Reklama

Za Granicą

Obrona wschodnich rubieży Ukrainy. Służba Graniczna na froncie akcji antyterrorystycznej

  • fot. dpsu.gov.ua

Od kilku dni atakowane są posterunki ukraińskiej Państwowej Służby Granicznej (PSG), notuje się także coraz większą skalę nielegalnego przekraczania granicy ukraińsko-rosyjskiej. Takie zaangażowanie się w walki PSG wskazuje, że straż graniczna staje się niezwykle istotnym czynnikiem prowadzonej na wschodzie operacji antyterrorystycznej (ATO). Od tego na ile kordon graniczny będzie szczelny, zależeć może skala oporu separatystów w obwodach ługańskim i donieckim.

PSG przeszła w ostatnich dniach od typowego wykonywania zadań granicznych (osobowa kontrola graniczna, zapobieganie przemytowi nielegalnych towarów, w tym broni, zatrzymywanie lub odmowa przejazdu dla osób podejrzanych etc.) do zadań określanych mianem obrony granicy. Zmiana charakteru wykonywanych zadań na stricte wojskowe wiąże się z narastającymi atakami na placówki PSG, przy czym w ostatnim czasie notuje się zarówno zagrożenie spoza granicy (z terenu FR), jak i z wewnątrz kraju (bojówki separatystów).

O skali zagrożenia świadczą niedawne ataki na jednostkę PSG w Ługańsku, która poddana była wielogodzinnemu ostrzałowi i de facto znalazła się w stanie oblężenia. Posiłki w postaci oddziałów specnazu przerzuconych śmigłowcami oraz wsparcia lotniczego przybyły ze znacznym opóźnieniem i przez wiele godzin funkcjonariusze PSG bronili się własnymi siłami. W wyniku całodziennych walk rannych zostało ok. 10 pograniczników. Media informowały o pięciu zabitych i ośmiu rannych separatystach, jednak są to tylko szacunki; wiadomo, że od kuli strzelca wyborowego zginął „terrorysta w czapeczce”, zidentyfikowany jako Siergiej Puga, ps. „Moskwa”, ponoć bliski współpracownik samozwańczego mera Ługańska Walerija Bołotowa.

Symptomatyczne jest, że na pomoc posterunkowi nie przyszedł żaden pododdział PSG, co budzi pytanie nie tylko o siły i środki PSG, ale także o jakość dowodzenia w tym resorcie. Wszak stan napięcia w regionie trwa już wiele tygodni i można było przewidzieć eskalację tego typu działań.

Pewne novum natomiast to skokowe narastanie zagrożenia także od strony terytorium FR, gdzie koncentrują się znaczne siły bojowników, które jako zwarte oddziały przystąpiły w ostatnim czasie do ataków na przejścia graniczne. PSG zmuszona została do podjęcia otwartej walki, zmiany dyslokacji i przegrupowania sił oraz wprowadzenia do akcji ciężkiego sprzętu. W obwodzie ługańskim niektóre jednostki PSG zostały w nocy z 3 na 4 czerwca wycofane lub doszło do zmiany ich miejsca dyslokacji, co zapewne odbiło się negatywnie na wykonywaniu zadań kontroli granicznej.

5 czerwca zaatakowane zostało przejście graniczne „Maryniwka” (ros. Marinowka). Po raz pierwszy atak przeprowadzony został z dwóch stron - posterunek straży granicznej atakowany był przez oddział bojowników z terytorium FR, a jednocześnie od tyłu atakowała grupa szacowana na ok. 100 separatystów. Wsparty z powietrza i z ziemi posterunek odparł atak. Jednoczesny, dwustronny atak, świadczy o dobrej koordynacji poczynań po obu stronach granicy. „Mamy do czynienia z sytuacjami, gdy nasze placówki są napadane jednocześnie od strony Rosji i od strony Ukrainy” – przyznał szef Państwowej Służby Granicznej gen. Mykoła Litwin. Według oficjalnego komunikatu PSG w wyniku działań (przy wsparciu jednostek MSW i Sił Zbrojnych, w tym lotnictwa) zniszczono 1 BTR oraz 2 samochody ciężarowe KAMAZ i jeden Urał. Po stronie ukraińskiej 5 pograniczników zostało lekko rannych. 

Mimo, że na stronie PSG pojawiają się uspokajające komunikaty o dalszym, nieprzerwanym wykonywaniu zadań, wydaje się, że poważna część granicy ukraińsko-rosyjskiej nie jest wystarczająco kontrolowana. 5 czerwca mówił o tym Dmitry Tymczuk, koordynator grupy „Informacyjny sprzeciw”, który stwierdził, że istnieją znaczne obszary bez odpowiedniej ochrony. „Nie było informacji w mediach, że w obwodzie ługańskim faktycznie sto kilometrów od granicy jest bez ochrony [...] naprawdę istnieją obszary, w których nie są obecnie wykonywane zadania zapewniające odpowiedni poziom ochrony” – przyznał  Tymczuk.

Już wcześniej notowano znaczną aktywność osób podejrzanych na granicy ukraińsko-rosyjskiej, ale nie zwartych oddziałów przystępujących do ataku ze strony FR (przy oczywistej bierności Federalnej Straży Granicznej). Oddziały bojowników dysponują – wedle ostatnich doniesień – nie tylko środkami transportu (mikrobusy, lekkie samochody terenowe, ciężarowe KAMAZ-y), ale także wozami opancerzonymi, czy ciężką bronią maszynową. W trakcie walk o posterunek „Maryniwka” bojownicy mieli używać KAMAZ-ów i jednego BTR-a.

Generał Mykoła Litwin, szef PSG, stwierdził 1 czerwca, że od marca funkcjonariusze PSG zatrzymali 250 dywersantów z Rosji usiłujących przekroczyć granicę. Generał przyznał także, że w związku z aktualną sytuacją funkcjonariusze PSG przygotowali i obsadzili ponad 200 punktów kontrolnych i 400 pozycji ogniowych. Ponieważ sytuacja jest dynamiczna i stacjonarne posterunki PSG narażone są na izolację i ewentualne działania blokadowe sformowano także 7 grup manewrowych, które mają wspierać działania poszczególnych placówek jako mobilna rezerwa. Wszystkie te kroki świadczą z jednej strony o wciągnięciu oddziałów PSG w działania stricte militarne, z drugiej o skali zagrożenia i grożącej destabilizacji kordonu granicznego. Jak pokazują dotychczasowe przykłady izolowane placówki (vide dwudniowa izolacja i ostrzał jednostki w Ługańsku – zagrożona kolejnymi atakami placówka ostatecznie została opuszczona) mogą liczyć na szybką pomoc jedynie sił powietrznych, natomiast siły Gwardii Narodowej i wojska, uwikłane w działania operacyjne, nie mają wystarczających sił i środków, aby szybko reagować i zapobiegać sytuacjom kryzysowym. Wydarzenia z 5 czerwca pokazały, że wyciągnięto jednak z wcześniejszych wydarzeń pewne wnioski i posiłki przybyły wcześniej niż to miało miejsce kilka dni wcześniej w Ługańsku.

Mykoła Litwin potwierdził, że w obwodach donieckim i ługańskim nie działa wiele struktur państwowych, co jest ogromnym problemem. Siły PSG są po prostu niewystarczające do pełnego przykrycia granicy i konieczna jest pełna mobilizacja wszelkich sił i środków do jej ochrony/obrony.

Należy pamiętać, że szacunki zwartych sił separatystów czy bojowników atakujących posterunki PSG idą w setki (jednostkę PSG w Ługańsku miało blokować ok. 400-500 separatystów). Nie są to więc działania przypadkowe, o niskiej skali intensywności, ale działania o charakterze operacyjnym, zaplanowane i przeprowadzone z wyraźnym zamiarem dezorganizacji lub całkowitej likwidacji kordonu granicznego. W najbliższym czasie można się spodziewać dalszego, narastającego nacisku zbrojnego – zewnętrznego i wewnętrznego – na posterunki i placówki PSG, co może doprowadzić do wybicia stałych „wyłomów” w systemie kontroli i zabezpieczenia granicy. Wówczas skala nielegalnego przekraczania granicy może osiągnąć niespotykane (i niekontrolowane przez stronę ukraińską) rozmiary – może to mieć bezpośredni wpływ na dynamikę działań zbrojnych w obwodach ługańskim i donieckim.

Już obserwowanym efektem działań skierowanych przeciwko PSG jest częściowe zamknięcie przejść granicznych z Rosją oraz wycofanie się pododdziałów pograniczników z zagrożonych posterunków i placówek. 5 czerwca trzy punkty kontroli granicznej w obwodzie ługańskim zostały w nocy zaatakowane przez prorosyjskich separatystów i w efekcie zagrożenia zostały zamknięte i opuszczone. W najbliższym czasie można się spodziewać dalszych ataków na posterunki PSG.

Wedle oficjalnego stanowiska separatystów i lokalnych władz obwodu rostowskiego batalion "Wostok" zaatakował przejście graniczne, żeby wybić korytarz, który umożliwiłby ewakuację kobiet i dzieci na terytorium FR (sic!).

Marcin Gawęda


Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Publicysta wojskowy, pisze dla magazynów branżowych, autor serii książek wydanej przez WarBook.

Reklama

Komentarze

    Reklama