Reklama

Służby Mundurowe

Komendanci planują emerytury?

Autor. MSWiA

W ubiegłym tygodniu opinię publiczną obiegła informacja, zgodnie z którą komendant główny Policji miałby – już pod koniec tego roku – odejść na emeryturę. Doniesienia te dość szybko zdementował wprawdzie wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, jednak – bez względu na to czy ruchy kadrowe na czele Policji w najbliższych miesiącach staną się faktem czy też nie – nie jest wykluczone, że szefowie służb (i to nie tylko tych podległych MSWiA) mogą coraz poważniej rozważać odejście z kierowanych przez siebie formacji.

Reklama

"Wierutne bzdury. Ani MSWiA nie zamierza odwołać komendanta Szymczyka, ani komendant Szymczyk nie zamierza odejść na emeryturę" – napisał w ubiegły piątek (26 sierpnia) na Twitterze wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, odnosząc się do publikacji mówiącej o planowanej zmianie na stanowisku szefa Policji. Zgodnie z doniesieniami, na jakie powoływali się dziennikarze "Rzeczpospolitej", gen. insp. Jarosław Szymczyk ze stanowiskiem miałby pożegnać się jeszcze pod koniec tego roku, a jego miejsce zająć mógłby dzisiejszy zastępca nadinsp. Paweł Dobrodziej.

Reklama

Czy komendant główny Policji zamierza odejść z formacji? Nie jest to – mimo dementi opublikowanego przez ministra Wąsika – oczywiście wykluczone. Co więcej, bez względu na to, czy do takiej zmiany dojdzie czy też nie, początek przyszłego roku to czas, kiedy rozważania dotyczące pożegnania się z mundurem dotyczyć mogą wielu szefów służb. Powodem tego są być zbliżające się wybory parlamentarne. 

Służba w niepewności

Reklama

Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że przegrane przez PiS (Zjednoczoną Prawicę) wybory - lub wynik nie pozwalający na samodzielne rządzenie czy zbudowanie koalicji – mogą doprowadzić do trzęsienia ziemi w kierownictwie służb mundurowych i specjalnych. Zmiana na stanowisku szefa MSWiA, do której bez wątpienia w przypadku, kiedy PiS wybory by przegrał, dojdzie sprawi, że niedługo po tym, ze swoimi gabinetami pożegnają się szefowie Policji, PSP, SG, SOP, SW, ABW, AW czy CBA. Pomijając ocenę takiego następstwa przyczynowo-skutkowego, warto zdać sobie sprawę z tego, że tego typu decyzje towarzyszyły w przeszłości niemal wszystkim zmianom rządzącej opcji politycznej. Świadomość tego, mają też z pewnością stojący na czele służb oficerowie, tak więc – jeśli rzecz jasna nie mieli planu odejść bez względu na wynik lub nie "zmuszają" ich do tego inne czynniki – rozważania o tym, czy z mundurem nie warto pożegnać się na początku przyszłego roku nie są im zapewne obce. Dlaczego na początku roku? Tutaj w grę wchodzą kwestie finansowe, choć oczywiście nie muszą one determinować podjęcia żadnej decyzji. Mimo tego, nie jest tajemnicą, że najbardziej "opłacalny" czas na odejście, to właśnie styczeń i luty. W przypadku, w którym jesienią przyszłego roku doszłoby do zmiany opcji rządzącej, a komendanci musieliby odejść pod koniec 2023 roku, bilans finansowy nie byłby już tak korzystny jak choćby ten styczniowy czy lutowy. Dla niektórych komendantów (i to nie tylko tych na czele formacji, ale także m.in. ich zastępców, komendantów wojewódzkich, czy powiatowych) nie bez znaczenia może być też to, że podejmując decyzję o pożegnaniu z mundurem na początku przyszłego roku, odejść z formacji będą mogli "z własnej woli", a nie w wyniku odwołania, będącego następstwem politycznych roszad.

Czytaj też

Tego typu rozważania nie muszą dotyczyć mundurowej rzeczywistości przed każdymi wyborami. O kadencyjności na stanowiskach szefów służb mówi się już bowiem od kilku lat. Pomysł ten nie spotkał się jednak do tej pory – i raczej mało prawdopodobne, że tak się stanie – z aprobatą polityków nadzorujących funkcjonariuszy. Jak mówił, pod koniec 2020 roku, w rozmowie z InfoSecurity24.pl, Wiesław Szczepański, przewodniczący sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, "nieodwoływalność komendanta dałaby mu niezależność od polityków i autonomię", "byłby pewny, że jeśli nie złamie prawa, nie zostanie skazany, to nikt ze stanowiska go nie zdejmie". 

Do koncepcji kadencyjności nie do końca przekonany był (pod koniec 2020 roku) szef PSP gen. brygadier (wtedy jeszcze w stopniu nadbrygadiera) Andrzej Bartkowiak. Jak mówił w rozmowie z InfoSecurity24.pl, jego zdaniem, "każdy, kto dostaje taką szansę, by zostać szefem formacji, to dopóki realizuje zadania na najwyższym poziomie, dopóki ma zaufanie swoich przełożonych, dopóki ufają mu jego ludzie, i on sam też dobrze czuje się na zajmowanym stanowisku, to powinien je zajmować". Jak dodał, "jeżeli któryś z tych elementów przestaje funkcjonować, to powinien (komendant – przyp. red.) odejść". "Gdybyśmy zapisali na sztywno kadencję szefa formacji, to co w sytuacji, w której »po drodze« coś przestanie działać, któryś z tych elementów, o których wspomniałem, przestanie funkcjonować?" – pytał Bartkowiak. Przeciwnicy wprowadzenia kadencyjności na stanowiskach szefów służb, dość zgodnie twierdzą, że każdy przełożony – a tym dla komendantów jest minister właściwy do spraw wewnętrznych – ma prawo do doboru zaufanych współpracowników, co przeczy idei ich kadencyjności. 

Nie tylko komendanci

O tym, że rzesza funkcjonariuszy poważne rozważa "za" i "przeciw" myśląc o przyszłorocznym odejściu na emeryturę, związkowcy działający nie tylko w formacjach podległych MSWiA alarmują już od jakiegoś czasu. Jednym z czynników, który skłaniać ma mundurowych do odejścia, jest zaproponowany przez rząd poziom przyszłorocznej waloryzacji uposażeń, który – o czym mówią zresztą wprost – jest daleki od oczekiwań. Co więcej, mundurowi podkreślają też, że w sytuacji w której waloryzacja rent i emerytur będzie znacznie wyższa niż ta przewidziana dla ludzi pozostających w służbie i pobierających uposażenia (przy obecnym poziomie inflacji) decyzja dla wielu jest oczywista, a służby czekać może prawdziwy exodus. 

Jak na razie nie wiadomo jaki ostatecznie wskaźnik wzrostu uposażeń zostanie zaproponowany w projekcie przyszłorocznej ustawy budżetowej, jednak biorąc też pod uwagę, że prace dotyczące m.in. zmian w dodatkach służbowych utknęły – jak się wydaje – w martwym punkcie, nastroje w środowisku nie są przesadnie pozytywne.

Czytaj też

Czy w przyszłym roku możemy spodziewać się odpływu funkcjonariuszy, w tym kadr zarządzających polskimi formacjami mundurowymi? Nigdy w historii nie doszło do takiej sytuacji by ze stanowisk zdecydowali się odejść wszyscy komendanci oraz ich zastępcy, szefowie garnizonów i funkcjonariusze pełniący kierownicze funkcje na niższym szczeblu. Nie jest to rzecz jasna niemożliwe, ale - mimo wszystko - bardzo mało prawdopodobne. Nie wyklucza to jednak tego, że spora część z nich, może dziś zastanawiać się, czy i kiedy decyzję o odejściu należałoby podjąć. I jeśli tak jest, to nie ma w tym nic dziwnego.

Reklama
Reklama

Komentarze