Reklama

Za Granicą

Za wcześnie na spisywanie rosyjskich służb na straty [OPINIA]

ukraina wojna
Autor. president.gov.ua

Spekulacje o końcu zdolności operacyjnych rosyjskich służb specjalnych należy uznać za co najmniej przesadzone. Pomimo trwającej wojny między nimi, chaosu, ich zdemoralizowania i skryminalizowania pozostają w dalszym ciągu aktywnym graczem we współczesnym świecie wywiadowczym.

Reklama

Informacje, które pojawiły się w przestrzeni medialnej, mówiące o tym, że decyzją Władimira Putina z 11 maja 2022 roku GRU przejął główne zadania w operacjach wywiadowczych w toczącej się wojnie rosyjsko-ukraińskiej spowodowały szereg spekulacji odnośnie przesunięcia się wektora ciężkości w rosyjskich służbach na rzecz wywiadu wojskowego. Dowodem tego miało być powierzenie zastępcy szefa GRU gen. Władimirowi Aleksiejewowi koordynowania pod względem wywiadowczym rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W ten sposób wywiad FSB (zwany też Piątą Służbą), kierowany przez gen. Siergieja Biesiedę (oskarżanego o przeprowadzenie błędnych analiz przed rozpoczęciem wojny, których efektem była klęska rosyjskiego blitzkriegu), został odsunięty na boczny tor.

Reklama

Kierownictwo operacyjne organizacji nowego blitzkriegu zostało powierzone tzw. Syryjczykom (jak określa się weteranów operacji w Syrii), tj. generałom Aleksandrowi Dwornikowowi, Aleksandrowi Żurawlewowi i wspomnianemu już uprzednio Aleksiejewowi. Natomiast w opiniach Andreja Soldatowa (twórcy portalu Agentura.ru) zamieszczonej w wywiadzie dla portalu Bgsniper oraz prof. Marka Galeottiego w gazecie "Spektator", GRU z racji trwającego konfliktu zbrojnego jest strukturą, która powinna angażować się w wywiad taktyczny i strategiczny, aby pomóc rosyjskim wojskom w prowadzeniu tej wojny. W świetle tego rzeczą oczywistą stało się, że wywiad wojskowy w obecnych okolicznościach wychodzi na pierwszy plan. To jest wojna. Niewiele jest miejsca na działania wywrotowe i oparte na łapówkach operacje wpływu, w których specjalizuje się Piąta Służba, a jej funkcjonariusze to w głównej mierze operatorzy polityczni ingerujący w procesy polityczne na terenie krajów byłego Związku Sowieckiego i tak zwanej bliskiej zagranicy. Także Wladimir Kwaczkow, były pułkownik rosyjskich sił specjalnych, stwierdził, że "najważniejsze jest to, że przynajmniej wśród wojskowych wszyscy rozumieją teraz, że będzie to długa, konwencjonalna wojna, a nie mała operacja wojskowa, którą udawali, że będzie". Jak dodał, "dlatego dokonano pewnych zmian w strukturze tego, kto kieruje wojskami na polu bitwy", a "GRU jest przede wszystkim odpowiedzialny za zbieranie informacji wywiadowczych dla żołnierzy".

Jeśli chodzi o FSB, to należy założyć, że szczególne zadania przypisano obecnie jej Trzeciej Dyrekcji, czyli Departamentowi Kontrwywiadu Wojskowego (ros. Департамент Bоенной Kонтрразведки - DWKR), nadzorowanemu przez pierwszego zastępcę dyrektora FSB Siergieja Koroliewa, a kierowanego przez gen. Nikołaja Pietrowicza Jurjewa i jego zastępcę, gen. Raszyta Alimowa. DWKR dysponuje szeregiem tajnych współpracowników w wojsku i obowiązują w nim normy dotyczące "umieszczenia w placówce wsparcia kontrwywiadowczego" określonej liczby takich współpracowników kontrwywiadu wojskowego w jednostkach wojskowych (ros. контрразведывательнго обеспечения - KRO). Obejmują one obowiązkową obecność rezydenta (oddelegowanego lub infiltrowanego pracownika lub szczególnie cennego źródła), agentów (źródła zrekrutowane) i zaufanych kontaktów operacyjnych (udzielających informacji, formalnie niezrekrutowanych). Z tej racji dysponuje on i jest dystrybutorem szczególnie wrażliwej wiedzy dotyczącej rzeczywistej liczby strat wśród rosyjskich żołnierzy, panujących nastrojów w ich szeregach oraz brakach w sprzęcie i zaopatrzeniu.

Reklama

Czytaj też

FSB przystała na to przekazanie kontroli nad działaniami operacyjno-taktycznymi tzw. Syryjczykom, ale wynegocjowała dla siebie kontrolę nad wszystkimi okupowanymi terytoriami i zatwierdziła szefa administracji prezydenckiej w osobie Siergieja Kirijenki jako swoistego nadzorcy tych terenów. Stało się to kolejnym przyczynkiem do trwającej już od wielu lat wojny w rosyjskich służbach. Jak poinformowały ukraińskie portale Apostrophe.ua i Ghall.com.ua, Azowstal zostanie przekazany pod administrację związanego z FSB Ramzana Kadyrowa. 16 maja w Mariupolu przedstawiciele Kadyrowa (Adam Delimchanow i Magomed Daudow) na spotkaniu z posłem Dumy Państwowej Dmitrijem Sabliną (związanym z GRU) i szefem "Donieckiej Republiki Ludowej" Denisem Puszlinem poinformowali, że władze FR podporządkowały hutę jego ludziom i Siergiejowi Aksenowi, przewodniczącemu "Republiki Krymu" (w poprzednim "wcieleniu" był on związany z OPG Salem, jedną z najbardziej aktywnych grup przestępczych na Krymie, w której znany był pod pseudonimem Goblin i z którym swego czasu chętnie pozował do zdjęcia poseł Janusz Korwin - Mikke w czasie swej wizyty na Krymie).

Równocześnie w Chersoniu wystąpił konflikt pomiędzy FSB i GRU o zajęte tam dobra: zboże, maszyny rolnicze i urządzenia transportowe, w efekcie czego o mało nie doszło do ostrych starć. Z tej racji (według m.in. ukraińskiego portalu Korabelov.info oraz Obozrevatel.com, powołujących się na dane wywiadowcze), niedawny apel do Putina ze strony Kirilla Stremousowa - szefa kolaboracyjnej rady Chersonia - z prośbą o uznanie regionu chersońskiego za podmiot Federacji Rosyjskiej bez przeprowadzenia referendum i utworzenie Chersońskiej Republiki Ludowej, można uznać za inicjatywę tzwz. Syryjczyków z GRU. Stąd też na okupowanych przez Rosjan terenach obie te służby powołują konkurujące ze sobą przedstawicielstwa lokalnych kolaborantów. Przykładem tego może być miasto Melitpol. FSB wyznaczyła tam Galinę Danilczenko na szefową administracji cywilno-wojskowej, z kolei GRU mianował na to samo stanowisko swojego człowieka, Wołodymyra Rogowa.

Główna rozbieżność między tzw. Syryjczykami a FSB i sprzymierzoną z nim SWR (z racji wspólnego rodowodu w KGB) w sprawie wojny z Ukrainą polega nie tyle na kwestiach szczegółowych metod jej prowadzenia, ile na celach strategicznych. Tandem FSB-SWR jest skłonny poprzestać na tym, co już osiągnięto i nie jest do końca pewien, czy teraz bezwzględnie potrzebuje przejęcia regionów Nikołajewa i Odessy, jest gotowy odłożyć tę kwestię na kilka lat. Tzw. Syryjczycy wręcz przeciwnie, uważają że w tej chwili konieczne jest zajęcie całej Ukrainy i Mołdawii, a tym samym zamknięcie tematu raz na zawsze.

Trwa też ostra wojna medialna. Igor Girkin, ps. Striełkow, były ppłk. sił specjalnych FSB  (w wielu polskich mediach przedstawiany błędnie jako były oficer GRU lub KGB), weteran pierwszej wojny w Donbasie i organizator jednostek bojowych "Donieckiej Republiki Ludowej", otwarcie krytykuje poczynania armii rosyjskiej i samego ministra Szojgu  na Ukrainie. Wzywa wręcz do usunięcia z otoczenia Putina - jego zdaniem - osób odpowiedzialnych za doprowadzenie Rosjan "na skraj militarnej klęski", a które mogą nawet przyczynić się do "haniebnego i upokarzającego" pokoju. Także gen. Władimir Szamanow, były dowódca WDW w latach 2009-2016, zwany "rzeźnikiem z Czeczenii" (oskarżany m.in. przez organizację Human Rights Watch o dokonanie zbrodni wojennych w czasie II wojny czeczeńskiej, a według rosyjskich mediów, m.in putinism.wordpress.com, blisko związany z kontrolowaną przez FSB dominującą korporacją przestępczą OPG "Sołncewo"), publicznie twierdzi, że realizacja tzw. specjalnej operacji wojskowej w obecnej formie nie ma szans osiągnięciu zakładanych efektów.

Demolka kadr

Przedstawione powyżej informacje to jedynie didaskalia wobec rzeczywistych problemów i wyzwań, z którymi borykają się rosyjskie służby specjalne (warto pamiętać, że w rosyjskiej semantyce brak jest pojęcia "służby specjalne"; określa się je mianem aparatu bezpieczeństwa państwa). Ostatnie lata były wręcz pasmem ich klęsk wizerunkowych, szczególnie w odniesieniu do GRU - nieudana próba otrucia Skripala (2016 r.), porażka przy próbie zamachu stanu w Czarnogórze (2016 r.), podsłuchiwanie Światowej Agencji Antydopingowej w Szwajcarii (2016-2017), wysadzenie składu amunicji Vrbetice w Czechach (2014 r.), a następnie zidentyfikowanie uczestników tych operacji, m.in. gen. Andreja Awierjanowa, dowódcy jednostki 29155 GRU, co należy uznać za dowód szczególnego braku profesjonalizacji tej służby. Na dodatek ukazały się w przestrzeni medialnej zdjęcia z 2017 roku ze ślubu jego córki, gdzie występuje wraz płk. Anatolijem Czepigą, jednym z dwóch oficerów GRU oskarżonych w Wielkiej Brytanii o próbę otrucia Skripala oraz o udział w innych operacjach, w których posługiwali się oni "niewzbudzającymi podejrzeń" paszportami tadżyckimi i mołdawskimi. Można w zasadzie przyjąć, że jedyną efektywną operacją GRU w ostatnich latach była - opisywana już na łamach InfoSecurity24.pl - udana kradzież 3 mld. euro z Wirecard, sztandarowej niemieckiej firmy fin-tech, i doprowadzenie jej do upadku. Ponadto,jeżeli prześledzimy sobie wydalenia rosyjskich dyplomatów podejrzewanych o działalność szpiegowską na przestrzeni ostatnich lat, to w zdecydowanej większości byli to oficerowie GRU.

Niezbyt dobrze o kondycji rosyjskich służb specjalnych świadczy także opublikowanie przez portal Dossier Center raportu dotyczącego struktury i danych osobowych kierownictwa FSB.

Swoistym zdemolowaniem rosyjskich służb było wydalenie w ostatnim czasie około 400 rosyjskich dyplomatów i pracowników ambasad, z których znaczna część prowadziła działalność wykraczającą poza zakres statusu dyplomatycznego. Jedynie Malta, Cypr i Węgry nie zdecydowały się na ten krok. Pojawia się też  pytanie – na co zwrócił uwagę Patryk Wintour z The Guardian – "dlaczego 290 rosyjskich dyplomatów nadal będzie działać w neutralnej Austrii, nawet po tym, jak MSZ po dniach wahań wydaliło czterech dyplomatów". Jak podkreślono, "dla porównania Austria ma około 30 dyplomatów działających w Moskwie". Wielu z nich zostało uznanych za "persona non grata", co oznacza, że podejrzewa się ich o to, że są "oficerami wywiadu pracującymi pod przykryciem dyplomatycznym". Ich usunięcie znacznie osłabiło zdolności operacyjne rosyjskiego wywiadu. Równocześnie pojawiła się informacja, że Rosja w ostatnim czasie zamówiła 174 tys. nowych paszportów dyplomatycznych. Z tym że, jak zwrócił uwagę cytowany przez The Guardian były szef MI6, John Sawers "Zachód rejestruje tylko 10 proc. rosyjskiej aktywności wywiadowczej".

Czytaj też

Kolejne uderzenia przyszły ze strony ukraińskiej. 15 marca br. umieszczono na stronach MON Ukrainy listę 620 Rosjan, którzy rzekomo są funkcjonariuszami FSB. Większość wpisów zawiera nazwiska, daty urodzenia i numery paszportów. Wymienione są również ich adresy zamieszkania. Niektóre wpisy zawierają numery kart modułu identyfikacji abonenta (SIM), a także numery rejestracyjne pojazdów. Z kolei 21 marca ukraińska strona rettar.net ujawniła dane 22 funkcjonariuszy Departamentu Informacji Operacyjnej Piątej Służby, także wraz ze zdjęciami, adresami zamieszkania, telefonami, rejestracjami i markami samochodów przez nich używanymi. Może to oznaczać brak skutecznej osłony kontrwywiadowczej funkcjonariuszy i ich rodzin, za którą odpowiada Dyrekcja Bezpieczeństwa Wewnętrznego FSB (Dyrekcja Dziewiąta), kierowana przez gen. Aleksieja Wiertjaszkina, zaliczanego do grona najbliższych zaufanych Siergieja Koroliewa, pierwszego zastępcy dyrektora FSB. Na to nakłada się niemożność stosowania przez służby rosyjskie metody OPSEC. Wynika to z niechęci do korzystania przez rosyjskich żołnierzy z programów szyfrujących, braku zabezpieczeń przed podsłuchem telefonicznym, niezwracania uwagi na udostępnianie zdjęć i elementów w tle oraz wypowiedzi w serwisach społecznościowych zawierające informacje niejawne i wrażliwe. Do tego dochodzi ucieczka z Rosji byłego pełnomocnika prezydenta ds. zrównoważonego rozwoju Anatolija Czubajsa, który zapewne dysponuje szeroką wiedzą dotyczącą wielu wrażliwych spraw wewnętrznych FR.    

Wśród części funkcjonariuszy w rosyjskim aparacie bezpieczeństwa nastąpił wręcz nastrój swoistego rozedrgania. Niektórzy z nich - jak twierdzi Christo Grozew, twórca międzynarodowego portalu śledczego Bellingcat - szukali możliwości wywiezienia swoich rodzin z Rosji oraz wymiany zgromadzonych pieniędzy (w wielu przypadkach pochodzących z korupcji) na dolary i euro, i wytransferowania ich za granicę. Wiedzą oni, że obecna sytuacja może wkrótce wymknąć się spod kontroli. Reprezentują oni tę część sił bezpieczeństwa, które znają zagrożenia dla reżimu i teraz same przygotowują swoją przyszłość. Nie bez znaczenia są też kwestie generacyjne. Rosją rządzą starzy czekiści, dla przykładu średnia wieku w Radzie Bezpieczeństwa FR wynosi 65 lat i w większości są to ludzie ogarnięci "syndromem wersalskim", mającym swoją genezę w upadku imperium sowieckiego i pałający żądzą zemsty.

Gotowi na sankcje

Opisane uprzednio sytuację mogłoby skłaniać do przyjęcia błędnego wniosku że rosyjskie służby w efekcie wzajemnych konfliktów i chaosu straciły zdolność do efektywnego działania. Okazuję się jednak że są one w dalszym ciągu wypełniać swoje zadania.

Pomimo nałożonych sankcji rosyjska waluta, po chwilowym załamaniu, odzyskała na wartości. Odcięcie Rosji od systemu SWIFT miało być swoistą ekonomiczną bronią atomową, Rosjanie byli na ten krok bardzo dobrze przygotowani i znacząca rolę odegrały w tym służby. Już kilka tygodni przed inwazją ukazały się w tamtejszych mediach związanych z armią (m.in. w "Kurierze Wojenno- Przemysłowym") publikacje na ten temat, w których pisano o alternatywnych systemach przepływu środków finansowych. Oznacza to, że w toczącej się wojnie dominującą jednostką w FSB staje się Służba Ekonomicznego Bezpieczeństwa (Czwarta Służba), zarządzana przez gen. Siergieja Alpatowa, a w szczególności jej Departament Kontrwywiadowczego Wsparcia Systemu Kredytowego i Finansowego (Departament K), kierowany przez gen. Iwana Tkaczewa. O pozycji tej jednostki świadczy fakt, że zarówno dyrektor FSB gen. Bortnikow, jak i jego pierwszy zastępca gen. Koroliew wywodzą się z Departamentu K. Czwarta Służba, oprócz jej głównego zadania jakim jest osłona kontrwywiadowcza Banku Centralnego FR, kontroluje przede wszystkim wszelkie transfery finansowe, poprzez co stała się głównym narzędziem Putina, które pozwala mu kontrolować najbogatszych i najpotężniejszych ludzi w kraju. Portal agenura.ru cytuje wypowiedź jednego z byłych funkcjonariuszy: "W SEB w zasadzie jest wystarczająco dużo materiałów, aby zamknąć każdą dużą firmę i uwięzić z kierownictwa kogo tylko zechcesz".

Czytaj też

Rosjanie od wielu lat dominują na rynku prania i transferu brudnych pieniędzy, wykorzystując w tym celu, oprócz rajów podatkowych, których głównym źródłem przychodu są funkcjonujące tam firmy offshorowe, "dziurawe" systemy bankowe w Europie. Przykładem tego może być Vanagels Network, opisana w mediach sieć kilkunastu tysięcy firm zarejestrowanych w latach 2000-2012 m.in. w Wielkiej Brytanii, Irlandii, USA, Panamie, Nowej Zelandii. Udostępniała ona konta bankowe, które tworzyły swoistą sieć "autostrad finansowych", umożliwiających wytransferowanie i wypranie 12 miliardów dolarów. Wspomniana sieć oraz szereg jej podobnych były tworzone i nadzorowane przez SEB FSB. Potwierdzać tę tezę może ppłk rez. Anatolij Jermolin, weteran jednostki Vympel, który opublikował swego czasu tekst "Dlaczego oczyścili wywiad wojskowy?'' w newtimes.ru, gdzie stwierdził, że główną przyczyną dążeń do marginalizacji GRU miał być "proceder prania pieniędzy w Rosji i transfer ich poprzez firmy offshorowe za granicę, a GRU miał możliwość kontrolowania i monitorowania tego procederu, przez co stanowił zagrożenie jako niezwiązany z korporacją KGB-FSB-SWR".  

To pokazuje, że wspomniane sieci odgrywają szczególną rolę w prowadzonych przez Rosję operacjach finansowych mających na celu zniwelowanie skutków nałożonych na nią sankcji ekonomicznych oraz w sprzedaży kradzionych na masową skalę surowców naturalnych i zboża z Ukrainy. Równocześnie zainstalowane w tych podmiotach gospodarczych oraz instytucjach finansowych "aktywa" mogą w dalszym ciągu prowadzić działalność wywiadowczą. Płk Siergiej Tretjakow, oficer KGB, a po 1991 r. SWR, który podjął współpracę z CIA, wielokrotnie wspomina o metodzie tzw. "werbunku biznesowego", polegającej na wykorzystaniu instytucji biznesowych do pozyskiwania agentury poprzez wikłanie ludzi z biznesu w różnego rodzaju nie do końca przejrzyste relacje finansowe. Ponadto, jedna z hipotez odnośnie serii tajemniczych zgonów wśród rosyjskich biznesmenów związanych z sektorem paliwowo-finansowym, które miały miejsce w ostatnim czasie, mówi że mogły być to działania odstraszająco-dyscyplinujące wobec tych, którzy potencjalnie mogliby ujawnić wiedzę o rosyjskich niejawnych operacjach finansowych lub też dopuścili się defraudacji.

Iberoamerykańskie więzi

Żadne współczesne służby wywiadowcze nie są w stanie wykonywać skutecznie swych zadań bez stosowania outsourcingu. Rosjanie już dawno to zrozumieli, dlatego stworzyli ogromną sieć świadomych i nieświadomych aktywów m.in. w kluczowych iberoamerykańskich ośrodkach decyzyjnych. Portugalski dziennikarz Joao Lemos Esteves określa to mianem rosyjskiej strategii iberyjskej. Nie dotyczy to tylko krajów tzw. trójkąta karaibskiego", czyli Wenezueli, Kuby i Nikaragui, ściśle związanych politycznie i militarnie z Moskwą. Współczesna zdolność Rosji do oddziaływania w Iberoameryce i na Karaibach, jak zauważył Evan Ellis z Instytutu Global Americans, jest pochodną kilku współzależnych zjawisk:

  • postawy antyamerykańskich rządów, które chcą współpracować z Rosją;
  • wspomagającej roli chińskiego pieniądza;
  • spuścizny po militarnych i innych powiązaniach dawnego Związku Sowieckiego z tym regionem z czasów zimnej wojny;
  • rosyjskiej działalności i inwestycji oferujących pewną wartość dla regionu w kluczowych branżach, typu przemysł wojskowy, nuklearny, kosmiczny i naftowy, a także zakupy rolne;
  • zdolności Rosji do prowadzenia wojny informacyjnej.

Putin wdrożył od początku XXI wieku w Ameryce Łacińskiej skuteczną soft power, co dało teraz Rosji możliwość bycia aktywnym graczem na tym kontynencie. W 2018 roku Kolumbia, Meksyk i Brazylia przeszły przemiany polityczne, efektem ich było stworzenie możliwości partnerstwa dla Rosji i osłabienie więzi z USA. Rosyjskie firmy zainwestowały w sektor ropy i gazu w Boliwii, Meksyku i Wenezueli oraz dokonały zacieśnienia relacji z największym tamtejszym potentatem gospodarczym, czyli Brazylią. Równocześnie nastąpiła powolna wymiana generacyjna w tamtejszych kręgach militarnych, tradycyjnie swego czasu orientujących się na USA, na pokolenie o nastawieniu antyamerykańskim. Z tej racji należy przyjąć założenie, że nastąpiło również nawiązanie relacji Rosji z tamtejszymi służbami wywiadowczymi, co zapewne skutkuje obecnie tym, że wykonują one na jej rzecz szereg operacji, jak i też wykorzystanie tamtejszych instytucji finansowych do transferu rosyjskich pieniędzy. Wszystko to umożliwiło w pewnym stopniu zniwelowanie skutków wydalenia ponad 400 rosyjskich dyplomatów.

Nowy teatr działań wojennych

O ile w obecnej sytuacji głównym zadaniem dla GRU w toczącej się wojnie jest skupienie się na jej aspekcie militarnym (wbrew optymistycznej narracji wojska rosyjskie posuwają się w głąb Ukrainy), to dla SWR i FSB wektor ciężkości jest obecnie przesunięty nie tyle na uzyskiwanie informacji, co na ich kreowanie za pomocą tzw. środków aktywnych. Według Jurija Biezmienowa, byłego funkcjonariusza wywiadu KGB, który w latach 70. zbiegł do Kanady, klasyczne szpiegostwo w pracy rosyjskiego wywiadu angażuje tylko 10-15 proc. sił i środków, a pozostałe 85-90 proc. to kreowanie informacji i zdobywanie wpływów. Oznacza to, że powstaje nowy teatr działań wojennych, jakim są umysły ludzkie, co jest zgodne z rosyjską doktryną "wojny nowej generacji'', a jej twórcy - S. Czekinow i Si. Bogdanow - zwracają uwagę, że "wojna informacyjna i psychologiczna w dużej mierze położy podwaliny pod zwycięstwo", czemu służyć ma aktywne wykorzystanie "potencjału protestacyjnego piątej kolumny do destabilizacji sytuacji". Rosjanie rozpoczęli też prace badawcze nad implementacją teorii "wojny poznawczej", zwanej również "kognitywną", której celem jest zmiana nie tylko tego, co ludzie myślą, ale także tego, jak działają. Francois du Cluzel, project manager w Centrum Innowacji w NATO ACT (Sojusznicze Dowództwo ds. Transformacji NATO), stwierdza na jej temat, że "to nie tylko walka z tym, co myślimy, ale raczej walka z tym, jak myślimy". Co więcej, "to nie tylko inne pojęcie, inna nazwa wojny informacyjnej", a "jest to wojna z naszym indywidualnym procesorem, z naszym mózgiem".(...)", a "trzeci ważny wymiar współczesnego teatru działań wojennych polega na tym, że do wymiaru fizycznego i informacyjnego dodano wymiar kognitywny". Tak więc, gdy siły kinetyczne nie są w stanie pokonać przeciwnika, to psychologia i związane z nią nauki behawioralne będą odgrywały kluczową rolę. Koncepcja "wojny nowej generacji" nie opiera się na broni, lecz na wpływach. Zwycięstwo w dłuższej perspektywie będzie zależało wyłącznie od zdolności wpływania i zmieniania sfery poznawczej przeciwnika. Wykonawcami bezpośrednimi tych działań będą służby specjalne.

Strategiczne cele SWR/FSB w ramach trwającej operacji wpływu to zniwelowanie znaczenia sankcji gospodarczych poprzez lansowanie tezy, że ich koszty społeczne i gospodarcze w postaci inflacji i postępującej drożyzny uderzają w głównej mierze w mieszkańców Europy. Tym samym dalsze wspieranie militarne Ukrainy spowoduje rozlanie się konfliktu poza jej granice, a uchodźcy ukraińscy doprowadzą do destabilizacji krajów, w których przebywają. Biorąc pod uwagę rosyjskie wpływy we Francji, Niemczech, Włoszech, Austrii i na Węgrzech oraz ich postawę wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej, zadania te są realizowane. Ostatnie wybory prezydenckie we Francji wykazały, że liczyło się w nich trzech de facto prorosyjskich kandydatów: skrajnie prorosyjski admirator Putina - E. Zemmour , centrowa – M. Le Pen i umiarkowanie prorosyjski - E. Macron. W Niemczech polityka bliskich relacji polityczno-gospodarczych z Rosją dominuje nie tylko w jawnie prorosyjskich i wręcz agenturalnych ugrupowaniach, takich jak DieLinke czy AfD, ale w partiach głównego nurtu - CDU/CSU i SPD. Świadczyć może o tym faktyczna niechęć do wspierania militarnego Ukrainy i uniezależnienia się od rosyjskich surowców energetycznych. Nie bez znaczenia jest fakt, że w Niemczech mieszkają obecnie ponad cztery miliony rosyjskojęzycznych obywateli, wielu z nich posiada również rosyjskie paszporty. Znaczna część Rosjan mieszka czasowo lub na stałe w Niemczech, ale nie do końca opuszcza Rosję, zachowując rosyjskie obywatelstwo i prowadząc biznesy. We Włoszech postawę prorosyjską reprezentują trzy z głównych włoskich partii politycznych: Ruch Pięciu Gwiazd, Liga i Forza Italia (partia byłego premiera Silvio Berlusconiego).

Czytaj też

Dla europejskiej opinii publicznej rosyjska agentura wpływu prezentuję tezę, że za trwającą wojnę odpowiadają kraje NATO, co skutkuje postępującą inflacją, wzrostem ryzyka konfrontacji nuklearne i niekontrolowanym napływem migrantów. Francuska strona internetowa RT poinformowała przykładowo, że pięciu krajom afrykańskim grozi głód z powodu zachodnich sankcji przeciwko Rosji, a w rzeczywistości to rosyjska marynarka wojenna blokuje ukraińskie porty, wstrzymując eksport 25 milionów ton zboża i powodując gwałtowny wzrost cen. Zważywszy na rosyjską inżynierię przymusowej migracji jako jedną z metod technik geopolitycznych, wykorzystywanych przez jej służby, zagrożenie następną falą odmiennych kulturowo migrantów jest bardzo realne. W niemieckich społecznościach pacyfistycznych pojawiają się coraz liczniejsze ostrzeżenia o możliwości użycia broni nuklearnej na Ukrainie. Znaczna liczba osób w krajach europejskich uważa też, że NATO ponosi przynajmniej część winy za tę wojnę. Prowadzone są także kampanie mające na celu wywołanie niechęci do ukraińskich uchodźców poprzez ukazanie ich jako zagrożenia ekonomicznego i kryminalnego.

Lansowane są też - również na gruncie polskim - tezy tzw. realizmu ofensywnego reprezentowanego przez Johna Mearsheimera, twierdzącego że agresja Putina na Ukrainę jest spowodowana ingerencją Zachodu, a Stany Zjednoczone, dążąc do rozszerzenia NATO na wschód i nawiązując przyjazne stosunki z Ukrainą, zmusiły wręcz Putina do działań militarnych. Według niego "Ukraina nie jest dla Zachodu żywotnym interesem strategicznym", a "jest to żywotny interes strategiczny dla Rosjan". W imię owego "realizmu" należy doprowadzić do jak najszybszego zakończenia wojny kosztem ustępstw terytorialnych Ukrainy wobec Rosji.

Parafrazując powiedzenie Marka Twaina ("wiadomość o mojej śmierci była przesadzona"), pojawiające się w ostatnim czasie różnego rodzaju spekulacje o końcu zdolności operacyjnych rosyjskich służb specjalnych należy uznać za co najmniej przesadzone. Pomimo trwającej wojny między nimi, chaosu, ich zdemoralizowania i skryminalizowania pozostają w dalszym ciągu aktywnym graczem we współczesnym świecie wywiadowczym.


Adam Jawor- płk rez. kontrwywiadu, były ekspert EUROPOLU d/s rosyjskich (w trakcie służby pełnił szereg funkcji kierowniczych w jednostkach organizacyjnych - jako dyrektor zarządu, zastępca dyrektora, ekspert).

Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. Interstellar

    Bardzo szczegółowa i precyzyjna analiza!

  2. Wlodzimierz

    Nie z Dmitrijem Sabliną, lecz z Dmitrijem Sablinym, nie z Denisem Puszlinem, lecz z Denisem Puszylinem,.nie Siergiejowi Aksenowi, lecz Siergiejowi Aksionowowi. Igor Girkin, ps. Striełkow nie były ppłk. sił specjalnych, lecz były płk FSB.

  3. Wlodzimierz

    Siergiej Kirijenko nie jest szefem administracji prezydenckiej, lecz zastępcą szefa.

  4. Sky

    Zawsze należy zakladac, ze wrogie słuzby sa bardziej sprawne, lepiej poinformowane , bardziej zdeterminowane etc. niz własne. Dlatego im wiecej szumu wokoł słuzb tym gorzej dal nich i dla państwa ( naszego bądz sojusznizcego. jak powiedział pewien płk. - będziesz zył i umrzesz w cieniu.