położy na stole setki milionów złotych z przeznaczeniem na podwyżki, ale brak jakichkolwiek działań może doprowadzić do katastrofy, którą najpierw zobaczymy właśnie w kadrowych statystykach.