Reklama

Przebieg całej operacji nadal nie jest w pełni jasny, dlatego większość informacji trzeba poprzedzać określeniem „prawdopodobnie”. Wypowiedzi wielu „specjalistów” od terroryzmu wprowadzają jednak w błąd i dlatego trzeba próbować odtworzyć przemyślany przebieg tragicznych wydarzeń we Francji dokonując później odpowiednich poprawek.

Po pierwsze prawdopodobnie nie było zsynchronizowanego ataku przez oddziały GIGN i RAID na oba zajęte przez terrorystów cele. Wszystko wskazuje na to, że wcześniej zaczęła się akcję w Dammartin-en-Goelle. Co gorsza prawdopodobnie rozpoczął ją nie szturm żandarmów, ale atak dwóch braci Kouachi, którzy wybiegli na zewnątrz próbując przebić się przez szczelny kordon żandarmów i zabić przy tym jeszcze kilka osób. W czasie trwającej kilkadziesiąt sekund strzelaniny obaj bandyci zostali zabici.

Francuska policja nie chciała więc, ale prawdopodobnie musiała uderzyć na sklep „Hyper Cacher” w Porte de Vincennes, obawiając się reakcji znajdującego się wewnątrz Amedy Coulibaly. Mógł on się bowiem dowiedzieć o śmierci swoich wspólników (np. przez telewizję lub radio) i zacząć zabijać zakładników. Zagrożenie było tym większe, że w sklepie „Hyper Cacher” w Porte de Vincennes zakupy robi najczęściej ludność pochodzenia żydowskiego i prawdopodobnie Coulibaly wybrał to miejsce nieprzypadkowo.

GIGN - fot. www.gendarmerie.interieur.gouv.fr

Policja w Paryżu była więc w gorszej sytuacji od GIGN, bo została zmuszona do przeprowadzenia tzw. „ataku natychmiastowego”, do czego prawdopodobnie nie była całkowicie gotowa.

Należy przy tym podkreślić, że pomimo trudności i pewnej spontaniczności obie akcje były wielkim sukcesem, ponieważ nie zginął w nich żaden z policjantów, żandarmów i zakładników (cztery zabite osoby w Porte de Vincennes zostały zastrzelone prawdopodobnie w chwili gdy Coulibaly wdarł się do sklepu).

Atak na sklep „Hyper Cacher” w Paryżu

Najwięcej wiadomo o ataku specjalnego oddziału policji RAID w Paryżu, ponieważ był na żywo relacjonowany przez różne kanały telewizyjne i filmowany kamerami przez okolicznych mieszkańców. Akcja policji nie przebiegała bez problemów i miała trzy bardzo niebezpieczne dla szturmujących i zakładników momenty.

Sam szturm trwał około minuty. Próbowano przeprowadzić atak z dwóch stron, ale prawdopodobnie policji nie udało się wedrzeć do środka od strony zaplecza. Przypomnijmy , że nie jest znany scenariusz ataku i nie wiadomo co było działaniem zaplanowanym, a co spontanicznym.

RAID - fot. DGPN-SICoP

Szturm przez drzwi wejściowe był o tyle trudny, że najpierw trzeba było rozsunąć drzwi szklane zewnętrzne i powoli podnieść metalową kurtynę, a później rozsunąć kolejne drzwi szklane. Prawdopodobnie nie opracowano innego sposobu sforsowania przeszkody i przez to cała operacja podnoszenia krat musiała trwać około 17 sekund (!). Na szczęście w tym czasie nie było słychać strzałów w sklepie, tak wiec terrorysta prawdopodobnie nie zorientował się co się dzieje. Według niepotwierdzonych źródeł policja mogła wykorzystać moment, gdy terrorysta zaczął modlić się wiedząc o tym przez źle odłożony telefon.

Jeżeli policjanci nie wiedzieliby co się dzieje w środku sklepu to byłby to najbardziej niebezpieczny moment całej akcji. Terrorysta mógłby bowiem wymordować w tym czasie zakładników i na przykład wytoczyć granat na zewnątrz pod kratą, masakrując tłoczących się po obu stronach wejścia co najmniej dwudziestu czterech (!) policjantów.

Dopiero po 18 sekundach od momentu gdy zaczęły się podnosić kraty, jeden z komandosów osłonięty tarczą wskoczył do środka. I to był drugi bardzo niebezpieczny moment akcji, ponieważ komandos zrobił to prawdopodobnie bez żadnej asysty. Pozostali policjanci musieli się bowiem cofnąć, zostali zablokowani na zewnątrz i stamtąd prowadzili ogień w głąb sklepu. Nie wiadomo co w tym czasie robił ich kolega wewnątrz (być może osłaniał zakładników, albo został ranny). Pomimo piętnastosekundowego ostrzału prowadzonego z zewnątrz terrorysta nie został poważnie trafiony i w chwilę po wybuchu granatu hukowego rzucił się w kierunku drzwi próbując je sforsować. Został w przejściu praktycznie rozstrzelany przez komandosów i prawdopodobnie dobity już leżąc na ziemi (większość filmów ma ten moment wycięty).

Zwłoki bandyty zostały prawdopodobnie natychmiast odciągnięte do tyłu za stojące obok samochody. Wtedy do środka wkroczyło około dwudziestu policjantów. Trudno przesądzać, czy rzeczywiście do środka sklepu, w którym przebywał prawdopodobnie jeden zamachowiec musiało wejść aż tylu komandosów, wiadomo na pewno, że był to trzeci, bardzo niebezpieczny moment akcji. Zakładnicy zaczęli bowiem w panice uciekać, przeciskając się w drzwiach przez szturmujących komandosów. Gdyby terrorysta zaminował sklep mogłoby się to skończyć masakrą.

Na zdjęciach z różnych kamer widać, że większość z zakładników była przechwytywana przez funkcjonariuszy i ukrywana za opancerzonym samochodem, który podstawiono obok sklepu. Nie uczyniły tego jednak dwie kobiety, które nie asystowane przez nikogo najpierw ukryły się za jednym z samochodów na parkingu, a później samodzielnie uciekły w inną stronę.

RAID - fot. DGPN-SICoP

I tu jest kolejna zagadka całej akcji, ponieważ do końca soboty nie potwierdzono, czy w środku sklepu była wspólniczka Coulibaly'ego, dwudziestosześcioletnia Hayat Boumeddiene poszukiwana obecnie w całej Francji. Jeżeli sprawdziłaby się informacja CNN, że udało się komuś uciec ze sklepu to byłby kardynalny błąd w akcji odbijania zakładników, których nigdy się nie wypuszcza z miejsca działań przed zakończeniem dochodzenia.

Akcja GIGN

W Dammartin-en-Goelle akcję przeprowadził oddział specjalny francuskiej żandarmerii GIGN. Szturm było o tyle łatwiejszy, że dwaj bandyci Kouachi nie wzięli zakładników. Osoba przebywająca z nimi wewnątrz magazynu była bowiem ukryta, terroryści o niej nic nie wiedzieli i co więcej, udało jej się informować o miejscu przemieszczenia terrorystów przez telefon komórkowy.

Ponadto bracia Kouachi prawdopodobnie wyskoczyli na zewnątrz próbując przebić się przez szczelny kordon żandarmów zabijając jeszcze kilka osób. Strzelanina trwała jednak bardzo krótko i przestępcy nie mieli żadnych szans na przeżycie.

Oddział szturmowy francuskiej policji RAID

RAID to składający się z około dwustu osób oddział szturmowy francuskiej policji. Nazwa została utworzona z pierwszych liter czterech słów oddających charakter całej jednostki: rozpoznanie, pomoc, interwencja i odstraszanie (Research, Assistance, Intervention, Deterrence). Symbolem oddziału jest czarna pantera.

Wykorzystanie specjalistów RAID ogranicza się do ściśle określonych sytuacji i obszarów. Antyterroryści działają więc przede wszystkim w Paryżu i na jego przedmieściach oraz wtedy gdy do neutralizacji zagrożenia koniczny jest specjalny sprzęt i umiejętności. Policjanci z RAID są wykorzystywani przede wszystkim, gdy istnieje konieczność odbicia zakładników, przeprowadzenia aresztowania wysokiego ryzyka, walki z terrorystami.

Wykorzystywany przez funkcjonariuszy z RAID karabinek szturmowy Heckler & Koch HK G36 kalibru 5,56 mm - fot. DGPN-SICoP

Komandosi nie mają ujednoliconego sprzętu i są uzbrojeni w broń osobistą zależnie od swoich osobistych preferencji. W akcjach wykorzystują więc różne wersje karabinka szturmowego Heckler&Koch oraz FN P90, pistolety: Sig-Sauer SP 2022, Glock 17, 18 i 19, Beretta M-92F, strzelby Beretta M3P, Frenchi SPAS-15, Benelli M3, Remington M870 Police, karabiny wyborowe Heckler&Koch PSG-1, PGM Ultima Ratio i PGM Hecate II.

Grupa interwencyjna GIGN przeszła pełną metamorfozę w czasie czterdziestu lat istnienia – fot. www.gendarmerie.interieur.gouv.fr

Od momentu powstania oddziału RAID w 1985 r. zginęło trzech jego funkcjonariuszy. Do najważniejszych akcji zalicza się aresztowanie przywódcy organizacji terrorystycznej Action directe w 1987 r., odbicie zakładników (w tym 21 dzieci) w przedszkolu Neuilly i zneutralizowanie szaleńca zwanego „ludzką bombą”, aresztowanie Yvan Colonna w 2003 r. i zneutralizowanie terrorysty Mohammed Merah w Tuluzie w 2012 r.

Grupa interwencyjna żandarmerii GIGN

GIGN to Grupa Interwencyjna Żandarmerii Francuskiej (Groupe d'Intervention de la Gendarmerie Nationale) powołana w 1973 r. po zamachu na sportowców w czasie olimpiady w Monachium w 1972 r. Przypomnijmy, że francuska żandarmeria jest częścią sił zbrojnych.

Grupa GIGN stacjonuje w Yvelines w Wersalu i działa na terenie całej Francji oraz poza jej granicami (np. w 1976 r. brała udział w oswobodzeniu trzydziestu dzieci z autobusu porwanego przez bojowników FLCS - Frontu Wyzwolenia Wybrzeża Somali w Dżibuti).

W 2007 r. GIGN przeszła reorganizację i obecnie liczy ponad 380 kobiet i mężczyzn. Grupa składa się z pięciu uzupełniających się sekcji (interwencja, ochrona, obserwacja/dochodzenie, wsparcie operacyjne i szkolenie). W strukturze jest m.in. dowództwo, sztab operacyjny (20 osób), sztab logistyczny (75 osób), siły dochodzeniowe (30 osób), siły bezpieczeństwa i ochrony (80 osób), siły wsparcia operacyjnego (25 osób – w tym snajperzy i przewodnicy psów rasy owczarek belgijski Malinois), grupa szkolenia (35 osób) i siły interwencyjne (100 osób).

Operatorzy GIGN są przeszkoleni i wyposażeni w bardzo wyrafinowane środki i systemy uzbrojenia, dzięki czemu mogą być wykorzystywani w przypadku bardzo poważnych przestępstw, przy aktach terroryzmu, przy uwalnianiu zakładników, w czasie niebezpiecznych aresztowań – w tym osób niepoczytalnych, w czasie zamieszek więziennych, gdy wystąpi ryzyko czy zagrożenia dla podstawowych interesów państwa, przy gromadzeniu danych i monitorowaniu szczególnie niebezpiecznych osób (podejrzanych np. o terroryzm lub przestępczość zorganizowaną), itp.

Grupa GIGN jest wykorzystywana np. w czasie porwań samolotów i jednostek pływających, ataku nuklearnego, chemicznego lub biologicznego, wzięciu za granicą francuskich obywateli jako zakładników i do ochrony dyplomatów francuskich w krajach będących w stanie wojny lub poważnego kryzysu (Irak, Afganistan, Wybrzeże Kości Słoniowej, Haiti, itd.).

W czasie akcji poszczególne sekcje wykorzystują roboty, drony, karabiny snajperskie Accuracy International AW 308, 308 sub. i 338 (specjalnością Francuzów jest jednoczesne/ na komendę strzelanie kilku snajperów w jeden cel) oraz całą gamę indywidualnie dobieranej broni osobistej i szturmowej.

Obie akcje we Francji były więc przeprowadzone przez doskonale wyszkolone grupy do działań specjalnych. Po pierwszym zachwycie nad zakończoną sukcesem akcją, warto się teraz zastanowić, co w niej poszło nie tak, by później nie popełnić takich samych błędów. Jak na razie nikt się na taką analizę nie odważył.

Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. mama

    cenzura tu

  2. veto

    tu cenzura blokuja krytyczne posty

  3. j28

    Ciekawy jest również moment w którym terrorysta wybiega przez drzwi - na filmie od frontu widać jak jest ostrzeliwany z prawej i lewej. W tym też momencie widać jak zostaje ranny pierwszy szturmowiec który upada za czarnym c3 i zdaje się że po ostatnim strzale z lewej gdy zamachowiec już leży (najpewniej martwy) rykoszet trafia kolejnego w nogę, który również utykając przesuwa się w za c3 i również upada. Dodam od siebie nie będąc specjalistą, że zastanawiający jest przebieg akcji o "wygląda" on na niezbyt dobrze zrealizowany czy zaplanowany. Pierwszy policjant wchodzi a z tyłu jest prowadzony ostrzał w tym ostrzał z kolana 3-4metry od drzwi. Jaki kąt widzenia miał ten strzelający? Wąski wgląd na kilka metrów szerokości wewnątrz? Jakie ryzyko trafienia kolejnego policjanta, który by wchodził? No i to strzelanie do napastnika który znalazł się pomiędzy grupami!?

  4. ravv

    Tu jest cały film z momentem rozstrzelania terrorysty.

  5. ravv

    Tu jest cały film z momentem rozstrzelania terrorysty.

  6. soldier

    Ogromne szczęście mieli żabojady "szturmujący" sklep !! Kto szkolił tych matołów ?? Blisko 30 idiotów tłoczących się w drzwiach sklepu wzajemnie uniemożliwiających sobie sensowne działanie !! Całe szczęście, że ten popapraniec terrorysta był nie wyszkolonym durniem, bo byłaby jatka dużo gorsza niz ta z Magdalenki parę lat wstecz. Parę granatów ręcznych i ze 2 ajdiki w blaszanych wiaderkach(sklep mięsny) przy wejściu i byłoby ze 40 wakatów we francuskiej policji + pozabijani zakładnicy. Żenada i totalna niekompetencja ...