Reklama

Polski współudział w działaniach wspierających oraz szkoleniowych w ramach koalicji zwalczającej organizacje terrorystyczne działające w Syrii, na czele z tzw. Państwem Islamskim (Da`ish), wywołał dyskusję w kraju. Oczywiście jednym z zarzutów, wysuwanych wobec rządu oraz przede wszystkim Ministerstwu Obrony Narodowej i stojącemu na jego czele ministrowi Antoniemu Macierewiczowi, miało być zwiększenie zagrożenia terrorystycznego względem Polski. Szczególnie, że sama informacja o polskiej decyzji znalazła swój natychmiastowy oddźwięk w mediach na Bliskim Wschodzie. Czy jednak nagle nasze państwo rzeczywiście w jednej chwili przesunęło się na szczyt priorytetów terrorystów?

Na pytanie czy Polska jest w ogóle zagrożona współczesną falą terroryzmu islamistycznego, który nastręcza tyle problemów wielu państwom m.in. Europy Zachodniej, trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Chyba już tylko najwięksi optymiści mogą sądzić, iż żyjemy na przysłowiowej wyspie i jesteśmy oddzieleni od zagrożeń z którymi stykają się chociażby nasi zachodni sąsiedzi z Republiki Federalnej Niemiec. Jednak nie można też popadać w drugą skrajność i budować atmosfery wzrastającego strachu wśród społeczeństwa. Szczególnie, że Polska nie stanowi jeszcze permanentnego i co najważniejsze pierwszoplanowego celu przede wszystkim dla najbardziej aktywnych w Europie islamskich terrorystów. Jednak precyzując, iż chodzi o swoiste ciągłe pozycjonowanie jako priorytetu do uderzenia. Wyłączone z tego zbioru zostają bowiem wydarzenia epizodyczne, które bardzo poważnie zwiększają ryzyko ataków. Wystarczy w tym kontekście wskazać na szczyt NATO w Warszawie, Światowe Dni Młodzieży w Krakowie czy nawet odbywające się cyklicznie Marsze Żywych.

Przy czym, jako państwo biorące swego czasu znaczący pod względem zaangażowanych sił oraz środków udział w działaniach zbrojnych w Afganistanie oraz Iraku, nie byliśmy i nie będziemy nigdy już anonimowi dla al-Kaidy. Analogicznie można domniemywać, że tzw. Państwo Islamskie (Da`ish) rozpoznaje nas jako część szeroko pojmowanej Zachodniej wspólnoty oraz ważnego europejskiego partnera Stanów Zjednoczonych. Nie wspominając o doświadczeniach z przebywaniem w PRL starszych generacji terrorystów np. palestyńskich. Wracając zaś do obecnego zagrożenia trzeba dodać, że nie jesteśmy też wyjątkiem w obrębie swoistego międzynarodowego zaciągu do oddziałów chociażby Frontu an-Nusra czy też samozwańczego kalifatu pod wodzą Abu Bakra al-Baghdadiego.

Obywatele RP, a przynajmniej osoby nadal w sensie formalnym legitymujące się obywatelstwem (najczęściej podwójnym) brały/biorą najprawdopodobniej udział w walkach w Syrii i Iraku. Nie da się wykluczyć, że wraz ze szkoleniem, które otrzymują od tamtejszych terrorystycznych instruktorów sami przekazują wiedzę o Polsce, istniejącym przy tzw. Państwie Islamskim służbom specjalnym. Nie wspominając o takich wydarzeniach jak np. prawdopodobne odnalezienie również polskiego paszportu na granicy Turcji z terytorium kontrolowanym przez dżihadystów w Syrii. Konkludując, nasze państwo jest znane terrorystom, ale na razie nie licząc wspomnianych celów epizodycznych, nie wywindowało się jeszcze na taką pozycję jak Włochy, Francja, Wielka Brytania czy też Republika Federalna Niemiec.

Nie można przy tym zapominać, że współcześnie dochodzi jeszcze bardzo szybka wymiana informacji o państwach, w tym również o Polsce w obrębie np. Internetu. O sile propagandy islamistów oraz możliwości szybkiego rozprzestrzeniania się różnych informacji, mogących prowokować drastyczne reakcje w tym również ataki terrorystyczne, mogliśmy się przekonać na bazie sprawy słynnych karykatur proroka Mahometa zamieszczone swego czasu w mało znanej w świecie duńskiej gazecie „Jyllands-Posten”.

Lecz trudno przypuszczać aby nawet znaczne wzmiankowanie o włączeniu się Polski do koalicji antyterrorystycznej mogło wywołać równie silne wzburzenie. Szczególnie, że pojawiło się ono w bardzo ważnym momencie dla całego regionu. Cała Syria, Irak oraz nawet Liban znalazły się w sytuacji gwałtownego zaognienia się konfliktów przez potencjalne włączenie się bezpośrednio do walk kluczowych graczy regionalnych. Kolejne europejskie państwo, które zastrzega, że nie chce walczyć, a jedynie wspierać działania innych de facto niknie w koncentracji wojsk państw arabskich, nie wspominając o rosyjskiej kampanii powietrznej. Można więc nawet domniemywać, że polską deklarację przysłaniają z godziny na godzinę kolejne doniesienia z Turcji, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Iranu, Rosji, Stanów Zjednoczonych, a nawet Francji.

Aczkolwiek, szczególnie w dłuższym okresie czasu, z perspektywy polskich władz oraz służb odpowiadających za bezpieczeństwo nie można liczyć tylko na czynniki zewnętrzne, obniżające wartość naszego kraju jako potencjalnego celu. Przede wszystkim nadal istnieje potrzeba zwrócenia uwagi na wyjątkowość bieżącego roku pod kątem dwóch epizodycznych wydarzeń, powiązanych z symboliką religijną oraz kwestiami polityczno-militarnymi. Trzeba to rozpatrywać analogicznie jak w przypadku mistrzostw Europy w piłkę nożną we Francji, przy podwojeniu wyzwań co do zróżnicowanych wydarzeń.

Szczyt NATO będzie obejmował w sobie niejako z natury rzeczy podwyższone standardy bezpieczeństwa, a Światowe Dni Młodzieży już nie z racji otwartości na uczestników z całego świata. Jednak Polska to również jej obywatele, a nie tylko samo terytorium i w tym ujęciu można upatrywać pewnego oddźwięku obecnej decyzji władz co do Syrii. Trzeba zdawać sobie sprawę ze szczególnego zagrożenia dla polskich turystów, dziennikarzy, biznesmenów etc., którzy mogą już znajdować się lub będą znajdowali się w rejonach podwyższonego ryzyka występowania zagrożeń terrorystycznych związanych z chociażby tzw. Państwem Islamskim (Da`ish). Nie wspominając przykładowo o takiej trywialnej sprawie, patrząc z perspektywy doświadczeń rosyjskich, jak zwiększenie nadzoru nad czarterowymi lotami do Egiptu.

Można uznać, że polskie władze uznając potrzebę współuczestnictwa w działaniach w Syrii, chociażby w obliczu prowadzonych z partnerami dyskusji o wschodniej flance NATO, grają o własne interesy strategiczne. Dziś źródła zagrożeń dla Europy są różne i ewidentnie nie można pomijać perspektywy sojuszników. Czy jednak nie jest to zbyt ryzykowna gra w zakresie bezpieczeństwa własnych obywateli? Stawiając w takim ujęciu dyskusję zapominamy o tym, że atakowano już polskich turystów, dokonano zabójstwa polskiego inżyniera w Pakistanie itd. więc nie możemy odpowiedzieć, iż zagrożenie terroryzmem nas jako państwa nie obchodzi. Przy czym można tylko doradzać umiejętne pozycjonowanie wkładu militarnego oraz politycznego Polski. Kluczowe będzie odnalezienie złotego środka pomiędzy z jednej strony umiejętnym prezentowaniem naszego, nawet ograniczonego, wkładu w koalicję międzynarodową, a zachowywaniem pewnej dozy tajemnicy, nie dającej swego rodzaju paliwa propagandzie terrorystów.

Podsumowując, możemy stwierdzić w kontekście decyzji o wsparciu koalicji antyterrorystycznej że te zagrożenia przed którymi staliśmy są nadal aktualne. Zabrzmi to brutalnie, ale Polska musi być przygotowana przecież na szczyt NATO oraz Światowe Dni Młodzieży, które nawet bez działań wspierających i szkoleniowych, tak czy inaczej skupiłby uwagę na sobie wszelkiej maści islamistów. Zaś znaczenie bycia w jednym szeregu z walczącymi, nawet symbolicznie, z tzw. Państwem Islamskim (Da`ish) w szerszych rozgrywkach wśród sojuszników europejskich może okazać się niewspółmierne do możliwego wzrostu zagrożenia terrorystycznego w związku z planowanymi wydarzeniami. Zaś budowanie potencjału antyterrorystycznego naszego państwa i tak musi odbywać ciągle, szczególnie w obrębie zdolności służb specjalnych np. ABW. Polska nie pozostanie autarkią oddzieloną od zagrożeń współczesnego świata, w tym również terroryzmu.

Dr Jacek Raubo

Reklama
Reklama

Komentarze