Reklama

Policja

RPO pisze do szefa stołecznych policjantów. Chce wyjaśnień w sprawie interwencji wobec poseł Gajewskiej

Fot. Policja Lubelska (@PolicjaLubelska)/Twitter
Fot. Policja Lubelska (@PolicjaLubelska)/Twitter

Sprawa policyjnej interwencji wobec poseł Kingi Gajewskiej, posiadającej immunitet, zatacza coraz szersze kręgi. Głos zabierali już politycy, policja oraz sama zainteresowana. Pytania do szefa stołecznych policjantów ma też Rzecznik Praw Obywatelskich. W piśmie wysłanym do nadinsp. Pawła Dzierżaka, zastępca RPO Stanisław Trociuk, zwraca się do komendanta „o zbadanie tej sprawy ze szczególnym uwzględnieniem istnienia podstaw prawnych i faktycznych do podjęcia interwencji”. Trociuk chce też, by szef KSP sprawdził, dlaczego „funkcjonariusze Policji posiadając informację, iż osoba, wobec której podejmują interwencję posiada immunitet parlamentarny, nie zweryfikowali na miejscu tej informacji, lecz zastosowali wobec niej środki przymusu bezpośredniego oraz o poinformowanie Rzecznika o poczynionych ustaleniach”.

Reklama

Policyjne działania miały miejsca w Otwocku, gdzie we wtorek odbywało się spotkanie wyborcze premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami. Funkcjonariusze interweniowali wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej, na nagraniach zamieszczonym w mediach społecznościowych – m.in. przez samą Policję – widać, jak posłanka KO jest wprowadzana do radiowozu.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Niedługo po zajściu, pojawił się szereg pytań dotyczących m.in. tego, dlaczego interwencja w ogóle została podjęta, skoro poseł Gajewska posiada immunitet. Sprawą zainteresował się m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich, który w piśmie do szefa stołecznych policjantów prosi komendanta stołecznego policji, o "ustalenie przyczyn, które spowodowały, że funkcjonariusze Policji posiadając informację, iż osoba, wobec której podejmują interwencję posiada immunitet parlamentarny, nie zweryfikowali na miejscu tej informacji, lecz zastosowali wobec niej środki przymusu bezpośredniego". Stanisław Trociuk, zwraca się też do nadinsp. Pawła Dzierżaka o "zbadanie tej sprawy ze szczególnym uwzględnieniem istnienia podstaw prawnych i faktycznych do podjęcia interwencji".

Jak czytamy w piśmie datowanym na 20 września, "wątpliwości z punktu widzenia standardów ochrony praw jednostki dotyczą podstaw faktycznych i prawnych czynności podjętych przez funkcjonariuszy Policji, a także zastosowania środków przymusu bezpośredniego wobec osoby, której przysługuje immunitet parlamentarny". Dalej, zastępca RPO przypomina, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, że poseł nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu lub Senatu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. Przytaczany przez RPO przepis – jak zaznaczono – "wyklucza więc zatrzymanie posła nawet ujętego na gorącym uczynku, gdy podejrzewany on jest o popełnienie wykroczenia". A podstawą podjęcia czynności w przypadku poseł Gajewskiej miał być właśnie Kodeks Wykroczeń, a dokładnie art. 51 KW mówiący o tym, że "kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny". 

Art. 10 ust. 2 (ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora – przyp. red.) rozszerza natomiast zakres nietykalności parlamentarnej. Zakaz zatrzymania, o którym mowa w art. 10 ust. 2 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora obejmuje bowiem również wszelkie formy pozbawienia lub ograniczenia wolności osobistej posła przez organy stosujące przymus. Formę ograniczenia wolności osobistej wobec posła stanowi zaś zastosowanie wobec niego środków przymusu bezpośredniego, środki te są bowiem stosowane w celu wymuszenia określonego zachowania jednostki, co oznacza ingerencję w sferę wolności osobistej.
Fragment pisma RPO do Komendanta Stołecznego Policji

RPO zwraca też uwagę, że "z filmów dostępnych w internecie wynika, że podejmujący interwencję funkcjonariusze byli informowani o tym, że Pani Kinga Gajewska jest posłanką na Sejm, zarówno przez nią samą, jak również przez inne osoby". Jednak mundurowi "pomimo to nie zweryfikowali tej informacji na miejscu poprzez umożliwienie okazania legitymacji poselskiej, lecz zastosowali środki przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej w celu doprowadzenia posłanki do samochodu policyjnego, w którym została zamknięta i dopiero wówczas nastąpiła stosowna weryfikacja".

Jak do sprawy odniesie się szef stołecznych policjantów? Tego nie wiadomo, wiadomo jednak, że zarówno KSP jak i MSWiA stoją jak na razie na stanowisku, że policjanci działali w granicach prawa i nie doszło do złamania przepisów oraz że nie mieli świadomości dotyczącej tego, że mają do czynienia z parlamentarzystką.

Reklama

Komentarze (1)

  1. Tomasz

    A ja mam wątpliwości czy od takich rzeczy jest na pewno Rzecznik Spraw Obywatelskich... Bo nie ma tu mowy o złamaniu prawa obywatela tylko prawa posła do ochrony immunitetem. Zwykły obywatel immunitetu nie posiada. Takimi sprawami powinna zajmować się sama policja oraz jednostki rządowe. Zresztą sama idea immunitetu czyli "świętej krowy" powinna zostać ograniczona do konkretnych przypadków, tymczasem hodujemy sobie "nietykalnych", a później dziwimy się czemu tak wygląda polska polityka i debata.

Reklama