Za Granicą
"Niedoszli kaci Kremla" z sankcjami USA
Administracja USA ogłosiła w czwartek nałożenie sankcji na czterech pracowników Instytutu Kryminalistyki rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), którzy brali udział w próbie otrucia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Jak podał amerykański Departament Skarbu, objęci sankcjami to funkcjonariusze FSB Aleksiej Aleksandrow, Konstantin Kudriawcew, Iwan Osipow i Władimir Panajew.
Wszyscy są związani z Instytutem Kryminalistyki FSB i w sierpniu 2020 roku przygotowali atak na Nawalnego, najpierw śledząc go, włamując się do jego pokoju hotelowego w Tomsku na Syberii, a później smarując trucizną, tzw. nowiczokiem, bieliznę opozycjonisty. Ich udział w akcji ujawniło m.in. śledztwo portalu Bellingcat. Już wcześniej sankcjami objęto sam instytut, jednak nie pojedynczych funkcjonariuszy zaangażowanych w próbę zabójstwa Nawalnego.
Aleksandrow, Kudriawcew, Osipow i Panajew zostali wpisani na listę sankcji w ramach przepisów tzw. ustawy Magnitskiego. Poza sankcjami resortu finansów, Departament Stanu USA objął ich zakazem wjazdu na terytorium Stanów Zjednoczonych.
"Dziś przypominamy Władimirowi Putinowi i jego reżimowi o konsekwencjach nie tylko prowadzenia brutalnej i niesprowokowanej wojny przeciwko Ukrainie, ale też za łamanie praw człowieka Rosjan" - powiedział wiceszef resortu skarbu Brian Nelson. "Próba zabójstwa Aleksieja Nawalnego w 2020 roku pokazuje pogardę Kremla dla praw człowieka i będziemy dalej korzystać z uprawnień będących w naszej dyspozycji, by pociągać do odpowiedzialności niedoszłych katów Kremla" - dodał.
Nawalny w kremlowskiej kolonii karnej
Nawalny, przebywający w więzieniu od 2021 roku, spędzić ma w kolonii karnej łącznie 19 lat. Taki wyrok ogłosił na początku sierpnia moskiewski sąd, który uznał polityka za winnego rzekomej "działalności ekstremistycznej". Krytyk Kremla ma trafić do kolonii o specjalnym rygorze, przeznaczonej dla najbardziej niebezpiecznych osadzonych, czyli m.in. recydywistów i osób skazanych na dożywocie - poinformowały niezależne rosyjskie portale Mediazona i Meduza.
Przypomnijmy, polityk został aresztowany w styczniu 2021 roku po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia. Zdaniem Nawalnego zamach na jego życie został zorganizowany przez rosyjskie służby specjalne.
W lutym 2021 roku sąd odwiesił wobec opozycjonisty dawny wyrok więzienia za rzekome defraudacje finansowe. W marcu 2022 roku Nawalny usłyszał kolejny wyrok - dziewięć lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze na podstawie oskarżeń o defraudację i obrazę sądu. Dwa miesiące później został oskarżony w następnej sprawie, dotyczącej "tworzenia organizacji ekstremistycznej", natomiast w październiku do listy zarzutów dodano m.in. "promowanie terroryzmu" i "rehabilitację nazizmu".
Opozycjonista wielokrotnie skarżył się na warunki panujące w kolonii karnej, nazywając je wprost torturami. Informował, że jest pozbawiany snu, nie otrzymuje opieki medycznej, jest celowo umieszczany w celi z więźniem skazanym za morderstwo, który cierpi na różne choroby i nie przestrzega higieny osobistej, a także nie pozwala mu się na kontakt z obrońcami i krewnymi.
Nawalny przebywa obecnie w kolonii karnej w Mielechowie, około 250 km na wschód od Moskwy.
Wania
Rosja to dziwny kraj. Nawalny za pokojowe demonstracje siedzi w więzieniu i ciągle jego życie wisi na włosku, a twórca zbrojnego puczu prigozin po zabiciu rosyjskich żołnierzy, zestrzeleniu bardzo ważnego samolotu i kilku śmigłowców, mimo zapowiedzi Putina o zniszczeniu go za zdradę podróżuje sobie po Rosji prywatnym odrzutowcem. Być może dlatego, że Putin się go boi. A jak Putin się boi to siedzi cicho.