Reklama

Służby Mundurowe

Administracja Trumpa naraziła życie i zdrowie Secret Service?

Fot. US Secret Service
Fot. US Secret Service

Amerykanie opublikowali dane dotyczące zakażeń COVID-19 wśród funkcjonariuszy US Secret Service oraz personelu pomocniczego tej federalnej struktury. W sumie, ponad 900 z nich zostało zakażonych, a znaczną część tej  grupy stanowiła bezpośrednia ochrona prezydenta Donalda Trumpa.

Od 1 marca 2020 r. do 9 marca tego roku ponad 900 pracowników amerykańskiej US Secret Service zostało zarażonych koronawirusem SARS-CoV-2. Co ciekawe, w tej grupie niejako dominowali przedstawiciele ochrony prezydenta i wiceprezydenta. W sumie, 447 funkcjonariuszy lub, jak to się określa w Stanach Zjednoczonych, agentów specjalnych należących do ochrony najważniejszych osób w państwie musiało przejść na kwarantannę w związku z wykryciem koronawirusa. Najwięcej z nich należało do umundurowanej części Secret Service (249). US Secret Service to obecnie około 3200 agentów specjalnych, w tym 1300 należących do kluczowej struktury ochronnej oraz 2000 osób wsparcia, odpowiadających za np. kwestie techniczne oraz logistyczne. W toku pandemii wykonano w US Secret Service ponad 25 tys. testów, żeby móc monitorować zagrożenie pandemiczne w strukturze odpowiadającej za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie.

Dane o wychwyconych przypadkach COVID-19 zostały ujawnione amerykańskim dziennikarzom na mocy Freedom of Information Act (a więc dokumentu dającego dostęp do informacji obywatelom) i nie zawierały żadnych informacji odnoszących się do konkretnych osób służących w Secret Service. Od razu stały się elementem krytyki procedur bezpieczeństwa sanitarnego, które panowały w okresie administracji Donalda Trumpa. Prasa krytycznie ustosunkowana do byłego prezydenta sugeruje wręcz, że jego postępowanie oraz postępowanie jego najbliższych współpracowników mogło stworzyć zagrożenie dla życia i zdrowia osób go chroniących. Szczególnie, że sam Donald Trump miał dość swobodnie podchodzić do standardów bezpieczeństwa w relacjach z ochroną w momencie, gdy sam był zarażony koronawirusem. Dla byłego prezydenta COVID-19 skutkował nawet hospitalizacją w Narodowym Wojskowym Centrum Medycznym im. Waltera Reeda.

Oprócz najbardziej eksploatowanego przez media w Stanach Zjednoczonych wątku politycznego, cała sprawa pokazuje, jak ważne staje się utrzymanie odpowiedniego przygotowania struktur chroniących najważniejsze osoby w państwie pod względem sanitarnym w okresie epidemii lub pandemii. Dotyczy to ścisłych procedur ochronnych osób, które stają się pierwszą linią ochronną głównych aktorów w procesie decyzyjnym w państwie. Boleśnie również uwypukla wymóg utrzymania ścisłej współpracy pomiędzy osobami odpowiadającymi za ochronę i osobami chronionymi. Jak wspomniano, sam Donald Trump oraz część jego administracji miał dość swobodnie podchodzić chociażby do organizacji dużych wydarzeń w roku wyborczym, nawet pomimo zaleceń własnego medycznego zaplecza doradczego. Krytykuje się również akceptację wizyt w Białym Domu osób z rodziny prezydenta, które powodowały niejako możliwość osłabienia pierścienia ochrony głowy państwa.

Zauważmy, że pandemia koronawirusa stała się olbrzymią przestrzenią do analiz, bowiem dotyczyła ona zagrożeń zdrowotnych względem osób odpowiadających bezpośrednio za bezpieczeństwo państw. Zapewne stanie się swego rodzaju punktem przełomowym w podejściu do dotychczas opracowywanych zasad oraz regulaminów względem zagrożeń biologicznych (naturalne czynniki chorobotwórcze oraz patogeny specjalne wykorzystywane w zakresie broni biologicznej). Trzeba bowiem pamiętać, że zagrożenie biologiczne w związku z możliwością masowych zachorowań na COVID-19 odnosiło się do kluczowych polityków, ale też chociażby dowódców wojskowych (bardzo istotny kazus konferencji dowódców wojsk lądowych krajów NATO w Niemczech i pojawienia się po niej zachorowań na COVID-19), ale też chociażby zarządzających służbami specjalnymi. W zeszłym roku InfoSecurity24.pl pisał m.in. o tym, iż według niemieckich mediów szefostwo tamtejszego kontrwywiadu zmaga się z koronawirusem SARS-CoV-2. Pozytywne wyniki na obecność wirusa miał otrzymać szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji BfV Thomas Haldenwang, sprawujący funkcję od 2018 r., oraz dwóch zastępców (wskazuje się chociażby na Sinana Selena). Według rzecznika prasowego, odpowiadającego na pytania agencji prasowej DPA, również inni przedstawiciele BfV zostali zakażeni.

Reklama

Komentarze

    Reklama