Reklama

Służby Mundurowe

Militaryzacja kryzysu granicznego po białorusku

Grupa taktyczna OSAM w sierpniowych ćwiczeniach pod Grodnem. Fot. GPK (Gospogrankomitet)
Grupa taktyczna OSAM w sierpniowych ćwiczeniach pod Grodnem. Fot. GPK (Gospogrankomitet)

Militaryzacja tzw. kryzysu migracyjnego jest od wielu tygodni faktem. O ile mamy dość dużo informacji o polskich siłach i środkach ściąganych na granicę, to o militaryzacji granicy po stronie białoruskiej nie wiemy zbyt wiele. Wiadomo, że na granicę, do jej zabezpieczenia i do realizacji ostatniego etapu operacji „Śluza” („przepchanie” grup migrantów przez granicę), ściągnięto dodatkowe siły i środki nie tylko Państwowej Straży Granicznej, ale również innych resortów siłowych – z jednostek podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, być może też Ministerstwu Obrony.

Obserwowana aktywność białoruskich służb sprowadza się m.in. do:

  • zadań związanych z zabezpieczeniem granicy, jednakże wykonywanym w reżimie podwyższonej gotowości bojowej;
  • realizacji, kontroli i nadzoru przemieszczania się migrantów nad granicę, szturmowania zabezpieczeń technicznych po stronie polskiej/litewskiej/łotewskiej, zakładania obozów polowych;
  • zabezpieczenia logistycznego operacji;
  • zabezpieczenia informacyjno-psychologicznego operacji;
  • wykonywania zadań specjalnych o charakterze prowokacji;
  • wsparcia technicznego operacji, np. przez wykorzystanie środków WRE (zakłócanie łączności w strefie przygranicznej);
  • monitorowanie polskich służb mundurowych (np. przez drony). 

Wszystkie czynności mają charakter niejawny. Żołnierze i funkcjonariusze nie mają znaków rozpoznawczych. Tłumaczone są koniecznością lustrzanego działania, wobec agresywnych zamiarów państw sąsiednich, m.in. Polski. Do stałej narracji, że to Polska i kraje bałtyckie winne są kryzysowi migracyjnemu, że służby są wobec migrantów brutalne, działania niehumanitarne itp., dochodzi oskarżanie o eskalację na granicy, jej militaryzację i celowe prowokacje wobec białoruskich pograniczników (sic!).

Przykładowo 9 listopada w jednym z komunikatów białoruskiego MO czytamy, że rozmieszczenie 10 tys. polskich żołnierzy na polsko-białoruskiej granicy to "znacząca działalność militarna", zagrażająca stosunkom dwustronnym i bezpieczeństwu w regionie.

Aktywność militarna po białoruskiej stronie granicy wskazywana jest więc jako samoobrona. 3 sierpnia rosyjska agencja RIA Nowosti informowała, że na zachodnią granicę Białorusi przerzuca się dodatkowe oddziały białoruskich Wojsk Wewnętrznych i armii w celu zapobieganiu przedostawaniu się z UE na teren Białorusi "broni, narkotyków i radykałów". Mińsk przedstawiał więc sytuację, jako wymuszoną, jako krok konieczny do uszczelnienia granicy, wobec zagrożenia płynącego z UE.

Szczególna rola pograniczników

Pogranicznicy odgrywają w kryzysie szczególną rolę, wynika to nie tylko wprost z zadania zabezpieczenia granicy, ale także z przyczyn pragmatycznych, np. doskonale znają teren, są więc w stanie kierować grupy migrantów na obszary bezludne, niechronione etc.

Strukturalnie białoruska Straż Graniczna składa się z terytorialnych dowództw, grup pogranicznych (np. brzeska, grodzieńska) i oddziałów pogranicznych (np. lidzki, piński) itd. Grupy pograniczne dzielą się m.in. na zastawy i komendantury. Przejście Kuźnica-Bruzgi leży w strefie Grodzieńskiej Grupy Pogranicznej (JW 2141, Grodno), ale napięcie od miesięcy notuje się nie tylko na granicy polsko-białoruskiej, ale i litewsko-białoruskiej i łotewsko-białoruskiej.

Podstawową etatową bronią pograniczników są pistolety Makarowa i karabinki AK, w związku z tym pojawienie się na granicy broni wyborowej czy maszynowej budziło niepokój. Wzmocnienie osobowe i zwiększenie siły ognia straży granicznej notuje się co najmniej od końca sierpnia. 27 sierpnia, szef łotewskiej straży granicznej, Guntis Pujats, miał stwierdzić, że u białoruskich pograniczników, poza bronią etatową, zaobserwowano również karabiny snajperskie oraz karabiny maszynowe – chodziło o karabiny wyborowe SWD oraz karabiny maszynowe RPK.

"Ryzyko jest bardzo duże i widzimy, że białoruska służba graniczna nie działa w normalnym reżimie, jest uzbrojona w poważną broń - karabiny maszynowe, karabiny snajperskie. W związku z tym sygnał wysyłany do krajów Unii Europejskiej i NATO jest bardzo groźny" - stwierdził wówczas Pujats. Przy tej okazji strona łotewska podkreślała, że na granicy są nie tylko zwykli funkcjonariusze straży granicznej, ale również specnaz straży granicznej (ASAM/OSAM), a nawet jednostki o charakterze specjalnym. Niedługo potem nietatowa broń oraz dodatkowe służby mundurowe na granicy zostały również zauważone przez stroną polską. 22 września Straż Graniczna opublikowała kilka zdjęć ludzi w mundurach z następującym komentarzem: "Funkcjonariusze Straży Granicznej od dłuższego już czasu obserwują po stronie białoruskiej przy granicy z Polską funkcjonariuszy bądź żołnierzy, którzy nie byli wcześniej widziani przy tej granicy. Ich umundurowanie i wyposażenie może wskazywać, że nie są to służby graniczne".

image
Rozpoznać formacje po kamuflażu jest bardzo trudno – przykładowo różne wzory mundurów używane przez pograniczników. Fot. GPK (Gospogrankomitet)

 

Pojawienie się nowych formacji białoruskich resortów siłowych na granicy wzbudziło niepokój w Warszawie. Obecność wzmocnienia wojskowego po białoruskiej stronie granicy potwierdził rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. Wskazał on również dlaczego sytuacja ta budzi niepokój i musi być monitorowana: "Widzimy, że do sytuacji i zdarzeń na granicy polsko-białoruskiej reżim Łukaszenki pochodzi z dużym zamiarem, bo w jakimś celu są kierowani tam żołnierze odpowiedzialni za zupełnie inne zadania niż zabezpieczanie granic". Rzecznik na pytanie w sprawie wyposażenia tych białoruskich formacji powiedział, że uzbrojenie, które zostało zidentyfikowane na wyposażeniu pograniczników, nie budzi wątpliwości. Bardziej, jak mówił, budzą wątpliwości żołnierze z karabinami snajperskimi. "To jest coś, co powoduje, że mamy do czynienia z kierowaniem przez reżim Łukaszenki osób do zupełnie innych zadań niż ochrona granic" - stwierdził Żaryn. Niedawny film publikowany przez MON wskazuje, że pogranicznicy uzbrojeni są nie tylko w karabiny wyborowe, ale również w granatniki RPG-7. Ponieważ nie kryją się z tym wcale, można odebrać to jako rodzaj demonstracji (projekcji siły).

Na granicy pododdziały białoruskiej straży granicznej pełnią służbę w podwyższonym stopniu gotowości bojowej, na zasadzie rotacji w pasie przygranicznym, zapewne z przygotowaniem rezerw taktycznych. Jeśli chodzi o wyposażenie, to do patrolowania granic i przewozów służbowych używa się pojazdów Volat, UAZ, Urał, KamAZ, czy MAZ. W specjalnych przypadkach mogą zostać użyte śmigłowce lub pojazdy opancerzone. Do przechwytywania cywilnych dronów z kontrabandą (np. kwadrokopterów) pogranicznicy używają ręcznego systemu antydronowego Groza-R2.

Organem specjalnego przeznaczenia wojsk ochrony pogranicza, jednostką o charakterze elitarnym (specnaz straży granicznej) jest ASAM, bardziej znany pod rosyjskim akronimem OSAM. OSAM - Specjalna Służba Aktywnych Działań - zajmuje się m.in. zwalczaniem terroryzmu/ekstremizmu w strefie przygranicznej, a według niektórych źródeł wprost uczestniczy w procesie przerzucania migrantów przez granicę. W sierpniu przeprowadzono ćwiczenia grupy taktycznej OSAM z Godzieńską Grupą Pograniczną. Scenariusz zakładał pozyskanie informacji o nielegalnym przekroczeniu granicy – w celu blokowania i likwidacji uzbrojonej grupy przestępczej wezwano pododdział OSAM.

Notabene w latach 1998-2001 służbę w OSAM pełnił Wiktor Łukaszenko, starszy syn prezydenta, a drugi z synów dosłużył się stopnia kapitana.

Wsparcie od MSW

Ponieważ operacja kierowania masy migrantów z głębi kraju, obecnie strumienia ludzkiego np. z Mińska, wykracza poza strefę odpowiedzialności służby granicznej, zaangażowane są w niej inne formacje siłowe MSW, np. Wojska Wewnętrzne i OMON. Zwarte pododdziały wojsk wewnętrznych lub OMON-u widziane były w niedawno w strefie przygranicznej, włącznie z samochodami terenowymi i ciężarowymi (których używa się również sporadycznie do transportu migrantów). Funkcjonariusze oficjalnie pełnią tam służbę kontrolno-porządkową, można się domyśleć, że również uczestniczą w procesie kontroli i nadzoru, przemieszczania się grup migrantów.

Wzmocnienie sił na granicy przez pododdziały innych resortów i przemieszczenie sił i środków straży granicznej potwierdza strona białoruska. 5 sierpnia oficjalnie poinformowano, że wzmacnia się ochronę granicy poprzez wzmocnienie składu osobowego posterunków i patroli oraz przemieszczenie sił i środków straży granicznej z drugorzędnych odcinków granicy. Istotne, że podkreślono wówczas, iż straż graniczna zacieśniła współpracę "z pododdziałami ministerstwa obrony i wojsk wewnętrznych ministerstwa spraw wewnętrznych dla formowania rezerw i pododdziałów".

Do jednostek podległych MSW (wojska wewnętrzne lub OMON) należą funkcjonariusze widziani przy obozach migrantów, wyposażeni w charakterystyczne stroje "prewencji" - hełmy z osłoną, strój ochronny etc.

W czasie marszu migrantów z Grodna do przejścia granicznego Bruzgi-Kuźnica (trasa M6) ludzki strumień kontrolowała bezpośrednio straż graniczna z psami służbowymi (spychając zresztą z drogi do lasu, żeby zamiast na przejście graniczne trafił "w pole"), natomiast OMON z Grodna zabezpieczał infrastrukturę krytyczną, np. stacje benzynowe.

W rejonie Kuźnicy widziany był płk. milicji Witalij Stasiukiewicz, szef bezpieczeństwa publicznego w Departamencie Spraw Wewnętrznych Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego, zaufany człowiek Łukaszenki. W operację przerzutu i kontroli migrantów zaangażowano zapewne lokalne zasoby milicji i OMON-u z Grodna. Można założyć, że wsparcie dla pograniczników i rezerwy ludzkie zapewniają m.in. funkcjonariusze 4 Samodzielnej Specjalnej Brygady Milicji (Wojsk Wewnętrznych MSW), JW 7404 z Baranowicz, a konkretnie dwa bataliony brygady - Specjalny Milicyjny Batalion, JW 5522 z Grodna i Specjalny Milicyjny Batalion, JW 5526 z Brześcia.

Lokalne wzmocnienie i rezerwy taktyczne

Trudno jest wskazać jakie konkretnie służby i formacje wspierają pograniczników, ale jeśli chodzi  o siłowe zabezpieczanie granicy, to w pierwszym rzędzie będą to pododdziały wojska z położonych lokalnie związków taktycznych. Przykładowo w sierpniu, na czas ćwiczenia operacyjno-taktycznego, pogranicznej grupie Grodno przydzielono kompanię zmechanizowaną ze składu 6 Brygady Zmechanizowanej z Grodna. Grupa taktyczna, ćwiczyła na poligonie Hoża, sformowana została na bazie jednostki pogranicznej oraz wojska, przy czym dodatkowo wzmocniono ją rezerwistami. Zastosowano m.in. 2 śmigłowce Mi-8 oraz 3 wozy opancerzone BRDM-2.

Można założyć, że pododdziały wojska są w chwili obecnej przewidziane jako lokalne wzmocnienie straży granicznej i rezerwy taktyczne.

Nie można natomiast wykluczyć aktywności w terenie jednostek specjalnych podległych MO - armijnego specnazu, np. 5 Brygady Sił Specjalnego Przeznaczenia. Niepokojące i wymagające weryfikacji są np. informacje o szkoleniu Afgańczyków i Irakijczyków w ośrodku szkoleniowym OSAM, koło wsi Opsa, w północno-zachodniej Białorusi. Opozycjonista Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi we Francji i w Polsce, powołując się na informacje ze "źródeł wysoko postawionych w białoruskich służbach wywiadowczych", ostrzega, że szkoli się tam weteranów wojen w Afganistanie i Iraku do przeprowadzenia ataków na granicy z Polską. Szkolenie prowadzą jakoby komandosi 5 Brygady Sił Specjalnego Przeznaczenia z Marjinej Horki, czyli wspomniany specnaz ministerstwa obrony.

Jeśli nie dojdzie do deeskalacji, w najbliższym czasie można spodziewać się dalszej militaryzacji granicy. Wedle białoruskiej narracji pogranicznicy ochraniają granicę i zapobiegają ewentualnym prowokacjom (sic!). W związku z tym jakiekolwiek dalsze siły na granicy będą przedstawiane jako konieczność wobec agresywnych polskich i litewskich kroków (Łukaszenka już skomentował, ze znaną sobie rubasznością i cynizmem, że Polska ściąga czołgi Leopard przeciwko migrantom). Należy więc mieć na uwadze, że ściąganie na granicę nowych sił, w tym niewykluczone wojska, będzie legendowane jako krok konieczny, wobec nadmiernej militaryzacji granicy po stronie polskiej.

Scenariusze dalszych działań są trudne do przewidzenia, nie należy jednakże całkowicie wykluczyć nowego progu eskalacji kryzysu - "miękkiego", np. pojawienie się w rejonie kryzysowym bezzałogowców, śmigłowców, wozów opancerzonych, zespołów snajperów etc., lub "twardego", ciężkiego sprzętu regularnej armii. W skrajnym przypadku można spodziewać się aktywności rosyjskiej, np. pojawienia się na polsko-białoruskiej granicy rosyjskiej straży granicznej (FSB), a przy chęci jeszcze dalszej eskalacji nawet wojska.



Marcin Gawęda - absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, historyk wojskowości, analityk i ekspert w dziedzinie współczesnych konfliktów zbrojnych. Autor licznych publikacji w czasopismach o profilu historyczno-wojskowym i branżowych czasopismach militarnych. Ma na koncie trzy historyczne książki popularnonaukowe oraz trzy powieści militarne.

Reklama
Reklama

Reklama

Komentarze (2)

  1. PrawDA

    Naprawdę mamy tam czołgi? Po co?

    1. Bolek

      Zgadnij.

    2. Lolek

      Jako cele dla rakiet przeciwpancernych?

  2. ASD

    a kiedy Polska Straż Graniczna znowu się zmilitaryzuje?, po 2000 r została rozbrojona i pozbawiona zadań wojskowych i pełni tylko zadani Policyjne. Powinna z powrotem stać się formacją wojskową tak jak wcześniej Wojska Ochrony Pogranicza z zadaniami policyjnymi , czy przedwojenny KOP formacja wojskowa z zadaniami policyjnymi ,czy SG II RR formacja wojskowo -policyjna . Jest do wykorzystania 16 tys ludzi których można w razie W włączyć w skład WP, tak jak to było zapisane w latach 90 jak SG miała w czasie wojny wchodzić w skład WP. Niestety granicznymi z Rosją czy Białorusią i tu typowe formacje Policyjne nie mają bytu, ponieważ w razie agresji militarnej i konfliktów granicznych nie są przeszklone do walki. Dziś tylko formacja wojskowo-policyjna ma rację bytu.

    1. Cyran

      Dokładnie. To dobrze wyszkolenie ludzie. Znający teren. Dając im broń stałoby się dużym wzmocnieniem na wypadek wojny

    2. AMF

      SG jak SG, nadzór radiolokacyjny wschodniej granicy leży i kwiczy.

Reklama