„Bunt” Prigożyna skończył się zanim na dobre się rozpoczął. Zresztą zarówno reakcja FSB, jak i rosyjskiej armii na kryzys była co najmniej osobliwa. Wagnerowcy maszerujący w kierunku Moskwy nie napotkali prawie żadnego oporu. Putinowi, jak się wydaje, pozostało robienie dobrej miny do złej gry. Najważniejsze z perspektywy polskiego bezpieczeństwa jest jednak to, czym zajmą się najemnicy Grupy Wagnera, którzy tysiącami zjawić mieli się na Białorusi. Czy faktycznie będzie to szkolenie białoruskich jednostek, czy robienie „problemów” przy granicy?
Ostateczne umorzenie sprawy karnej przez Departament Śledczy FSB przeciwko Prigożynowi oznacza jedynie to, że podczas "buntu" grupa, która go "osłaniała", zachowała swoje główne pozycje. Tak twierdzi m.in. były oficer FSB Igor Girkin vel Striełkow, który na swoim kanale internetowym pisze: "Teraz pojawia się pytanie o nagradzanie niezaangażowanych i karanie niewinnych. A trzeba kogoś ukarać - w końcu doszło do buntu. A teraz wychodzi na to, że główny jego organizator i wszyscy jego współpracownicy nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. W związku z tym nie sposób ukarać tak, aby nie zachwiać układu władzy, który już pogrążył się w bagnie (...)". Także The New York Times, powołując się na amerykańskich urzędników zaznajomionych z wywiadem pisze, że generał Siergiej Surowikin, zastępca dowódcy zgrupowania wojsk rosyjskich na Ukrainie, wiedział o planach Jewgienija Prigożyna. Istnieją przesłanki, że próbę siłowej zmiany kierownictwa ministerstwa obrony przez Prigożyna mogli popierać również inni rosyjscy generałowie. Obecni i byli urzędnicy amerykańscy uważają, jak pisze The New York Times, że Prigożyn nie rozpocząłby "buntu", gdyby nie wierzył, że ma poparcie części rosyjskiej generalicji. W tym miejscu należy zwrócić uwagę, że Surowikin jest byłym dowódcą zgrupowania wojsk rosyjskich na Ukrainie a w styczniu 2023 roku Siergiej Szojgu zdegradował go do zastępcy dowódcy sił na Ukrainie. Na jego miejsce mianowano szefa Sztabu Generalnego Walerija Gierasimowa. Surowikin był jednym z generałów, których regularnie wychwalał Prigożin, krytykujący rosyjskie ministerstwo obrony i szefa sztabu generalnego. Z tym że po wybuchu "buntu" Surowikin jako pierwszy generał publicznie wystąpił przeciwko niemu: "Nie można grać na rękę wrogowi w tym trudnym dla kraju czasie. Zanim będzie za późno, konieczne jest wykonanie woli i rozkazu Prezydenta Federacji Rosyjskiej, zatrzymanie kolumn i powrót ich do stałych punktów rozmieszczenia". Pieskow, rzecznik Putina, nazwał publikację NYT spekulacją.
Wieczorem, 28 czerwca The Moscow Times poinformował o zatrzymaniu Surowikina. Pogłoski o aresztowaniu zostały wcześniej opublikowane przez wojskowego blogera, Władimira Romanowa. Według niego generał został zatrzymany już 25 czerwca, dzień po buncie i osadzony w areszcie śledczym Lefortowo. Były redaktor naczelny Echo Moskwy, Aleksiej Wenediktow napisał na swoim kanale Telegram, że Surowikin "nie kontaktował się z rodziną od trzech dni, a jego strażnicy też nie reagują". Jednocześnie podkreślił, że nie posiada informacji o miejscu pobytu generała. Obecnie brak potwierdzenia z innych źródeł zatrzymania Surowikina. Przypomina to analogiczną sytuację jaka miała miejsce, gdy pojawiły się informacje o rzekomym zatrzymaniu szefa wywiadu FSB gen. Biesiedy.
AKTUALIZACJA, 15:50: Serwis internetowy istories.media 29 czerwca w godzinach popołudniowych napisał, że dwa źródła zbliżone do Sztabu Generalnego i FSB powiedziały serwisowi, iż Surowikin był przesłuchiwany, ale potem zwolniony. Bloomberg również pisze o przesłuchaniu. Według niego prokuratura wojskowa przez kilka dni przepytywała generała w sprawie jego powiązań z Prigożynem. Źródło agencji twierdzi, że Surowikin ma ograniczone możliwości poruszania się, ale nie został aresztowany. Kanał Telegramu Baza opublikował rozmowę z Weroniką, rzekomą córką Surowikina. Stwierdziła ona, że jej ojcu "nic się nie stało" i że jest w pracy. Według niej generał "nigdy na co dzień nie pojawiał się w mediach i nie składał oświadczeń".
Czytaj też
Według Rucriminal.info, aż 40 proc. rostowskich (i nie tylko) funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa nie zastosowało się do polecenia pilnego stawienia się na swych posterunkach. Rostowski oddział FSB zabarykadował się we własnym budynku czekając bezradnie na dalszy rozwój sytuacji. Prigożin, jak piszą Irina Borogan i Andriej Sołdatow na stronach Centrum Analiz Polityki Europejskiej (CEPA), faktycznie wziął jako zakładników dwóch dowódców wojskowych odpowiedzialnych za koordynację działań wojennych - wiceministra obrony Jewkurowa i pierwszego zastępcę wywiadu wojskowego Aleksiejewa (koordynuje on działania wywiadowcze w tej wojnie od zeszłego lata). Jeśli chodzi o funkcjonariuszy Departamentu Kontrwywiadu Wojskowego FSB, kierowanego przez gen. Nikołaja Juriewa, ci przydzieleni do PMC Wagner nie zrobili nic. W Moskwie centralny aparat FSB zareagował na kryzys w nadzwyczaj osobliwy sposób – zaapelował do Wagnerowców z wezwaniem do aresztowania przez nich Prigożyna. Nie było wyjaśnienia, dlaczego FSB zdecydowało się powierzyć wykonanie tego zadania najemnikom, pomimo że w Rosji do tego typu działań mają uprawnienia jedynie organy ścigania i służby specjalne. Gdy Wagnerowcy żegnani oklaskami opuścili wieczorem Rostów, wtedy tamtejsi funkcjonariusze FSB ochoczo dali do zrozumienia, że są gotowi do przywrócenia porządku i wyszli na ulicę. Według kanału telegramu Czeka-OGPU przywitały ich okrzyki: "zdrajcy" i "wstyd".
Jak pisze z kolei Wall Street Journal, powołując się na źródła w agencjach wywiadowczych, Jewgienij Prigożyn zamierzał zatrzymać ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa Sztabu Generalnego Walerija Gierasimowa w czasie ich wizyty w południowym regionie kraju, graniczącym z Ukrainą. Według tych informacji FSB dowiedziała się o planie Prigożyna na dwa dni przed wprowadzeniem go w życie. Służby zagraniczne wiedziały o nim także dzięki podsłuchom i zdjęciom satelitarnym. W efekcie Prigożyn musiał przystąpić do realizacji planu wcześniej, niż zamierzał to zrobić, co najprawdopodobniej doprowadziło do upadku "buntu". Zdaniem przedstawicieli służb wywiadowczych, na których powołuje się Wall Street Journal, pierwotny plan miał szansę powodzenia. Jednak po wycieku informacji Prigożyn musiał improwizować.
Reakcja armii rosyjskiej była również co najmniej dziwna - ze wszystkich sił, jakie MON posiadało w tym rejonie (a są one znaczne) tylko lotnictwo próbowało powstrzymać natarcie kolumn Wagnera. Nie udało im się, tracąc kilka śmigłowców i 13 pilotów. Gdzieś w tle błąkały się oddziały Rossgwardii (w tym jednostki czeczeńskie), której pojazdy przesuwały się po regionie krasnodarskim, tak aby przypadkiem się nie zetknąć się z maszerującymi kolumnami Progożina.
Niezwykle interesująca analizę ostatnich wydarzeń w Rosji przedstawił rosyjski dziennikarz Siergiej Parchomienko na stronach internetowych portalu Wilson Center. Wynika z niej, że wszelkie założenia, iż Putin dysponuje mityczną potężną "Gwardią Pretorianów", złożoną z wybranych jednostek czeczeńskich nie znalazły żadnego potwierdzenia. Jeśli jednostki czeczeńskie były skierowane w stronę maszerujących Wagnerowców, to nie pokazywały się w i pozostawały gdzieś w oddali. Ich dowództwo (sam Kadyrow) zabrało głos dopiero po zakończeniu zagrożenia. Oddziały złożone z Czeczenów specjalnie nie wykazywały chęci narażania się w imię "zaprowadzenia porządku" i nie zauważono wśród nich specjalnych umiejętności do szczególnie skutecznego rozwiązywania takich zagrożeń. Rosyjskie siły bezpieczeństwa nie użyły żadnego specjalnego sprzętu, z wyjątkiem samochodów osobowych, ciężarowych i autobusów, używanych do blokowania ulic i dróg. Nikt nie stawiał żadnych poważnych zapór. Większość członków Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej zachowywała całkowite milczenie: Patruszew, Szojgu, Gierasimow, Bortnikow, Bastrykin nie wydali żadnego oświadczenia, z wyjątkiem krótkich komunikatów. Wagnerowcy maszerujący w kierunku Moskwy nie napotkali prawie żadnego oporu (poza zniszczeniem kilku małych mostków i uszkodzeniem dróg w kilku miejscach oraz wysadzeniem w powietrze jednego składu ropy naftowej, który mógł służyć do zaopatrzenia w paliwo). Z tym że należy zaznaczyć, iż nie otrzymali oni znaczącego poparcia ze strony regularnych jednostek armii.
Czytaj też
Putin i jego otoczenie nie mogą liczyć w tego typu sytuacjach na aktywne wsparcie regionalnych i lokalnych sił wchodzących w skład aparatu bezpieczeństwa (policja, Gwardia Rosyjska, FSB, Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych). Istotnej roli nie odegrają też żadne "pozamilitarne" i "półoficjalne" formacje zbrojne, zwłaszcza te kontrolowane przez lokalne władze (jak formacje czeczeńskie pod kontrolą Kadyrowa). Wszystkie te siły 24 czerwca unikały aktywnego działania i wolały być bierne.
Jedyną znaczącą siłą militarną, z pomocą której władze próbowały przeciwstawić się "buntownikom", było lotnictwo, które znajdowało się w innych częściach kraju lub było czasowo odwracane od działań na froncie ukraińskim. Jednak jego zastosowanie okazało się bardzo skomplikowane, na co wpłynął sposób poruszania się kolumny Prigożina na trasie do Moskwy, czyli wraz z normalnym ruchem cywilnym, co groziło dużymi stratami w przypadku ostrzału lub bombardowania a Wagnerowcy dysponowali skutecznymi środkami obrony przeciwlotniczej.
Społeczeństwo rosyjskie zachowało się raczej obojętnie. W znacznej mierze pozostaje ono w pełni lojalne wobec władzy jedynie w formie deklaratywnej i nie przykłada się do żadnych praktyczne działań. Z jego zachowania wynika, że dominuje w nim zdecydowanie pasywna postawa wobec tego typu wydarzeń. Za wyjątkiem grupy wiekowej w przedziale 20-35 lat, która okazywała poparcie dla Wagnerowców w Rostowie, większość traktowała to jako swoistą sensację.
Dobra mina do złej gry
Z tym że należy podkreślić, iż ten pozorny chaos z 24 czerwca nie oznacza, że "bunt" Progożina spowodował paraliż lub dezorientację armii rosyjskiej. W tym samym czasie, gdy jego oddziały zajmowały Rostów rosyjskie siły zbrojne kontynuowały walkę na froncie, nie tracąc kontroli a siły ukraińskie zajęły jedynie 13 km kwadratowych. Natomiast sam Putin we wtorek (27 czerwca) robiąc dobrą minę do złej gry, w krótkim oświadczeniu pochwalił rosyjskich żołnierzy i aparat bezpieczeństwa za "zatrzymanie wojny domowej". "De facto powstrzymaliście wojnę domową, działaliście w sposób jasny i skoordynowany w trudnej sytuacji" – powiedział Putin podczas uroczystości na Kremlowskim Placu Katedralnym. Pozostaje jeszcze kwestia, że jednak 13 pilotów zginęło. Sama minuta ciszy, którą ich upamiętniono, nie wystarczy. Armia domaga się ukarania Wagnerowców.
Wiktor Zołotow, szef Rossgwardii, obecny w trakcie spotkania, ocenił pracę organów ścigania podczas buntu wojskowego jako doskonałą. Wyjaśnił, że szybki postęp Grupy Wagnera w całym kraju wynikał z faktu, że główne siły były skoncentrowane pod Moskwą. Stolicy, według niego, buntownicy "nie byliby w stanie zdobyć". Według Kommiersanta, mówiąc o przyczynach buntu, Zołotow nie wykluczył pracy zachodnich agencji wywiadowczych. Powiedział też, że przed wybuchem "buntu" pojawiły się informacje "z obozu Prigożyna" o przygotowaniach do niego, z datami od 22 do 25 czerwca. Szef Gwardii Narodowej powiedział także, że przez cały czas powstania wojskowego był obok Putina i zapewnił, że rebelianci nie mieli szans na zajęcie Moskwy. Fakt, że Wagner tak szybko przemieszczał się po kraju tłumaczył on tym, iż główne siły były skoncentrowane w stolicy. Szef Rosgwardii Zołotow odpowiedział również na pytania dziennikarzy o to, jak rebelianci Wagnera zdołali przedostać się z Rostowa do Moskwy: "Bardzo prosto. Na tym etapie koncentrowaliśmy wszystkie nasze oddziały i siły dokładnie na podejściach do Moskwy. Gdyby grupy były rozproszone, przeszłyby jak nóż przez masło. Byłem w stałym kontakcie zarówno z prezydentem, jak i całą moją załogą". Poinformował także, że Gwardia Narodowa zostanie wyposażona w broń ciężką, w tym czołgi. Według niego kwestia ta była już omawiana z Władimirem Putinem. Można więc sądzić, że Putin zamierza powierzyć swe bezpieczeństwo w znacznej części Zołotowowi, biorąc jednak pod uwagę powszechnie znane swoiste... defekty intelektualne szefa Rossgwardii wydaję się to posunięcie być niezwykle ryzykowne.
Czytaj też
Molly Dunigan, analityk RAND Corporation i autorka książki "Victory for Hire" (pol. Zwycięstwo do wynajęcia) o wpływie PMC na efektywne operację militarne stwierdza w komentarzu odnośnie wydarzeń, że najemnicy mogą zwiększyć skuteczność, gdy są rozmieszczeni zamiast sił zbrojnych, ale naprawdę mogą ją osłabić, gdy są "skoordynowani" z regularnymi wojskami. Skuteczne użycie ich może działać, ale tylko wtedy, gdy wprowadzona zostanie jasna i spójna struktura dowodzenia i kontroli oraz wszyscy będą jej przestrzegać. Putin celowo zrobił wszystko, aby uniknąć ustanowienia tak jasnej i spójnej struktury dowodzenia i kontroli między Grupą Wagnera a jego wojskiem, zamiast tego wolał przeciwstawić sobie prywatną i publiczną stronę medalu. "Bunt" Prigożina jest skrajnym przykładem tego, co idzie nie tak, gdy siły PMC i regularne siły zbrojne są współdzielone bez jedności struktury dowodzenia. Nie był to zamach stanu ani rzeczywista próba przejęcia władzy politycznej, lecz raczej gest teatralny Prigożina, aby zademonstrować swoje znaczenie w stosunku do innych aktorów z najbliższego kręgu Putina. 50 000 żołnierzy Wagnera stanowiło znaczną część rosyjskich sił lądowych podczas wojny na początku 2023 r., W porównaniu od około 169 000 do 190 000 żołnierzy rosyjskich, które według szacunków działały na Ukrainie i wokół niej w lutym 2022 r. Biorąc pod uwagę znaczenie jednostek Grupy Wagnera dla rosyjskich operacji na Ukrainie i gotowość ich do wykorzystania jako "mięsa armatniego" w wręcz samobójczych misjach, ta ostatnia opcja całkowitego wycofania ich z Ukrainy może mieć znaczące implikacje dla zdolności Rosji do skutecznego prowadzenia tam wojny lądowej. Kolejne kroki Rosji, według Dunigan, zostaną starannie skalkulowane i mogą obejmować zmianę nazwy lub rebrandingu Grupy Wagner, zastąpienie Prigożyna innym liderem oraz potencjalne wycofanie Wagnerowców z terytoriów sąsiadujących z Rosją - w tym z Ukrainy - ze względu na ryzyko kolejnego buntu.
Ale wycofanie PMC Wagner z linii frontu oznacza, że ktoś te oddziały będzie musiał zastąpić. Na razie wystarczają do tego nowo sformowane jednostki z rezerwistów. Nie jest wiadome, co się stanie, gdy do armii będą wcielani i wysyłani na front mieszkańcy aglomeracji rosyjskich i będą wracać jako "ładunek 200". Należy przypomnieć, że protesty przeciwko wojnie na nieporównywalnie mniejszą skalę rozpoczęły się w Związku Sowieckim, gdy do armii wcielano w ramach poboru ludzi z Moskwy czy Leningradu.
Biznes musi się kręcić
Pozostaje jeszcze kwestia działalności i zysków Progożina uzyskanych w wyniku jego biznesów. Sam Putin z rozbrajającą szczerością przyznał publicznie, że państwo rosyjskie od maja 2022 roku do maja 2023 roku wypłaciło PMC Wagner 86,2 mld rubli wynagrodzeń i premii oraz 110,2 mld składek ubezpieczeniowych. W tym samym czasie firma Prigożyna (Putin nie wymienił go z imienia) otrzymała państwowe kontrakty na dostawy żywności i catering dla wojska za 80 mld rubli. W sumie rocznie otrzymujemy 276 miliardów rubli (ponad 3 miliardy dolarów). To dużo czy mało? Można to porównać z zarobkami najsłynniejszego na świecie amerykańskiego PMC Blackwater. W 2007 roku, kiedy wojna w Iraku trwała już od czterech lat, dochodzenie Kongresu wykazało, że od 2001 roku Blackwater otrzymała kontrakty rządowe o wartości ponad 1 miliarda dolarów.
Kanał na Telegramie (generalsvr) podaje, że oligarcha Jurij Kowalczuk, bliski przyjaciel Putina i znajomy Prigożina z czasów wspólnych interesów kryminalnych w Petersburgu, miał rozmawiać z nim telefonicznie co najmniej siedem razy w ciągu ostatnich dwóch dni. W imieniu Putina starać ma się on "polubownie" rozwiązać kwestię przekazania kontroli, którą obecnie sprawuje PMC Wagner, nad magazynami z gotówką, złotem i platyną oraz innymi obiektami wybudowanymi na terytorium Republiki Środkowoafrykańskiej. Kilka godzin po tym jak Wagnerowcy wstrzymali marsz na Moskwę, według Wall Street Journal, wiceminister spraw zagranicznych Rosji Wierszynin Siergiej Wierszynin poleciał do Damaszku, aby osobiście przekazać wiadomość prezydentowi Syrii Baszarowi al-Assadowi. Odtąd Grupa Wagnera nie będzie już tam działać niezależnie. Z tym że z oficjalnego komunikatu MSZ FR wynika, że przebywał on w Syrii w dniach 26-27 czerwca. Saudyjski kanał telewizyjny Al-Hadas poinformował, że szef oddziału PMC Wagner w Es-Suwejdzie w południowej Syrii, a także trzech wysokich rangą dowódców PMC Wagner w bazie lotniczej Khmejmim zostało zatrzymanych. Według niego policja pojawiła się także w przedstawicielstwach Wagnera w Deir ez-Zor, Hama i Damaszku. Wcześniej źródła portalu Gulagu Net informowały o zatrzymaniu kilku członków PMC na lotnisku wojskowym w Mozdoku po ich rotacyjnym przybyciu z Syrii. W tej chwili Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i FSB dysponować mają ponad 45 materiałami z kontroli dotyczącym Prigożyna a organy śledcze czekają w dalszym ciągu na polecenie rozpoczęcia zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań i zatrzymań. PMC Wagner w Afryce zarabia setki milionów dolarów rocznie. Pieniądze pochodzą z eksportu sudańskiego złota do Rosji, diamentów z Republiki Środkowoafrykańskiej do ZEA i drewna do Pakistanu. To nie tylko sposób na utrzymanie wpływów na kontynencie, ale także ważne źródło finansowania wojny na Ukrainie. Około 6000 najemników PM Wagner działać ma w Afryce i na Bliskim Wschodzie.
Czytaj też
Interesy Prigożina to nie tylko PMC Wagner lecz także jego osławiona "fabryka trolli". Według materiału opublikowanego w marcu 2023 roku przez Dossier Center struktura stworzona przez Prigożyna obejmuje dziesiątki stron internetowych i blogerów skutecznie prowadzących działania dezinformacyjne w sieci. Do tego dochodzi grupa medialna Patriot, w skład której wchodzą RIA FAN, Nevskiye Novosti, Narodnye Novosti, Ekonomika Segodnya, Politika Segodnya i PolitExpert. Pozostaje więc pytanie, czy również one zostaną przejęte?
Nic się nie stało
"Bunt" Prigożyna trwał niecały dzień, jednak według historyka i dziennikarza Nikołaja Swanidze z łatwością mógł podporządkować sobie całe rosyjskie południe – dzięki wyszkoleniu i doświadczeniu swoich bojowników. W komentarzu dla The Insider napisał: "(...) w pewnym sensie panika Kremla, która trwała jeden dzień, jest zrozumiała, ponad milionowe miasto Rostów nad Donem zostało zdobyte, a raczej poddane. Potem Woroneż. Całe Południe Rosji mogło z łatwością stanąć w ogniu".
Żadna ze stron tego konfliktu, którego kulminacje nastąpiła 24 czerwca 2023 roku, nie odniosła zdecydowanego zwycięstwa. Z tym że problem jest z tym, iż "wszyscy w elicie jednogłośnie zobaczyli, że Putin stracił kontrolę nad Prigożynem i całą sytuacją", co zapamiętają dobrze – powiedziała Alexandra Prokopenko, ekspertka Carnegie Russia Eurasia Center, która bada rosyjską elitę władzę, cytowana przez The Moscow Times. Putin cztery dni po "buncie" udał się do Dagestanu, aby rozmawiać o turystyce. Zapytany, jak się teraz czują i zachowują urzędnicy, rozmówca rządu odpowiedział: "Jak zawsze - jakby nic się nie stało".
Obecnie około 8 tysięcy kontraktów PMC Wagner przebywać ma na terenie Białorusi pod swoistą kuratelą Łukaszenki. Pozostaje pytanie do czego zostaną użyci – czy jak twierdzi publicznie "Baćka", będą szkolić białoruskie jednostki czy też wpadnie on na pomysł jakie gość partnerstwa publiczno-prywatnego a raczej publiczno-przestępczego, by zawrzeć z nimi kontrakt np. na ochronę granicy białoruskiej z krajami NATO. Jeśli tak to problemy dopiero przed nami.
asymetria
1. - "...przedstawił rosyjski dziennikarz Siergiej Parchomienko" 2-Tak twierdzi m.in. były oficer FSB Igor Girkin 3-The Moscow Times poinformował" 4 - " wcześniej opublikowane przez wojskowego blogera, Władimira Romanowa" - + strny matek zolnerzy i zon. Prgozyn i inni - ZWRACAM OD DAWNA UWAGE na duzo wolna wypwoedzi ROZNYCH opzji w Rosji i ze jest tego brak w Ukainie. Narracja oficjania jest odrwania. Obudzisz sie czas.