Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Trwa polowanie. Czy polskie służby ochronią naszych decydentów? [OPINIA]

Autor. www.gov.pl/służby specjalne

Wybory niosą zawsze zmianę. Formowany jest nowy rząd, nowi prezesi spółek skarbu państwa i cała zmiana władzy, to też wyzwanie dla służb specjalnych. Obce agentury – zarówno z krajów wrogich jak i sojuszniczych - lobbyści, dyplomaci mają czas wzmożonej aktywności w Polsce. W ich zainteresowaniu są polscy politycy i decydenci – zarówno przychodzący, jak i odchodzący.

Reklama

Każda zmiana władzy, to wyzwanie dla służb specjalnych. Zapewnienie ochrony – w szczególności kontrwywiadowczej – powinno być w tym szczególnie delikatnym momencie przynajmniej podwojone. Pakujący się i odchodzący ze stanowisk ministrowie, wiceministrowie, prezesi spółek strategicznych skarbu państwa, byli posłowie, wysokiej rangi oficerowie stojący na czele służb lub pełniący wysokie funkcje w strukturach armii czy pozostałych formacji mundurowych, to osoby z gigantyczną wiedzą, znający wszystkie – zarówno mocne i słabe – punkty wrażliwych sektorów państwa.  Takie osoby, to „łakomy kąsek” nie tylko dla agentury wrogich nam państw, ale także wszelkich lobbystów czy wywiadów państw sojuszniczych, mających swoje interesy także nad Wisłą. Te kilkaset osób – posiadających kluczową wiedzę - nadal będzie chciało i musiało gdzieś zarabiać na utrzymanie.

Reklama

Ochrona kontrwywiadowcza nie może być kojarzona w państwie prawa – w szczególności o takim potencjale, położeniu geograficznym i skali obcych interesów jak Polska – z odchodzącą ekipą polityczną, czy wręcz chęcią zdobycia przez nich wiedzy operacyjnej o prowadzonych spotkaniach.  

Czytaj też

Kandydaci na ministrów powinni być, jeszcze przed formalnym powołaniem, objęci ochroną kontrwywiadowczą po to, aby uchronić ich - a w konsekwencji interes kraju - przed wpływami agentur, lobbystów, ale też przed próbami wpłynięcia na ich późniejszy proces decyzyjny. Z drugiej strony, osoby pretendujące do najważniejszych funkcji, zarówno w samych służbach jak i szeroko pojętej administracji publicznej, powinny zostać poddane pilnej procedurze sprawdzenia przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego lub Służbę Kontrwywiadu Wojskowego (w zależności od zakresu odpowiedzialności), tak aby przyszły premier wiedział, że oficjalnie zaproponowana kandydatura, spełnia warunki do zajęcia przewidywanego dla niej stanowiska. Aby było to jednak możliwe, potrzebne są sprawne służby, co do których wszystkie siły polityczne będą miały pełne zaufanie. Służby specjalne powinny mieć taką pozycje, aby nie było wątpliwości, że działają na rzecz państwa, a nie przeciw tej czy innej grupie politycznej.

Reklama

Niestety droga do tego, by w Polsce tak było, jest daleka. Brak zaufania do służb jest już poniekąd „cechą narodową” naszej klasy politycznej. Spora w tym zasługa samych służb, a w zasadzie często poszczególnych ich szefów wyznaczanych – rzecz oczywista - przez polityków, którzy za cenę stanowiska i awansu systematycznie doprowadzali do upartyjniania, a w konsekwencji do pogłębienia spadku zaufania oraz jakości służb. Nie należy jednak uogólniać i warto pamiętać, że w służbach pracuje dużo ludzi ideowych i nie posiadających żadnych politycznych powiązań.

Politycy - i to nie tylko, kiedy są częścią aktualnie rządzącej opcji - muszą mieć zaufanie do służb specjalnych. W Polsce politycy nie ufają jednak nawet „swoim” służbom. Przykład? Rządowy system łączności szyfrowanej CATEL, opracowany kilkanaście lat temu pod nadzorem szefa ABW gen. Krzysztofa Bondaryka. Za czasów koalicji PO-PSL, ale także za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy - system ten przegrywał rywalizacje z popularnymi komunikatorami. Dlaczego? Bo nie wiadomo do czego „służby wykorzystają moją rozmowę”. Dodajmy polskie służby. Dlaczego politycy mniej „boją się” dostępu do ich wiedzy czy poglądów służb amerykańskich czy izraelskich niż polskich? Oczywiście pozostaje kwestia wykorzystania danych informacji, ale sam fakt pozostaje bezsporny - polscy politycy nie ufają polskim służbom. Bez zmiany tego stanu rzeczy, ciężko będzie budować poważne państwo z silnymi służbami specjalnymi, których Polska bardzo potrzebuje. Państwo musi być odporne nie tylko na działanie agentury państw wrogich. Politycy czy prezesi spółek strategicznych skarbu państwa – w szczególności ci najmniej doświadczeni w geopolitycznych układankach – muszą być chronieni i informowani o zagrożeniach i pułapkach płynących także od sojuszniczego poklepywania i budowania kolejnych powiązań czy uzależnień gospodarczych lub militarnych. Tu właśnie jest ogromna rola sprawnie działających służb specjalnych mających „pamięć instytucjonalną”, oraz zaufanie własnych elit. 

Czytaj też

W najbliższych dniach i tygodniach przedstawiciele największych koncernów zbrojeniowych oraz energetycznych odwiedzą Warszawę, aby ugruntować pozycję i zdobyć przychylność nowych władz dla swoich projektów. Teraz jest najłatwiej o deklaracje niezorientowanych jeszcze w szczegółach procesu przyszłych decydentów. Trwa ponadnormatywna aktywność przeróżnych „think tanków” i dyplomatów zapewniających o kolejnych „strategic partnership”. Oni także działają na rzecz swoich biznesowych i politycznych mocodawców.  

Potrzebujemy takich służb, które wiedzą kto, z kim i dlaczego. A ich wiedza i notatka, ma nie wystraszać naszych decydentów, tylko pomóc w realizacji interesów Polski.  W najbliższych tygodniach zobaczymy kto stanie na czele służb, jaki dostanie mandat i jaka będzie wizja ich funkcjonowania. Czy będziemy w stanie wyrwać się z dotychczasowej ślepej ścieżki osłabiania służb specjalnych? A może jednak zbudujemy profesjonalne i budzące zaufanie polityków struktury stojące na straży bezpieczeństwa?

Piotr Małecki - prezes zarządu Defence24

Reklama
Reklama

Komentarze