Bezpieczeństwo Wewnętrzne
USA: roboty wspierają ratowników w rejonie katastrofy budowlanej
Kolejny raz roboty udowodniają swoją przydatność jako kluczowe wsparcie dla mundurowych, którzy muszą mierzyć się z najbardziej ekstremalnymi warunkami pracy. W Stanach Zjednoczonych zostały dyslokowane do pomocy w akcji ratowniczej w miejscu zawalenia się apartamentowca, pod gruzami którego mogło znaleźć się nawet ponad 100 mieszkańców.
Na Florydzie ratownikom pracującym na ruinach zawalonego apartamentowca pomagały roboty firmy Teledyne FLIR. 13-piętrowy apartamentowiec w Surfside na Florydzie zawalił się w czwartek 24 czerwca. Akcja ratownicza miała charakter międzynarodowy, gdyż obok Amerykanów na miejscu pracował również zespół wyspecjalizowanych ratowników z Izraelskich Sił Obronnych (IDF). Wracając do udziału systemów bezzałogowych w całej akcji, to Tom Frost z firmy z siedzibą w Chelmsford podkreślał w wywiadach telewizyjnych, że tego rodzaju roboty są w stanie przenosić różne sensory – w tym zróżnicowane kamery. Dostając się do bardzo małych przestrzeni, wyszukują przede wszystkim sygnałów o przebywaniu tam żywych osób, którym należy natychmiast pomóc. Podkreśla się, że już w przypadku reakcji służb na ataki z 11 września 2001 r. amerykańscy ratownicy posługiwali się robotami wspierającymi działania na gruzowiskach. Problemem ówczesnych robotów była jednak ich waga wynosząca ok. 22 kg, obecnie maszyny z Teledyne FLIR mają być znacząco mniejsze i przede wszystkim możliwe jest ich miotanie, a następnie wykorzystanie w celach rozpoznania trudno dostępnych rejonów na gruzowisku.
Zastosowanie robotów w przypadku tego rodzaju akcji ratowniczych to przede wszystkim zwiększenie szans na wykrycie rannych i potrzebujących pomocy, a przy tym zmniejszenie ryzyka dla samych ratowników. Szczególnie istotne są możliwości trakcyjne, w trudnym terenie pełnym ostrych przedmiotów, cegieł czy odłamków betonu. Na Florydzie wykorzystywane miały być FLIR FirstLook, które zgodnie ze specyfikacją techniczną ważą ok. 3 kg i wytrzymują upadki z wysokości 5 metrów na powierzchnię betonową. Roboty mają dysponować możliwością pokonywania krawężników czy też przeszkód do wysokości 17,8 cm. Układ jezdny maszyny pozwala na skręcanie w dowolną stronę w miejscu, a także na powrót do jazdy po przewróceniu się robota. Jak zaznaczył producent, na FirstLookach pojawiają się kamery z zoomem oraz oświetleniem, jeśli robot działa w miejscach o słabej widzialności. Na takich robotach można również opcjonalnie instalować chociażby czujniki skażeń CBRN.
Czytaj też: Robot z drogówki wystawi mandat?
Tego rodzaju roboty mają pozwalać na działanie do 6-8 godzin w zależności od sytuacji w terenie. Mogą one poruszać się do 4,3 km/h. Sterowanie odbywa się w przypadku FirstLooka za pomocą systemu sterowania uPoint Multi-Robot, gdzie kluczowe miejsce zajmuje tablet z ekranem dotykowym. Opiera się on na systemie Android, co ma usprawniać proces uczenia się operatorów tego rodzaju sprzętu. Komunikacja operatora z robotem odbywa się w formie bezprzewodowej, jak wskazał Teledyne FLIR, ich Radio MPU5 działające na Wave Relay MANET umożliwia robotom penetrację głębiej położonych obiektów oraz tworzenie niejako ad hoc systemu komunikacji bez specjalnych routerów. To ostatnie stanowi atut jeśli mowa jest o umożliwieniu ratownikom dostania się do zawalonych przestrzeni, położonych często głęboko w strukturze gruzowiska. Na miejscu katastrofy miały pojawić się również większe roboty z serii PackBot 510. Tego rodzaju roboty są raczej znane z działań pirotechników, gdyż pozwalają chociażby na bezpieczne podejście oraz manipulowanie ładunkami wybuchowymi. Manipulator PackBot 510 ma pozwalać na podniesienie rzeczy ważących do 20 kg.
Zastosowanie robotów w tym konkretnym przypadku było ważne, gdyż w pewnym momencie ratownicy musieli wręcz zastopować swoje działania w miejscu katastrofy. Akcja poszukiwawczo-ratownicza w miejscu zawalenia się apartamentu Surfside na Florydzie została dopiero później wznowiona, gdy w zeszły czwartek pojawiły się obawy co do stabilności całej pozostałej konstrukcji. Wydarzenia w Stanach Zjednoczonych ponownie uzmysławiają, że roboty mogą ratować życie zarówno na polu walki, ale też w warunkach katastrof naturalnych i wywołanych działalnością człowieka. Stąd też zakupy tego rodzaju wyposażenia dla różnych służb mundurowych na całym świecie należy postrzegać jako strategiczne inwestycje. Analogicznie do kooperacji struktur państwowych z firmami rozwijającymi tego typu technologie.