Bezpieczeństwo Wewnętrzne
,,Foreign fighters” a przenikanie zagrożeń terrorystycznych przez granice UE
Zapewnienie bezpieczeństwa granic to jedno z najważniejszych zadań państwa. Jest to zarówno przedmiot, jak i instrument jego polityki bezpieczeństwa. Od skuteczności przyjętych w tym zakresie rozwiązań zależy nie tylko poziom bezpieczeństwa państwa, ale niejednokrotnie również jego dalsze funkcjonowanie. Jest to związane z podwójną rolą granic, które w zależności od występujących uwarunkowań politycznych, ekonomicznych czy strategicznych mogą „łączyć” lub „rozdzielać”. „Łączyć” pełniąc funkcję miejsc kontaktu, współpracy, wymiany itp. „Rozdzielać” stając się przeszkodą, barierą, ale też kordonem ochronnym i ważnym elementem bezpieczeństwa. Obie te funkcje szczególnie wyraźnie można obecnie obserwować na przykładzie Unii Europejskiej i jej poszczególnych państw członkowskich.
Wydarzenia zachodzące współcześnie na arenie międzynarodowej a związane między innymi z kryzysem migracyjnym, zagrożeniem terrorystycznym czy tendencjami separatystycznymi powodują, iż bezpieczeństwo granic ponownie stało się kwestią priorytetową. Można jej analizować na różne sposoby np. z wykorzystaniem modelu pentagonalnego, który wskazuje na pięć głównych grupy zagrożeń. Są one związane z: (1) przestępczością zorganizowaną, w tym przemytem ludzi, pieniędzy, broni itp., (2) nielegalnym napływem migrantów, (3) działalnością obcych służb specjalnych, (4) różnymi przejawami działań militarnych, (5) terroryzmem i innymi formami radykalizmu (np. kazus tzw. foreign fighters). Powyższe elementy mogą być ze sobą pośrednio lub bezpośrednio powiązane o czy świadczą przykłady współpracy terrorystów z grupami przestępczymi, obcymi służbami czy skorumpowanymi urzędnikami. Ilustruje to choćby przypadek brukselskich urzędników, którzy za łapówkę w wysokości około 20 tys. euro sfałszowali paszporty dla kilku belgijskich bojowników tzw. Państwa Islamskiego (PI) wracających z zagranicy, a obawiających się aresztowania.
Działania podejmowane przez terrorystów a związane z zagrożeniami dla bezpieczeństwa granic można podzielić na niebezpieczeństwa o charakterze kryminalnym oraz terrorystycznym. Zagrożenia kryminalne dotyczą np. przemytu przez różne ugrupowania terrorystyczne narkotyków, broni, ludzi itp. Fakt ten potwierdzają informacje zgromadzone przez Europol wskazujące, że np. tzw. Państwo Islamskie czy Al-Kaida wzbogacają się m.in. na ,,przerzucie’’ imigrantów, sprzedaży druków paszportowych czy przemycie narkotyków. Podobny proceder, tyle tylko, że na mniejszą skalę, prowadzą także inne struktury terrorystyczne, w Europie np. ugrupowania separatystyczne, skrajnie lewicowe czy prawicowe.
Z kolei niebezpieczeństwa stricte terrorystyczne można podzielić na zagrożenia pośrednie i bezpośrednie. Pierwsza grupa obejmuje przypadki prowadzenia przez terrorystów lub ich sympatyków działalności propagandowej, werbunkowej, wywiadowczej czy finansowej. Druga kategoria sprowadza się do działań bezpośrednich o charakterze konwencjonalnym albo niekonwencjonalnym. Działania konwencjonalne to np. organizowanie zamachów bombowych czy ataków samobójczych. Z kolei do metod niekonwencjonalnych zaliczyć można: wykorzystanie materiałów chemicznych, nuklearnych, konstruowanie tzw. brudnych bomb, rozprzestrzenianie wirusów oraz bakterii, prowadzenie rozlicznych operacji w cyberprzestrzeni itd.
Szczególnie spektakularnym niebezpieczeństwem jest zastosowanie broni biologicznej, w tym posłużenie się pałeczkami dżumy, które Światowa Organizacja Zdrowia uznała za największe obecnie zagrożenie biologiczne. Ocena taka wynika m.in. z: dość dużej łatwości ich wytworzenia, szybkiego tępa rozprzestrzeniania się choroby, bardzo wysokiego współczynnika śmiertelności (w odniesieniu do niektórych odmian np. dżumy płucnej wynosi ona 90-100%), braku odpowiedniej szczepionki czy możliwości łatwego wwiezienia bakterii na terytorium danego państwa. Przed takim scenariuszem ostrzegał w styczniu tego roku Ben Wallace brytyjski minister ds. bezpieczeństwa, wskazując na odkrycie przez policję w Maroku laboratorium dżihadystów, które mogło służyć do produkcji broni chemicznej i biologicznej.
Tak zwane Państwo Islamskie ponosząc kolejne znaczące porażki w Syrii i Iraku potrzebuje spektakularnych sukcesów, żeby mobilizować swoich zwolenników do dalszej walki. Jest to też przejaw realizacji strategii polegającej na ,,tworzeniu nowych frontów walki'' czyli atakowaniu w co raz to nowych miejscach. Wielokrotnie zwracał na to uwagę m.in. dyrektor Europolu Rob Wainwright, stwierdzając, że PI podjęło decyzję o wysłaniu do Europy ,,fanatyków'' celem odwrócenia uwagi od kolejnych porażek. Terroryści co raz częściej wśród osób, które legalnie bądź nielegalnie przekraczają granicę UE werbują kobiety w ciąży oraz dzieci. Poinformował o tym Holger Münch szef niemieckiego Federalnego Biura Kryminalnego wskazując, iż obecnie prowadzanych jest około 500 postępowań dotyczących zwerbowania przez terrorystów osób młodocianych. Kolejnym problemem są tzw. foreign fighters walczący w szeregach PI a powracający z różnych przyczyn do państw Unii Europejskiej. Termin foreign fighters (zagraniczni bojownicy) jest relatywnie nowym pojęciem. W literaturze anglosaskiej zaczęto go powszechnie używać dopiero na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Wśród badaczy przedmiotu panuje przekonanie, iż tzw. zagranicznym bojownikiem jest osoba nie będąca obywatelem którejkolwiek ze stron wojny czy konfliktu, ale biorąca w nim udział. Bardziej rozbudowane ujęcia definicyjne powyższego fenomenu wskazują, iż zagranicznym bojownikiem jest osoba, która: po pierwsze: dołączyła do aktywnej grupy partyzanckiej, po drugie: nie posiada obywatelstwa żadnej ze stron konfliktu, po trzecie: nie jest członkiem żadnej oficjalnie istniejącej organizacji wojskowej, i po czwarte: jest aktywnym bojownikiem z innych niż merkantylne powodów. Pierwsze kryterium ogranicza aktywność zagranicznych bojowników tylko do obszarów objętych konfliktem lokalnym, w którym stronami są także podmioty niepaństwowe (grupy partyzanckie). Pozwala ono odróżnić poza tym zagranicznych bojowników od terrorystów atakujących cele cywilne. Drugie kryterium wyklucza z tej grupy walczących na terytorium swej ojczyzny. Trzecie kryterium pozwala pominąć też żołnierzy jakiegokolwiek państwa. Wreszcie czwarte kryterium wyklucza z kolei jakichkolwiek najemników.
Internacjonalizacja uczestnictwa w lokalnych konfliktach nie jest zjawiskiem nowym. Dostępne dane wskazują, iż w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku dżihadyści pochodzący z kilkudziesięciu państw brali udział w co najmniej osiemnastu konfliktach lokalnych. Ich uczestnictwo wiązało się nie tylko z przepływem osób, ale także broni, zasobów finansowych oraz idei. Podjęcie decyzji o udaniu się na terytorium obcego państwa ma czysto partykularny wymiar i związane jest raczej z decyzją opartą o przesłanki emocjonalne, a nie racjonalne.
Wybuch wojny domowej w Syrii i powstanie tzw. Państwa Islamskiego na obszarze Iraku i Syrii uczyniły z tego regionu w ostatnich kilku latach obszar szczególnego zainteresowania dla tzw. zagranicznych bojowników. Zgromadzone dane pozwalają skonstatować, że po stronie PI w drugiej połowie 2015 r. walczyło co najmniej 30 000 tzw. zagranicznych bojowników, pochodzących z prawie 100 różnych państw. Najwięcej, bo około 8240 bojowników przyjechało z państw regionu Zatoki Perskiej, nieco mniej – około 8000 bojowników – z państw północnoafrykańskich. Na dalszych miejscach znalazły się państwa zachodnioeuropejskie (około 5000 bojowników) i obszar byłego Związku Radzieckiego (około 4700). Niewielka liczba zagranicznych bojowników pochodziła z Ameryki Północnej. Ze Stanów Zjednoczonych do Syrii i Iraku wyjechało mniej więcej 250 dżihadystów, zaś z Kanady około 130. Najwięcej zagranicznych bojowników przybyło na terytorium kalifatu z takich państw, jak: Tunezja, Arabia Saudyjska, Rosja, Turcja czy Jordania. W przypadku państw zachodnioeuropejskich lista najważniejszych państw pochodzenia obejmuje: Francję, Niemcy, Wielką Brytanię, Belgię, Szwecję oraz Austrię. W przypadku obszaru byłego Związku Radzieckiego najwięcej zagranicznych bojowników tzw. Państwa Islamskiego pochodzi z Rosji z obszaru Północnego Kaukazu (głównie Czeczenii i Dagestanu). Przyrost liczby nowych rekrutów z byłego ZSRR już po utworzeniu kalifatu był bardziej dynamiczny, niż w przypadku Europy Zachodniej.
Motywy dołączania zagranicznych bojowników do dżihadystów walczących w Iraku i Syrii pozostają niezmiennie te same i mają ścisły związek z przekazami propagandowymi udostępnianymi przez PI. Należą do nich takie motywy o psychologiczno-socjologicznym charakterze, jak: przynależność do grupy, wspólny cel, chęć przeżycia przygody, chęć zawarcia przyjaźni czy dokonania zemsty (odwetu) na znienawidzonym wrogu. Na przestrzeni 2015 i 2016 r. ujawnił się wyraźny trend. Dynamika rekrutacji nowych bojowników kalifatu zaczęła wyraźnie spadać. Ze statystycznego punktu widzenia PI w połowie 2016 r. rekrutowało miesięcznie dziesięciokrotnie mniej bojowników w porównaniu do podobnego okresu rok wcześniej. Wpływ na ten spadek miały bez wątpienia działania koalicji międzynarodowej skierowane przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu, a skutkujące nie tylko fizyczną eliminacją setek dżihadystów, ale także sukcesywnym niszczeniem logistycznego i finansowego zaplecza kalifatu. Skutkiem tychże ataków były także wymuszone powroty zagranicznych bojowników do państw pochodzenia. W zdecydowanej większości przypadków miały one charakter nielegalny i związane były z wykorzystaniem zarówno szlaków przemytniczych organizacji przestępczych zaangażowanych w handel ludźmi, jak też kryzysu migracyjnego, co pozwalało dżihadystom na anonimowe przekroczenie granic Unii Europejskiej (dotyczyło to na przykład członków siatki terrorystycznej PI zaangażowanych w ataki we Francji i Belgii). Dane liczbowe dotyczące tychże powrotów do państw zachodnioeuropejskich mają jedynie szacunkowy charakter i (w zależności od źródła) oscylują wokół liczby 1500 osób w ostatnich dwunastu miesiącach. Mitem, powszechnie powielanym w mediach jest, uznanie, iż większość powracających z obszaru konfliktu zagranicznych bojowników angażuje się niezwłocznie w aktywność terrorystyczną czy też budowanie sieci terrorystycznych tuż po swoim powrocie. „Zagraniczny bojownik” to nie par excellence „terrorysta”. Może się nim jednak stać, gdy zacznie używać przemocy przeciwko cywilom, odwołując się do identycznego uzasadnienia politycznego. Dane statystyczne za okres ostatnich pięciu lat jednoznacznie wskazują, że dzieje się tak w jednym na ponad trzysta przypadków. Niepokojące jest jednak to, że zdarza się to coraz częściej, a szczególnie dużą dynamikę wzrostu tego zagrożenia obserwować można od kilkunastu miesięcy.
Sebastian Wojciechowski, prof., pracownik Instytutu Zachodniego, kierownik Zakładu Studiów Strategicznych UAM. Ekspert OBWE ds. bezpieczeństwa i terroryzmu. Współautor książki ,,Zrozumieć współczesny terroryzm. Wybrane aspekty fenomenu''
Artur Wejkszner, prof. UAM, autor książki ,,Globalna sieć Al-Kaidy. Nowe państwo islamskie?”; niebawem ukaże się jego publikacja „Samotne wilki kalifatu? Państwa Islamskie i indywidualny terroryzm dżihadystyczny w Europie Zachodniej”.