"Sytuacja w Aktobe jest stabilna, sklepy i transport publiczny działają normalnie" - poinformowało ministerstwo spraw wewnętrznych Kazachstanu. Resort dodał, że "tożsamość wszystkich przestępców zamieszanych w ataki została ustalona, podejmowane są działania mające na celu zlokalizowanie i zatrzymanie ich". W komunikacie nie sprecyzowano, ilu było napastników.
W niedzielę zginęło 10 osób, w tym sześciu napastników określonych przez władze jako "religijni radykałowie". Według MSW napastnicy najpierw zaatakowali sklep z bronią, a następnie podzielili się na dwie grupy, z których jedna napadła na kolejny sklep z bronią, a druga przypuściła szturm na jednostkę wojskową.
Agencja Reutera, powołując się na świadka, podaje, że na miejscowym lotnisku rozmieszczono funkcjonariuszy sił specjalnych w pełnym uzbrojeniu. "Internet w całym mieście nie działa, duże sklepy i banki są zamknięte, słychać śmigłowce" - powiedział fotoreporter Jurij Tarasenko.
W niedzielę MSW informowało, że około 20 napastników zaatakowało dwa sklepy z bronią i jednostkę wojskową, zabijając pracownika jednego ze sklepów, trzech wojskowych i cywilnego pracownika komisariatu policji. Rzecznik kazachskiego MSW Ałmas Sadubajew przekazał, że napastnikami byli najpewniej "zwolennicy radykalnych, nietradycyjnych ruchów religijnych". Tak zazwyczaj określa się oficjalnie w Kazachstanie islamskich bojowników.
W 2011 roku w Aktobe (d. Aktiubińsku), oddalonym o ok. 100 km od granicy z Rosją, doszło do zamachu terrorystycznego - zamachowiec samobójca zdetonował bombę w gmachu służb bezpieczeństwa.
W Kazachstanie, gdzie wyznawcy islamu stanowią większość, często dochodzi do aresztowań religijnych ekstremistów. Większość z nich to osoby chcące przedostać się do Syrii lub Iraku. Do bezpośrednich starć z dżihadystami dochodzi tam jednak rzadko.