Reklama

Za Granicą

Sprowadzali pojazdy dla walczącej Ukrainy. Teraz muszą zapłacić cło

Autor. Narodowa Policja Ukrainy/npu.gov.ua

Z chwilą inwazji Rosji na Ukrainę, wielu wolontariuszy postanowiło wspomóc Siły Zbrojne Ukrainy poprzez dostarczanie niezbędnego sprzętu i wyposażenia m.in. sprowadzając pojazdy terenowe. Były one niezbędne do transportu żołnierzy, sprzętu oraz ewakuacji rannych. Stąd też wiele fundacji i osób prywatnych sprowadzało używane samochody. Obecnie, część z nich jest oskarżona o przemyt, a samochody z pierwszej linii frontu mogą zostać skonfiskowane.

Pojazdy sprowadzane na Ukrainę w zdecydowanej większości przekazywane są wprost do walczących oddziałów. Zdarza się jednak też tak, że część samochodów - wbrew składanym deklaracjom – jest sprzedawana i trafia w ręce prywatne. W początkowym okresie wojny proces sprowadzania samochodów odbywał się w warunkach znacznego chaosu administracyjnego. Brakowało jasnych procedur i przepisów dotyczących importu pojazdów dla wojska. Wolontariusze działali pod presją czasu, starając się jak najszybciej dostarczyć niezbędny sprzęt żołnierzom na froncie. Wiele formalności było uproszczonych lub wręcz pomijanych, co teraz staje się źródłem problemów.

Reklama

Ponad dwa lata po rozpoczęciu wojny, ukraińska służba celna zaczęła dokładnie analizować przypadki sprowadzania pojazdów przez wolontariuszy. Problem ten jest opisywany obecnie w mediach, m.in. w serwisie internetowym RBC-Ukraina oraz Current Time TV. Jako przykład podawana jest sprawa Ołeksandra Krutko z obwodu dniepropietrowskiego, który wraz ze swoim funduszem charytatywnym „Osonnia Ukrainy” sprowadził 130 pojazdów terenowych. Obecnie staje on w obliczu poważnych problemów prawnych, gdyż ukraińskie służby celne oskarżają go o nielegalne sprowadzanie pojazdów i domagają się ich konfiskaty oraz nałożenia wysokich kar finansowych.

Ukraińscy celnicy uznali, że część pojazdów została sprowadzona nielegalnie, a procedura ich przekazania wojsku była nieprawidłowa. Mimo przedstawienia wszelkich dokumentów, w tym aktów przekazania, zdjęć i nagrań wideo potwierdzających dostarczenie pojazdów do jednostek wojskowych, celnicy odrzucili dowody. Argumentują, że niektóre pojazdy nie trafiły do jednostek wskazanych w dokumentacji celnej lub są użytkowane przez osoby nieuprawnione. W efekcie wolontariusze zostali oskarżeni o przemyt i postawieni przed sądem. Grożą im wysokie grzywny, a także konfiskata pojazdów, które obecnie są używane na froncie.

Czytaj też

Ołeksandr Krutko oraz jego adwokat podkreślają, że celnicy nie przeprowadzili rzetelnego dochodzenia. Ignorowano dostarczone dowody oraz bezpośrednie kontakty do wojskowych, którzy potwierdzają otrzymanie pojazdów. „Służba celna i sąd nie przyjęli od nas żadnych dokumentów z dowodami” – mówi Krutko. Dodaje, że takie działania mogą zniechęcić innych do pomocy armii, co w obecnej sytuacji byłoby ogromną stratą dla kraju.

Wielu żołnierzy, którzy korzystają z przekazanych pojazdów, wyraża swoje wsparcie dla wolontariuszy. Podkreślają, jak ważne były te dostawy w krytycznych momentach walki. „Wszyscy pamiętamy początek wojny, nie było nic – żadnych samochodów, żadnych systemów elektronicznych, żadnych pojazdów opancerzonych. A teraz okazuje się, że próbują sądzić tych, którzy nam pomogli powstrzymać wroga?” – pyta retorycznie jeden z żołnierzy.

Reklama

Ukraińska służba celna argumentuje z kolei, że od początku wojny odnotowano liczne przypadki nadużyć związanych z importem towarów pod pozorem pomocy humanitarnej. Według nich niektórzy wykorzystują uproszczone procedury do wprowadzania na rynek krajowy towarów bez płacenia należnych opłat celnych. Służby podkreślają, że w sprawie Ołeksandra Krutki istnieją rozbieżności w dokumentacji oraz podejrzenia, że niektóre pojazdy mogły zostać sprzedane.

W oficjalnym oświadczeniu służba celna zaznaczyła, że „niestety, nie wszyscy obywatele, którzy deklarują import sprzętu jako pomoc dla wojska, rzeczywiście go tam dostarczają”. „Odnotowujemy przypadki, gdy towary trafiają na rynek wewnętrzny, a organizatorzy tych działań czerpią zyski” – wskazała służba w oświadczeniu.

Czytaj też

Przytoczono również argumenty, że w czasie wojny wielokrotnie odnotowano przypadki, gdy towary przywożono na Ukrainę w celach handlowych pod przykrywką ładunku humanitarnego i wjeżdżały one według uproszczonego systemu, bez opłacenia cła. Łącznie z samochodami. Powodem pozwu była rozbieżność dokumentów i wniosków jednostek wojskowych. Dlatego celnicy nie wykluczają, że część samochodów mogła zostać sprzedana. Tylko w ciągu ostatniego roku odnotowano ponad pięćdziesiąt przypadków naruszeń przepisów celnych.

W związku z tym wolontariusze zostali oskarżeni i postawieni przed sądem, który nakazał im zapłatę odszkodowania oraz konfiskatę pojazdów, które obecnie służą na froncie. Wolontariusze są zmuszeni płacić za pojazdy, które już raz przekazali armii, co Ołeksandr Krutko określa jako absurdalne. Stawia też pytanie, czy wojsko lub państwo wciąż potrzebują wsparcia wolontariuszy.

Reklama

Jak opisuje Current Time TV, wielu żołnierzy przybyło na rozprawę sądową, aby wesprzeć oskarżonych o nielegalne przewożenie samochodów przez granicę dla Sił Zbrojnych Ukrainy w 2022 roku. Niektórzy przybyli prosto z linii frontu. Mówią, że nie mogli inaczej. Dmitrij „Mojżesz” z jednego z batalionów walczących na Zaporożu cytowany m.in. Current Time TV mówił, że „samochody, które wolontariusze przywieźli na Ukrainę pod koniec 2022 roku, nie raz uratowały życie rannym”. „Nie mogę tego nawet nazwać szokiem. To jakieś nieporozumienie. Jak to możliwe: przemytnicy wojskowi czy przemytnicy ochotnicy? Tak, zdarza się, że samochody są importowane dla wojska i rzeczywiście trafiają na strony ogłoszeń sprzedaży, ale te pojazdy, które otrzymaliśmy, oficjalnie znajdują się w bilansie jednostki” – zaznaczał „Mojżesz”.

W wielu tego typu sprawach ukraińskie sądy wydawały orzeczenia na niekorzyść wolontariuszy, którzy złożyli apelacje. Jeżeli zostaną one podtrzymane, wiele pojazdów może zostać skonfiskowanych wprost z linii frontu, a wolontariusze będą musieli zapłacić wysokie kary za każdy samochód sprowadzony z formalnymi naruszeniami. Wielu z nich zastanawia się, skąd będą mieli na to środki.

Czytaj też

Sprawy wtaczane wolontariuszom, którzy sprowadzali pojazdy, często na własny koszt dla walczących żołnierzy, wywołują bardzo duże emocje. Zwłaszcza w kontekście tego, że ukraińskie władze chcą wprowadzić ustawę, która ma pozwolić urzędnikom podejrzanym o korupcję na zawarcie porozumienia w trakcie prowadzonego śledztwa i zapłatę grzywny za popełnione przestępstwo.

Reklama

Komentarze (2)

  1. user_1050711

    Jakim pacanem trzeba być, by wierzyć, że Ukraina, juz w tym tu pokoleniu, nadaje się do [... dopisz sam do jakich organizacji międzynarodowych...] ?

  2. PiotrU

    A jak służba celna ma zamia konfiskować te pojazdy z linii fontu? Przecież ci biedni celnicy się w gaicie pos..ją zanim tam dojadą

Reklama