Człowiek zaledwie na miesiąc odstawił pióro a w międzyczasie świat się zmienił... Pojawiły się nowe "granice" a wraz z nimi nowe zagrożenia, zamiast wschodniego partnera wyłonił się natomiast przeciwnik. Nasi politycy "wyczuli temat" i zaczęli pokazywać się na tle czołgów, samolotów oraz wszelkich innych militariów. Oprócz nawoływań do zwiększenia wojskowej obecności sojuszniczej słychać także apele o wzmocnienie polskiej armii i wyposażenie jej w nowoczesną broń.
Opinia publiczna przed wyrażeniem zgody (która zresztą generalnie już jest) na zwiększenie zakupów uzbrojenia powinna najpierw zapoznać się ze stanem reformy i zmianami w arsenale polskich Sił Zbrojnych po upływie roku od ogłoszenia modernizacji. Jak szepczą wiewiórki krążące po zakamarkach MON-u – nowy Sekretarz Stanu, odpowiedzialny za modernizacje, przygotował raport podsumowujący dokonania MON-u w dziedzinie modernizacji armii do grudnia 2013 roku. Warto byłoby, aby ten dokument został podany do publicznej wiadomości. Tak, żebyśmy wiedzieli na czym stoimy i z jakiego punktu startujemy w nowej sytuacji geopolitycznej.
Czytanie gazet napawa nas pozytywną energią. Większość informacji tam zawartych brzmi tęczowo. Politycy jeden przez drugiego obiecują wspieranie przemysłu. Gdy jednak słowa mają zmienić się w czyny, czar pryska. Wszyscy wiązali duże nadzieje ze spotkaniem w Siemianowicach, gdzie miała odbyć się dyskusja nad rozwojem naszego przemysłu zbrojeniowego w momencie, kiedy prowadzona jest modernizacja. Niestety usłyszano głównie wypowiedź Pana Ministra Siemoniaka o tym, że nasza armia będzie kupować uzbrojenie w Polsce, jeżeli będzie ono posiadało jakość taką jak to produkowane za granicą. Od dawna wiadomo, że nasi wojskowi woleliby wejść w posiadanie nowego sprzętu. Natomiast interesy gospodarki ich nie ochodzą. Czy po pierwszej salwie wrogich Iskanderów bądź SU, będzie jeszcze co załadować w nasze świeżo zakupione wyrzutnie? Również naprawa i modernizacja sprzętu w ogóle mało kogo interesuje. A najnowsze wydarzenia pokazują, iż SU i inne tamtejsze "zabawki" są stale unowocześniane.
Niedawno podczas Dni Przemysłu pan Minister Czesław Mroczek obiecywał, że MON będzie wykorzystywał wszelkie możliwości prawne, aby maksymalnie "polonizować" zakupy. Jednak nie usłyszano żadnych konkretów. Co więcej – ze strony przedstawicieli MON-u i Departamentu Polityki Zbrojeniowej padły zarzuty dotyczące braku innowacyjności polskiej zbrojeniówki. Stwierdzono również, iż koszty najnowocześniejszych technologii, których nie posiada nasz przemysł, stanowią ok. 70% kosztów planowanych zakupów. Powstaje więc pytanie: czy zbrojeniówka, mając tak niepewnego klienta jak MON, może być pionierska? Oczywiście, że może, ale jedynie w wypadku, gdy państwo współfinansuje prace badawczo-rozwojowe. Drugim źródłem finansowania może być eksport. Niestety tak się dziwnie składa, że zagraniczni kontrahenci wybierają sprzęt produkowany przez rodzimych producentów.
Obecnie powszechnie wiadomo, że polski eksport uzbrojenia jest mizerny. Część mediów i polityków uważa, że wraz z powołaniem oraz umocnieniem się "Pegaza" problem sam się rozwiąże. Cenzin ma pełnić w strukturze Pegaza rolę biura handlu zagranicznego, a wówczas jako zespół doświadczonych handlowców ma przejąć cały handel zagraniczny. Po kłopotach. Brzmi obiecująco, ale czy to zadziała w naszych warunkach? Niestety nie wiem i tak naprawdę nikt tego do końca nie wie. Generalnie istnieją dwa modele eksportu. Pierwszy z nich polega na tym, że producent prowadzi rokowania i sprzedaż sam, tylko w wypadku większych kontraktów holding świadczy pomoc, gwarancje, referencje itp. I zazwyczaj w owym czasie to holding jest eksporterem. W drugim modelu natomiast to holding poprzez własną sieć marketingową prowadzi handel zagraniczny. Zaś rola producenta ogranicza się do serwisu prowadzenia dostaw części zamiennych itp. Trudno powiedzieć, który model jest lepszy. Czas pokaże.
Jarosław Kruk jest partnerem zarządzającym w Kancelarii Prawniczej Kruk i Wspólnicy. W latach 1997-2000 pracował jako radca prawny w Departamencie Prawnym MSWiA co pozwoliło mu na poznanie specyfiki funkcjonowania administracji publicznej, a zwłaszcza sfery związanej z bezpieczeństwem państwa. W latach 2007-2010 kierował kompleksową obsługa prawną na rzecz Ministerstwa Gospodarki dotyczącą offsetu.