Straż Pożarna
"Wszystkie ręce na pokład". Nadbryg. Bartkowiak: sytuacja wymaga zdecydowanych i odważnych działań
”Ślubowaliśmy, że będziemy pomagać ludziom. Więc jeżeli straż pożarna jest w stanie - a uważam, że jest - dać z siebie jeszcze więcej, to damy z siebie jeszcze więcej” – mówi w rozmowie z InfoSecurity24.pl nadbryg. Andrzej Bartkowiak, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej. Jak dodaje, w PSP jest 826 strażaków, którzy wykonują zawód ratownika medycznego i „oni wszyscy zostaną w swoich jednostkach macierzystych, będą pracować tam, gdzie pracują. Damy im możliwość jeszcze większego zaangażowania, poprzez zwolnienie ze świadczenia służby poprzez skierowanie”. „Mamy też 960 ratowników medycznych, którzy posiadają uprawnienia, ale nie wykonują dziś tego zawodu i to właśnie ich będziemy kierowali to tych miejsc, w których będą potrzebni, czyli np. szpital tymczasowy na Stadionie Narodowym. Tych strażaków też będziemy zwalniać ze świadczenia służby” – mówi szef PSP.
Dominik Mikołajczyk: Podczas spotkania on-line z internautami zapowiedział Pan, że niebawem przedstawiony zostanie projekt ustawy o ochronie ludności i Obronie Cywilnej Kraju. Jakich zmian Pana zdaniem wymaga dzisiaj OCK?
Nadbryg. Andrzej Bartkowiak, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej: Zaczął pan od broni atomowej, ponieważ od wielu lat próbuje się tę ustawę naprawić. Wielu próbowało i to się nie udawało. Dzisiaj jesteśmy bardzo blisko. Pozwoli pan jednak, że będę mówił dość ogólnikowo, ponieważ dopóki to jest projekt, dopóki nie mam plenipotencji od ministra, żeby się dzielić tą informacją, to nie mogę tego zrobić. Ale powiem jedno, czas najwyższy na to, żeby kwestie związane z Obroną Cywilną Kraju usystematyzować, pewne działania nazwać po imieniu, wprowadzić odpowiednie delegacje. Trzeba zmniejszyć katalog zadań, skompresować go. Bo im coś bardziej jest rozpisane tym bardziej jest skomplikowane. Nie ukrywam, że fundamentem tego sytemu będzie zarówno Państwowa, jak i Ochotnicza Straż Pożarna, bo tak jest od lat i moim zdaniem tak powinno pozostać. W ustawie powinny znaleźć się też jasne ramy finansowania. Będzie to ogromny krok do przodu tak, żebyśmy stali się w tym zakresie państwem nowoczesnym. Nie ukrywam też, że czerpiemy z najlepszych wzorców, wiele państw zrobiło to przed nami i możemy czerpać z ich doświadczeń.
Tak jak powiedziałem, to jest jednak, póki co, projekt. On jest faktycznie w zasadzie już napisany, ale pracę utrudnia nam epidemia koronawirusa. Na ustawę musimy jeszcze chwilę poczekać, ale proszę mi wierzyć, że będzie to milowy krok w dobrą stronę.
Czy w myśl projektu komendant główny PSP dalej będzie szefem OCK?
Jest to jeden z elementów, który cały czas podlega jeszcze konsultacjom. Zobaczymy jaka będzie ostateczna decyzja. Koncepcji jest kilka, od tych zakładających, że zostanie tak jak jest dziś, po te, że szefem OCK będzie minister właściwy do spraw wewnętrznych. Ja się w żadną stronę nie upieram.
Dziś zadania OCK de facto bardzo często wykonują strażacy, jednak w ostatnim czasie coraz częściej uczestniczą w nich też m.in. żołnierze WOT. Uważa Pan, że WOT powinien być częścią systemu ochrony ludności i Obrony Cywilnej Kraju?
Wojska Obrony Terytorialnej to ogromny potencjał i uważam, że ich wykorzystanie, także w ramach OCK, jest jedną z kluczowych kwestii. Czy w ustawie znajdą się takie rozwiązania, tego jeszcze dziś na 100-proc. nie wiem, ale warto powiedzieć, że my już dzisiaj bardzo często współpracujemy z WOT-em. Jak tylko zostałem komendantem głównym podpisałem odpowiednie porozumienie, które tę naszą współpracę reguluje.
Czytaj też: OCK w kryzysie, czyli wirus mówi: sprawdzam!
Jak ocenia Pan wyniki kontroli szkolenia w służbach podległych MSWiA, które opublikowała Najwyższa Izba Kontroli? W przypadku PSP zwróciła uwagę na długi czas oczekiwania nowo przyjętych strażaków na skierowanie na szkolenie podstawowe w zawodzie "strażak" czy brak jednolitego szkolenia kierowców pojazdów uprzywilejowanych.
Już sporo w tym zakresie robimy. Chcemy skrócić m.in. szkolenie podstawowe strażaków, bo naszym zdaniem trwa ono za długo, co w pewnym sensie blokuje nam system. Skracamy też zaoczną aspirantkę do roku. Dzięki temu zyskamy też miejsca w szkołach i będziemy mogli szybciej kierować strażaków na szkolenie podstawowe. Znowu muszę jednak przywołać epidemię koronawirusa, bo gdyby nie ona, te zmiany już by pewnie funkcjonowały. Chcę jednak jasno powiedzieć, że mamy pomysł na to, jak przyspieszyć te kwestie, o które pan pyta i zrobimy to. Mamy porozumienie z Zakładem Emerytalno-Rentowym MSWiA i komisjami lekarskimi, żeby przyspieszyć też kwestie badań lekarskich. Z jednej strony te opóźnienia nas martwią, ale z drugiej, mamy czas na pracę koncepcyjną, na dopracowanie pewnych rozwiązań zanim wejdą one w życie. Także jak pan widzi działamy.
Wspomniał Pan o zmianach jakie szykujecie w systemie szkolenia strażaków. Dlaczego zdecydowaliście się na te zmiany? Czemu mają one służyć?
Te zmiany wynikają z wieloletniego doświadczenie i to nie tylko mojego, ale całego dzisiejszego kierownictwa PSP. Przez 25 lat mojej służby ukończyłem po kolei wszystkie szkoły jakie funkcjonują w systemie - kurs podstawowy, podoficerski, szkoła aspirantów, Szkoła Główna Służby Pożarniczej. Swoje doświadczenia mają także trzej moi zastępcy i ludzie, z którymi na co dzień współpracuję. Chcemy usprawnić system i sprawić, by był jeszcze bardziej nowoczesny. Nie ukrywam też, że podglądamy inne straże pożarne na świecie, ich systemy kształcenia, rozwiązania jakie w nich zastosowano. Wydaje się, że ta droga, którą sobie wytyczyliśmy, jest słuszna. W PSP ten system kształcenia trochę rozdmuchaliśmy co sprawia, że jest on też bardzo drogi. Przy nowoczesnych środkach przekazu tę wiedzę można skompresować, przekazać na takim samym poziomie, ale w krótszym czasie. Mówiąc wprost, po zmianach system kształcenia w Państwowej Straży Pożarnej będzie po prostu bardziej efektywny.
Pojawiają się jednak takie głosy, że skrócenie kursów może negatywnie wpłynąć na jakość kadr.
Zdecydowanie się z tym nie zgadzam. Ludzi trzeba uczyć rzeczy nowych, a nie ciągle powtarzać to samo. To nie może być tak, że pierwszy rok zaocznej szkoły aspirantów, jest powtórzeniem tego, co zostało już przekazane na poprzednich etapach szkolenia. Proszę też pamiętać, że na zaoczną aspirantkę trafiają doświadczeni strażacy, którzy mają za sobą często setki wyjazdów do akcji, którzy wiedzą, jak wygląda ta strażacka robota. I mamy ich uczyć od zera jak trzymać piłę tarczową? Nie róbmy sobie żartów. To strata czasu i pieniędzy. Podejdźmy do sprawy profesjonalnie. Nie "wytapiajmy" czasu. To samo dotyczy kursów podstawowych. Na samym początku esencja tego, co strażak powinien wiedzieć, potem praktyka i dopiero egzamin. Proszę mi wierzyć, że po prawie roku praktyki w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej wiadomo kto się nadaje do tej służby, a kto nie. A o jakość kształcenia jestem spokojny.
Pytanie jakie zadaje sobie dziś wielu strażaków OSP dotyczy tego, czy zostanie wypracowana szybsza ścieżka dla tych ochotników, który zdecydują się na wstąpienie do PSP?
Mamy dziś punkty preferencyjne i dla nas to jest pewna naturalna droga młodego człowieka od OSP do PSP. To są naprawdę piękne historie, które zaczynają się gdzieś w Młodzieżowych Drużynach Pożarniczych OSP, a kończą w Państwowej Straży Pożarnej.
W tym miejscu warto też powiedzieć, że wypełniliśmy pewną lukę jaka do tej pory funkcjonowała w pożarniczym systemie. Młodzi ludzie do 16. roku życia mogli należeć do MDP, ale do akcji mogli wyjeżdżać dopiero po ukończeniu 18. roku życia. Projekt rozwiązania jest już napisany. Chcemy "przytrzymać" tych ludzi blisko straży pożarnej, żeby – kolokwialnie mówiąc – nam nie uciekli. Mamy pomysł i będziemy go realizować. Każdy taki młody człowiek będzie miał swojego opiekuna w OSP, a po 17. roku życia, za zgodą rodziców, zacznie zdawać już wszystkie egzaminy tak, by pierwszego dnia po osiągnięciu pełnoletności taki człowiek mógł jechać do akcji.
A co ze strażakami, którzy przeszli już kurs podstawowy w OSP, posiadają uprawnienia do udziału w akcjach ratowniczo-gaśniczych. Czy można ich zwolnić z tego pierwszego etapu kursu podstawowego w PSP?
To są jednak inne kursy. Proszę zobaczyć jaka jest skala wymiaru godzin. W OSP mówimy o 150 godzinach, a w PSP o 1400 godzinach. Warto rozszerzyć przygotowanie kompetencyjne na początku drogi służbowej strażaka. Przyniesie to efekt w przyszłych działaniach ratowniczych.
Za sprawą petycji przygotowanej przez NSZZ Policjantów, powróciła ostatnio sprawa kadencyjności komendanta głównego policji. Przenosząc ten pomysł na strażacki grunt, sądzi Pan, że wprowadzenie kadencyjnego stanowiska komendanta głównego PSP to dobry pomysł?
Moim zdaniem każdy kto dostaje taką szansę, by zostać szefem formacji, to dopóki realizuje zadania na najwyższym poziomie, dopóki ma zaufanie swoich przełożonych, dopóki ufają mu jego ludzie, i on sam też dobrze czuje się na zajmowanym stanowisku, to powinien je zajmować. Jeżeli któryś z tych elementów przestaje funkcjonować, to powinien odejść.
Gdybyśmy zapisali na sztywno kadencję szefa formacji, to co w sytuacji, w której "po drodze" coś przestanie działać, któryś z tych elementów, o których wspomniałem, przestanie funkcjonować?
Niedawno publicznie zaprezentowano jak będzie wyglądał nowy strażacki mundur. Po co strażakom nowe mundury?
Wie pan, ile lat ma obecny mundur?
Ponad 20.
Dokładnie 25 lat i uważamy, że najwyższy czas go zmienić. Nikt wcześniej nie miał odwagi się za to wziąć, my mamy tę odwagę w sobie. I chcę powiedzieć, że robimy to bardzo tanio.
No właśnie, ile kosztować będzie wymiana mundurów i kiedy trafią one do wszystkich funkcjonariuszy w formacji?
Padają dziś pytania o to, czy stać nas na takie wydatki. Powiem tak, 10 lat pracy nad ubraniem specjalnych kosztowało nas 10 mln złotych wydanych na projekt, dla porównania 6 miesięcy pracy nad ubraniem służbowo-sztabowym – 100 tys. złotych. Skąd te różnice? Nie wyważamy otwartych drzwi. Korzystamy z doświadczeń trzech innych służb mundurowych, które wymieniały już mundury, a więc Policji, Straży Granicznej i Służby Ochrony Państwa. Idziemy ich ścieżką. Zmieniliśmy też delegację i teraz by zmienić umundurowanie, nie musimy zmieniać już ustawy a – tak jak w innych służbach – wystarczy zmiana odpowiedniego rozporządzenia.
Uważam, że po tylu latach należy nam się zmiana umundurowania. Zbyt często w mojej karierze spotykałem się z sytuacjami w których strażacy nosili różne mundury. Dziś od stażysty do generała wszyscy będą wyglądać tak samo. Nie ważne jakie stanowisko zajmujemy, będziemy różnić się tylko nazwiskiem i stopniem.
Wracając do pytania, koszty rozpisane są na 10 lat, bo różnie może być. Tak bilansujemy ten mundur – rezygnując z dwóch sortów mundurowych - żeby wyszedł on prawie "na zero". W budżetach i tak mamy środki zapewnione za zakup mundurów, więc po prostu będziemy kupować już te nowe. Wymiana następować będzie naturalnie. Poza tym nie zamykamy sobie furtki. Będziemy się uczyć na tych ubraniach. Proszę zwrócić uwagę, ile razy policja wymieniła już swoje umundurowanie i cały czas je zmienia. Jeśli za pół roku czy za rok dojdziemy do wniosku, że przydałby się nieco inny krój spodni, albo dodatkowa bluza czy koszulka, to będziemy to wprowadzać. Poza tym my nie pokazaliśmy jeszcze całego sortu. Nie pokazaliśmy spodni jesienno-zimowych i kurtki jesienno-zimowej.
Słyszę głosy, że mundur się będzie brudził. Będzie – tak jak każdy, więc trzeba go prać. Za chwilę w każdej komendzie powiatowej i miejskiej będą pralnice. Pierzemy w nich ubierania specjalne, które są w tym samym kolorze, to dlaczego mamy mieć problem z tymi nowymi mundurami.
W tym roku kończy się program modernizacji służb mundurowych MSWiA. Resort zapowiadał, że w przyszłym roku wystartuje kolejny program dedykowany służbom mundurowym. Ile pieniędzy zostanie przeznczonych w nim dla PSP? Chociaż może raczej powinienem zapytać czy program w ogóle ruszy?
Założenia do tej nowej ustawy z ministrami omawiałem już dość dawno. Niestety epidemia koronawirusa poważnie skomplikowała sprawę. Dzisiaj trudno mi jest powiedzieć, czy ustawa wejdzie w życie już w styczniu przyszłego roku czy dopiero w roku kolejnym, ale myślę, że w tej kwestii coś się na pewno zdarzy. Wszystko zależy od tego jak głęboki będzie kryzys i jak funkcjonowała będzie gospodarka. Bardzo zależy mi na tym, żeby to się udało, bo chcielibyśmy zrobić wiele ważnych rzeczy.
Projekt jaki wysłałem do ministerstwa był bardzo optymistyczny i był naprawdę fenomenalny dla Państwowej Straży Pożarnej. Co zostanie z tych założeń? Czas pokaże. Jednak jaki by ten program modernizacji nie był, zrobimy wszystko, żeby go dobrze zbilansować i jak najlepiej wydać przeznaczone dla PSP środki. Jestem dobrej myśli, dla mnie szklanka zawsze jest do połowy pełna.
Zapytam jednak o tę "pustą część szklanki". Jeśli miałby Pan wskazać grupę takich najpilniejszych potrzeb to byłby to sprzęt, obiekty czy podwyższenie uposażeń strażaków?
Te elementy które pan wymienił są bardzo istotne i nad żadnym nie można przejść obojętnie.
Mamy zdiagnozowane najważniejsze kierunki. Dzisiaj na pewno musimy odejść od zakupu samochodów specjalistycznych na rzecz GBA i GBCA, czyli średnich i ciężkich samochodów ratowniczo-gaśniczych. One faktycznie się nam postarzały, więc musimy nad tym mocno popracować. Musimy pamiętać też o drabinach, ale tak jak mówię, zakup tych specjalistycznych aut w najbliższych latach nieco bym odpuścił. Mam nadzieję, że w przyszłym roku zakończymy wymianę mundurów specjalnych. Oprócz tego, reforma edukacji. To są chyba te najważniejsze cele. Na to wszystko będziemy szukali środków.
Nowelizacja tegorocznego budżetu zakłada, że PSP otrzyma dodatkowo ponad 220 mln złotych. Na co wydacie te pieniądze?
Część z tym środków przeznaczymy na wydatki bieżące. Niestety epidemia koronawirusa "pochłonęła" nam sporą część budżetów, a – co chcę podkreślić – nie chcemy ani złotówki zabrać z pieniędzy, które należą się strażakowi. Mamy rozpoczętych sporo prac budowalnych, więc musimy je skończyć. Tak jak mówiłem, chcemy do każdej komendy kupić pralnice i zainwestować mocno w remonty, także w naszych szkołach. Jest na co wydawać pieniądze i jest co robić. Komendanci mają to poplanowane, my też rozpisaliśmy te wydatki. Czekamy na pieniądze.
Wszystko na to wskazuje, że w przyszłym roku problematyczne będzie wypłacanie nagród, z uwagi na fakt, że nie powstaną fundusze nagród. Jak zamierzacie motywować albo nagradzać strażaków?
Mamy do dyspozycji dodatek motywacyjny, a od paru dni także dodatek funkcyjny, który do PSP został wprowadzony pierwszy raz. Ten dodatek to jest ukłon w kierunku wszystkich osób, które mają jednoosobowe stanowiska, do osób na stanowiskach kierowniczych od dowódcy zastępu w górę.
Odpowiadając na pytanie, będziemy się starali wykorzystywać środki jakie mamy do dyspozycji w paragrafach płacowych, po to, żeby tymi dodatkami starać się regulować kwestie motywacji i nagradzania. Proszę się nie martwić, chcę uspokoić wszystkich strażaków – będzie dobrze.
Warto też powiedzieć, że funduszy nagród nie będzie w całej administracji państwowej. To nie jest tak, że strażacy zostali tutaj w jakiś sposób pominięci. Wszystkie ręce na pokład, jest kryzys i trzeba to zrozumieć. Ale uspakajam, od tego jestem ja i właściwy minister, żebyśmy tak to wszystko ułożyli, by przez ten kryzys przejść suchą stopą.
PSP w przeciwieństwie np. do policji nie posiada centralnego budżetu, co czasem może być utrudnieniem. No właśnie, czy z Pana punktu widzenia brak centralnego budżetu to zbawienie czy przekleństwo? Może łatwiej byłoby zarządzać formacją – mówiąc kolokwialnie – trzymając całą kasę w jednym miejscu?
Ani zbawienie, ani przekleństwo. To jest po prostu dobre rozwiązanie, ponieważ każdy komendant czuje się gospodarzem u siebie. To o to właśnie chodzi. Ten komendant w komendzie powiatowej musi tak zarządzić budżetem – pod rygorem odpowiedzialności – żeby niczego nie zabrakło. Czy słyszał pan, żeby w jakiejkolwiek komendzie PSP zabrakło pieniędzy na wypłaty, paliwo czy papier do drukarki? Ja sobie nie przypominam takiej sytuacji. Takie zdarzenia nie mają miejsca właśnie dlatego, że każdy kierownik jednostki organizacyjnej jest za ten swój budżet w pełni odpowiedzialny. Ja jestem zadowolony z takiego rozwiązania i dzisiaj się cieszymy z tych 227 mln złotych i bardzo fajnie, że dodatkowe pieniądze są, ale gdyby ich nie było, to też musielibyśmy jakoś "spiąć" te nasze budżety, choć byłoby to dużo trudniejsze.
Policja boryka się dziś z rekordową liczbą wakatów. Jak sytuacja wygląda w PSP? Ilu strażaków brakuje w całej Polsce i gdzie sytuacja jest najtrudniejsza?
Nie demonizuję tego, ponieważ z jednej strony nie mamy kadrowych problemów, a z drugiej mamy ogromne zaplecze w postaci strażaków OSP. Ja nie zauważam jakiegoś specjalnego problemu kadrowego w PSP. Oczywiście nie ma już 20-30 ludzi na jedno miejsca w szkołach, ani 15-20 ludzi na jedno miejsce w naborze, ale od jakiegoś czasu widać też pewne wzrosty. Tak jak powiedziałem, moim zdaniem, problemy kadrowe nie dotyczą aż tak bardzo PSP.
A czy sytuacja związana z koronawirusem i ostania decyzja, zgodnie z którą ratownicy medyczni pełniący służbę w PSP zostaną skierowani do pracy np. w szpitalach tymczasowych, nie wpłyną na zachwianie stabilnością służby?
Nie możemy do tego dopuścić i zrobimy wszystko, by tak się nie stało. Ale tak jak mówiłem, dzisiaj sytuacja wymaga zdecydowanych i odważnych działań - wszystkie ręce na pokład. Ślubowaliśmy, że będziemy pomagać ludziom. Więc jeżeli straż pożarna jest w stanie - a uważam, że jest - dać z siebie jeszcze więcej, to damy z siebie jeszcze więcej.
W PSP mamy 826 strażaków, którzy wykonują zawód ratownika medycznego, oprócz tego, że pełnią służbę w Państwowej Straży Pożarnej. Oni wszyscy zostaną w swoich jednostkach macierzystych, będą pracować tam, gdzie pracują. Damy im możliwość jeszcze większego zaangażowania, poprzez zwolnienie ze świadczenia służby poprzez skierowanie. Mamy też 960 ratowników medycznych, którzy posiadają uprawnienia, ale nie wykonują dziś tego zawodu i to właśnie ich będziemy kierowali to tych miejsc, w których będą potrzebni, czyli np. szpital tymczasowy na Stadionie Narodowym. Tych strażaków też będziemy zwalniać ze świadczenia służby. Mamy to wszystko policzone. Niestety będziemy musieli przejść z systemu czterozmianowego na trzyzmianowy, żeby to zbilansować. Ale chcę jasno powiedzieć, że w żadnej Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nie będzie na zmianie mniej niż siedmiu strażaków. Będziemy musieli tutaj odpowiednio korzystać z grup specjalistycznych, ale oczywiście te, które będą potrzebne w pełnym składzie, to w takim pozostaną, inne stany będziemy delikatnie obniżać. Mamy to policzone i zdiagnozowane.
Dziękuję za rozmowę.
Froyd
Witam chciałbym uzyskać konkretną odpowiedź na jedno nurtujące pytanie, mianowicie dlaczego promuje się strażaków młodych po "aspirantce", "głównej" dziennej ( mowa tu o podziale bojowym) gdzie są strażacy z nastoletnim i wyższym stażem w stopniu aspiranta, pomijani we wszelkich propozycjach rozwoju czy to szkoły czy awansach w stanowiskach. Dlaczego "młodziak" po 2 -4 latach (wiek życia ok 21-26 lat) jest w stanie dowodzić zmianą bez praktycznie żadnego doświadczenia poza szkołą, nie znając ludzi, rejonu, że o doświadczeniu życiowym nie wspomnę. Dlaczego nie prowadzi się kontroli nad takim działaniem. Nie umniejszam tu nikomu po szkołach na pewną są to ludzie inteligentni natomiast każdy z nas powinien sobie zadać pytanie czy na wojnie była możliwość awansować kogoś na dowódcę tylko z uwagi na szkołę? Uważam że ówczesny KG jest najbardziej rzeczowym i logicznie myślącym komendantem dlatego też powinien wyjaśnić tę sytuację. W tym komentarzu nie miałem na celu nikogo urazić dlatego hejt proszę schować w kieszenie, natomiast konkretne argumenty są mile widziane.
Jrg 3
Proszę też pamiętać, że na zaoczną aspirantkę trafiają doświadczeni strażacy, którzy mają za sobą często setki wyjazdów do akcji, którzy wiedzą, jak wygląda ta strażacka robota. Normalnie az prawie w to uwierzylem.
Jrg
Proszę też pamiętać, że na zaoczną aspirantkę trafiają doświadczeni strażacy, którzy mają za sobą często setki wyjazdów do akcji, którzy wiedzą, jak wygląda ta strażacka robota. Cyt. Normalnie padlem gosciu od rzeczywistosci oderwany. Na aspirantke chodza dupowlazy i po ukladach rodzinnych.