Policja
1000 złotych lekarstwem na „psią grypę”?
W całym kraju tysiące funkcjonariuszy skorzystało w ostatnich dniach ze zwolnień lekarskich i nie stawiło się w pracy. KGP zapewnia, że robi wszystko by zachować ciągłość służby, jednak sytuacja jest poważna. Według rzecznika KGP, obecnie na zwolnieniach lekarskich przebywać może nawet kilkanaście procent funkcjonariuszy, a wciąż dochodzą sygnały o kolejnych mundurowych którzy zostali dotknięci epidemią „psiej grypy”.
„Ci policjanci, którzy obecnie muszą wykonywać czynności za kilku kolegów i są przeciążeni pracą muszą być docenieni; także w związku z tym, że będą oni pełnić służbę 11 listopada w Warszawie” - poinformował insp. Mariusz Ciarka, Rzecznik Prasowy Komendanta Głównego Policji. W związku z tym, że na terenie całego kraju na zwolnieniach lekarskich przebywać może nawet kilkanaście procent funkcjonariuszy, zastępujący ich koledzy mogą liczyć na 1 tys. zł nagrody. Na nagrodę będą mogli liczyć też policjanci, którzy zastępowali chorych kolegów podczas akcji Znicz w czasie Święta Zmarłych – stwierdził Ciarka.
Do pomysłu KGP odniósł się szef policyjnych związkowców. „To rozpaczliwa próba ściągnięcia funkcjonariuszy do zabezpieczenia Marszu Niepodległości w Warszawie” – powiedział w rozmowie z dziennikarzami RMF FM Rafał Jankowski. „W szeregach Policji mówi się, że komendant kupuje ludzi” – dodał Przewodniczący NSZZ Policjantów.
Do trwającego protestu funkcjonariuszy odniósł się dziś też szef MSWiA, Joachim Brudziński, który spotkał się z funkcjonariuszami łódzkiego garnizonu. „Wszystkim funkcjonariuszom, którzy się pochorowali - bez żadnej złośliwości, chciałbym szczerze i z całego serca życzyć szybkiego powrotu do zdrowia” – powiedział dziś szef MSWiA komentując epidemię „psiej grypy”, jak żartobliwie nazywają falę zwolnień lekarskich protestujący funkcjonariusze. „Wierzę, być może naiwnie, że nikt po to zwolnienie nie sięgnął w sposób nieodpowiedzialny, że zostało ono wydane również w zgodzie z sumieniem i przysięgą lekarską, jaką składali lekarze. A że taka skala - no cóż, czasami tak bywa" – dodał Brudziński.
Podczas konferencji w Łodzi, szef MSWiA zwrócił też uwagę, że od kiedy został szefem MSWiA, 10-krotnie spotkał się z przewodniczącym NSZZ Policjantów. "10-krotnie - formalnie, nieformalnie" - powtórzył. Zaznaczył, że "nie ma najmniejszego zamiaru rozgrywać związkowców", na zasadzie, że będzie się spotykał "z tym przedstawicielem tego związku, a z tym przedstawicielem się nie będzie spotykał". "Skoro podjąłem rozmowy z federacją służb mundurowych, to chcę rozmawiać z przedstawicielami wszystkich związków działających w poszczególnych strukturach, w poszczególnych służbach" - podkreślił.
Szef MSWiA dodał, że jeżeli rada Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych uzna po dzisiejszym spotkaniu popołudniowym - do którego ma dojść - że związkowcy są gotowi do rozmowy, to on "nie będzie miał najmniejszego problemu, żeby się z nimi spotkać, bo nie ma najmniejszego problemu, żeby ze stroną społeczną rozmawiać".
"Ale też bardzo serdecznie bym prosił (...), jesteście w reżimie służb mundurowych, nie może być tak, że minister spraw wewnętrznych będzie poprzez media wzywany w trybie natychmiastowym do stawienia się" - podkreślił Brudziński. W ten sposób szef MSWiA odniósł się do listu jaki Przewodniczący NSZZ Policjantów skierował do niego w ubiegłby piątek. Rafał Jankowski w liście do Joachima Brudzińskiego pisał: „w imieniu Zarządu Głównego NSZZ Policjantów wzywam Pana Ministra do osobistego i niezwłocznego podjęcia rozmów”.
Brudziński zapewnił, że nie jest "zapiekły i zadufany". "Spotkam się, dam, nieba uchylę, tylko z jednym zastrzeżeniem: tak krawiec kraje, jak sukna staje" - podkreślił. "To nie jest tak, że nie, bo nie. Że ja nie chcę rozmawiać, nie chcę się spotykać, nie chcę podpisać porozumienia. Chcę, ale jestem człowiekiem odpowiedzialnym. Nie podpiszę takiego zobowiązania, wobec którego będę wiedział, że jest nierealne do zrealizowania i do spełnienia" – zaznaczył szef MSWiA.
Czytaj też: W Policji „poleje się krew”
Przypomnijmy, sześć mundurowych postulatów złożonych w marcu w MSWiA nie zostało do tej pory spełnione. Mundurowi domagają się przyznania dodatkowych środków na motywacyjny wzrost uposażeń w tym roku, do kwoty 650 zł w przeliczeniu na jednego funkcjonariusza. Chcą też, by podjęto prace legislacyjne związane z przywróceniem systemu emerytalnego który obowiązywał do 31 grudnia 2012 r. Funkcjonariusze żądają także: odmrożenie waloryzacji uposażeń funkcjonariuszy, wprowadzenie pełnej odpłatności za czas służby przekraczający normy określone dla poszczególnych formacji mundurowych – nadgodziny i służby w dni ustawowo wolne od pracy, zrównania statusu funkcjonariuszy przyjętych po raz pierwszy do służby po 1 stycznia 1999 r. ze statusem funkcjonariuszy przyjętych przed tą datą, w zakresie art. 15a ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy oraz przywrócenia pełnego uposażenia za czas absencji chorobowej w służbie nieprzekraczający 30 dni w roku.
PAP/RMF FM/DM
Obywatel
Wpiszcie ludzie sobie "Fundusz kościelny MSWiA" w wyszukiwarce. Na obiekty sakralne lecą miliony z ministerstwa pod którym są służby, a dla służb nie ma pieniędzy!!!