Reklama

Artykuł „Szpiegostwo: Jak Orange i służby specjalne współpracują” (Espionnage : comment Orange et les services secrets coopèrent) w dzisiejszym „Le Monde” wyraźnie wskazuje, że francuska agencja ds. bezpieczeństwa zewnętrznego DGSE (Direction Générale de la Sécurité Extérieure), a szczególnie jej oddział ds. szpiegostwa wojskowego i elektronicznego na duża skalę zbiera dane i monitoruje wielką sieć telekomunikacyjną France Télécom-Orange.

Francuskie służby wywiadowcze DGSE mogą czytać, jak w otwartej księdze, skąd i gdzie przesyłane są komunikaty wszystkich klientów sieci Orange”. Współpraca DGSE i wywiadu wojskowego z Orange (a wcześniej z France Télécom) trwa według „Le Monde” od ponad 30 lat.

Samo inwigilowanie sieci telekomunikacyjnych nie jest dla gazety takim problemem jak fakt, że podobno ma być ono prowadzone bez jakiegokolwiek, zewnętrznego nadzoru. Agenci DGSE mają mieć przy tym dostęp „wolny i całkowity”. Jest to możliwe miedzy innymi dlatego, że współpraca pomiędzy France Télécom-Orange a instytucjami państwowymi nie jest sformalizowana, a ponadto rząd francuski posiada nadal silny pakiety akcji tej sieci telekomunikacyjnej (27%). Nie daje to pełnej kontroli nad działalnością firmy, ale ułatwia prowadzenie operacji związanych z bezpieczeństwem narodowym. Kontakty odbywają się więc w trybie roboczym często na bardzo niskim poziomie. „Inżynierowie krążą pomiędzy dwoma instytucjami”.

Przedstawiciel sieci Orange poproszony przez agencję AFP o komentarz odpowiedział, że „Orange podobnie jak wszyscy inni operatorzy ma kontakty z agencjami państwowymi odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo kraju i francuskich obywateli…Stosunki te są jednak zgodne z obowiązującym prawem i są pod kontrolą państwa i sądów”. Agencja DGSE nie chciała komentować raportu „Le Monde”.

Rzeczywista rewelacja czy przemyślany plan rosyjskich służb specjalnych?

Materiał we francuskiej gazecie został opracowany na bazie wewnętrznego raportu brytyjskiego wywiadu, a właściwe dowództwa ds. łączności rządowej GCHQ (Government Communications Headquarters), które na co dzień zajmuje się zbieraniem i oceną informacji pochodzących z rozpoznania systemów telekomunikacyjnych.

Raport ten został udostępniony dziennikarzom przez byłego pracownika amerykańskich służb specjalnych Edwarda Snowdena. Snowden nie miał przy tym żadnych skrupułów, informując opinie publiczną o programach nadzoru obywateli prowadzonych przez służby wywiadowcze w tym przede wszystkim przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego NSA (National Security Agency). Dzięki temu udało się bowiem wywołać na całym świecie potrzebną debatę publiczną na temat szpiegostwa i gromadzenia danych.

Edward Snowden jest obecnie sądzony w Stanach Zjednoczonych za szpiegostwo, ale tylko zaocznie, ponieważ udało mu się uciec do Rosji, gdzie przebywa pod „opieką” tamtejszych służb specjalnych. Teraz jak widać zaczyna być wykorzystywany do dyskredytowania różnych zachodnich instytucji, co ma odwrócić uwagę od działań Putina na Krymie.

Warto jednak uważnie spojrzeć na daty. Snowden jest na terenie Rosji od początku sierpnia 2013 r. a więc od tego czasu wie tylko to, co wykradł wcześniej. Tymczasem artykuł o szpiegowaniu sieci Orange ukazuje się dopiero w marcu 2014 r. Dlaczego materiały kompromitujące francuskie służby specjalne były tak długo trzymane w ukryciu? Nasuwa się pytanie: co jeszcze zostanie wyciągnięte i kiedy? Można się domyślać, że wiedzą już o tym tylko rosyjskie służby specjalne.

Dlatego rewelacje co do szpiegowania użytkowników Orange, które w normalnych czasach mogłyby wzburzyć opinię publiczną obecnie są komentowane przez specjalistów krótkim komentarzem: „Imperium kontratakuje”. Szkoda tylko, że starym „śniegiem”.

Reklama
Reklama

Komentarze