Dyrektor Federalnego Biura Śledczego (FBI) Robert Mueller przyznał się przed Kongresem, że FBI wykorzystuje bezzałogowe statki powietrzne do śledzenia ludzi na obszarze Stanów Zjednoczonych.
Mueller zeznał przed członkami Senackiej Komisji ds. Sądownictwa (Senate Judiciary Committee), że FBI wykorzystuje jedynie małą liczbę dronów, robi to od niedawna i głównie po to by opracować zasady operacyjnego użycia tych środków. Natomiast ich wykorzystanie do prowadzenia nadzoru jest „rzadkie”.
Więcej: USA: po zamachu w Bostonie kontrole w agencjach wywiadowczych
Inną amerykańską państwową instytucją pozawojskową, o której już wiadomo, że wykorzystuje drony powietrzne jest Departament Bezpieczeństwa Krajowego (Department of Homeland Security). Bezzałogowce służą dla DHS do nadzoru granicy z Meksykiem. Ponadto drony nabyły i stosują do „respektowania prawa”: Agencja Antynarkotykowa (Drug Enforcement Administration) oraz Biuro ds. alkoholu, tytoniu, broni palnej i materiałów wybuchowych (Bureau of Alcohol, Tobacco, Firearms and Explosives).
Senator Chuck Grassley skomentował to bez ogródek: „Złamane zostało prawo do prywatności. Jeżeli zadecydowano by w stosunku kogoś zastosować środki wymuszania prawa, to ten ktoś powinien o tym wiedzieć”. Łącząc drony z ostatnimi rewelacjami na temat amerykańskiego programu nadzoru rozmów telefonicznych i wykorzystania Internetu, coraz większą karierę za Oceanem robi określenie „szpiegostwo domowe” (domestic spying).
Nikt nie zaprzecza, że drony mogą być przydatne w zwalczaniu terroryzmu i przestępczości. Jednak łamanie zasad demokratycznego państwa jest niezwykle łatwe i dlatego tak bardzo potrzebne jest ustanowienie klarownych reguł prawnych w zakresie pozyskiwania wrażliwych danych obywateli.
Więcej: Szef amerykańskiego wywiadu: Cyber-ataki większym zagrożeniem niż Al-Qaida
Tymczasem Kongres USA nakazał Federalnej Agencji Lotniczej (Federal Aviation Administration) do otworzenia przestrzeni powietrznej dla bezzałogowców już od października 2015 r.
(MD)