Doniesienia bułgarskiej prasy o obecności paliwa i oleju napędowego z Daesh na lokalnym rynku przypomniało wszystkim o procederze stanowiącym główne źródło zarobku islamskich terrorystów. Chodzi oczywiście o nielegalną sprzedaż ropy naftowej (i jej pochodnych) wydobywanej na obszarach kontrolowanych przez dżihadystów i jej rozprowadzanie przez pośredników (głównie za pomocą cystern) na rynkach ościennych. Zagrożona tym procederem jest także Polska, ale koncerny zabezpieczają się przed takim ryzykiem.
Pola naftowe Daesh
Daesh wydobywa surowiec na dwóch głównych obszarach. Pierwszym jest wschodnia część prowincji syryjskiej Deir Ezzor (graniczy z Irakiem), w której moce produkcyjne szacuje się na 34 – 40 tys. baryłek dziennie. To tu zlokalizowane jest największe złoże w kraju – „Omar”. Drugim jest irackie pole Qayyara niedaleko Mosulu, w którym produkuje się około 8 tys. baryłek dziennie. Oczywiście są to dane szacunkowe opierające się na badaniach rynku poprzedzających powstanie Daesh oraz raportach wywiadowczych państw zachodnich, których strzępy publikują agencje informacyjne. Dla porównania warto zaznaczyć, że Międzynarodowa Agencja Energii (EIA) twierdzi, iż łączna produkcja ropy w Syrii (także poza obszarami kontrolowanymi przez siły rządowe) wynosi obecnie zaledwie 25 tys. baryłek dziennie, co oznacza 90% spadek w porównaniu z okresem sprzed wybuchu wojny domowej.Trzeba też nadmienić, że spora część złóż kontrolowanych obecnie przez Daesh jest już mocno wyeksploatowana i utrzymanie na nich odpowiedniego poziomu produkcji wymaga inwestycji oraz specjalistycznego sprzętu. W związku z tym wydobycie będzie tam sukcesywnie spadać, na co wpływ powinny mieć także walki toczące się w ramach wojny domowej i naloty koalicyjne (w rzeczywistości nie niszczy się infrastruktury z przyczyn środowiskowych i proceder dotykają jedynie drobne zakłócenia).
Baszar Al-Asada skupuje dżihadystyczną ropę
Stopień skomplikowania relacji w regionie działania Daesh jest tak duży, że bardzo często terrorystyczny surowiec bez problemów dociera do wrogów „Kalifatu”. Nielegalną ropę skupuje np. reżim syryjski transportując ją rurociągami do rafinerii w Banias i Homs. Informację na ten temat podał swego czasu sekretarz stanu USA John Kerry.
Pisząc o wątku syryjskim warto zwrócić uwagę na sprawę z początku 2015 r., a dotyczącą sankcji jakimi UE objęła biznesmena Georga Haswaniego rezydującego w Damaszku. Według Brukseli sprzedawał on wraz z grupą kilku innych magnatów finansowych ropę Daesh na Zachód twierdząc, że pochodzi ona z wydobycia rządowego. Kwestia ta może sugerować, że przemyt odbywa się zatem również przez Latakię i Tartus, które kontroluje reżim.
Handel ropą z Daesh ponad podziałami
Haswani posiada zresztą nie tylko obywatelstwo syryjskie, ale również rosyjskie i na obszarze Syrii aktywnie kooperuje z Strojtransgazem Giennadija Timczenki (to oligarcha, przyjaciel Putina). Według informacji Foreign Policy strony nadal realizują wspólny projekt gazowy w Tuweinan mimo, że zostało one opanowane przez oddziały powiązane z Al-Nusrą (syryjska Al-Kaida). Rosyjscy inżynierowie nadal prowadzą tam prace dzięki porozumieniu z terrorystami.
Skoro mowa o działaniach Kremla związanych z nielegalnym handlem ropą z Daesh to warto wspomnieć o sprawie Kirsana Ilumżynowa. To szef Międzynarodowej Federacji Szachowej, który trafił na listę osób objętych amerykańskimi sankcjami. Na „czarną listę” zostały wpisane także dwie inne osoby i sześć firm z Rosji, Syrii i Cypru. Chodzi o proceder nielegalnego handlu ropą z Daesh. Ilumżynow, będący w przeszłości liderem Republiki Kałmucji wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej, od 1997 r. jest związany finansowo ze spółkami należącymi do Mudalala Khuri, biznesmena z Syrii. Russian Financial Alliance Bank będący wspólną własnością obu biznesmenów także został objęty amerykańskimi restrykcjami. Trzecim elementem układanki jest cypryjski biznesmen Nicos Nicolaou, który wraz z Ilumżynowem ma udziały w firmach: Primax, Hudsotrade, Ezegoo i Kremsont. Wszyscy wymienieni przedsiębiorcy i podmioty gospodarcze uczestniczyły w procederze handlu ropą z Daesh przy poparciu prezydenta Syrii Baszara Al-Asada, który teoretycznie prowadzi z dżihadystami wojnę. W praktyce –jak już wspominałem- dyktator skupuje nielegalny surowiec z pól zajętych przez terrorystów i transportuje go do rafinerii w Banias i Homs.
Szlaki przemytu w kierunku Iraku, Iranu, Jordanii i Turcji
Ropa Daesh trafia także na tereny kontrolowane przez skonfliktowanych z „Kalifatem” Kurdów, na południe Iraku, do zachodniego Iranu czy do Jordanii. Z takiego surowca często robi się blendy mieszając go z lokalną ropą i dystrybuując na kolejne rynki. Często poddaje się ją również rafinacji i sprzedaje w postaci takiej w jakiej trafiła do Bułgarii. W tym przypadku –i wielu innych- kluczową rolę odgrywają władze tureckie. Turcja wspiera przemyt dżihadystycznego surowca m.in. poprzez swój kluczowy port w Ceyhanie, gdzie swój bieg kończy ropociąg BTC omijający Rosję i dostarczający ropę kaspijską na rynki europejskie.
Ropa Daesh trafia do Europy Środkowej?
Już w 2014 r. ambasador UE w Iraku, Jana Hybášková przyznawała, że wśród krajów UE są nabywcy ropy wydobywanej przez Daesh. Dyplomata nie ujawnił jednak o jakie państwa chodzi.
W listopadzie podczas konferencji prasowej po szczycie G20 w Antalyi, Władimir Putin ogłosił, że niektóre kraje z tej grupy zaopatrują się nielegalnie w ropę naftową pochodzącą z Daesh. Słowa te były wymierzone w Turcję (incydent z zestrzeleniem rosyjskiego SU-24), ale również Zachód (kwestia sankcji). Doniesienia Foreign Policy dotyczące współpracy rosyjskiej z Nusrą w Tuweinan także należy lokować w obrębie tego konfliktu.
Według danych sprzed wybuchu syryjskiej wojny domowej głównymi nabywcami ropy z tego kraju (ciężkiej i kwaśnej), która dominuje wśród wolumenu wydobywanego przez Daesh były Niemcy (32%), Włochy (31%), Francja (11%), Holandia (9%), Austria (7%), Hiszpania (5%). Trudno powiedzieć czy, któreś z tych państw skupowało/nadal skupuje surowiec od dżihadystów?
Z przecieków medialnych wiadomo jedynie, że paliwo i olej napędowy Daesh są sprzedawane na stacjach paliwowych w Bułgarii. Informację przekazała lokalna gazeta „Trud” powołując się na informatorów z bułgarskiej służby celnej. Jeżeli chodzi o gotowe paliwa to w przypadku rynku polskiego raczej nie może być o tym mowy. Paliwa takie mogłyby trafić do Polski jedynie drogą morską, po drugie musiałyby spełniać surowe wymogi regulacyjne dotyczące jakości – w tym wypadku stanowi to duże utrudnienie.
Casus Bułgarii pokazuje jednak, że region Europy Środkowej teoretycznie może być narażony na dostawy surowca (lub jego pochodnych) z Daesh. Świadczą o tym również inne przesłanki. Kurdyjska ropa trafia do rafinerii węgierskiego MOL, zakładu Grupy Lotos w Gdańsku oraz kontrolowanych przez PKN Orlen Możejek.
Polskie koncerny bronią się przed ropą Daesh
Nasi rozmówcy w spółkach paliwowych przyznają, że gdy pojawia się oferta kupna ropy z Bliskiego Wschodu stosuje się szczegółową weryfikację, m.in. wymaga się od sprzedającego przedstawienia certyfikatu jej pochodzenia. Pozwala on na prześledzenie procesu jej pochodzenia i transportu (analiza ogniw logistycznych, producenta).
Polskie rafinerie kupują ropę w ramach okazyjnych zakupów od sprawdzonych pośredników. Oni również weryfikują swoje źródła – proces jest więc dwuetapowy. Rozmówcy Energetyka24.com przyznają, że na rynku ropy zdarzają się transakcje z „niepewnymi ładunkami”. Jednak międzynarodowe firmy tradingowe w relacjach z dużymi podmiotami dbają o swoją reputację i perspektywę długoterminowych kontaktów, nie ryzykują więc oferowania takich ładunków.
Polskie koncerny zamawiają ponadto głównie konkretne gatunki ropy a nie blendy (mieszanki, w których ukrywa się obecność surowca Daesh), co dodatkowo oznacza ograniczenie ryzyka. Każda kupowana ropa posiada swój certyfikat jakości - tzw. crude oil assay. Dzięki niemu podczas zakupu wylicza się ekonomikę, cenę, sprawdza ropę pod kątem przerobu w rafinerii. Zanim ładunek zostanie zamówiony, przeprowadza się analizę chemiczną w laboratoriach (trzeci etap weryfikacji) - rafinerie często kupują niewielkie partie surowca, aby potwierdzić efekty rafinacji przed zamówieniem większej ilości surowca.
Proceder handlu dżihadystycznym surowcem jest więc możliwy głównie w krajach o dużym stopniu korupcji. Czy w innych przypadkach również? W przypadku Polski jest to raczej mało prawdopodobne. Jeżeli jednak taki proceder pomimo prowadzonych analiz miałby miejsce, to w umowach stosuje się klauzule, że sprzedający ropę ma tytuł własności do towaru i zwalnia kupującego od odpowiedzialności w przypadku jakichkolwiek roszczeń.
Działania polski służb
Monitoring napływu ropy z Daesh jest także prowadzony na poziomie służb specjalnych (krajowych i w ramach współpracy z innymi krajami), które pozostają w kontakcie z koncernami. - Dla rozpoznania działalności przeciwnika najłatwiej jest prowadzić monitoring przepływów finansowych (FININT), rozpoznanie radioelektroniczne (SIGINT) oraz obrazowe (IMINT) terenów – twierdzi w rozmowie z Energetyka24.com Michał Rybak, były funkcjonariusz Agencji Wywiadu. - Jednak przeświadczenie o nieograniczonych możliwościach tych systemów jest błędem i podstawowe działania prowadzi się w krajach regionu przy pomocy metod agenturalnych lub w formie operacji specjalnych – dodaje nasz rozmówca. Dlatego według Rybaka dla powstrzymania finansowania działalności terrorystycznej, ale również dla utrzymania skuteczności międzynarodowych sankcji gospodarczych polskie służby specjalne powinni być mocniej zainteresowane monitorowaniem szeroko rozumianej energetyki. Nasz rozmówca przypomina, że pod koniec 2014 r. amerykański Departament Skarbu ujawnił, że od jesieni 2013 r. do lata 2014 r. reżim al-Assada mógł łamać międzynarodowej sankcje kupując w Polsce, od nieświadomych podmiotów i przez pośredników, paliwo lotnicze oraz oleje dla syryjskich sił powietrznych. Niestety nie wskazano czy ujawniono ten proceder dzięki pracy naszych służb, pozostawiając pole do domysłów.
Zobacz także: Turcja oskarża Rosję o handlowanie ropą z ISIS
Zobacz także: USA nie bombardują złóż ropy ISIS z troski o środowisko
Zobacz także: Szewko: Ropa dżihadystów mogła trafić do Polski