Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zdecydowało się wprowadzić bardzo ważne poprawki w rozporządzeniu w sprawie czasowego zawieszenia lub ograniczenia ruchu granicznego na określonych przejściach granicznych, jeszcze z marca 2020 roku. Choć mają być to modyfikacje związane z pandemią koronawirusa, to tak naprawdę chodzi o sytuację na polsko-białoruskiej granicy. Wygląda na to, że władze poszły w ślady Litwy i zdecydowały się poradzić sobie z presją migracyjną m.in. za pomocą aktualizacji przepisów i taktyki zawracania.
Zgodnie ze zmianami, które opublikowano już w Dzienniku Ustaw, osoby które nie znalazły się na liście "wyjątków", poucza się o obowiązku niezwłocznego opuszczenia terytorium Polski. Osoby takie będą, niezależnie czy do ich ujawniania dojdzie na przejściu granicznym czy poza nim, zawracane do linii granicy państwowej. Przepisy takie pojawiły się w rozporządzeniu, które od 15 marca 2020 roku do odwołania, ograniczają ruch graniczny na przejściach z Federacją Rosyjską, Republiką Białorusi oraz Ukrainą. Modyfikacje związane mają być z, jak czytamy w uzasadnieniu dokumentu, "koniecznością ochrony zdrowia publicznego w związku z ogłoszeniem na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej stanu epidemii oraz odnotowanymi przypadkami przekraczania granicy RP wbrew obowiązującym przepisom prawa przez osoby, w tym osoby zakażone wirusem SARS-CoV-2". MSWiA podkreśla, że chodzi również o możliwość nielegalnego przekraczania granicy przez osoby potencjalnie niebezpieczne, "stanowiące, niezależnnie od zagrożenia dla zdrowia publicznego, także zagrożenie dla bezpieczeństwa publciznego".
Proponowane rozwiązanie ma na celu zabezpieczenie terytorium RP przed napływem osób usiłujących przedostać się nielegalnie, wbrew przepisom prawa. Wprowadzenie takiej regulacji jest obecnie niezbędne, gdyż pomimo funkcjonujących pomiędzy Polską a Białorusią mechanizmów prawnych (...) umożliwiających przekazywanie osób bezpośrednio do państwa, z którego terytorium nielegalnie przybyły, Białoruś, mimo przyjętego na siebie wymienioną umową zobowiązania, nie realizuje tej umowy i nie reaguje na składane przez stronę polską wnioski o przyjęcie takich osób.
Między innymi w taki sposób polskie władze postanowiły poradzić sobie z sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie służby mierzą się ze zwiększoną presją migracyjną, będącą wynikiem działań białoruskich władz. Straż Graniczną, szczególnie na wysokości Usnarza Górnego, gdzie po drugiej stronie granicy czeka grupa cudzozimców, wspiera nie tylko Wojsko Polskie, ale również policja. Żołnierze pomagają funkcjonariuszom SG już od ponad tygodnia w pilnowaniu granicy - i będzie ich więcej, jak poinformował dzisiaj szef resortu obrony narodowej Mariusz Błaszczak - a ponad 20 policjantów uniemożliwia osobom postronnym wejście na działkę w odległości ok. 200 metrów od miejsca, w którym grupa uchodźców koczuje przy granicy. Związane jest to m.in. z wejściami na tereny prywatne. Obecnie po białoruskiej stronie, na wysokości miejscowości Usnarz Górny, przebywać mają 24 osoby - 20 mężczyzn oraz 4 kobiety (wcześniej było to ponad 30 osób). Jak informowała ppor. Anna Michalska z Komendy Głównej Straży Granicznej, nie ma wśród nich dzieci. Formacja twierdzi również, że trzy razy zwracała się do Białorusinów z prośbą o podjęcie interwencji wobec grupy osób koczujących.
To jednak nie koniec kroków, które w ochronie granicy państwowej i Unii Europejskiej, podejmują polskie władze. Wiadomo, że na odcinku z Białorusią powstanie płot o wysokości 2,5 m. Wojsko Polskie rozpoczęło już uszczelnianie granicy ze wschodnim sąsiedem, na razie jednak poprzez budowę ogrodzenia z drutu.
Na granicy z Białorusią powstanie nowy, solidny płot o wysokości 2,5 m. Więcej żołnierzy będzie zaangażowanych w pomoc Straży Granicznej. Wkrótce przedstawię szczegóły dotyczące dalszego zaangażowania Sił Zbrojnych RP. pic.twitter.com/uTQ0lKYIb4
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) August 23, 2021
Wcześniej, na taktykę zawracania migrantów zdecydowała się Litwa (Łotwa również podjęła taką decyzję). Przez ponad dwa tygodnie miało to pozwolić na nie wpuszczenie do tego kraju ponad 1,5 tys. osób. Jak podkreślała litewska minister spraw wewnętrznych Agne Bilotaite, zastosowanine takiej taktyki miało dać wyraźny sygnał migrantom. Nie oznacza to jednak, że Litwini odsyłają wszystkich. Niektórym osobom pozwala się na przekroczenie granicy ze względów humanitarnych. Co więcej, w ubiegłym tygodniu litewski parlament podjął decyzję o budowie co najmniej 4-metrowego płotu na granicy z Białorusią, o długości 508 km. Szacuje się, że koszt projektu wyniesie około 152 mln euro. Jak na razie, mówi się o tym, że projekt finansowany będzie z budżetu państwa, ale dofinansowanie unijne nie jest wykluczone. Bariera ma powstać w ciągu roku, do września 2022 roku.
Problem nielegalnej migracji z Białorusi na Litwę nasilił się pod koniec maja. Ogólna liczba osób, które nielegalnie przekroczyły w tym roku litewsko-białoruską granicę, wynosi już prawie 4200. W całym 2020 roku zatrzymano jedynie 81 migrantów. Granicę uszczelniono, ale nadal dochodzi do prowokacji ze strony Białorusi. Przykładowo, w ostatni wtorek 12 białoruskich żołnierzy przekroczyło nielegalnie granicę, wypychając za nią 35 imigrantów z Iraku, a po kilku minutach opuściło terytorium Litwy. Incydent został zarejestrowany. Odkąd przed ponad dwoma tygodniami Litwa przestała wpuszczać migrantów na swoje terytorium, ich liczba zwiększyła na granicach Białorusi z Polską i Łotwą. Polska Straż Graniczna wskazuje, że w tym roku na podlaskim odcinku granicy zatrzymano 780 cudzoziemców, którzy nielegalnie przekroczyli granicę. Formacja odnotowała dotychczas ponad 2 tysiące prób nielegalnego jej przekroczenia, z czego ok. 1 tys. 350 próbom pogranicznicy zapobiegli.
Poziom ustawy
Równocześnie do Sejmu wpłynął rządowy projekt ustawy, który zakłada, że cudzoziemiec, zatrzymany niezwłocznie po nielegalnym przekroczeniu granicy zewnętrznej UE, zarządzeniem komendanta placówki Straży Granicznej będzie zobowiązany do powrotu z terytorium RP i objęty czasowym zakazem wjazdu do Polski i państw Schengen. Określa się w nim ponadto czas obowiązywania tego zakazu wynoszący od 6 miesięcy do 3 lat. Według projektu na to zarządzenie przysługuje zażalenie do Komendanta Głównego Straży Granicznej, ale złożenie zażalenia nie wstrzymuje jego wykonania.
Projekt przewiduje też wprowadzenie przepisu, zgodnie z którym Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców może pozostawić bez rozpoznania wniosek o udzielenie ochrony międzynarodowej, jeśli został on złożony przez cudzoziemca zatrzymanego niezwłocznie po przekroczeniu granicy zewnętrznej UE (z Rosją, Białorusią i Ukrainą), chyba że ta osoba m.in. przybyła bezpośrednio z terytorium, gdzie grozi jej prześladowanie. Celem propozycji, jak zaznaczono, jest przeciwdziałanie nadużywaniu przez cudzoziemców postępowania o udzielenie ochrony międzynarodowej.
Przygotowana w MSWiA nowelizacja zakłada wprowadzenie zmian w ustawie o cudzoziemcach oraz ustawie o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. W uzasadnieniu do projektu podkreślono, że ma on na celu "dostosowanie przepisów prawa krajowego do aktualnej sytuacji migracyjnej występującej na granicy zewnętrznej". Rząd przyjął projekt w ubiegłym tygodniu.
Planowany kryzys
W opublikowanym w poniedziałek, 23 sierpnia oświadczeniu premierzy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii podkreślają, że jest dla nich jasnym, że "bieżący kryzys (migracyjny - przyp. red.) został zaplanowany i w sposób systematyczny zorganizowany przez reżim Aleksandra Łukaszenki". Kwalifikują te działania, jako atak hybrydowy, którego celem jest destabilizacja tych czterech państw z wykorzystaniem imigrantów. Wskazali ponadto na konieczność wykorzystania wszelkich dostępnych środków dyplomatycznych i praktycznych, aby "odcinać nowe szlaki nieuregulowanej migracji w momencie ich powstania, tak szybko, jak to tylko możliwe".
W Unii Europejskiej powinniśmy wykorzystać tę sytuację, aby ponownie przemyśleć podejście do obrony naszych granic. Mocno wierzymy, że ochrona granic zewnętrznych Europy jest nie tylko obowiązkiem poszczególnych państw członkowskich, ale również wspólną odpowiedzialnością całej Unii Europejskiej. W związku z tym instytucje unijne powinny przykładać właściwą wagę do tej kwestii oraz niezwłocznie zabezpieczyć dodatkowe środki finansowe w wystarczającej wysokości.
Szefowie rządów czterech państw zwrócili się także w sprawie nadużyć wobec migrantów na terytorium Białorusi do ONZ, w tym Rady Bezpieczeństwa. Wezwali do "wymuszenia na Republice Białorusi przestrzegania przyjętych przez nią zobowiązań międzynarodowych, wynikających m.in. z Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych oraz z Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania". Wezwali również biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców w Mińsku do natychmiastowego podjęcia konkretnych starań w celu wyjaśnienia tej kwestii z władzami białoruskimi. Premierzy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii stwierdzili również, że Białoruś musi przyjąć pełną odpowiedzialność za osoby, którym sama zorganizowała przyjazd na swoje terytorium, aczkolwiek gotowi są udzielić wszelkiej niezbędnej ochrony osobom, które przybywają do tych krajów na warunkach międzynarodowego prawa uchodźczego.
Wykorzystywanie uchodźców i imigrantów jako broni tworzy zagrożenie dla regionalnego bezpieczeństwa Unii Europejskiej i stanowi rażące naruszenie praw człowieka. Tego rodzaju zachowanie powinno zostać potępione w najostrzejszych słowach przez całą społeczność demokratyczną. (...) podejmiemy wszelkie niezbędne działania, włącznie z poparciem i współdziałaniem na rzecz potencjalnego wprowadzenia nowych sankcji unijnych, aby zapobiec jakiejkolwiek dalszej nielegalnej imigracji zorganizowanej przez państwo białoruskie.
Według Adama Eberhardta, "reżim białoruski od każdego migranta dostarczonego na granicę UE bierze podobno ok. 10 tys. dolarów". Jak pisał na Twitterze parę dni temu, codziennie do Mińska przylatują samoloty z Bagdadu i Basry, a nieregularnie również z Irbilu. Wykorzystywane mają być również rejsy ze Stambułu. Dodał później jednak, że "zarobek białoruskiego reżimu jest mniejszy, bo zarabiają na tym jeszcze miejscowi (irakijscy, syryjscy) pośrednicy".
W odpowiedzi na działania polskich władz, Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek podkreśla, że każda osoba, która przebywając na granicy RP zgłosi funkcjonariuszowi SG wykonującemu wobec niej jakiekolwiek czynności służbowe zamiar przekroczenia granicy w celu ubiegania się w Polsce o ochronę międzynarodową, powinna zostać wpuszczona na terytorium Polski, a funkcjonariusze właściwej miejscowo placówki Straży Granicznej zobowiązani są przyjąć od niej odpowiedni wniosek. "Obowiązek ten powinien być realizowany niezależnie od tego, czy obecność cudzoziemców na granicy polsko – białoruskiej jest skutkiem celowej polityki władz białoruskich" - czytamy w wystąpieniu skierowanym do szefa polskiego rządu, Mateusza Morawieckiego.
MR/PAP