Reklama

Służby Mundurowe

Węgry idą w ślad za Izraelem, Arabią Saudyjską i USA. Graniczny mur warunkiem zatrzymania napływu imigrantów?

Fot. Péter Snoj/http://www.honvedelem.hu/
Fot. Péter Snoj/http://www.honvedelem.hu/

Węgry, w odpowiedzi na kryzys związany z masowym napływem do Europy nielegalnych imigrantów, zamierzają wzmocnić ochronę granicy z Serbią. Jednym z elementów tego planu ma być budowa kontrowersyjnej bariery granicznej.

W czasie kiedy w Europie, jak i na całym świecie, kończyła się Zimna Wojna jednym z najbardziej czytelnych symboli nadchodzących zmian był upadek muru berlińskiego. Dziś, gdy ta sama Europa zmaga się z kolejnymi falami emigrantów coraz głośniej słyszymy o budowie nowych murów. Jednym z najgłośniejszych i najbardziej kontrowersyjnych w ostatnim czasie projektów tego typu jest chęć wybudowania 4-metrowego ogrodzenia, na niemal 175 km granicy węgiersko-serbskiej.

Biorąc pod uwagę dotychczasową twardą postawę rządu Viktora Orbána, w kontekście nawet najbardziej dyskusyjnych pomysłów, można domniemywać, że wspomniany mur prędzej czy później i tak powstanie. Szczególnie, że rządzący na Węgrzech prawicowy Fidesz nie będzie chciał zapewne utracić na rzecz skrajnej prawicy z Jobbiku głosów nastawionych antyimigrancko wyborców. Władze w Budapeszcie głosem ministra Petera Szijjarto twierdzą, że nie mogą już dłużej czekać na działania unijne i muszą zacząć działać same. Unia Europejska z dnia na dzień wydaje się być coraz bardziej bezradna wobec problemów ją dotykających. Dyskusja o „obowiązkowych” kwotach przyjmowanych imigrantów zdaje się być kolejnym dowodem na brak zdolności do podejmowania zdecydowanych, systemowych działań.

Węgry na trasie przerzutu nielegalnych imigrantów

Obecnie terytorium Węgier stało się ważnym elementem w ramach kluczowych tras przerzutowych nielegalnych imigrantów do Europy Zachodniej. Jedna z takich dróg wiedzie z coraz bardziej niestabilnego wewnętrznie Afganistanu przez Turcję i Bałkany właśnie na Węgry i dalej ku Austrii, Szwajcarii, Republice Federalnej Niemiec czy też innym państwom Europy Zachodniej (Skandynawia).

Jeden z najbardziej zatłoczonych kanałów przerzutowych wiedzie m.in. przez węgierską 7-tysięczną miejscowość Ásotthalom. Jednak nie tylko Afgańczycy szukają drogi przez Węgry. Wraz z przeciągającym się konfliktem w Syrii na Węgry trafiają również cywile zagrożeni przez aktywność tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) w Syrii i Iraku, a od pewnego czasu w związku z chaosem w Libii coraz częściej również mieszkańcy Afryki. Przy czym nie można zapominać także o uchodźcach uciekających np. z Kosowa czy też innych państw bałkańskich.

Lecz w obliczu wydarzeń na Morzu Śródziemnym i przemożnej, bardzo medialnej roli Grecji oraz Włoch w przyjmowaniu nielegalnych imigrantów, problem węgierski zszedł tak naprawdę na drugi plan. Chociaż należy podkreślić, że jest to ewidentnie nieuprawnione. Szacuje się bowiem, że już tylko w tym roku według oficjalnych statystyk na Węgry dostało się niemal 50-60 tys. nielegalnych imigrantów. Zaś w zakresie aplikacji o status azylanta, w przeciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku, Węgry znalazły się na drugim miejscu w Unii Europejskiej tuż po Republice Federalnej Niemiec.

Nie może więc zaskakiwać, że władze w Budapeszcie nie zamierzają czekać na zewnętrzną pomoc i postanowiły działać samodzielnie. Oczywiście, niemal natychmiastowo węgierski pomysł został skrytykowany przez różnego rodzaju organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka i udzielaniem pomocy imigrantom. Bardzo negatywnie wyrażały się o nim od samego początku władze Serbii. Państwa, które bądź co bądź nie jest zainteresowane uszczelnieniem, dotychczas raczej łatwej do nielegalnego przekroczenia granicy z Węgrami.

Skuteczniejsza kontrola oznaczałaby bowiem przede wszystkim potrzebę zaopiekowania się koczującymi nielegalnymi imigrantami, którym nie udało się dostać do strefy Schenegen (Węgry należą do niej od 2007 r.). W pewnym sensie aby zmniejszyć obawy rządu w Belgradzie władze węgierskie zareagowały udzieleniem wsparcia serbskiej straży granicznej. Wydelegowany został zespół 20 funkcjonariuszy węgierskich, którzy wraz z nowoczesnymi systemami obserwacji termalnej, mają wzmocnić kontrolę granicy macedońsko-serbskiej. Równie krytycznie do budowy muru przez Węgry odnoszą się także Ateny. Grecja obawia się zapewne, że wraz z potencjalnym uszczelnieniem granicy węgiersko-serbskiej, więcej nielegalnych imigrantów zwyczajnie wybierze trasy wiodące przez jej terytorium.

Jednak trudno obecnie przypuszczać, że Węgrzy wraz z Serbami uszczelnią granicę sąsiada na tyle skutecznie, że nie będzie potrzebne budowanie ogrodzeń na granicy węgiersko-serbskiej. Nie można przecież zapominać o tym, że za przerzut w dużym stopniu odpowiadają już zorganizowane grupy przestępcze. Ich zyski są zależne od ilości Afgańczyków, Syryjczyków, Irakijczyków przerzuconych do Europy. Dlatego zapewne nie poprzestaną swojego procederu tylko w wyniku współpracy serbsko-węgierskiej na granicy macedońskiej. Można przy tym wskazać, że szacuje się, iż za przerzut do Europy obywatel Afganistanu musi zapłacić przemytnikom ponad 10 tys. €. Do przerzutu wykorzystywani są lokalni przewodnicy, a na trasach grupy posługują się wielokrotnie nawigacją za pomocą GPSów. Wiele z organizacji przestępczych trudniących się przerzutem nielegalnych imigrantów ma centra działań w Turcji.

O problemach na granicy serbsko-węgierskiej było głośno nawet jeszcze przed pojawieniem się obecnej sprawy budowy muru granicznego. W 2011 r. wyspecjalizowana agenda ONZ, zajmująca się problematyką uchodźców - UNHCR, stwierdziła iż węgierscy strażnicy w obozach dla uchodźców stosują specjalne leki w celu uspokajania zatrzymanych. W węgierskim parlamencie Máté Szabó, zajmujący się problematyką praw człowieka, miał potwierdzić, że w centrum dla azylantów w Nyírbátor używane były chociażby tabletki Rivotrilu. Wpływają one na ośrodkowy układ nerwowy człowieka i mają działanie nasenne oraz przeciwdrgawkowe.

Lek normalnie jest stosowany u pacjentów z padaczką, bezsennością, zaburzeniami snu, czy w chorobach, w których występuje wzmożone napięcie mięśniowe. To właśnie wtedy podkreślono, że węgierskie centra dla azylantów i zatrzymanych nielegalnych imigrantów (przede wszystkim Debrecen, Nyírbátor) nie spełniają standardów europejskich. Istniejące placówki były już wówczas przepełnione co skutkowało przystosowywaniem m.in. dawnych zabudowań wojskowych do funkcji centrów zatrzymań. Węgrzy byli oskarżani także o przymusowe deportacje zatrzymanych nielegalnych imigrantów na Ukrainę czy też do Serbii. Co ciekawe ówczesne protesty uliczne, sprzeciwiające się złemu traktowaniu zatrzymanych nielegalnych imigrantów i starających się o azyl, spotkały się z odpowiedzią ze strony sympatyków skrajnie prawicowego Jobbiku.

A mury rosną i rosną…

Trzeba uczciwie podkreślić, że problem budowy muru na granicy serbsko-węgierskiej nie jest odosobnionym przypadkiem na świecie. Od lat toczy się dyskusja odnośnie amerykańskich instalacji granicznych zlokalizowanych na granicy z Meksykiem. Stany Zjednoczone, szczególnie po zamachach z 11 września 2001 r. poszukiwały bowiem rozwiązań mających na celu ochronę południowych rubieży przed nielegalnym przekraczaniem granicy liczącej ponad 3 tys. km.

W 2006 r. ówczesny prezydent G.W. Bush Jr. podpisał Secure Fence Act of 2006, na mocy którego planowano postawić ponad 1100-kilometrowy system zabezpieczeń, obejmujących nie tylko sam mur, ale również nowe punkty kontrolne, blokady uniemożliwiające poruszanie się pojazdów czy też zaawansowane systemy monitoringu. Ostatecznie koszty jak również opór niektórych prominentnych polityków wstrzymał ukończenie całościowej bariery granicznej. Jednak w wielu miejscach na granicy wybudowano specjalne ogrodzenia ciągnące się kilometrami, aż po linię horyzontu.

Kwestią sporną, poruszaną nawet przez republikańskich polityków taki jak Rick Perry z Teksasu, jest skuteczność tego rodzaju zabezpieczeń. Gdyż do Stanów Zjednoczonych nadal szerokim strumieniem płynie przemyt narkotyków, przerzucani są ludzie etc. Niemniej problem jednego, scentralizowanego i odpowiednio zabezpieczającego terytorium Stanów Zjednoczonych muru granicznego na południu pojawia się raz po raz wśród Amerykanów.

Równie, jeśli nie bardziej kontrowersyjny niż wspomniany powyżej amerykański, mur powstał na Bliskim Wschodzie, a dokładniej w Izraelu. Program obejmował wybudowanie bariery bezpieczeństwa, chroniącej z założenia izraelskie terytorium przed przenikaniem palestyńskich terrorystów samobójców. Koncepcja budowy tego rodzaju zabezpieczeń granicznych była dyskutowana jeszcze w latach 90. XX w., ale nabrała realnego kształtu na początku obecnego wieku (szczególnie pomiędzy 2003-14).

Powstanie barier pomiędzy terytorium Izraela i Strefą Gazy oraz Zachodnim Brzegiem przyczyniło się w sensie pragmatycznym do realnego zmniejszenia się zagrożenia ze strony nielegalnej infiltracji terytorium izraelskiego ze strony terrorystów. Jednak niemal natychmiastowo spowodowało zmianę formy działań wymierzonych w państwo Izrael, przenosząc ciężar starć na ataki rakietowe. Z racji nieuregulowanej kwestii granic pomiędzy Palestyną i Izraelem miało również przełożenie na spory dotyczące nielegalnego zabierania terytorium palestyńskiego pod budowę izraelskich murów.

Wraz z przelewającą się przez region falą terroryzmu spod znaku Al-Kaidy i tzw. Państwa Islamskiego, mur izraelsko-palestyński, ustąpił miejsca w wiadomościach nowym barierom granicznym lokowanym na granicach z Egiptem i w przyszłości Jordanią. Od 2012 r. prowadzone są bowiem prace na granicy egipsko-izraelskiej, mające na celu zwiększenie jej szczelności. Najświeższą koncepcją jest bariera wzdłuż granicy z Jordanią, budowana w celu ochrony państwa przed przenikaniem terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish).

Zaawansowana technicznie osłona będzie ciągnąć się przez niemal 30 km od Eilat do Timna i zostanie włączona do już istniejącego systemu izraelskich ochrony izraelskich granic. Szacuje się, że izraelski podatnik wyda na ten projekt nawet do 1 miliarda dolarów. Gdy dodamy do wspomnianych murów te zlokalizowane na granicy z Libanem, Syrią oraz podwodne zabezpieczenia przeciwko penetracji granic morskich, można stwierdzić, że Izrael stał się światowym liderem w zakresie budowy murów i produkcji zaawansowanego sprzętu przeznaczonego do zapewnienia bezpieczeństwa na granicach.

Innym regionalnym liderem w budowie systemów zabezpieczeń granicznych i murów może za chwilę stać się również Arabia Saudyjska. Władze w Rijadzie rozpoczęły bowiem prace nad niemal 1000-kilometrowym systemem barier granicznych znajdujących się na granicy z Irakiem. W skład całej instalacji mają wejść nie tylko same ogrodzenia, wzmocnione drutem kolczastym, ale również różnego rodzaju alarmy, wieże strażnicze, systemy monitorujące, w tym te pozwalające na dozór granicy w nocy i w trudnych warunkach pogodowych. Inwestycja już przyciąga największych potentatów zbrojeniowych z całego świata, szczególnie, że Saudyjczycy znani są z dość łatwego wydawania pieniędzy na kwestie bezpieczeństwa.

W dodatku oprócz granicy z Irakiem, gdzie istnieje zagrożenie wynikające z przenikania terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish), Saudyjczycy muszą bardzo szybko wzmocnić granicę południową z Jemenem. Po wybuchu wojny w tym państwie, Arabia Saudyjska coraz częściej musi się bowiem zmagać z rajdami różnych milicji jemeńskich na swoje terytorium. Celem są w głównej mierze mniejsze saudyjskie wysunięte bazy operacyjne, obsadzone przez formacje straży granicznej oraz jednostki wojskowe. Dlatego władze w Rijadzie tak naprawdę będą musiały w najbliższym czasie niemal podwoić obecne plany w zakresie budowy oraz wzmocnienia systemów barier granicznych. Nie da się wykluczyć, że pomocną dłoń w tym zakresie podadzą „nowi sojusznicy” z Izraela.

Konkludując w różnych stadiach planowania czy budowy znajdują się na całym świecie liczne projekty budowy murów i barier granicznych. Łączy to ze sobą chociażby Ukrainę i Egipt, a motywem przewodnim pozostaje zachwiane poczucie bezpieczeństwa. Jest ono ściśle skorelowane z pojawianiem się raz po raz nowych punktów zapalnych na całym już świecie. W tym ujęciu zróżnicowane bariery graniczne lub jak kto woli upraszczając mury, można uznawać za przejaw raczej taktyki niż długofalowej strategii.

Budowa takich instalacji przynosi bowiem natychmiastowo zmniejszenie napływu nielegalnych imigrantów, w grupie których mogą znajdować się m.in. terroryści. Jednak jest daleka od rozwiązania problemu chociażby upadku państwowości w Libii, Syrii, Iraku, zakończenia wojen na Ukrainie, w Jemenie itd. Nie chodzi już nawet o same konflikty, wojny czy terroryzm, bo mury nie rozwiązują również problemów ubóstwa i różnic pomiędzy poszczególnymi regionami świata. Jednak należy realnie brać pod uwagę, że w najbliższej przyszłości tego rodzaju masowe uszczelnianie granic stanie się raczej normą aniżeli wyjątkiem. Stąd też coraz większy popyt będzie stymulował rozwój przedsiębiorstw wyspecjalizowanych w zapewnianiu odpowiedniego poziomu ochrony granic. Przykład węgierski powinien otworzyć oczy wszystkim tym, którzy szczególnie w Europie żyli jeszcze w świecie, gdzie mury runęły a nie rosły na nowo.

Dr Jacek Raubo

Reklama
Reklama

Komentarze