Bezpieczeństwo Wewnętrzne
Brak obrony cywilnej utrudnił pomoc powodzianom? [OPINIA]
Pomoc ludności dotkniętej powodzią jest wyzwaniem, którego realizacja bez wcześniejszych przygotowań jest znacząco utrudniona i potęguje tragedię ludzi, którzy jej potrzebują.
Niestety, państwo polskie nie jest przygotowane do działań w sytuacji kryzysowej, tak na szczeblu centralnym jak i samorządowym. Zarówno pod względem prawnym jak i faktycznym nie istnieje Obrona Cywilna Kraju, która odpowiada za niesienie pomocy obywatelom w sytuacjach zagrożenia.
Również część samorządów nie jest przygotowana na sytuację kryzysową, co pokazała między innymi odpowiedź miasta stołecznego Warszawa na pytania, które skierowaliśmy wraz z Aleksanderem Fiedorkiem w lutym tego roku. Z pisma sporządzonego przez zastępcę dyrektora Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa, wynika że na wypadek kryzysu lub wojny, Warszawa nie posiada zapasów artykułów pierwszej potrzeby (żywności, środków higieny, podstawowych medykamentów) dla swoich pracowników.
Czytaj też
Dodatkowo, poprawne zaplanowanie działań chroniących ludność wymaga wiedzy, ile osób mieszka na danym terenie, a nasze państwo nie posiada takiej informacji. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce żyje 37,5 mln Polaków, natomiast według danych Państwowej Komisji Wyborczej jest to 35,7 miliona obywateli, zatem różnica w danych tych dwóch instytucji wynosi 1,8 mln osób, prawie tyle, ile według GUS mieszka w Warszawie. Dodatkowo dane te nie obejmują migracji wewnętrznych oraz nie zawierają w sobie imigrantów. Problem ten został dostrzeżony przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, które w rekomendacjach do Strategii Bezpieczeństwa Narodowego, zawarło potrzebę urealnienia danych publikowanych przez GUS, które dotyczą liczby ludności Polski oraz przeprowadzenia kompleksowego spisu powszechnego (poprzedni spis powszechny de facto wliczał do osób przebywających w Polsce, emigrantów mieszkających na stałe za granicą i nie wliczał imigrantów mieszkających długotrwale w Polsce - przyp. red.).
Przeprowadzić kompleksowy spis powszechny w celu urealnienia danych publikowanych przez Główny Urząd Statystyczny. Bez podstawowych informacji na temat liczby obywateli mieszkających w Polsce nie ma możliwości ustalenia realnego poziomu dzietności. Dodatkowym problemem jest brak wiarygodnych danych na temat migracji wewnętrznej (głównie z małych miejscowości do dużych aglomeracji) oraz dotyczących liczby imigrantów mieszkających w Polsce. Konieczne jest również uaktualnienie definicji zamieszkania, tak aby odpowiadała współczesnym trendom migracyjnym.
Rekomendacje do Strategii Bezpieczeństwa Narodowego RP, Warszawa 4 lipca 2024 r.
Uwzględniając powyższe informacje, w pełni uzasadnione jest twierdzenie, że powódź, która dotknęła południowo-zachodnią część Polski, zastała nasz kraj nieprzygotowany do niesienia pomocy własnym obywatelom w sposób zorganizowany.
Brak systemowych rozwiązań mających na celu ochronę ludności, jest szczególnie widoczny w oficjalnych komunikatach dotyczących ewakuacji z terenów powodziowych (obecnie nie ma możliwości kompleksowej oceny jej przebiegu, z powodu braku dostępu do oficjalnych danych - przyp. red.). Wynika z nich, że w większości odbywała się - de facto - samoewakuacja. Najczęściej wzywano mieszkańców do dobrowolnej ewakuacji z miejsc zagrożonych, we wskazane miejsce (chociaż zdarzały się sytuacje, w których ich nie wskazywano) informując przy tym, że w razie braku takiej możliwości, proszą o kontakt z odpowiednimi służbami, które pomogą się ewakuować. Zdarzały się również sytuacje, w których proszono mieszkańców o zabranie ze sobą pościeli czy żywności.
W innych jednostkach samorządu terytorialnego, sposób ewakuacji był zgoła odmienny. Pozytywnym przykładem jest komunikat wydany przez Burmistrza Lądku Zdrój, w którym wzywa do oczekiwania na służby i kontakt w razie chęci samodzielnego dokonania ewakuacji.
Dodatkowo jednostki samorządu terytorialnego, w których przebywali ewakuowani, bardzo szybko zaczęły prosić o dostarczenie produktów pierwszej potrzeby. Na potrzeby te natychmiast zareagowały sąsiednie samorządy tworząc huby pomocowe, do których dociera pomoc (pochodząca z samorządów i innych organizacji z całego kraju) dla miejsc dotkniętych klęską żywiołową i następnie dowożona do nich, według potrzeb. Przykładem może być hub pomocowy w Wałbrzychu, powstały 15 września, który już dzień później dostarczył pierwszy transport pomocy do Kłodzka, a tylko do 17 września dostarczył do 7 miejscowości 29 transportów z pomocą. Co jest kolejnym pozytywnym przykładem reakcji na obecny kryzys.
Niepokojący jest natomiast fakt, że według informacji umieszczonej przez MSWiA na portalu X, Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych, instytucja stworzona do reagowania w sytuacjach kryzysowych, zaczęła udostępniać pomoc 15 września. Instytucja tej wagi, powinna być zaangażowana w niesienie pomocy najpóźniej od pierwszego dnia powodzi.
⛈️ W związku z sytuacją powodziową minister @TomaszSiemoniak polecił uruchomienie zasobów @RARS_GOV_PL.
— MSWiA 🇵🇱 (@MSWiA_GOV_PL) September 15, 2024
Do tej pory udostępniono:
➡️ woda - ok. 22 000 litrów
➡️ konserwy - ok. 18 ton
➡️ agregaty do 4 kW - 65 szt.
➡️ agregaty do 30 kW - 8 szt.
➡️ łóżka i koce - 100 szt.
Pomoc…
Należy jednak zaznaczyć, że w obecnym stanie wiedzy, nie znamy powodów tak późnego rozpoczęcia świadczenia pomocy przez RARS.
Podsumowując, brak systemu Obrony Cywilnej Kraju spowodował, że niesienie pomocy powodzianom jest znacznie utrudnione, a samorządy reagują, w ramach swoich skromnych możliwości, na sytuację, która jest wyzwaniem dla całego państwa.