Według FSB estoński oficer Policji Bezpieczeństwa (KaPo), Eston Kohver, został zatrzymany na terytorium Rosji z nabitym pistoletem Taurus, 5 tys. euro w gotówce, szpiegowskimi instrukcjami na piśmie i sprzętem nagrywającym. FSB twierdzi, iż realizował on tajną operację estońskich służb specjalnych. Na podstawie tych oskarżeń sąd w Moskwie nakazał jego aresztowanie pod zarzutami: nielegalnego przekroczenia granicy, szpiegostwa i nielegalnego posiadania broni.
Estończycy zdecydowanie dementują te informacje. Kohven został ich zdaniem porwany z terytorium Estonii w rejonie punktu kontrolnego Luhamaa, na granicy estońsko-rosyjskiej. Oficjalnie prowadził tam działania związane ze zwalczaniem przestępczości transgranicznej. Nieoficjalnie wiadomo, iż był on jednym z najbardziej skutecznych i aktywnych oficerów KaPo działających na kierunku rosyjskim. Osiągnął w tym temacie znaczące sukcesy i poważnie utrudniał pracę rosyjskim agentom. Był też wymieniany wśród osób które zajmowały się zwalczaniem ekstremistów i terroryzmem. Trzy lata temu brał udział w uwolnieniu obywateli Estonii porwanych w Libanie.
Najprawdopodobniej został zwabiony w pułapkę przez siatkę agentów FSB. Napastnicy zaatakowali go w pobliżu granicy, gdzie najpewniej miał spotkać się z jednym z kontaktów operacyjnych. Agenci FSB zaatakowali go większą grupą, zagrozili estońskiemu oficerowi bronią i z użyciem siły uprowadzili go na terytorium Rosji. Incydentowi miało towarzyszyć wykorzystanie granatów dymnych i zakłócenia w komunikacji radiowej.
Władze Estonii zapowiedziały, że zrobią wszystko co będzie możliwe dla wyjaśnienia sprawy i aby obywatel tego kraju jak najszybciej został przez Rosjan uwolniony. W tej kwestii skontaktowano się na najwyższym szczeblu zarówno z rosyjskim ambasadorem w Tallinie jak też, poprzez ambasadę w Moskwie, z ministerstwem sprawa zagranicznych Rosji.
Co istotne, oficjalne zawiadomienie o aresztowaniu Estona Kohvera nie wpłynęło jeszcze do estońskich władz, mimo tego, iż wymagane jest to zarówno przez prawo międzynarodowe jak i rosyjskie. Nie dopuszczono również do niego przedstawicieli ambasady Estonii. Nikt nie widział go od czasu osadzenia w Lefortowie, gdzie trzymani są więźniowie FSB. Niewykluczone, że jest on obecnie przesłuchiwany i rosyjskie służby starają się uzyskać od niego informacje oraz przyznanie się do zrzuconych czynów.
Prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves stwierdził kategorycznie, iż ten incydent wymaga szybkiego wyjaśnienia i powrotu porwanego obywatela do kraju. Przebywający na szczycie NATO w Walii premier Estonii Taavi Roivas wyraził w piątek zaniepokojenie tym wydarzeniem i oświadczył, że oczekuje od Rosji pełnej współpracy w tej sprawie.
Jest to całkowicie zrozumiałe, nie tylko ze względu na samo porwanie obywatela kraju należącego do NATO, ale też nieprzypadkowy termin tego wydarzenia. Miało ono miejsce 5 września – w czasie szczytu NATO w Wali i kilka dni po wizycie w Tallinie prezydenta USA Baracka Obamy. Sygnał ze strony Moskwy wydaje się jasny – Kreml nie obawia się reakcji Sojuszu, UE ani USA na swoje działania. Zarówno jeśli chodzi o Wschodnią Ukrainę, jak też kraje bałtyckie, które przedstawia się jako kolejny potencjalny cel rosyjskiej ekspansji.
Wskazuje na to również sposób przeprowadzenia procedury - nagłośnienie i stworzenie medialnego obrazu, wręcz filmowego schwytania agenta obcego wywiadu z bronią, tajnymi instrukcjami i podsłuchem. W ten sposób nie realizuje się akcji kontrwywiadowczych czy wywiadowczych, ale polityczny pokaz, skierowany do własnych obywateli i międzynarodowej opinii publicznej. FSB i szerzej Rosja, pokazuje w ten sposób swoją siłę i lekceważenie dla prawa międzynarodowego. Polecenie przeprowadzenia tego typu akcji mogło przyjść od samego prezydenta Putina, któremu Federalna Służba Bezpieczeństwa podlega bezpośrednio - z pominięciem ministerstwa spraw wewnętrznych.